Morskie opowieści

Zgadałyśmy się kiedyś z Miką, współtwórczynią bloga Dzika Kura w pastelowym kurniku, że ma podwójne egzemplarze książek z serii "Sławni żeglarze". Po niedługim czasie sześć wspaniałych opowieści uzupełniło moją biblioteczkę marynistyczną. Oto one:

  • Dougal Robertson - Nie ulec oceanowi;
  • William Robinson - Na Wielki Ocean Południowy;
  • Zbigniew Puchalski - "Mirandą" przez Atlantyk;
  • Robin Knox-Johnston - Mój własny świat;
  • Miles Smeeton - Wystarczy raz;
  • Aleksander Kaszowski, Zbigniew Urbanyi - Sztormy, lody i powroty.



Do książek dołączona była karteczka z jakże znamiennym napisem "Tatry - jest wspaniale" oraz słoiczek morelowych konfitur. Karteczka przedstawia wiele z moich ulubionych miejsc w górach, a konfitury? A konfitury są już tylko wspomnieniem. No, pychota, po prostu niebo w gębie. I nie trzeba było ich doprawiać pieprzem. Choć są wśród marynarzy i tacy, którzy sypią pieprz do konfitury i do zupy mlecznej.



Nawiasem mówiąc (pisząc:) któż z nas nie zna żeglarskiej piosenki pt. "Morskie opowieści". Śpiewają ją wszyscy, na Mazurach, w górach, przy ognisku, ale mało kto zna jej ponad dwustuletnią historię. Pierwowzorem była angielska szanta "The Drunken Sailor", wykonywana na początku XIX wieku przez żołnierzy Brytyjskiej Marynarki Wojennej. Polskie słowa oczywiście są dużo młodsze, poza tym cały czas się tworzą nowe zwrotki (a jest ich około 500!!!). 


Mice dziękuję jeszcze raz bardzo serdecznie za książki, karteczkę i konfitury, a wszystkim tu zaglądającym dedykuję "Morskie opowieści" w wykonaniu Waldemara Malickiego, którego "wygibasy" akurat są dobre na poświąteczne zrzucenie kilku zbędnych kalorii. No i są wspaniałym sposobem na ćwiczenie mięśni brzucha. [źródło]


Uprzedzam lojalnie - ponieważ obiecałam Mice kilka opowieści z rejsów, wprowadziłam nową kategorię wpisów i już niedługo pojawi się pierwsza z moich morskich opowieści.

18 komentarzy:

  1. Bardzo jestem ciekawa tych Twoich morskich opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to już Was będzie dwie (Mika i Ty) do słuchania, a nawet czytania moich rejsowych wspomnień:) Postaram się nie zanudzić:)

      Usuń
  2. O, yes, yes, yes!!! Sorry, że dopiero jestem, ale dzień miałam jakiś niepozbierany. Bardzo mi jest miło, że mnie uhonorowałaś osobnym wpisem, cieszę się, że dżemik morelowy smakował:)) Niecierpliwie czekam na morskie opowieści, świetny pomysł, że napiszesz o tym na blogu, a nie tylko do mnie:))) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłam do wniosku, że opowieści o rejsach będą łatwiejsze technicznie do zredagowania właśnie w formie postów - stąd pomysł, aby to zrobić tu:) Bo to nie tylko słowa, ale i dźwięki, obrazy - dobrze by było zaangażować więcej zmysłów, aby to lepiej poczuć:)

      Usuń
  3. Ja też się cieszę, że będzie coś o morzu, bo ja ostatnio widziałam je w zeszłym roku i to nie polskie, a nasz Bałtyk to chyba 10 lat temu.
    Z literatury marynistycznej to pamiętam 17 kur na Tasmanie:))) Pewno jeszcze coś czytałam, ale to było dawno, dawno temu i zaginęło w pomrokach dziejów........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że się cieszysz. Długo się wzbraniałam, ale Mika zagroziła, że już nie otworzy ode mnie e-maili , jeżeli nie będzie w nich choć trochę powiewu znad morza:)))))

      Usuń
  4. i morze też??!!
    Umiar nie znasz ;-))))))

    no to czekam na te morskie opowieści.. czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nie tylko morza, ale i oceany:))) Miło mi, że zechcesz poczekać na moje opowieści:)

      Usuń
  5. Morskie opowieści w wykonaniu Malickiego zabawne ,aż dziw czego to ludzie nie wymyslą aby przyciągnąć uwagę innych ;) Ale jaka czysta była ta podłoga ;)

    Nad morze jakoś nieczęsto było mi po drodze ,a jednostki pływające którymi się przemieszczałam ,to stateczki rejsowe po Odrze i kajaki a i to nieczęsto , no i byłam na spływie Dunajcem dwadzieścia lat temu . Jak widzisz doświadczenie praktyczne mam imponujące ;) a teoretyczne jeszcze mniejsze . Poprzez twoje opowieści poszerze chociaż teoretyczne :)
    No i na dokładkę nie umiem pływać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak umiejętności pływania nie jest przeszkodą;))) Joshua Slocum w wieku 51 lat wyruszył w swój rejs dookoła świata i po 3 latach przypłynął szczęśliwie do domu:) Był pierwszym człowiekiem, który opłynął świat samotnie. I nigdy nie nauczył się pływać wpław:)

      Usuń
  6. Its sounds very interesting!I love what has to do with the sea!
    Thank you for sharing!Wish you a happy week!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń
  7. A widziałaś, co wyrabia Pan Aleksander Doba?? Kajakiem???? To jest facet!!!!! Chciałabym w jego wieku mieć taką formę!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widziałaś jego kajak? Ale może to jest sposób by dożyć w zdrowiu tych 100 lat?:)))) Poza tym on zaczął swoją przygodę z kajakiem dopiero po 40 -stce. Może nie jest za późno:)))))

      Usuń
  8. I ja jestem ciekawa Twoch morskich i oceanicznych opowieści - w końcu nad morzem mieszkam. Nie było mnie tu przez moment, a tu tak ciekawie i pięknie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tylko trochę trzeba poczekać, już się szykuję do pisania opowieści:))))

      Usuń
  9. Kocham morze - cudowny post pozdrawiam ciepło Marii

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.