Na dole Magazynu Centralnego Manufaktury Bolesławiec wyeksponowano kolekcje wyrobów w zależności od rodzaju dekoracji. Można było się przechadzać wśród regałów i stołów z tysiącami przedmiotów w kilkudziesięciu wzorach.
Przy wejściu wyeksponowano ceramikę najbardziej tradycyjną, czyli kropy, kropki i kropeczki: białe na granatowym tle,
duże i małe,
granatowe na białym tle,
wielokolorowe.
Były kropki z kwiatuszkami,
wisienkami i jabłuszkami.
Znaczną część ekspozycji zajmowały przedmioty zdobione w tzw. "pawie oko" z wariacjami w postaci szerokich lub wąskich listków.
Były motywy roślinne, moją uwagę szczególnie zwróciły: maki,
drobne dzwonki,
stokrotki.
Była ceramika z motywami spokojniejszymi: drobnymi bukiecikami,
dwukolorowymi zdobieniami.
Była ceramika z krzykliwymi, wielokolorowymi kwiatami.
Były motywy zwierzęce, a wśród nich: motylki,
kotki,
kogutki.
Była nawet ceramika biało-czerwona.
W sklepie spędziłam kilka godzin. W trakcie oglądania ekspozycji coraz to inna rzecz podobała mi się na tyle, aby chcieć się nią dłużej cieszyć. Odniosłam przedmioty wybrane na początku. A koszyk był prawie pusty.
Nie obyło się bez "telefonu do przyjaciela".
- Tyle tego tutaj jest. Co mam wybrać: kropki, kwiatki, kogutki czy może żaglówki?
- To może... żagłówki.
Wyszłam z wielkim pudłem zupełnie niepotrzebnych i do niczego mi nie pasujących rzeczy. Mimo że nie jestem fanką Bolesławca, zakupy były robione z wielką radością.