Odpukać w niemalowane

Od razu zaznaczam, że nie jestem przesądna. Tekst ten powstał bardziej w oparciu o moje zainteresowania etnograficzne, niż jakiekolwiek inne.

Skąd się wziął zwyczaj odpukiwania?
Zwyczaj odpukiwania w niemalowane drewno "żeby nie zapeszyć", jest bardzo stary. Sądzi się, że pochodzi jeszcze z czasów celtyckich, kiedy to drewnu nadawano szczególną moc. Jak jest w rzeczywistości, nie wiadomo, ale w wielu kulturach to, co urodzi ziemia (drewno, żelazo) ma moc odpędzania złych sił. 

…przesąd wywodzący się z pogańskich wierzeń ludowych, ludzie wierzyli, że dotykając drzewa można odprowadzić negatywną energię do ziemi…
[http://pl.wiktionary.org/wiki/odpuka%C4%87_w_niemalowane_drewno]

… odpukać w niemalowane drewno... znaczy: „czyniąc zadość przesądowi zapukać kilka razy w niemalowaną część drewnianego sprzętu, co ma zapobiec niepożądanej a możliwej sytuacji, zdarzeniu”. A drzewo nie zawsze jest pod ręką. Dawniej można było odpukiwać w suche drzewo, później już także i w drzewo; dziś równie skuteczne jest odpukiwanie w niemalowane (bez dokładniejszego określania).

Czy pukanie w każde drewno jest skuteczne?
Aby takie odpukiwanie pomogło, trzeba pukać w drewno klonowe. Słowianie wierzyli, że podczas mówienia o swoich zamiarach i planach pukanie w klon zagłusza nasze słowa. Źli bożkowie i ciemne moce nie słyszą wtedy tego, co mówimy. W ich wierzeniach klon miał magiczne właściwości odpędzania diabła, świadczył o tym fakt, że rzadko trafia w niego piorun. Zmarłych kładziono na klonowych niemalowanych deskach lub chowano w klonowych trumnach.

Grobowa deska
…grobowa deska – wystrugana z klonu – na której układano nieboszczyka, zanim spoczął w trumnie. Wierzono, że właśnie to drewno najskuteczniej odpędza czarta, czyhającego na duszę umarlaka. Dodatkowo stukano w nią, żeby zły trzymał się z daleka. Tak narodziła się tradycja pukania w niemalowane drewno.
[http://hipokrates2012.wordpress.com/2012/08/27/o-grzybachklonieroslinachoczyszczajacych/
i http://www.werandacountry.pl/w-stylu-country/archiwum/2010/06/13277-klon-ogien-i-slodycz]

Klon w dawnej kulturze pełnił magiczną funkcję opiekuna zmarłych. Zmarli do czasu pogrzebu leżeli na tzw. „desce grobowej”, która była wykonana z niepomalowanej klonowej deski. Według wierzeń drewno klonu miało moc odpędzania diabła, pukając w deskę można było pomóc klonowi – stąd nawet dziś zwyczaj stosowania przez niektórych, zazwyczaj nieświadomie, „pukania w niemalowane drewno”.

Klony – od kołyski do grobowej deski – wyznaczały człowiekowi punkty zwrotne życia: rozpocznie w jaworowej kołysce (narodziny), a skończy na klonowej grobowej desce (śmierć). Między tymi kluczowymi wydarzeniami spotykamy się z ukochaną osobą „pod ulubionym jaworem”. … Grobowa deska to przedmiot całkowicie zapomniany, obecny tylko w powiedzeniu: "będę cię kochać do grobowej deski". Na grobową deskę kładziono umierającego, który miał odejść w zaświaty. Deska musiała być oczywiście klonowa – gładzona i niemalowana. Co jakiś czas w deskę stukano, by odegnać czyhającego na duszę szatana. Zwyczaj ten dał początek żywemu do dziś przesądowi pukania w niemalowane drzewo w celu odpędzenia złego.

Klon od dawna był bóstwem. Drzewo to opiekowało się nie tylko żywymi, ale i zmarłymi. Tak zwana "grobowa deska", na której kładziono umierających aby mieli łatwiejszy zgon, a także umarłych - to była deska klonowa. Otóż klon miał magiczną moc odpędzania diabła. Deska grobowa nie mogła być malowana. Ten kto chciał pomóc klonowi (desce klonowej) w odpędzaniu diabła, pukał w tę deskę, którą notabene wykładano na rozstajnych drogach po pogrzebie, aby duch mógł spocząć w swojej wędrówce w zaświaty. Stąd tak zakorzeniony zwyczaj "pukania w niemalowane drewno" sięga głęboko w stare poglądy i przesądy. Często powtarzane powiedzenie "dochować wiary do grobowej deski" też ma stary rodowód.

Klony towarzyszą ludziom: życie rozpoczynamy w jaworowej ... kołysce, a kończymy na klonowej grobowej desce. ... Jaworowa kołyska jest meblem zwyczajnym, do dziś wytwarzanym i używanym – nic w niej szczególnego. Grobowa deska natomiast to przedmiot osobliwy, zapomniany już do tego stopnia, że nawet ci, co ślubują oklepanym zwrotem „będę cię kochać do grobowej deski!!!” , nie wiedzą, co mówią. Była ona meblem jednorazowego użytku, potrzebnym umierającym, w czasach, gdy jeszcze panował obyczaj umierania wśród swoich, w domu, a nie w ukryciu. Otóż, gdy rozpoczynała się agonia, najbliższy krewny wyszarpywał spod głowy konającego poduszkę, a inni przenosili jeszcze żywego z łoża na grobową deskę, na której to miał odejść w zaświaty. Co jakiś czas w deskę stukano, by odegnać czyhającego na duszę szatana. Deska musiała być oczywiście klonowa – gładzona i niemalowana. Zwyczaj ten dał początek żywemu do dziś przesądowi, pukania w niemalowane drzewo w celu odpędzenia złego. Po przeniesieniu zwłok do trumny, wynoszono ją na rozstaje, aby wędrująca duszyczka miała na czym przycupnąć i odpocząć odrobinę. Z tego pięknego zwyczaju ostała się tylko piosenka o Maćku, co umarł i leży na desce, a i ona odchodzi w zapomnienie.

Inne wierzenia związane z klonem jaworem
W zamierzchłych czasach klon uznawany był za boskie drzewo – już sam jego cień przynosił błogosławieństwo. W Grecji obsadzano jaworami drogi, a Persowie otaczali nimi miasta – żeby nie przedarła się zaraza.

Z jaworowego drewna był wykonany koń trojański.

Jawor był świętym drzewem rusałek, w mitologii słowiańskiej pomniejszych bogiń wody. W tak zwany Tydzień Rusałek, przypadający na początku maja, wychodziły z wody w dzień i siadywały na jaworowych gałęziach.

Dziewczyna, która miała zostać rusałką, była starannie wybierana przez inne rusałki. Gdy owe demony podjęły decyzję kogo przyjąć do swojego grona, prowokowały osobę tę, aby przeszła po jaworem i pod huśtawką zawieszoną na tym jaworze. ... Jawor to według wierzeń drzewo magiczne…

Według pradawnych wierzeń klon był drzewem, który odstraszał demony. Świadczył o tym fakt, że podczas burz rzadko trafiał w niego piorun. Z powodu „nieprzyciągania” przez klonowe drewno diabła, bardzo często wytwarzano z niego trumny. Klon jawor od starożytności utożsamiany był z dobrocią i szczęściem. Grecy i Persowie odpoczywali w cieniu drzewa, wierząc, że w ten sposób obdarzeni zostaną błogosławieństwem wiecznego zdrowia i dobrobytu. Słowianie otaczali jawor ogromnym szacunkiem. Bojąc się jego zdolności do ściągania „diabła” na ludzi. Pełni skupienia uważali, by nie złamać jego żadnej gałązki, ani go nie skaleczyć, ponieważ w przeciwnym wypadku drzewo zaczynało „płakać”. A właśnie te łzy przywoływały, na sprawcę cierpienia drzewa, nieszczęście. Jednak wiele wieków później, w okresie romantyzmu, drzewo stało się symbolem miłości. W wielu utworach ludowych z tego okresu, przewija się wątek spotkań zakochanych pod jaworem.
[http://www.lublin.lasy.gov.pl/web/tomaszow/pisali2011?p_p_id=101a_INSTANCE_91Zy&p_p_lifecycle=0&p_p_state=normal&p_p_mode=view&p_p_col_id=column-2&p_p_col_pos=1&p_p_col_count=2&_101a_INSTANCE_91Zy_struts_action=%2Ftagged_content%2Fview_content&_101a_INSTANCE_91Zy_redirect=%2Fweb%2Ftomaszow%2Fpisali2011&_101a_INSTANCE_91Zy_assetId=20180390&]

Na czas Zielonych Świąt zagrody zabezpieczano przed wszelkim złem, a zwłaszcza przed czarami, umieszczając przy oknach i drzwiach zielone gałęzie drzew, którym przypisywano magiczne właściwości. Był to modrzew, jarzębina, jodła, rzadziej brzoza i jawor.
[http://www.jacekptak.nazwa.pl/wierzenia.obrzedy.noc.html]

Ojciec historii Herodot pisał, że król perski Kserkses uprawiał kult jawora tak żarliwie, jakby się w tym drzewie zakochał. Gdy został pokonany przez Greków pod Salaminą, rozbił namiot pod świętym jaworem, opasał go złotym pierścieniem i ozdobił naszyjnikami, po czym zatopił się w głębokiej zadumie. „Bawił tam czas długi i musiano wszelkich użyć trudności, aby go stamtąd oderwać” – relacjonował historyk.

Grecy i Persowie wierzyli, że już sam cień tego drzewa daje błogosławieństwo i uzdrawia. Wysadzano nim drogi, aby wiodły szczęśliwie do celu, gajami jaworowymi otaczano ateńskie szkoły, wierząc, że dzięki temu dusze uczniów będą szlachetniejsze. Skupiska jaworów traktowane były jako uzdrowiska dla chorych, a gdy rosły na skraju miasta, chroniły je przed morowym powietrzem. 
Również Rzymianie uważali jawor za drzewo boskie. Kaligula, w początkowym okresie swych szalonych rządów, przeniósł się do potężnego jaworu i nazywał go swoim domem, w którym oddawał się rozpuście.
Pliniusz Starszy wspomina dwa sławne jawory: jeden rósł w lasach Arkadii i został ponoć zasadzony przez samego Agamemnona, wodza Achajów w wojnie trojańskiej. Drugi, równie wiekowy, rósł w Licji, starożytnej krainie w południowo-zachodniej Azji. Zwano go żywą jaskinią, a w jego dziupli, na ławkach z mchu, mogło zasiąść osiemnaście osób.
Słowianie bali się jaworu – nie wolno było ułamywać gałęzi ani w żaden sposób kaleczyć drzewa. W książce Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie można przeczytać: „W bukowinie łopuszańskiej pod Kluczkami widziano w dzień św. Piotra i Pawła, jak się pokazał diabeł ubrany po niemiecku (...) i rąbał jawor; później ktokolwiek chciał to drzewo zrąbać, niezawodnie okaleczył się i musiał pracę zaniechać”.

Klon czy jawor? Klon jawor:)
Wśród bezmiaru gatunków i odmian klonu sadzonych w Polsce przez miłośników egzotyki bliższej i dalszej, rosną trzy takie, których nikt tu nie importował, bo tu właśnie jest ich ojczyzna. Są to: klon pospolity inaczej zwyczajny Acer platanoides, klon polny inaczej plaklon A. campestre oraz klon jawor lub krócej jawor A. pseudoplatanus.
Podstawowe różnice między gatunkami to kąt wzajemnego ustawienia skrzydełek owocu „nosków” – klon pospolity więcej niż 120 stopni, klon polny około 180, a jawor poniżej 90 stopni. Gdy jeszcze nie ma owoców walorem diagnostycznym pozostają z konieczności liście. Najgłębiej powycinane, z ogonkiem roniącym po przerwaniu mleczny sok należą do klonu polnego. Płycej powycinane, z dużymi nielicznymi ostrymi ząbkami, ogonek także zaopatrzony w przewód mleczny – to klon zwyczajny; klapy dość głęboko wycięte, grubo a nieregularnie piłkowane, ogonek długi, rynienkowaty, bez soku mlecznego – niezawodnie jawor.

Jawor po łacinie to Acer pseudoplatanus. Acer znaczy klon, bowiem jawor jest gatunkiem klonu, zwanym też czasem klon jawor. Jego polska nazwa wyprowadzana bywa ze starocerkiewnych i starosłowiańskich „aworow dąb” lub „awor”, które określają duże drzewo rosnące nad wodą.

Film, zawierający bardzo dużo interesujących wiadomości na temat klonu, można znaleźć na stronie:

Ciekawostki przyrodnicze na temat jaworów
Klony jawory rosną w Polsce najczęściej w Sudetach i w Karpatach, razem z bukami i jodłami tworząc malownicze lasy dolnego regla.

Najgrubszy klon jawor, rosnący w Polsce, zwany klonem Hansa Paasche, ma 621 cm obwodu i 25 m wysokości.

Na Kaukazie znaleziono najwyższe stanowisko klonu jawora – na wysokości 2000 m n.p.m. Najwyższe stanowisko jawora w Polsce znaleziono w Tatrach na wysokości 1590 m n.p.m.

Kiedy mówimy „jawor tatrzański”, od razu przychodzi nam na myśl Dolina Jaworzynka, Javorina, Dolina Jaworowa. Jawor, jak chyba żadne inne drzewo, dał nazwę wielu miejscom, które zapewne kiedyś porastały liczne jawory...
W Tatrach jawory zobaczyć możemy niemal w każdej dolinie reglowej, ale jest taki las – na zboczach Doliny Roztoki poniżej Szczot Wołoszyńskich – który właśnie za sprawą jaworów porastających granitowe głazy postrzegany jest jako jeden z najbardziej niezwykłych w Polsce. Rosną tam najstarsze jawory w Tatrach, a wiek jednego z nich, przed wielu laty oceniono na ponad 500 lat. Nie sposób nie wspomnieć również o olbrzymich drzewach z Doliny Filipki, gdzie niektóre okazy mają około 450 cm obwodu.
U klonów, w tym u jawora, stwierdzono dziwne zjawisko związane z pojawianiem się kwiatów męskich i żeńskich. Wygląda to tak, jakby drzewa nie bardzo mogły się zdecydować, jakiego rodzaju kwiaty wypuścić. ... „w zasadzie” są obupłciowe (w jednym kwiecie organy męskie i żeńskie rozmnażania generatywnego), ale „zdarza się”, że męskie bądź żeńskie organy nie są wykształcone albo któregoś rodzaju w ogóle nie ma. „Bywa” i tak, iż zakwalifikowanie kwiatów do jakiejkolwiek kategorii jest niemożliwe, a „na ogół” tak właśnie jest w przypadku jaworu. 

Kiedy klon wcześnie opada, srogą zimę zapowiada. [przysłowie staropolskie]

Zastosowanie drewna jaworowego
Drewno jaworowe wykorzystują lutnicy – skrzypce mają gryf, dno i boki z jaworu.

Każdy fortepian czy pianino zawiera w sobie klon i to w całkiem sporych ilościach. Na boki i dolne części pudeł rezonansowych instrumentów lutniczych polscy mistrzowie wybierają najchętniej jawor, Stradivarius preferował klon zwyczajny. Podobno wybierał nawet drewno klonowe szczególnego rodzaju – przez minimum trzy kwartały musiało ono być zainfekowane grzybem Xylaria longipes czyli próchnilcem długotrzonkowym.

Drewno jaworu jest białawe lub żółtobiałe, twarde i elastyczne zarazem, trudno łupliwe. Ma atłasowy połysk, daje się łatwo szlifować i polerować, stosowane jest więc do wyrobu eleganckich mebli i fornirów.
Górale robili z jawora meble, przedmioty codziennego użytku, a przede wszystkim skrzypce – szczególnie boki i spody. Można więc powiedzieć, że gdy drzewo było żywe, wiatr niósł w dal szum jego liści, a gdy zamieniło się w skrzypce – w powietrzu unosi się muzyka. Tak więc jawor, oprócz żywota leśnego i magicznego pędzi także żywot muzyczny. 

Jawor w pieśniach i zabawach
W wieku XVIII i XIX uchodził jawor za patrona zakochanych. Franciszek Karpiński tak o nim pisał:
Potok płynie doliną,
Nad potokiem jawory;
Tam ja z tobą Justyno,
Słodkie pędził wieczory.

Do dnia dzisiejszego znana jest piosenka do jego słów:
Już miesiąc zaszedł, psy się uśpiły
I coś tam klaszcze za borem;
Pewnie mnie czeka mój Filon miły
Pod umówionym jaworem.
[http://www.poznajtatry.pl/?strona,doc,pol,glowna,1386,0,1499,1,1386,ant.html]

Popularną pieśnią Stanisława Moniuszki do słów wiersza "Kozak" nieznanego autora jest utwór "Tam na górze jawor stoi".
Tam na górze jawor stoi,
jawor zielonieńki,
ginie Kozak w obcej stronie.
Kozak młodziusieńki.


"Pod jaworem, pod zielonym" - pieśń ludowa z południowego Podkarpacia o dziewczynie, zazwyczaj Hance, wydanej za mąż, istniejąca też w wersjach słowackich, morawskich i ruskich.
Pod jaworem, pod zielonym
Orze Hanka wołem ciemnym,
Jeszcze bruzdy nie zorała,
Matka na nią zawołała...
[http://www.eduteka.pl/doc/pod-jaworem-pod-zielonym]

Wspomniana wcześniej piosenka o Maćku, leżącym na grobowej desce:
Umarł Maciek, umarł,
Już leży na desce...
Gdyby mu zagrali,
Podskoczyłby jeszcze.
Bo w Mazurze taka dusza,
Gdy zagrają, to się rusza.
Oj dana, dana, dana, dana, dana.
[http://pl.wikiquote.org/wiki/Maciej]

"Jaworowi ludzie” - stara zabawa dziecięca. Łańcuch graczy w szeregu podchodzi pod bramę utworzoną przez wzniesione ręce dwóch uczestników, którzy ostatniego z podchodzących odcinają obniżeniem rąk od reszty, śpiewając:
Brama: „Jaworowi ludzie, co wy tu robicie?"
Ludzie: „Budujemy mosty dla pana starosty."
Brama: „Wszystkich ludzi przepuszczamy,
A jednego zatrzymamy."
[http://www.eduteka.pl/doc/jawor-1 i http://www.zabawydladzieci.com.pl/jawor-jawor-jaworowi-ludzie]

Jaworowe deseczki do odpukiwania w niemalowane mojego pomysłu i autorstwa można zobaczyć tu.

2 komentarze:

  1. Wow, ale się napracowałaś. Klon lubię, ale u nas nie chce rosnąć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dopiero zauważyłam, że tu zajrzałaś:))) Dzięki za komentarz:). Lubię takie historie, czasami mnie "nachodzi" chęć szukania wiadomości np. o drzewach lub kwiatach.

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.