Cudeńka z koronki klockowej

Dostałam kiedyś od A. przepięknego anioła z koronki klockowej. Koleżanka wiedziała, że coś takiego mi się bardzo spodoba. Opowiedziała mi o tym, gdzie takie anioły powstają, o swoim zauroczeniu tym rodzajem koronki, ba, pochwaliła się nawet, że kupiła sobie klocki i książkę "na temat". Może będzie kiedyś takie rzeczy tworzyć?


Przy okazji mojego tegorocznego pobytu w Krynicy Zdroju odwiedziłam polecany sklepik, prowadzony przez Wiolettę Namysłowską z rodu Sobiepanów Zamoyskich. Pani okazała się bardzo sympatyczna, z chęcią opowiadała o swoich pracach, udziale w międzynarodowych konkursach koronki klockowej (ma duże osiągnięcia w tej dziedzinie), pokazywała swój warsztat. Oczywiście nie obyło się bez zakupu - trudno było się oprzeć tym małym arcydziełom.



P.S. Zdjęcia są mizernej jakości, w zimie słońce mi nie zagląda do okien, bo zbyt nisko "chodzi", w lecie drzewa mi przesłaniają okna i też słońca przez nie nie widzę. Za to mogę obserwować przebarwiającą się jarzębinę, czuć zapach kwitnącej lipy - już lato.

P.S.' Jeszcze nie robię koronek klockowych, ale... kto wie?

Jeśli chcesz zapewnić sobie bogactwo i dostatek...

... poszukaj kwiatu paproci. Właśnie dziś można go znaleźć.

Któż z nas nie słyszał o kwiecie paproci? Oto, co na ten temat można przeczytać na stronie Wikipedii:
"Legendy o kwiecie paproci, zwanym też perunowym kwiatem (napięcie w przyrodzie podczas burz miało sprzyjać kwitnieniu tej rośliny), znane są z przeróżnych podań i gdzieniegdzie przetrwały do dziś. Opowiadają o wielu ludziach, którzy błądzili po lasach i mokradłach, próbując odnaleźć magiczny, obdarzający bogactwem, siłą i mądrością, widzialny tylko przez okamgnienie kwiat paproci. W podaniach czeskich i niemieckich znalazca kwiatu paproci powinien szukać skarbów w ciemnym borze. We francuskich – na najwyższym w okolicy wzgórzu, do którego ma dobiec przyświecając sobie ognistym kwiatem jak pochodnią. W legendach rosyjskich natomiast po zerwaniu gorejącego kwiatu należy wyrzucić go jak najwyżej w powietrze i szukać skarbu tam, gdzie spadnie. Zdobycie rośliny nie było łatwe – strzegły jej widzialne i niewidzialne straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował się do perunowego kwiatu zbliżyć..."

Od razu wyjaśnię, powołując się na [źródło], że: "Paprotniki nie są roślinami kwiatowymi, więc legenda o kwiecie paproci na pewno nie odpowiada prawdzie. Przypuszczalnie, dawniej ludzie utożsamiali "kwitnące" paprocie z paprotnikami z rodzaju: nasięźrzał i podejźrzon, bo z wyglądu przypominają one kwiatowe rośliny zielne."

Wspomniany wyżej nasięźrzał związany jest ze zwyczajem smarowania się przez kobiety jego liśćmi w trakcie kupalnocki. Kobiety wierzyły, że zapewniają sobie w ten magiczny sposób podniesienie swojej atrakcyjności. Fotografia obok pochodzi ze strony (klik) - polecam, są tam też inne ciekawostki.

Nasięźrzał jest jedną z bardziej znanych roślin "miłośniczych", można o nim przeczytać w Encyklopedii staropolskiej  (zachowana pisownia oryginalna).
"... na czele środków miłośniczych naszego ludu stoi ów nasięźrzał, który, jak widzieliśmy, oznaczał w XVI w. wogóle philtrum. Rzecz jest znana a nazwa zupełnie zrozumiała. Zamiast „zobaczyłem” mówimy niekiedy „uźrzałem”; nasięźrzał znaczy więc na-się-źrzał czyli na-się-patrzał. W samem tem nazwaniu jest więc powiedziane, że ma zdolność zwracania ludzi ku sobie. Nasięźrzał jest maleńką paprocią, bardzo szczególną, bo mającą jeden tylko listeczek, z którego pochwiastej nasady wychodzi cienki kłosek z owocowaniem. Wygląda to jakby język węża wychodzący z liścia — przez analogję wąż wysuwający się z zieleni, żeby kusić Ewę. Wiemy, że została skuszona. Nic więc dziwnego, że roślina, będąca w wyobraźni uosobieniem sceny kuszenia niewiasty w raju, została przedewszystkiem magiczną rośliną, mającą mieć zdolność jednania miłości. Czarodziejska roślina staje się w ręku człowieka magiczną czyli z nadprzyrodzonemi własnościami często dopiero wówczas, jeżeli będzie bądź zebraną w szczególniejszy sposób, bądź jeżeli nad nią wymówi się magiczną formułę. Tak się ma rzecz z nasięźrzałem. Lud opowiada, że dziewczyna, chcąc zjednać sobie miłość chłopca, musi zdobyć tę paproć w szczególniejszy sposób. A więc upatrzywszy sobie za dnia miejsce, gdzie rośnie nasięźrzał, musi iść tam o północy nago i obróciwszy się tyłem — żeby jej djabeł nie porwał — rwać go, wymawiając pewną formułę, której liczne warjanty posiadamy – a więc np. taką:
Nasięźrzale, nasięźrzale,
Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże.
Nasięźrzał w pewnych tylko okolicach kraju się zdarza; tam, gdzie go niema, przenosi lud te praktyki na inne rośliny. Zmienia też nazwę pierwotną bądź na samostrzał, samojzdrzał lub nawet masieźrał i maszerdon."

Gdyby ktoś chciał uzyskać więcej wskazówek na temat znajdowania kwiatu paproci (wszak stanowił wróżbę pomyślnego losu), polecam obszerne fragmenty artykułu Świętojańskie wianki i kwiat paproci J. P. Horzelskiego (zachowana pisownia oryginalna).
"Opowiadanie o kwiecie paproci jest czesto traktowane jako odmiana wschodnich legend o magicznym zielu czy magicznym kamieniu krola Salomona "szamir." (Magiczne ziele "saxifraga," o ktorym rozwodzil sie juz Pliniusz, Falimirz w XVI wieku nazywa po polsku "rozryw-ziele," albo "rozryw-trawa.") (...)
Czy mozna jednak watpic, ze legenda kwiatu paproci musi byc oparta na bujnej fantazji, skoro przyrodnicze doswiadczenie botanikow mowi nam w sposob zdecydowany, ze paproc nie kwitnie, nalezy do rzedu roslin bezkwiatowych? Wydawaloby sie, ze odpowiedz na tak postawione pytanie musi byc bezsporna, a jednak tak nie jest. Klucz do tego paradoksu znajduje sie w zagadnieniu terminologii.
Nazwy roslin stanowia, az po XVIII-XIX wiek, prawdziwy chaos, nie tylko w naszym jezyku. Ta sama roslina w roznych okregach - nawet sasiednich osiedlach - moze nosic inne nazwy. Ta sama nazwa moze na roznych terenach, albo w roznych okresach, oznaczac odmienne rosliny. 
Wyraz paproc (albo paprotka) stanowil oryginalnie nazwe nie jakiejs okreslonej rosliny, ale byl terminem ogolnym, oznaczajacym zbiorowo wiele rodzajow roslin znajdowanych na gruntach podmoklych. Sam wyraz wywodzi sie z pierwiastka indo-europejskiego "pap-r," oznaczajacego sitowie (a z niego wywodza sie takie wyrazy jak: papka, papie, paproch, paprac itd., a takze grecki papyros, skad papier.) Naturalnie, rosliny nazywane "paproc," podobnie jak rosliny nazywane "trawa," lub "ziele" mialy takze swoje szczegolowe, rodzajowe nazwy. Paprociami byly zatem np.: dlugosz, gnieznik, karlik, mokrzyca, nasiezral, parlist, podejzron, rososzka, zanognica, zapartnica, zylwa itd. (ta lista nawet nie obejmuje polowy nazw). W wiekszosci sa to istotnie rozne odmiany roslin z rodziny paprociowatych (w terminologii botanicznej Filicalae) ale sa tu tez rosliny innych rodzajow. Tak wiec do rodziny storczykowatych ( Orchidacae) naleza: podkolan, parlist, gnieznik i karlik, ktorych kwiaty otwieraja sie albo pachna tylko w nocy. Jest tu tez roslina z rodziny owelkowatych ( Proteaceae), nalezacej do najstarszych na swiecie roslin kwitnacych, mianowicie rososzka, nazywana takze rososna, lub rososzla. Z drugiej jednak strony nazwa rososzla, lub rososz oznacza takze gatunek paprociMartensia dichotoma. Roslina zwana zapartnica, albo zanokcica nalezy do rosliny poloniczkowatych (Caryophyllaceae) albo gozdziankowatych ( Ilicineae) (nie jest dobrze zidentyfikowana); w obu wypadkach wypadkach jest to roslina lub krzew kwitnacy. Ale nazwa zanogcica (przez g) oznacza takze paproc Asplenum ruta-muraria, ktorej inne nazwy sa slodziszka, albo mokrzyca. Ta sama jednak nazwa - mokrzyca - oznacza tez rosline kwiatowa (z rodziny Alsineae), ktorej inne nazwy sa: muszec, ptasie ziele, lub... zanokcica (przez k). Tak wiec "kwiat paproci" to mogla byc ktorakolwiek z tych roslin. Wiele z nich zakwita wlasnie w czerwcu.











Paproc kwitnaca, fijolki ( Osmunda regalis)
Pelen lisc, od korzenia do "kwitnacego" wierzcholka mierzy okolo 100 cm.
Caly krzak ma zazwyczaj 2-3 lodygi "kwitnace," otoczone bukietem zwyklych lisci. 

Nalezy tez dodac, ze sa gatunki paproci, mniej pospolite, jak np. gatunek zwany dlugosz, albo fijolki (nie fiolek!, fijolki jest mianownikiem liczby pojedynczej przymiotnika oznaczajacego kolor, analogicznie, jak np. "niebieski"), nazwa botaniczna Osmunda regalis. Albo gatunek zwany podejzron, obejmujacy kilka odmian Botrychium (virginianum, lunaria, multifidum), wreszcie gatunek zwany nasiezrzal, masierzon albo jezycznik (Ophiglossum vulgatum). Ich sporonosne liscie sa drobne, zebrane w obfite grona na wydluzonych lodygach i sprawiaja wrazenie gron kwiatowych, tym bardziej, ze rosliny te maja inne liscie bez sporow. Wszystkie one nosza tez nazwe... "paproc kwitnaca" (rowniez i w innych jezykach europejskich: flowering fern, fougère fleuri, Rispenfarn, etc.)
Zatem szukanie i znajdowanie "kwiatu paproci" - niekoniecznie w kazdym przypadku takiej samej rosliny - choc utrudnione podmoklym gruntem lesnym i noca - wcale nie bylo niemozliwe. Kazda z par sobotkowych miala wcale niezla szanse znalezienia takiego czy innego "kwiatu paproci" a z nim i widokow pomyslnego losu."

P.S. Powyższy post nie ma nic wspólnego z szerzeniem pogańskich obyczajów, powstał w oparciu o moje zainteresowania etnograficzne. Dedykuję go wszystkim Blogowiankom, zgromadzonym w Pastelowym Kurniku. Aby uprzyjemnić szukanie kwiatu, dołączam piękne stare tango pt. "Kwiat Paproci" w wykonaniu Mieczysława Fogga [muz. W. Kuk, sł. J. Gillowa, źródło] oraz wiersz Franciszka Kobryńczuka pt. "Noc świętojańska" [źródło].



Nie znano kiedyś imienia Boga.
Nikt darów nie niósł Mu do ołtarza.
Mimo to Pan Bóg nawet dla pogan
piękno tej nocy już w Raju stwarzał.

P.S.' Obiecałam niektórym koleżankom pomoc w szukaniu kwiatu paproci. I tak - polecam:
Katarzyno - Wogezy;

A Wy, Drodzy Czytelnicy, czy kiedykolwiek szukaliście kwiatu paproci?

“Jeśli sądzisz, że potrafisz...

... to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz - również masz rację.”

Sądzę, że w życiu dobrze jest otaczać się ludźmi, którzy potrafią wzbudzić w człowieku wiarę we własne możliwości. Pomaga to pokonywać każdą trudność, przezwyciężyć chwile zwątpienia, poczuć radość nawet z drobnych postępów.


"Każdy, kto przestaje się uczyć jest stary, bez względu na to, czy ma 20 czy 80 lat. Kto kontynuuje naukę pozostaje młody. Najwspanialszą rzeczą w życiu jest utrzymywanie swojego umysłu młodym."
Powyższe cytaty to słowa Henry'ego Forda. Są strasznie tendencyjnie dobrane - w ten sposób chcę podziękować p. I. za doświadczenia zdobyte w ciągu ostatnich 10 tygodni.

Poniżej prezentuję przy okazji obrazki z innymi modelami samochodów. Wykonane są ręcznie metodą haftu matematycznego według wzorów Stitching Cards Value Pack No. 17: Vehicles e-patterns.



Jeśli chcesz być piękna i bardziej kobieca...

... przebywaj w otoczeniu czereśni. Na potwierdzenie dobroczynnego wpływu tego drzewa na kobiety kilka cytatów:
Kontakt z czereśnią podobno pomaga paniom odnaleźć kobiecość, uwierzyć w siebie oraz w to, że życie niezależnie od wieku może być piękne. O energię tego drzewa zabiegać powinny więc szczególnie te panie, które są trochę starsze. Czereśnia jest też patronką młodych – zgodnie z wierzeniami ludowymi pozwala dziewczętom w pełni odkryć w sobie kobiecą duszę. [źródło]
Czereśnia skutecznie przywraca radość życia. Jest drzewem radości, zabawy, tańca, lekkości, uśmiechu. [źródło]
Czereśnia – drzewo kobiet, szczególnie pomocne dla tych, które czują się stare i niepotrzebne. [źródło]
Drzewo to wyzwala, zwiększa erotyczną aktywność i pobudza do tęsknoty za miłością. [źródło]
Ciekawe wytłumaczenie, dlaczego czereśnia uważana jest za drzewo kobiet, znalazłam na blogu Wilcze Szepty.


"Magię" nie tylko posiadają drzewa rosnące. Z czereśniową gałązką związana jest wróżba, stosowana zarówno przez chłopców jak i dziewczęta. Pierwsi w wigilię Katarzyny, drugie – Andrzeja ucinali gałązkę wiśni lub czereśni, jeśli zakwitła ona na Boże Narodzenie lub Nowy Rok była zwiastunem przyjęcia zaręczyn. Niekiedy mówiono, że zapowiadała szczęśliwe małżeństwo.[źródło]
Inny, bardzo piękny zwyczaj, dziś praktykowany sporadycznie dotyczy gałązki drzewa owocowego. Gałązkę zrywało się pierwszego dnia Adwentu. Po włożeniu do wody miała zakwitnąć w dniu Bożego Narodzenia. Wróżyło to pomyślność i urodzaj na następny rok. Na wsiach najczęściej wybierano gałązkę wiśni - co dodatkowo dla panien - miało wróżyć rychłe zamążpójście. W mieście wybierano jabłoń lub czereśnię. [źródło]
Podobne zwyczaje występowały u naszych południowych sąsiadów - Czechów.
Na św. Barbarę, czwartego grudnia, wraz z pierwszym porannym promieniem słońca, obcinana była gałązka czereśni, która miała przynajmniej dziesięć lat. Jeżeli gałązka, zwana barbórką, rozkwitła w Wigilię Bożego Narodzenia, oznaczało to, że panna w przyszłym roku znajdzie kawalera. [źródło]
Czeszki mają zwyczaj w Boże Narodzenie wróżyć na różne sposoby. Na początku grudnia ścina się gałązki czereśni, jabłoni i forsycji. Jeśli zakwitną one w święta, dziewczyna wyjdzie za mąż. Jeśli zakwitną przed świętami, najpierw będzie dziecko, a dopiero potem zamążpójście. Gałązka bez kwiatków oznacza, że przed jej właścicielką kolejny rok spędzony w samotności. [źródło]

O szkockich zwyczajach związanych z czereśnią można przeczytać tu (klik).

Właściwości energetyczne czereśni sprawiają, że w jej otoczeniu żyje się lżej, łatwiej i bez zmartwień. Osoby skłonne do czarnowidztwa powinny jak najczęściej przebywać przy tym drzewie. Drewno czereśniowe skutecznie pomaga uwolnić się od problemów i życiowego zgorzknienia, a jego energia wzmacnia serce i krążenie. Choćby jeden czereśniowy mebel w mieszkaniu zdecydowanie poprawi nastrój i samopoczucie. [źródło]
Drewno czereśni służy między innymi do produkcji podłóg, parkietów, oklein i mebli. Wiśnia ptasia znajduje też bogate zastosowanie w rękodzielnictwie – przede wszystkim, niezwykle często wykorzystuje się jej drewno w intarsji. Z uwagi na łatwość, z jaką poddaje się toczeniu, często spotkać można wszelkiego rodzaju miski, talerze, kubki i inne naczynia wykonane właśnie z tego drewna. Słynne są także fajki wykonane z czereśni.[źródło]
W Beskidzie Sądeckim tradycyjnie wykonywano trombity z drewna świerkowego, całość owijano korą czereśniową, którą zdejmuje się spiralnie z gałęzi, w miesiącach wiosennych. [źródło]
Jako ciekawostkę podam fakt, iż profesor Neville Frank Longbottom (postać z Harry'ego Pottera) posiadał różdżkę z czereśniowego drewna. [źródło]
Przy okazji polecam piękne czereśniowe ramy do luster, które można zobaczyć na blogu Czary z Drewna. Autorem jest R., Stolarz-Artysta, od którego dostałam trzy deseczki, co prawda nie do odpukiwania, ale może po to, aby uwierzyć, że życie jest piękne i każdy dzień można spędzić radośnie i twórczo. Z deseczek coś powstanie, ale muszę to przemyśleć, gdyż słoje i kora są tak niesamowite, że szkoda by było je zasłaniać.


Na stronie Medycyna naturalna, nasze zdrowie, fizyczność i duchowość znalazłam wiele interesujących wiadomości na temat czereśni. Oto niektóre z nich:
  • Rzymski dostojnik i pisarz Pliniusz Starszy, czyli Caius Plinius Secundus (ok. 23-79), zapisał w swoim wiekopomnym dziele Historia naturalis, że pierwsze czereśnie sprowadził do Rzymu z miasta Cerasus w Poncie sławny rzymski wódz i organizator wystawnych uczt, Lukullus. Stało się to po jego zwycięstwie nad królem Pontu, około 70 r. przed Chr. 
  • ... czereśnia była znana od wieków. Zakłada się, że pochodzi ona z rejonów okalających Morze Czarne – Bałkanów, Kaukazu, Azji Mniejszej. Nasi praprzodkowie jadali dzikie owoce czereśni, co potwierdzają wykopaliska z wczesnej epoki kamienia łupanego. 
  • ... już Etruskowie sadzili drzewa czereśniowe. 
  • Greckie słowo kerasos stanowiło nazwę drzew wydających owoce podobne do dzisiejszych czereśni, ale kwaśniejsze i twardsze. 
  • W średniowieczu uprawiano czereśnie już w całej Europie. Ich szczególnym amatorem był francuski Król Słońce, czyli Ludwik XIV (*1638 †1715), który, jak podaje anegdota, nie bacząc na swój królewski majestat, łaził po drzewach ze zręcznością małpy i zjadał owoce wprost z gałęzi… 
  • ... jeszcze dziś w dawnej Brandenburgii kołacze się pewien przesąd: jeśli na czereśni wystąpią jednocześnie kwiaty i owoce, to w domu umrze dziecko…
  • Tylko w językach słowiańskich istnieją odrębne nazwy dla czereśni i wiśni. W językach romańskich, germańskich i anglosaskich nie ma takiego rozróżniena! Mówi się na oba gatunki wiśnia, przy czym czereśnia to wiśnia słodka, a wiśnia to po prostu wiśnia lub wiśnia kwaśna – np. ang. cherry i sweet cherry, niem. Kirsche i Süßkirsche.
  • W dawnej polszczyźnie czereśnia nazywana była trześnią, trzęśnią, krześnią, tereśnią lub teresinką, a na jej owoce mówiono po prostu wiśnie lub czarne wiśnie. Dziś w języku polskim nazwą czereśnia określa się odmiany wyhodowane z jednego tylko gatunku – czereśni ptasiej Prunus avium L. (Cerasus avium Moench.). 
  • Dzięki kompozycji różnorodnych kwasów organicznych, czereśnie, zwłaszcza te bardziej kwaśne, normalizują trawienie, pobudzają pracę trzustki i perystaltykę jelit. Słodsze owoce wpływają uspokajająco na drogi trawienne i są lekko moczopędne. Wysoka zawartość potasu nie tylko pomaga w chorobach serca, krążenia i wątroby, ale też oddziałuje korzystnie w procesach zapalnych dróg moczowych i żółciowych, jak również przy kamieniach i piasku w nerkach oraz pęcherzu moczowym. Jod pozytywnie wpływa na czynności tarczycy i jest dobrym środkiem profilaktycznym przeciwko chorobie Basedowa. Żelazo, wapń, fosfor i witaminy odgrywają istotną rolę w procesie tworzenia się tkanki kostnej, zębów oraz są czynnikami wpływającymi krwiotwórczo, co ma szczególne znaczenie dla kobiet w ciąży i małych dzieci. Garbniki hamują procesy zapalne w śluzówkach dróg pokarmowych. Gatunki ciemnoczerwone zawierają dużo związków P-aktywnych i są zalecane osobom z wysokim ciśnieniem. Kuracja czereśniowa wpływa na utratę wagi, nie zmniejszając przy tym wydolności organizmu. Tradycja anglo-saksońska zalecała spożywanie ćwierć kilograma czereśni dziennie, w celu zwalczenia dny moczanowej. Zdaniem Francuzów, czereśnie są przeznaczone dla kobiet, gdyż owoce te zapewniają im piękną cerę – zarówno dzięki spożywaniu, jak i możliwości zastosowania zewnętrznego, do maseczek kosmetycznych…
  • Walory czereśni nie ograniczają się tylko do korzyści płynących z owoców. Cenne są również pestki, kwiaty, liście, szypułki, kora i żywica. W medycynie ludowej wywar z liści i kwiatów, jak również wodne wyciągi ze zmiażdżonych pestek, zalecane są przy żółtaczce i zaburzeniach funkcji serca. Olejek uzyskiwany z miażdżenia pestek, ze względu na niewielką zawartość toksycznego w dużych ilościach kwasu cyjanowodorowego, działa rozkurczowo. Herbatki i napary z szypułek uważane są za środek odchudzający. Jego mankament polega na smaku . Jest on „piołuńsko” gorzki. (...) Żywica występująca z pęknięć kory jest stosunkowo skutecznym środkiem przeciwko zapaleniom górnych dróg oddechowych. Podobny efekt daje także wywar lub napar z szypułek. Odwar z kory działa przeciwrobaczycowo. 


Ciekawostki na temat czereśni znalezione w sieci:
  • W literaturze i mitologii występuje czereśnia jako symbol oświaty, jedności i hojności. [źródło]
  • Regionalnie nazywane bywają (...) wiśniami ptasimi, bo uwielbiają je szpaki i wróble. Jedni wywodzą ich nazwę od łacińskiego słowa yerasa, inni zaś wskazują na starożytne miasto Cerasus – położone obecnie na terenie Turcji (...) Wiele jednak wskazuje na to, że drzewa czereśniowe znane były już wcześniej, w czasach prehistorycznych i to nie tylko na ziemiach dzisiejszej Italii, ale również w Grecji czy Francji. Faktem jest, że w Europie zrobiły furorę, a nad Sekwaną stały się ulubionym owocem, hodowanym w licznych odmianach. [źródło]
  • Żółtą z rumieńcem wyhodowano specjalnie dla Napoleona. Ludwik XIV wolał jednak prawie czarne, po które sam właził na drzewa. Pierwsze sprowadził do Europy Lukullus (...) Były to duże ciemnoczerwone, soczyste owoce, tak pyszne, że kilkaset lat później uprawiano je już na całym kontynencie. Wielkim łasuchem był Król Słońce. Gdy nadchodził czas zbiorów, zapominał o dworskiej etykiecie i jaśnie oświeconym majestacie i zamieniał się w łakomego chłopaka, który właził na drzewo jak zwykły parobek. Świadczyło to zresztą o jego niezłej kondycji, bo wiśnia ptasia, zwana popularnie czereśnią, to najwyższe i, obok orzecha włoskiego, jedno z najbardziej okazałych drzew owocowych. [źródło]
  • Szypułki czereśni stosowano do wyrobu barwników używanych przy tkaniu dywanów w rejonie Fars w południowo-zachodniej części Iranu. [źródło]
  • W Bułgarii nie obchodzi się dnia Wszystkich Świętych, zamiast tego są tzw. Zaduszki Archanielskie (Archangelska Zadoushnitsa). Święto to określa się często mianem Zaduszek Czereśniowych, gdyż na cmentarz przynosi się czereśnie.[źródło]
  • O zabytkowych alejach czereśniowych można przeczytać tu (klik).
  • Czereśnie były ulubionymi owocami Celtów. [źródło]
  • Polskie słowo „czereśnia" pochodzi od oryginalnej łacińskiej nazwy „xerasa". (...) czereśnie są długowiecznymi roślinami - potrafią dożyć nawet i 100 lat. Z jednego takiego drzewa uzyskuje się do 300 kg owoców. [źródło]
  • Najgrubsza czereśnia w Polsce (na terenie Lasów Państwowych ) rośnie w Myscowej i ma 356 cm obwodu i 22 metry wysokości. [źródło]
  • O czereśni w kulturze i co oznacza następujące powiedzenie: „Najlepiej nie jeść czereśni z kimś, kto się nie zna na ich jedzeniu.” można przeczytać tu (klik).

Czereśnie występują jako temat w literaturze. Przykładem mogą być wiersze: Miłość Józefa Czechowicza, Zapłoniona czereśnia Bolesława Leśmiana, Baśń Czereśniowa Igora Strapki czy Czereśnia Juliana Tuwima.

Rwałem dziś rano czereśnie,
Ciemno-czerwone czereśnie,
W ogrodzie było ćwierkliwie,
Słonecznie, rośnie i wcześnie.
Gałęzie, jak opryskane
Dojrzałą wiśni jagodą,
Zwieszały się omdlewając,
Nad stawu odniebną wodą.
Zwieszały się, omdlewając
I myślą tonęły w stawie,
A plamki słońca migały
Na lśniącej, soczystej trawie.


W dziele pt. "Lud Polski Jego zwyczaje i zabobony" Łukasza Gołębiowskiego zamieszczony jest fragment rytuału ślubnego z Lubelszczyzny:
Po ślubie odbytym (...) wracają do domu, przy takich śpiewkach:
Pod czereśniami
Pod kalinami
Barwinek zielony;
Spiesz się mateńko!
Już Jaś ożeniony.
Od terema do terema
Jużeśmy po ślubie
Wzięty on według zakonu
Od Boga był ślub
Od ludzi jest sąd,
Od matki będzie wesele.

P.S. Przy okazji nadmieniam, iż post ten nie ma żadnego związku z czarną magią i szerzeniem zabobonów. Powstał w oparciu o moje zainteresowania przyrodnicze. Miał się ukazać, co prawda, w późniejszym terminie (fotografie, robione wczoraj, dowodzą, że czereśnie w moim regionie jeszcze nie są dojrzałe.), ale z powodu upalnego dnia w Pastelowym Kurniku dziewczyny: Hana, Maria i Bacha stwierdziły, iż nie ma czasu do stracenia [Hana].
Dodam jeszcze, że bardzo lubię czereśnie i z tej okazji kupiłam dziś na rynku dwa gatunki do spróbowania.

Makowe pola_2

Co roku w czerwcu czekam, aby przekonać się, że moje ulubione polne kwiaty i tym razem zakwitną. Mówią, iż rolnik, na którego polu kwitną maki, niezbyt przykłada się do uprawy ziemi. Ale mi to nie przeszkadza. Na okolicznych polach natura czyni swoje. Wygląda to tak niesamowicie, że żaden artysta nie namalowałby czegoś podobnego.
Dzisiejszy dzień tak pięknie się zapowiada, że aż żal by było siedzieć w domu. Zapraszam więc na wspólne wędrowanie po polach, miedzach i ścieżynach.


Przy okazji wyszukałam kilka ciekawostek na temat symboliki maków (klikklikklik).

... i stare koronki:)

Pogoda przez ostatni tydzień nie zachęcała do wychodzenia z domu. Deszcz, zimno, znowu deszcz... Brrr... Z tego wszystkiego zabrałam się do robienia porządków w pudełku z koronkami. Niektóre z nich są stare, niektóre są zupełnie nowiusieńkie, w tym jedna (przepiękna, w ulubionym przeze mnie kolorze ecru) to prezent od U. Trzydzieści metrów prezentu. Wielkie dzięki, U.
Wszystkie koronki zostały wyprane, wykrochmalone i wyprasowane. Zajęło mi to kilka godzin, ale po skończonej pracy nawet te najstarsze ładnie się prezentowały. Żal mi się zrobiło, że je tak po prostu zwinę i do tego pudełka z powrotem zapakuję.
Postanowiłam zrobić bobinki. Przy okazji nadmieniam, że "bobinka" to zdrobnienie od "bobina" (ang. "bobbin" to szpulka, zwojnica, cewka). Na blogu Malowany kokon znalazłam cztery piękne szablony w dwóch rozmiarach (przy okazji dziękuję autorce za możliwość skorzystania z nich). Trochę je powiększyłam, wydrukowałam, wycięłam, skleiłam (pomiędzy dwa kartony z nadrukiem dodałam w celu usztywnienia trzeci), wygładziłam brzegi. I teraz koronki, po nawinięciu na własnoręcznie wykonane bobinki, wyglądają jak prosto z Paryża. 


Część z moich koronek pamięta spektakl Teatru Telewizji pt. "Arszenik i stare koronki" z 1975 roku na podstawie sztuki Josepha Kesselringa, który ukazał się w cyklu Teatr Sensacji "Kobra". [źródło]
Gdyby ktoś chciał posłuchać - polecam dialog Ireny Kwiatkowskiej (Abby Brewster) i Barbary Ludwiżanki (Marta Brewster) klik.

P.S. Na prośbę U. zamieszczam fotografie samych bobinek.