Rozpusta w biały dzień

Nie wiem, która z nas pierwsza wspomniała o spotkaniu w Kazimierzu Dolnym, ale pomysł był świetny. Pewnie to dzięki Grażynie, prowadzącej blog I tu i tam....Y aqui y alla, spędziłam wspaniały jesienny weekend nad Wisłą. Dzielnie towarzyszył nam P.
Dwa dni obfitowały w wiele atrakcji, ale przede wszystkim nie brak było wszelakich przyjemności. I nie mam tu na myśli włóczenia się po rynku, galeriach czy muzeach. Zafundowaliśmy sobie... rozpustę:) W biały dzień, a nawet wieczorem:)
Na początku było przepyszne śniadanie w restauracji u Sarzyńskiego, gdzie po południu zjedliśmy również bardzo smaczny obiad.


Wieczorem nie mogło zabraknąć wspaniałej herbaty z sernikiem w herbaciarni u Dziwisza, w której wzrok - jak zwykle - przyciągały ustawione na parapetach różnorodne lampy, naczynia i bibeloty.


Wystroju dopełniały przepiękne kompozycje z niesamowicie pachnących lilii,



prześlicznych różnokolorowych róż,



a nawet żółtych tulipanów, stojących na stoliku w moim ulubionym miejscu:)


Świece dodawały wnętrzom przytulności, a kominek dostarczał ciepła.


Oczywiście nie tylko jedliśmy, piliśmy herbatę czy też grzaliśmy się przy kominku. Większość czasu spędziliśmy wędrując po okolicy, ale o tym następnym razem. Jeżeli ktoś jest niecierpliwy, można zajrzeć do Grażyny, która opisuje naszą wędrówkę w poście pt. Kazimierz jesienią...Otoño en Kazimierz. Szczególnie polecam przepiękne fotografie. Ach, jak miło na nie patrzeć i wspominać:) Przy okazji pięknie dziękuję za wspólny wyjazd:) I to dzięki komu doszedł do skutku? Dzięki Grażynie:)))

P.S. Tylko dlaczego nie wstąpiliśmy na gorącą czekoladę?:)

CDN

Nikt nie wydaje się bardziej obcy...

...  niż ktoś, kogo się kiedyś kochało. [Erich Maria Remarque, Łuk triumfalny]


– Czy opuścił Cię kiedyś ktoś, kogo kochałaś?
– Owszem. Zawsze ktoś kogoś opuszcza. Czasem ten drugi cię ubiegnie.
– I co wtedy zrobiłaś?
– Wszystko. Wszystko, ale to nic nie pomogło. Byłam strasznie nieszczęśliwa.
– Długo?
– Tydzień.
– To niedługo.
– Cała wieczność, jeśli się jest naprawdę nieszczęśliwym. Każda cząstka mojej istoty tak była nieszczęśliwa, że kiedy tydzień minął, wszystko się wyczerpało. Moje włosy były nieszczęśliwe, skóra, łóżko, nawet suknie. Nieszczęście wypełniło mnie tak całkowicie, że nic poza nim nie istniało. A kiedy nic już nie istnieje, nieszczęście przestaje być nieszczęściem, bo nie ma go z czym porównać. I wtedy następuje kompletne wyczerpanie. I wtedy to mija. Powoli zaczyna się żyć na nowo. 


Tekst również pochodzi z wyżej wymienionej powieści.

Przyjaciele są jak ciche anioły...

..., które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać. [Antoine de Saint-Exupéry]


W komentarzach do postu  Po prostu "Frasuś" była mowa o przedstawianiu postaci świętych pełnych cierpienia, powagi i smutku. Postanowiłam wtedy poszukać radosnych świątków. Niestety, do tej pory nie udało mi się to. Jedynie w internecie znalazłam kilka fotografii uśmiechniętych aniołów: w katedrze Najświętszej Marii Panny w Reims (klik, klik) i katedrze św. Piotra w Ratyzbonie (klik).


Chodzę uliczkami Starego Miasta i szukam... Anioła? A może kogoś, równie cichego jak on?

Pan Samochodzik i...

... nic:)))

Piszę i piszę te ogłoszenia o potrzebie posiadania samochodu - i nadal nie ma efektów:)

Jak na razie podróżuję "Srebrną Strzałą", udostępnianą przez T., ale (jak już kiedyś wspominałam) autko jest stareńkie i nie wiem, jak długo nim pojeżdżę. I nie jest czerwone, co widać na załączonych fotografiach*:)

Trudno, jeszcze raz napiszę:)

OGŁOSZENIE
Z powodu chęci dotarcia do ciekawych miejsc, położonych w bliskiej, jak i dalszej odległości, chętnie przygarnę** wehikuł. Nie musi być w zupełności taki jak pojazd Pana Samochodzika. Może mieć automatyczną skrzynię biegów i może palić tylko 3 l/100 km. Zrezygnować mogę z amfibii oraz z kilku innych patentów, ale jestem na 200% pewna, że powinien być czerwony:)))


Swojego samochodu jeszcze nie mam, ale ponad dwa miesiące temu dostałam od. T.*** bardzo praktyczny upominek - książkę Sobiesława Zasady pt. "Szerokiej drogi", zawierającą ogrom wiadomości z dziedziny doskonalenia techniki jazdy. Do prezentu była dołączona przesympatyczna dedykacja, mająca wywołać uśmiech, radość, zadowolenie i chęć powiedzenia "chcę jeszcze":)


Akurat książka otworzyła mi się na stronie z podtytułem "Żeby być mądry przed szkodą". W tekście autor przekonuje, że trzeba ćwiczyć jazdę samochodem, kiedy zaczyna padać deszcz lub śnieg. No, właśnie - a tu zima się zbliża:) Chciałabym poćwiczyć. Ale przede wszystkim chciałabym nie zamarznąć na jakimś przystanku:)

* Widoczna na fotografiach róża była w pakiecie z kluczykami do samochodu. Miły gest, prawda?
** Słowo "przygarnę" świetnie opisuje istniejący stan rzeczy:)
*** T. nie jest właścicielem "Srebrnej Strzały". W tekście jest mowa o dwóch osobach o tym samym inicjale:)