Zamek Spiski

Niektórzy czytelnicy bloga ♭ aRT at home narzekają, że w ostatnich postach, związanych z wyprawą na Słowację, jest zbyt mało fotografii. W związku z tym w dzisiejszym wpisie, specjalnie dla Grażyny i Dariusza, będzie mało słów, a dużo zdjęć Zamku Spiskiego, który miałam okazję niedawno podziwiać i zwiedzać.


Zamek można oglądać z każdej strony.




Przy bramie głównej uwagę przyciągają słupy, które kiedyś tworzyły pierwszą linię obrony zamku.


Bryła zamku głównego zadziwia swoim ogromem.


Ruiny są cały czas zabezpieczane i w dużej części udostępnione turystom.




Wąziutkimi schodami można wejść na wieżę,


z której roztacza się niesamowity widok.




Po zamku można krążyć całymi godzinami, zaglądając do kolejnych pomieszczeń i zakamarków.






Widoki z "okien" zapierają dech w piersiach.






Ogromny dziedziniec dolny zachęca do spacerów.





Zamek tak się nam spodobał, że postanowiliśmy obejrzeć go jeszcze raz (tego samego dnia pod wieczór panowały zupełnie inne warunki oświetleniowe).


U podnóża zamku zlokalizowane jest Spiskie Podgrodzie, skąd można dostać się do ruin pieszo.


Czyż nie jest to zachwycający widok?




Gdyby ktoś miał ochotę zobaczyć film, nagrany przez Tomka przy pomocy drona (to ten mały, czarny punkcik na poniższej fotografii), to zapraszam na drugi blog - wpis Po słowackiej stronie - niedziela (3).


Ponoć ruiny zamku wyglądają niesamowicie nocą. Zwiedzając z przewodnikiem, można posłuchać opowieści i legend związanych z tym miejscem. Jedną z nich przytaczam poniżej.

ZYGMUNT LUKSEMBURSKI I CYGANIE
18 kwietnia 1428 roku, w imieniu króla Zygmunta, który wraz ze swą żoną Barbarą Cylejską przebywał na Spiskim Zamku, został wydany dekret o następującej treści:
„My Zygmunt, z Bożej łaski król rzymski, wieczny dobroczyńca rzeszy, król Węgier, Czech, Dalmacji, Chorwacji et cetera, do wszystkich oddanych, szlachciców, rycerzy, kasztelanów, urzędników, mytników, wolnych miast i miasteczek oraz ich sołtysów powołanych i będących pod naszym panowaniem ślemy pozdrowienie i przejawy wszelkiej przychylności. Przybyli do nas nasi wierni, Władysław, wódz Cyganów, oraz pozostali należący do nich i złożyli tu na Spiszu w naszej obecności usilną prośbę, byśmy raczyli zapewnić im więcej swobód. Dlatego, będąc pod wrażeniem owej prośby, nakazujemy niniejszym dekretem Naszym Wiernym, by kiedykolwiek ów wódz Cyganów Władysław i jego lud dotrze do naszych włości, do naszych miast i miasteczek, byście owego wodza i jemu poddanych Cyganów bez żadnych przeszkód i niepokoju wspierali i chronili, a nawet bronili od wszelakich ataków. A skoro by wśród nich powstały jakieś swary i niepokoje kimkolwiek spowodowane, wtedy sądzić i uwalniać będzie tenże wódz Władysław, żaden inny spośród nas. Po przeczytaniu nakazujemy zwrócić dekret przedkładającemu. Ustanowiono na Spiszu, w niedzielę przed świętem świętego Jerzego Męczennika, Roku Pańskiego 1423, trzydziestego szóstego roku panowania naszego na Węgrzech, szóstego rzymskiego, w Czechach roku trzeciego."
Jak głosi legenda, królowi Zygmuntowi spodobała się córka wodza Cyganów Władysława. Wódz nie zawahał się wykorzystać przychylności króla. Monarcha zaślepiony urodą i wdziękami cygańskiej księżniczki wydał dekret, na podstawie którego Cyganie wodza Władysława byli przez długie lata wspierani i chronieni. [źródło]