Butelki na nalewki z motywem winogron_2

Kupiłam kiedyś piękny papier ryżowy z motywem winogron. Wybrałam ciekawe pod względem kształtu butelki, w tym jedną, bardzo szczególną, przypominającą instrument muzyczny. Zależało mi na tym, aby wykonać coś innego niż dwa lata temu. Na podkładzie z białego papieru nakleiłam winogrona. Zadowolona z efektu, z powodu braku czasu, lakierowanie odłożyłam na bliżej nieokreślony termin.


Traf chciał, że przez nieuwagę zrzuciłam butelki z dość dużej wysokości i ta, najpiękniejsza kształtem, uległa uszkodzeniu. Całe dno zostało rozbite w drobny mak. Oczywiście, po sfotografowaniu, musiałam ją wyrzucić. Szkoda... Miała być miłym upominkiem. 

      

Pozostałe dwie butelki nadal czekają na polakierowanie.

Tam, gdzie szczęścia zawsze jakby o jeden łut więcej

Przez kilka miesięcy czekał na mnie prezent urodzinowy, taki jaki lubię najbardziej - bilet do Kazimierza Dolnego - i to w obie strony. Potrzebowałam tego wyjazdu bardzo, bardzo. Żeby pooddychać świeżym powietrzem, popatrzeć na piękne miejsca, posłuchać opowieści na ciekawe tematy, doświadczyć czegoś innego niż to, co na co dzień.

 

I było tak jak zwykle - przesympatyczne towarzystwo, piękna pogoda, szeroka droga, wspaniała czekolada w Faktorii, zakupy w Herbaciarni U Dziwisza, spacer po Bulwarze Nadwiślańskim (dlaczego taki krótki?). A do tego przepyszne jedzenie w Restauracji u Fryzjera (polecam holiszki i kreplach). Jakby tego było mało, w powrotnej drodze, w kawiarni Ewelina w Nałęczowie, szarlotka, porównywalna do tej w Murowańcu, a może nawet lepsza? No, nie wiem.


Ale jedno wiem na pewno, na 100% (a raczej na 200%) - bardzo jestem wdzięczna za ten wyjazd i pięknie za niego dziękuję.


Tytuł jest swobodną przeróbką słów piosenki Leszka Długosza pt. "Na Rynku usiąść w Kazimierzu". Poniżej zamieszczam jej fragment.


Na Rynku usiąść w Kazimierzu
Ze szczęściem jak się wiosna mierzy
Popatrzeć znów
Jak się przechadza miesiąc maj...
I w takie jasne przedpołudnie
Gdzieś na tym Rynku, przy tej studni
Zasłuchać się

Mieć za plecami cały świat...
Żydowskie znów usłyszeć skrzypce
Jak gdzieś tam błądzą wśród uliczek
A serce pędzi - gdzież ono pędzi?
Za tym szczęściem?

Wierzcie nie wierzcie - jak tam chcecie
Wszędzie jest tak, jak jest na świecie
Lecz w Kazimierzu...
Szczęścia zawsze jakby więcej?
Więcej ciut?
Lecz w Kazimierzu...
Szczęścia zawsze jakby więcej
- Jeden łut?


A gdyby ktoś miał ochotę na jesienny spacer po Kazimierzu, to zapraszam [źródło] :)

Wieczór w amfiteatrze

Prolog

Amfiteatr przyrody, którego nie zakłóca żaden ślad człowieka. Zachód słońca, którego nie zasłania żadne sztuczne światło. Cisza, której nie przeszkadza żaden obcy dźwięk.

Akt I - Prawda



      

       



Akt II - Marzenie






Epilog

A po­nieważ ra­zem z każdym zacho­dem słońca gi­nie ja­kaś sta­ra praw­da, a z każdym je­go wscho­dem rodzi się no­wa, po­nieważ każda noc gwiaździs­ta roz­rzu­ca po niebie na­siona przyszłych tęsknot i marzeń, po­nieważ po­cie­cha bez praw­dy jest da­rem­na, a praw­da jest gorzka bez po­cie­chy, którą da­je nadzieja, dla­tego udzielo­ny zos­tał ludziom dar opo­wiada­nia, gdyż tyl­ko dzięki je­mu je­dyne­mu można dot­rzeć do te­go da­lekiego, jaśniejące­go pun­ktu, gdzie w końcu zet­kną się wie­czne równo­leżni­ki - praw­da i marze­nie. Dob­ra­noc. [Eduard Bass]

Pomieszanie zmysłów :-)

Niedzielny poranek, na stole filiżanka z najlepszą kawą pod słońcem. Do tego cukier "przeznaczony na podróż", którą muszę odłożyć na później.









Muszelka darowana na szczęście. Biorę ją do ręki i wsłuchuję się w zapamiętany przez nią delikatny szum morza.










Bukiet przepięknych róż zachwyca mnie swym urokiem.
Wśród kwiatów jest jeden szczególny - wypełniający cały dom zapachem olejku różanego z Doliny Róż*.











Wszystko to działa niesamowicie na moje zmysły: smaku, dotyku, słuchu, wzroku i powonienia, wpływając korzystnie na mój zmysł równowagi, szczególnie psychicznej. I nawet nieprzyzwoicie wczesna pora nie burzy mojej radości z otrzymanych prezentów.

*Ciekawostki o róży damasceńskiej
Róże cenione i uprawiane były już w starożytności. Grecy i Rzymianie używali olejku różanego i maści różanych do pielęgnacji urody i zachowywania młodości. Na ścianach egipskich grobowców można znaleźć namalowane krzewy różane – olejki różane stosowano w tych czasach do „konserwowania” mumii. W Świątyni Salomona w Jerozolimie ściany obmywane były różaną wodą. Róże poświęcone były Izydzie, były również symbolem Afrodyty. Władcy Persji, słynący ze swoich wyrafinowanych upodobań, sypiali na materacach wypełnionych płatkami róż.
Szacuje się, że olejek różany mógł być destylowany już w pierwszym wieku p.n.e. w Indiach. Sztuka ta rozwinęła się następnie w starożytnej Persji i Egipcie. Następnie dotarła do Grecji, północnej Afryki, Maroka i krajów arabskich. W Europie pojawiła się wraz z Turkami osmańskimi koło XIII wieku. W XVI wieku dotarła do Bułgarii, do nowo powstałego miasta Kazanłyk, gdzie uprawa róż stała się ogromnie popularna i na stałe wpisała się w krajobraz i przemysł tego regionu – zdarzało się nawet, że lokalni mieszkańcy usuwali uprawy winorośli, aby na jej miejsce móc posadzić róże. Zarówno bułgarski klimat [wilgotna wiosna, łagodna zima], jak i gleba dawały świetne rezultaty w hodowli tych kwiatów – umiarkowane słońce sprawiało, że na powierzchni płatków nie tworzyła się gruba warstwa ochronnych wosków, dzięki czemu były one bardziej nasycone olejkami zapachowymi. [źródło]
Nad górami wschodzi słońce, zapowiadając kolejny upalny dzień. O tej porze dnia kwiaty pachną najmocniej i właśnie wtedy należy je zbierać - gdy olejki eteryczne wraz z sokami wędrują ku górze rośliny, do płatków. Jak tłumaczy profesor Nedko Nedkov, dyrektor Instytutu Róż, sukces tutejszych upraw bierze się z dużej amplitudy temperatur między dniem a nocą. - Dla róży ta różnica temperatur to potężny stres, który powoduje, że roślina produkuje duże ilości olejku - wyjaśnia. [źródło]
Zapach olejku różanego pomaga osiągnąć równowagę i harmonię pozwalając pokonać niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa. Zapach ten jest stymulujący i podnoszący dla naszego umysłu – tworząc poczucie samoakceptacji bezpieczeństwa i powodzenia. [źródło]
Wpływ róż na zdrowie

Butelka dla miłośnika koni_2

Butelka - jak butelka, ale płot, służący do jej ekspozycji, ładnie się prezentuje. Fotografie udało mi się zrobić w pełnym słońcu wiosną - stąd kwitnący powojnik.

Ach, ten dzień w kolorze śliwkowym!
- Berberysu i głogu ma smak...
Stawia drzewom pieczątki
- Żeby było w porządku
Że już pora
Że trzeba iść spać...
A my tak - po kieliszku, po troszeczku
Popijamy calutki ten dzień
- Próbujemy nalewki
Z dzikiej róży, z porzeczki
Żeby sprawdzić - czy zimą
To wypić się da?...

Sezon robienia nalewek, wraz z przemijającym latem, niedługo się skończy. Żeby nie było z tego powodu tak smutno, zapraszam do wysłuchania piosenki pt. "Dzień w kolorze śliwkowym" [sł. i muz. L. Długosz, źródło].

Butelka była robiona dla p.T., kiedyś już ozdabiałam podobną (klik).

Tam gdzie rzeka spotyka niebo

Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się do problemów dnia codziennego. Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki. [Martyna Wojciechowska]







Fotografie powyżej, wykonane podczas pobytu Grażyny,  przedstawiają moje ulubione miejsce nad Bugiem. Tytuł postu zaczerpnęłam z artykułu pt. "Delta Orinoko – tam gdzie rzeka spotyka niebo…" [źródło]. Chciałabym tam być.