Pięknie dziękuję wszystkim, którzy nadesłali zakończenia opowieści o mnichu:) Każda praca jest wspaniała:) Proszę wszystkie przeczytać dokładnie - ile w nich optymizmu, pozytywnego myślenia, zaskakujących rozwiązań:)
Szanownych Czytelników, krewnych i znajomych królika uprasza się o wybór najlepszego zakończenia. Wystarczy wcisnąć przycisk (sonda znajduje się obok, w prawym górnym rogu). Wyboru można dokonywać już teraz, idąc na żywioł:). Można też go dokonać po dogłębnym przeanalizowaniu każdej z wersji. Sonda będzie czynna do dnia 1 marca br. do godziny 21.00. W przypadku, gdy nie zadziała, uprzejmie proszę się nie denerwować. Albo coś uda mi się z tym zrobić, albo można będzie głosować w komentarzach. Oczywiście wszelkie peany na cześć autorów poszczególnych wersji i fantastycznych zakończeń mile widziane:) Zapraszam zatem do czytania:)
Karteczki dziś prezentowane, które mogą być nagrodą w zabawie, wykonane są w oparciu o Oriental Flowers Set e-patterns.
Kiedy tak mnich ów zwisał beznadziejnie i bezmyślnie, na skraju urwiska pojawiła się piękna białogłowa. Odziana w powłóczystą szatę i obdarzona lśniącym, białym licem, przystąpiła do dzieła.
Jako, że język miała cięty naczęła nędzić rzeczonego niedźwiedzia, co poczyniło wielkie spustoszenie w umyśle tegoż i pozbawiło go przytomności.
Mychy, jak to mają we zwyczaju umknęły, chowając się pod najbliższą miotłę.
Tygrys wypadł z gry, bo był na dole.
Niewiasta, choć smukła, miała siłę w barach i bez zbytniego utrudzenia wyzwoliła mnicha z opresyji oraz pomogła Mu się ochędożyć.
We wdzięczności swej, mnich obdarował ją pirwej soczystą truskaweczką i potem wespołek ruszyli przed siebie, ku nowemu...
Amen.
Opowieść II
Tak truskawka miała cudowny smak i miała jeszcze jedną właściwość :wspaniale rozjasniały umysł . Mnich wzmocnił uchwyt dłoni na gałęziach ,popatrzył uważnie na myszki i pomyślał : Jakie zabawne stworzonka ,śmiesznie ruszają wąsikami .Z chęcią poobserwował by je dłużej ,ale miał na głowie poważniejsze sprawy . Myszki wiadomo są to istoty płochliwe i mające negatywny stosunek do kota . Mnich miauknął na próbę ,myszki zastrzygły uszkami i zaprzestały podgryzania . Po chwili jednak wróciły do swojego zajęcia . Mnich spostrzegłszy jednak ,że jego działania idą w odpowiednim kierunku ,zaczął miaukać dalej . Początkowo cichutko z pewną nieśmiałością . No bo widziane to rzeczy aby poważny buddyjski mnich miauczał ? Popatrzył jednak w górę na wygłodniałego niedzwiedzia i w dół na wystrzerzone kły tygrysa ,stwierdził ,że śmieszność śmiesznością ,życie jednak ważniejsze i rozmiauczał sie na całego . Myszki może nie dostrzegły w mnichu kota ,ale przestraszyły się hałasu który robił i w końcu czmychnęły . Mnich odetchnął ,wyglądało na to że chyba jedno zagrożenie ma z głowy . Poruszał delikatnie ścierpniętymi rękami ,poszukał oparcia na nogi ,znalazł najwygodniejszą pozycję i rozejrzał się wkoło . U góry wyglądało nie szczególnie ,niedzwiedz patrzył w dół i oblizywał się łakomie . No i na dole było nie lepiej , z wysoka było widać ,że tygrysie zęby są ostre . Ale popatrzył także w dal i ........ świat był taki piękny :) Z tej wysokości widać było bezkresną przestrzeń i wspaniałą dziką przyrodę ,słońce grzało przyjemnie ,acz nie natarczywie . Tak, stanowczo chciało się żyć :) Mnich pomyślał ,że warto by się jednak zastanowić nad swoją sytuacją . Z którym przeciwnikiem się zmierzyć i jak . Po krótkim namyśle stwierdził ,że dół go nie interesuje , zle mu się kojarzył . Tak , miał stanowczo awersję do staczania się .
Czyli należało by coś zrobić z tym niedzwiedziem ,hmmm tylko co . Popatrzył w górę wielkie misisko było wyraznie bardzo głodne ,no stanowczo nie wyglądało przyjaznie . Zaschło mu w ustach -zerwę sobie jeszcze kilka tych boskich truskawek –pomyślał . Popatrzył w stronę truskawek i coś go w ich wyglądzie zastanowiło ,przyjrzał się uważnie . O buddo !!!! Ich liście, przecież one są żółte !!! Zaraz ,zaraz –myślał gorączkowo jaką to my mamy porę roku ? Jesień ,mamy przecież jesień ,popatrzył jeszcze na krzew którego mozolnie się trzymał ,on także miał piękne przebarwione liście .Te truskawki, to była przepyszna ich jesienna odmiana . No tak był uratowany :)
URAAAAATOOOOOOWANYYYYYY !!!!!!
Zaczął zrywać zachłannie truskawki aby ugasić pragnienie i przy okazji rozkoszować się ich smakiem. Umysł jego spokojnie analizował sytuacje , Ten niedzwiedz niedługo zapadnie w sen zimowy ,nie może stać tam na górze i czekać na niego w nieskończoność . Bury kudłacz ma mało czasu ,musi znalezć sobie inny pokarm ,aby najeść się do syta przed udaniem się do swojego zimowego barłogu . Mnichowi radość pulsowała w skroniach ,on mnich buddyjski ma czas, dużo czasu :) Pod wpływem radości wzrok mu się wyostrzył i spostrzegł ,że skała nie jest jednolita ,ale ma mnóstwo załamań i uskoków , a trochę z boku widoczna jest dość szeroka szczelina ,zaczął mozolnie przesuwać się w jej kierunku . Dotarłszy do niej stwierdził ,że jest to wnęka w skale , w której zmieści się jego wątłe ciało . Umościł się tam wygodnie ,mógł teraz swobodnie wypocząć . Sytuacja nie była komfortowa ,ale całkiem znośna, do jedzenia były te truskawki i jakieś roślinki ,no da się żyć :)
Niedzwiedzisko było naprawdę głodne , widząc ,że potrawka się okopała , dla zasady poczuwał jeszcze kilka godzin ,a potem powędrował gdzie indziej szukać posiłku .
A mnich mozolnie zaczął piąć się w górę , dotarłszy na górę ,wyrównał oddech i powędrował do klasztoru . Był bogatszy o jedno doświadczenie . Czy to mu pomoże w życiu ? Czas pokaże :))))
KONIEC
Opowieść III
Nadludzkim wysiłkiem woli, wydobywszy się z tej opresji, mnich z brzuchem pełnym słodkich, czerwonych truskawek pojawił się wieczorem w klasztorze.
Zdrożony był bardzo, ale zanim zasnął obiecał sobie, że w klasztornym ogrodzie koniecznie trzeba zasadzić truskawki...
Opowieść IV
Mnich zamknął oczy rozkoszując się po raz któryś słodkością owoców, jego rozbiegane myśli pod wpływem doznań smakowych uspokoiły się, będąc jeszcze w błogim nastroju otworzył oczy i popatrzył w dół, wtedy o dziwo zorientował się, że to co poprzednio widział było omamem spowodowanym paniką, okazało się, że w dole była tafla wody a w niej odbijała się zieleń porastająca urwisko a odbicie niedźwiedzia szczerzącego zęby i potrząsającego głową upodobniło się przerażonemu mnichowi do tygrysa...nie namyślał się długo, tym bardziej, że gałąź nadgryzana była skutecznie przez myszki i po prostu skoczył do wody, a że był świetnym pływakiem dopłynął do brzegu i będąc niepoprawnym optymistą jedynie co w jego pamięci pozostało to ta pachnąca i nieziemsko smaczna słodycz dzikich owoców...
A morał tej opowieści jest następujący...warto być optymistą, bo tylko wtedy w straszliwych warunkach zagrażających życiu można zatracić się smakując dzikie truskawki i tak uspakajając i rozjaśniając umysł znaleźć wyjście z najbardziej beznadziejnej, życiowej sytuacji...
Opowieść V
Alternatywy 4
Alternatywy 4
Alternatywa 1
Mnich zjadł ostatni słodki kawalątek truskawki. Zdążył jeszcze oblizać usta, gdy mu się przypomniało, że jest uczulony na te owoce. Trzy sekundy później ambitna alergia dała o sobie znać w sposób gwałtowny. Spadł w przepaść. Nim jego ciało zderzyło się z ziemią, już nie żył. Tygrys dobrał się do zwłok. Jednak, patrzący na to z góry niedźwiedź, pozazdrościł tygrysowi zdobyczy. Hmmm – pomyślał niedźwiedź - jeśli skoczę w przepaść i wyląduję na tygrysie, to nic mi się nie stanie, a cała zdobycz będzie dla mnie. Niedźwiedź skoczył, owszem przygniótł tygrysa, ale sam też zginął.
Stojąca na urwisku skalnym mysz rzekła do drugiej:
- Patrz, jak piękna tragedia.
- Jaka piękna tragedia, eh. - odparła druga mysz.
Morał z tej opowieści: Trzymaj się diety wsuwaj kotlety, bo truskawki powodują upadki.
Alternatywa 2
Mnich tracił siły. Gałąź wyśliznęła mu się z ręki. Ale wbrew prawu ciążenia, zamiast spadać, zaczął się unosić. Zamachał rękami niczym ptak skrzydłami i odleciał w siną dal.
Morał z tej opowieści: znany napój energetyczny doda ci skrzydeł, nawet jeśli podlałeś nim truskawki. To znaczy... tak naprawdę podlał je moczem jakiś przypadkowy przechodzień, który wcześniej delektował się tym napojem. Czy to zatem siła napoju, czy urynoterapii uratowała mnicha? Tego nie wiadomo. Ludowi bajarze milczą na ten temat. W siedemdziesięciu trzech językach milczą.
Alternatywa 3
Mysz przegryzła gałąź i mnich zaczął spadać. Zamknął oczy i wrzeszczał w niebogłosy. Wtem coś ze sporą siłą uderzyło go w żebra. Czyżby przelatujący ptak? - pomyślał mnich, otworzył oczy, nic nie zauważył, więc znowu je zamknął, spadał i wrzeszczał dalej. Ponownie otrzymał cios w żebra. Otworzył oczy. W około panowała czerń i duchota. Ktoś leżał koło niego i sapał. Umarłem i trafiłem do piekła. - pomyślał mnich. O matko, umarłem - powiedział z przerażeniem.
Mam dla ciebie przykrą wiadomość - poprzez ciemność doleciał go czyjś głos - nie umarłeś. Znowu coś ci się śniło i tak się darłeś, że obudziłeś wszystkich sąsiadów – powiedziała żona montera sieci energetycznej.
Morał z tej opowieści: Bo miewamy czasem głupie sny, a potem się budzimy i*...
*Autorem morału jest Wojciech Młynarski.
Alternatywa 4
Mnich z przerażeniem stwierdził, że myszy podgryzają jego gałązkę życia. Z lekka podniosło mu się ciśnienie. Złapał obie myszy i cisnął nimi w niedźwiedzia. Misiaczek, chcąc złapać przekąskę, zachwiał się nad urwiskiem i spadł. Tymczasem mnich pod wpływem adrenaliny podciągnął się, wdrapał na górę. Wstał, otrzepał wdzianko i doszedł podśpiewując: „Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę*”...
Morał z tej opowieści: Gdy brak ci liny, korzystaj z adrenaliny.
*Autor: Tadeusz Drozda
Gałąź trzeszczała złowieszczo, ślina z niedźwiedzich kłów kapała na łysą głowę mnicha, tygrys na dnie przepaści chodził nerwowo z jednego krańca w drugi.
Pokrzepiony słodyczą truskawek mnich już był skłonny w pokorze pożegnać się z życiem, gdy nagle przypomniał sobie, że przecież ma alergię na truskawki! Za późno! Natychmiast poczuł, że coś dziwnego dzieje się z jego ciałem. Ręka, którą trzymał się nadłamanej gałęzi spuchła jak bania, nogi wyglądały jak podłużne balony, a brzuch jak dobrze napompowana opona. Czuł, że unosi się w powietrzu jak na wodzie. Nadwerężona gałąź złamała się z trzaskiem, a mnich uniósł się ponad przepaścią i powiewając habitem podryfował w przestworza. Wkrótce był już tylko malutkim punkcikiem ponad linią horyzontu. Niedźwiedziowi z wrażenia zaschło w paszczy, a osłupiały tygrys przestał się miotać i z bezbrzeżnym rozczarowaniem spoglądał w górę…
Powietrze zamarło w bezruchu, tylko na złamanej gałęzi powiewał melancholijnie strzępek brązowego materiału …
Morał: Życie jest jak truskawka – piękne, słodkie i zdradliwe.
Mnich zjadł ostatni słodki kawalątek truskawki. Zdążył jeszcze oblizać usta, gdy mu się przypomniało, że jest uczulony na te owoce. Trzy sekundy później ambitna alergia dała o sobie znać w sposób gwałtowny. Spadł w przepaść. Nim jego ciało zderzyło się z ziemią, już nie żył. Tygrys dobrał się do zwłok. Jednak, patrzący na to z góry niedźwiedź, pozazdrościł tygrysowi zdobyczy. Hmmm – pomyślał niedźwiedź - jeśli skoczę w przepaść i wyląduję na tygrysie, to nic mi się nie stanie, a cała zdobycz będzie dla mnie. Niedźwiedź skoczył, owszem przygniótł tygrysa, ale sam też zginął.
Stojąca na urwisku skalnym mysz rzekła do drugiej:
- Patrz, jak piękna tragedia.
- Jaka piękna tragedia, eh. - odparła druga mysz.
Morał z tej opowieści: Trzymaj się diety wsuwaj kotlety, bo truskawki powodują upadki.
Alternatywa 2
Mnich tracił siły. Gałąź wyśliznęła mu się z ręki. Ale wbrew prawu ciążenia, zamiast spadać, zaczął się unosić. Zamachał rękami niczym ptak skrzydłami i odleciał w siną dal.
Morał z tej opowieści: znany napój energetyczny doda ci skrzydeł, nawet jeśli podlałeś nim truskawki. To znaczy... tak naprawdę podlał je moczem jakiś przypadkowy przechodzień, który wcześniej delektował się tym napojem. Czy to zatem siła napoju, czy urynoterapii uratowała mnicha? Tego nie wiadomo. Ludowi bajarze milczą na ten temat. W siedemdziesięciu trzech językach milczą.
Alternatywa 3
Mysz przegryzła gałąź i mnich zaczął spadać. Zamknął oczy i wrzeszczał w niebogłosy. Wtem coś ze sporą siłą uderzyło go w żebra. Czyżby przelatujący ptak? - pomyślał mnich, otworzył oczy, nic nie zauważył, więc znowu je zamknął, spadał i wrzeszczał dalej. Ponownie otrzymał cios w żebra. Otworzył oczy. W około panowała czerń i duchota. Ktoś leżał koło niego i sapał. Umarłem i trafiłem do piekła. - pomyślał mnich. O matko, umarłem - powiedział z przerażeniem.
Mam dla ciebie przykrą wiadomość - poprzez ciemność doleciał go czyjś głos - nie umarłeś. Znowu coś ci się śniło i tak się darłeś, że obudziłeś wszystkich sąsiadów – powiedziała żona montera sieci energetycznej.
Morał z tej opowieści: Bo miewamy czasem głupie sny, a potem się budzimy i*...
*Autorem morału jest Wojciech Młynarski.
Alternatywa 4
Mnich z przerażeniem stwierdził, że myszy podgryzają jego gałązkę życia. Z lekka podniosło mu się ciśnienie. Złapał obie myszy i cisnął nimi w niedźwiedzia. Misiaczek, chcąc złapać przekąskę, zachwiał się nad urwiskiem i spadł. Tymczasem mnich pod wpływem adrenaliny podciągnął się, wdrapał na górę. Wstał, otrzepał wdzianko i doszedł podśpiewując: „Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę*”...
Morał z tej opowieści: Gdy brak ci liny, korzystaj z adrenaliny.
*Autor: Tadeusz Drozda
Opowieść VI
Gdy tak delektował się cudownym smakiem truskawek, a przez myśl przebiegło mu całe życie, stwierdził - dla tego niebiańskiego uczucia warto żyć. Zaczął intensywnie myśleć. Rozejrzał się uważnie dookoła i dostrzegł kolejne krzewy, wyrastające ze skalnych występów. Pomyślał - żeby nie ten tygrys, z łatwością mogę zejść na dół. Gdyby nie niedźwiedź, z równą łatwością mogę wyjść na górę. Po raz drugi sięgnął ręką i zerwał kolejne truskawki. Wraz z niebiańskim odczuciem w jego ciało wstąpiła niezwykła siła. Zaryczał głosem lwa, a echo głębokiej przepaści spotęgowało jego siłę. Słysząc to, tygrys, niedźwiedź i myszy uciekły. Zwinny mnich kilkoma susami wydostał się z przepaści. Szybkim krokiem udał się do klasztoru, gdzie w niedługim czasie, na pamiątkę tego zdarzenia, założył plantację truskawek :)
Opowieść VII
Mnich poczuł się nieco niepewnie. „Co robić, co robić???? „ myślał gorączkowo. Przypomniał sobie nauki swojego mistrza z klasztoru w Himalajach - „Gdy nie wiesz co robić, nie rób nic, rozwiązanie samo przyjdzie...” Skupił się więc na niemyśleniu, co nie było łatwe, gdyż myszki bardzo pracowite były i gryzły gałązkę z uporem godnym lepszej sprawy. „No cóż, jak zginę tak zginę, ale przynajmniej poczułem niebiański smak tych truskawek i ostatnie wspomnienie będzie piękne...” - przemknęło mu przez głowę... Gałązka zaczynała trzeszczeć.
Mnich pomyślał (chociaż miał nie myśleć), że to pewnie trochę boli, tak być pożartym, ale pocieszył się, że przecież chodził po rozżarzonych węglach i nie bolało, to jakoś może to będzie. W tym momencie zaczęło zbliżać się Rozwiązanie. Szło niezbyt pospiesznie , zbierając po drodze kwiaty, a postać miało pięknej młodej dziewczyny. „Ojej, jakie piękne truskawki!” zawołało Rozwiązanie, widząc krzaczek rosnący nieopodal. Zerwała truskawki i zjadła z wielkim smakiem, nie zauważywszy niedźwiedzia, przyglądającego się jej w lekkim osłupieniu. Dopiero gdy podniosła wzrok, zobaczyła groźnego króla puszczy. „O, misio!!” zaszczebiotała piskliwym głosikiem. „Misiu, chodź tutaj, muszę cię pogłaskać, taki jeśteś ślicny, mięciusi..” kwiliła, a głosik miała, niestety dość skrzekliwy, trzeba przyznać. No i jak na dorosłą w końcu panienkę, była dość infantylna. Myszki zastygły w zdumieniu (i przestały gryźć gałązkę), takich dźwięków, jako żywo jeszcze nie słyszały w swoim mysim życiu.
Rozwiązanie podeszło do dumnego niedźwiedzia i wyciągnęło rękę. Król puszczy otrząsnął się ze zdumienia i ryknął na cały głos. „Ojej, no i cego się tak denerwujes? Daj fiuterko, daj...” ględziła panna bez sensu. „A wies, ze takie miastećko jest malusie, które ma w herbie pannę na niedźwiedziu? No misiu, ja bym się przejechała, cio?” Tego już miś (pardon, niedźwiedź!) nie zdzierżył i uciekł przed siebie, byle dalej od słodkiej panienki.
„Cemu uciekł?” zapytało Rozwiązanie skamieniałych z wrażenia myszek. „Yhymmm” chrząknęła jedna, „ On, wiesz, do dziewic nie nawykły...” „Hi, hi, hi – zachichotało Rozwiązanie – dziewica, akurat.” uśmiechnęła się pod nosem. Pochyliła się nad przepaścią i ujrzała na dole Tygrysa. Mnich na razie uszedł jej uwadze, skupiła się na zwierzętach. „Och. Kiciuś! Jakiś ty piękny, i fiuterko masz takie jak lubię! „ zapiszczała podniecona - „I ziąbećki maś takie bielutkie, cym je myjes, cym??? Bo moje to jakieś zółtawe...” zasmuciła się nagle. „Kici.,kici, chodź do nas, chodź, tluskawecek ci dam, i za uśkami podrapie, chodź!” gaworzyła rozkosznie a głos jej przybierał coraz wyższe tony. W połowie jej przemówienia król dżungli zaczął kłaść uszy po sobie , chcąc jakoś wyciszyć te dźwięki, raniące jego słuch. Ale gdy usłyszał pisk „Iiiiiiii, jeście pan tu wisi, ale bez fiuterka!!!” ryknął jak oszalały i czmychnął gdzie pieprz rośnie.
Mnich wisiał na końcu gałązki zupełnie porażony głosem Rozwiązania i niezdolny do żadnego ruchu. „Plosie pana, panie mnichu – zaszczebiotało Rozwiązanie – cy pan coś tu ćwicy? Cy tak pan wisi dla psyjemności??” „Eeeee, tak sobie wiszę” - bąknął mnich pod nosem. „Kręgosłup rozciągam...”
„A mozie psyjdzie pan tu do mnie? Bo wie pan, ja nie wiem cemu, ale wsyscy psede mną uciekają... A ja pseciez jeśtem taka mala...” Zamrugała rzęsami pochylając się nad mnichem.
W tym momencie litościwe myszki przegryzły gałązkę do końca i mnich zaczął spadać w przepaść, zsuwając się po zboczu. Gdy sturlał się na dno wąwozu krzyknął radośnie: „Mistrzu, twa mądrość jest nieodgadniona!!! Twoje Rozwiązanie było genialne!!!! Dzięki!” otrzepał nieco potargane szaty i ruszył w drogę powrotną pożywiając się po drodze dzikimi truskawkami, rosnącymi po drodze w wielkich ilościach.
Myszki czmychnęły do norki, a rozczarowane Rozwiązanie udało się do klasztoru w górach, gdzie umilało swoim głosikiem czas Mistrzowi, który był głuchy jak pień...
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie:)))
Opowieść VIII
Myszki na to tylko czekały. Wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, przybiły piątkę i pobiegły – każda w innym kierunku.Gałąź trzeszczała złowieszczo, ślina z niedźwiedzich kłów kapała na łysą głowę mnicha, tygrys na dnie przepaści chodził nerwowo z jednego krańca w drugi.
Pokrzepiony słodyczą truskawek mnich już był skłonny w pokorze pożegnać się z życiem, gdy nagle przypomniał sobie, że przecież ma alergię na truskawki! Za późno! Natychmiast poczuł, że coś dziwnego dzieje się z jego ciałem. Ręka, którą trzymał się nadłamanej gałęzi spuchła jak bania, nogi wyglądały jak podłużne balony, a brzuch jak dobrze napompowana opona. Czuł, że unosi się w powietrzu jak na wodzie. Nadwerężona gałąź złamała się z trzaskiem, a mnich uniósł się ponad przepaścią i powiewając habitem podryfował w przestworza. Wkrótce był już tylko malutkim punkcikiem ponad linią horyzontu. Niedźwiedziowi z wrażenia zaschło w paszczy, a osłupiały tygrys przestał się miotać i z bezbrzeżnym rozczarowaniem spoglądał w górę…
Powietrze zamarło w bezruchu, tylko na złamanej gałęzi powiewał melancholijnie strzępek brązowego materiału …
Morał: Życie jest jak truskawka – piękne, słodkie i zdradliwe.