Życie optymisty nie jest łatwe_cz.2

... choćby dlatego, że tak trudno jest myśleć pozytywnie. [Tytuł to słowa, których autorem jest Scott Adams.]

Wędrowiec szedł polną drogą, gdy na jej skraju, w trawie pojawiło się coś, co przypominało krzak o dziwnych kształtach.
- To wąż - pomyślał wędrowiec.
Wąż rozwinął się, podniósł i ukąsił go śmiertelnie.
Inny wędrowiec szedł tą samą drogą i także ujrzał ten dziwny krzak.
- To na pewno ptak - pomyślał.
Z trzepotem skrzydeł ptak odleciał gdzieś wysoko.

Powyższe opowiadanie Bruna Ferrero pt. "Potęga myśli" dedykuję Kalipso w związku z postem pt. "W kieszeni mam kastet". W komentarzach do niego napisałam:
A może by tak zacząć opowieść:
Pewnego lata na Mazurach płynę nocą po jeziorze Bełdany. Jest ciepło, wiatr cichutko wypełnia żagle. Wokół mnie nie ma na wodzie nikogo. I nagle... na jednym z brzegów, na jakimś pomoście, ktoś zaczyna grać na trąbce "Ciszę". Jest pięknie...
Jest to opis autentycznego zdarzenia, które miało miejsce wiele lat temu. Mimo upływu lat, do dziś pamiętam dźwięk tej trąbki, rozchodzący się po wodzie. Po prostu - niesamowite przeżycie.


"Cisza" jest obecnie często grana w naszym kraju na pogrzebach, ale był taki czas, gdy wykonywano ją na weselach o północy. Wszystko jest względne. Ciekawe, co by na to rzekł kompozytor tego utworu, Nini Rosso. Dla mnie, odkąd ją usłyszałam wtedy na Mazurach, jest wyrazem zachwytu nad światem. Zresztą popatrzcie i posłuchajcie sami. Zapraszam Szanownych Czytelników do wysłuchania utworu "Cisza" ("Il Silenzio") w wykonaniu orkiestry André Rieu [fragment koncertu na wyspie Mainau, źródło].

Są anioły naprawdę są anioły

ubrane w marynarki w niezbyt modne suknie
siedzą u stołu piją piwo gwarzą
ziewają późno kładą się do łóżka
a w szafie wtedy białe odpoczywa skrzydło (...)





są anioły naprawdę są anioły
celną myśl każdą łowią inteligencji wędziskiem
i z pełnych wiader prawdy chlustają na szczęście
pieką ciasto gotują rybę w białym winie
nie gardzą dobrym żartem (...)









są anioły naprawdę są anioły
mają dużą szafę pięknych sukien szali
na blogu piszą o ważnych tylko sprawach
dokarmiają nieszczęścia przygarniają koty



są anioły naprawdę są anioły
podziwiają kościoły robią zdjęcia liściom
pieką sernik kurczaka na swój własny sposób
tworzą dobre życzenia ubrane w karteczki


Większość powyższych fotografii została wykonana przeze mnie w Opactwie Cystersów w Krzeszowie oraz w okolicy zamku w Książu podczas mojego spotkania z Brujitą. Autorką zdjęcia czerwonych liści i sernika, piekącego się z okazji mojego przybycia jest Ona sama. Jak piękne robi fotografie można się przekonać, zaglądając do posta z relacją na temat mojego u Niej pobytu (klik). Nasze wspólne trzydniowe wędrowanie zostało tam opisane tak, że trudno by było wymyślić coś lepszego.
Przy okazji bardzo serdecznie dziękuję Ci, Brujito, za gościnę, rozmowy i własnoręcznie zrobiony przez Ciebie prezent.


Otulona w ciepłą "zamotkę", patrzę na zdjęcie Brujity, wykonane w ruinach zamku w Książu i myślę:
są anioły naprawdę są anioły

P.S. W dzisiejszym poście wykorzystałam fragmenty wiersza Anny Kamieńskiej pt. "Anioły". 

Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami....

Bardzo lubię jesień i w drugiej dekadzie listopada znalazłam sposób na przedłużenie tej pory roku. Pojechałam na południowy zachód Polski, a tam okazało się, że pogoda przypominała bardziej wrzesień. Zresztą, proszę, zobaczcie sami. Przy okazji oglądania jesiennych fotografii, które powstały we Wrocławiu w dniach 9-13.11.2014 r., proponuję wsłuchać się w słowa pięknej piosenki pt. "Jesienne wino" [słowa i muzyka Andrzej Koczewski,  można jej posłuchać tu (klik)].

Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta.
Pod jesień było, czas złotych liści nastał.
W kieszeni worek srebra, czas do domu.
Wtem za plecami woła głos.




Usiądź razem ze mną, spróbuj mego wina
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna.
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami.
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami, hej.











Słońce stało w zenicie, bił południowy żar,
A w gardle kurz przebytych dróg.
Co tam, spocznę chwilę, przecież nie zaszkodzi,
Do przejścia niedaleką jeszcze drogę mam.
A ona kusi


 




Usiądź razem ze mną, spróbuj mego wina
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna.
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami.
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami, hej.


 


 




 



 


Zbudziłem się w czerwieniach zachodu,
Pod starą karczmą, co rynek zamyka.
Zabrała moje srebro, duszę i ostrogi,
Zostało pragnienie i tępy głowy ból.
I pamięć jej słów.








Usiądź razem ze mną, spróbuj mego wina
Z czereśni, wiśni, resztek lata
Choć jesień się zaczyna.
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami.
Zdążysz wrócić do domu
Nim noc zawita nad drogami, hej.

Słowa piosenki nie mają żadnego związku z tym, co napiszę poniżej. Ot, po prostu, podobały mi się. Chociaż, nie, wiśnie pojawiły się w pysznej galaretce domowej roboty, którą specjalnie dla mnie zrobiła Maria. Poza tym była i chałka, i konfitura morelowa, i pyszne rogaliki. A przede wszystkim była piękna złota polska jesień (w listopadzie!!!), którą mogłam zobaczyć dzięki spacerom z Marią po parkach i ogrodach Wrocławia. Był Park Juliusza Słowackiego, Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego, Park Szczytnicki z Ogrodem Japońskim, a także ZOO.
Maria pokazała mi też swoją pracownię. Zgromadziła w niej różnorodne "przydasie", z których powstają w procesie twórczym przedmioty typu: zwierzęta z dyniek, okularów, korków, guzików, tkanin, papieru. Można by tak jeszcze długo wymieniać, gdyż Maria jest osobą bardzo kreatywną i potrafi zrobić "coś" z każdej rzeczy, która wpadnie w jej ręce. Przykładem jest krasnalek, którego dostałam na pamiątkę naszego wspólnego wędrowania po Wrocławiu (proszę zwrócić uwagę na jego buciki).


Do krasnalka dołączył jeszcze breloczek do kluczy, wykonany z korka.


Przy okazji bardzo serdecznie dziękuję Ci, Mario, za gościnę, oprowadzanie mnie po mieście i upominki.