... to wymarzony prezent dla mnie - niezależnie od okazji, miejsca, czasu. I taki właśnie upominek dostałam niedawno od B. i K. z przeznaczeniem na podróż gdziekolwiek zechcę. Zechciałam na... szarlotkę do Murowańca (pisałam o tym w poście
Gdyby zlikwidować kartki pocztowe).
Pierwszy dzień spędziłam na całodniowej jeździe w kierunku Tatr. Korzystając z uprzejmości Miki, przenocowałam u podnóża Giewontu.
Poranek dnia drugiego przywitał mnie śniegiem, otulającym wszystko dookoła. Widoki były nieziemskie.
W Kuźnicach zostałam poinformowana, że w górach widoczność jest ograniczona z powodu gęstej mgły. Nie spowodowało to zmiany mojego planu wjechania na Kasprowy Wierch.
Wraz z wysokością przekonywałam się, że komunikat meteorologiczny był zgodny z rzeczywistością. Na szczycie wszystko oblepiała mgła. Widoczność ograniczona była do kilkunastu metrów.
Zamiast zachwycać się widokami, musiałam skupiać się na niezgubieniu ścieżki. Na szczęście ktoś przede mną przetarł szlak.
Schodząc powoli, podziwiałam okryte śniegiem i szadzią rośliny,
a także okolone białym puchem stawy w Dolinie Gąsienicowej.
Schronisko Murowaniec wyłoniło się z mgły dosłownie na kilkanaście kroków przede mną.
Szczęśliwa z powodu dotarcia w całości do celu, zamówiłam sobie szarlotkę. I tu się skończyła moja wyprawa w jedną stronę.
Wybrałam ulubiony szlak przez Boczań, by ostrożnie zejść na dół.
Niestety zmrok zapadł dość szybko, ostatnie kilkaset metrów przeszłam zupełnie po ciemku.
W Kuźnicach okazało się, że nie było już żadnego autobusu i musiałam dotrzeć do Miki piechotą.
Trzeciego dnia trzeba było wrócić do domu (trwało to około 11 godzin). W sumie w podróży spędziłam prawie całą dobę, jechałam dziesięcioma środkami komunikacji publicznej. Najtańszy bilet kosztował przysłowiową złotówkę:)
P.S. Okazało się, że najlepszą szarlotkę pod górami piecze Mika:). Szarlotkę zjadłam na miejscu, do domu dostałam chleb i słoiczek morelowych konfitur - pychotka:)
A na dodatek w prezencie otrzymałam książkę Kazimierza Ludwińskiego pt. "Wyspa Szczęśliwych Dzieci" wraz z sympatyczną dedykacją. Już sama okładka zachęca do czytania, a może nawet do... podróżowania:)
Kończąc, pięknie dziękuję B. i K. za wymarzony prezent w postaci biletu w jedną stronę oraz przepyszne kanapki na drogę, a Mice za nocleg, życzliwą gościnę i wspaniałą książkę.