Wianki pachnące lasem

Nawiązując do ubiegłorocznych opowieści świątecznych, prezentuję wianki własnoręcznie przeze mnie wykonane.

Wianek dla p. T.: wiklinowa obręcz, trochę zielonych gałązek, sosnowe szyszki i to wszystko. Można go powiesić albo postawić zarówno "do góry", jak i "do dołu".



Można go spryskać sztucznym śniegiem i wtedy wygląda zupełnie inaczej. T. tak się ten wianek spodobał, że zrobiłam dla niego drugi, bardzo podobny.



Wianek dla p. Z.: baza ze słomy owinięta korą kokosową i złotym drucikiem, do tego kilka zielonych gałązek, sosnowe szyszki pomalowane na złoto i złote, malutkie bombki.


Wianek dla T. (pachnący nie lasem tylko egzotyką): podobnie jak wyżej baza ze słomy owinięta korą kokosową i złotym drucikiem, a na to naklejone "różyczki" ze skórki z pomarańczy, anyż, cynamon, goździki ( w tym roku jakoś nie szło mi jedzenie cytrusów i dlatego ozdóbek nie wystarczyło na całość).


W tym roku obiecuję się poprawić. Zarówno w pozyskiwaniu materiałów przyrodniczych, potrzebnych do wyrobu świątecznych kompozycji, jak i w terminowym pisaniu postów:)

Prezenty pod choinką

Najpierw śliczna torebka od. T, a w niej... zaskakujące prezenty. Wśród słodyczy na poprawę humoru, herbaty adwentowej na rozgrzanie, świątecznych serwetek, których nigdy dosyć i cukru "na podróż", jest skrobaczka do szyb (mój samochód nabiera coraz wyraźniejszego kształtu:) i podróżnicza książka - tak na wszelki wypadek, gdybym zmieniła zdanie i zamiast samochodu zamarzyła kupić sobie motocykl i pojechać nim w świat:).

Druga torebka od B., jakże z pozoru myląca (co prawda, zawartość też jest przeznaczona "dla zdrowotności", ale kto by się tego spodziewał patrząc na napis "Vita...":). Na etykiecie widok bałkańskich gór (a ja nie byłam jeszcze w Bułgarii:).


Pudełko po holenderskich cygarach od Opakowanej (stare, piękne, leciutkie, aż szkoda ozdabiać, chyba zostawię je bez żadnych przeróbek i będę w nim trzymać kartki pocztowe:)




Bardzo ładnie pachnący płyn do kąpieli z orzechów makadamia z Gwatemali od Miki:)


Kalendarz od J. przywieziony spod Tatr:)


Wiązeczka cynamonu od. A. (chyba z Grecji). Szkoda, że nie wzięłam sobie trochę kory cynamonowej, leżącej przy polnej drodze na jednej z wysp Morza Karaibskiego:).


Prezenty typowo świąteczne: 
- aniołek i choineczka zrobione własnoręcznie przez A.;


- krucha bombeczka od p. J., z maluśkim zielonym ptaszkiem, wykonana z wydmuszki;


- szydełkowe gwiazdeczki od Ewy;


- migająca gwiazdka od M.;


- czekoladowa gwiazdka od p. Z. (chyba angielska, nie pamiętam, bo już zjadłam);


Słodyczy nigdy dość: 
- gorzka czekolada od. T. (szkoda, że gorzka, ale przypomina Ekwador:);


- słodka, mleczna od. p. Z. (z alpejskiego mleka);


- piernikowe serducho od. B, przywiezione z Beskidów;


- cukierki od. T. (najlepsze pastylki miętowe robią w Lublinie).


Jak widać z powyższego opisu, dużo prezentów kojarzy mi się z jakimś miejscem na Ziemi lub podróżami. Moi Bliscy wiedzą, co dla mnie dobre:) Mało tego, dzięki nim wzbogacam swój wędrowny ekwipunek  - ostatnio dostałam wielką pelerynę (spokojnie się w niej zmieszczę wraz z dużym plecakiem:) 


Dziewczyny i Chłopaki - bardzo Wam serdecznie dziękuję za wszystkie prezenty. Są wspaniałe, niepowtarzalne i takie... moje. A z tymi podróżami to wcale nie przesadzacie - właśnie jestem na etapie myślenia o wakacjach: może Majorka we wrześniu, może Zakynthos, a może Santorini w czerwcu? Ech, pojechałabym wszędzie, kuszona pięknem krajobrazu, wspaniałymi zabytkami, niesamowitą przyrodą. Jak na razie kusi mnie taki jeden od uśmiechniętej myszki.


A myszka jest niesamowita i w jedynym słusznym kolorze:) I pięknie za nią dziękuję:)

Przygotowania do świąt

Dwa dni przed wigilią, dzwoni A., w słuchawce słyszę pytanie:
- Na jakim jesteś etapie jeśli chodzi o przygotowania do świąt?
- Wyrosłam już ze sprzątania na błysk w ostatnim tygodniu przed Bożym Narodzeniem.
- Ale co już zrobiłaś?
- W sumie to... nic. Siedzę teraz i odpoczywam wyszywając karteczki.
- A gotowanie, pieczenie? A zresztą po co ja cię pytam, przecież i tak wszystko będziesz miała zrobione.

I w sumie A. miała rację:
- T. zrobił pyszne wędliny (szkoda, ale nie pomyślałam, żeby sfotografować tę różowiutką szyneczkę:) oraz ugotował gar bigosu, w którym było - jak zawsze - więcej mięsa niż kapusty;
- G. i J. upiekły przepyszne (prawie jak mamine) ciasto: sernik i piernik;


- K. ugotowała barszcz czerwony i ulepiła uszka oraz "tradycyjne" wigilijne danie - ruskie pierogi, a także upiekła swój słynny biszkopt;

- B. i A. upiekły klops i pasztet oraz zrobiły warzywną sałatkę i ćwikłę - wszystko przesmaczne;


- p. B. obdarowała mnie bardzo dobrymi ciastkami: piernikiem, pierniczkami i kruchymi ciasteczkami z kremem. 


A ja? A ja usmażyłam żurawinę z gruszkami.


Robiłam ją pierwszy raz w życiu i trochę za dużo sypnęło mi się cukru,


ale i tak byłam z niej dumna, choć w żurawinie najlepsze były... gruszki:) 


Nooo, nie nadaję się do gotowania i już:) Moi bliscy doskonale o tym wiedzą i chyba się już z tym pogodzili. I pamiętają o dokarmianiu mnie nie tylko od święta. Na co dzień rosół i "kurczęce schabowe" gotuje T., w niedziele prawie zawsze mam pudełeczko placuszków z jabłkami od K., B. pamięta o mnie przy robieniu kotletów mielonych (a także przy wielu innych okazjach), a A. często zaprasza mnie na zupy. A wszystko niesamowicie pyszne i świeżusieńkie:) Mniam, mniam:)  Po prostu pychotka:)
Bliscy pamiętają także o moim niepohamowanym i nigdy nie zaspokojonym apetycie na ruskie pierogi. Ostatnio dwie stolnice pierogów cebulowych ulepiła p. Z. Część zjadłam na miejscu, część dostałam na wynos wraz z własnoręcznie zrobionym blokiem.


Podczas styczniowego pobytu u Miki zajadałam się pierogami z boczkiem,


a na drogę dostałam bardzo smaczny chleb i morelowe konfitury - niebo w gębie:)


Żeby nie było, że żywię się samym chlebem i pierogami, T. od czasu do czasu gotuje zupę cebulową lub równie pyszną kalafiorową, 


a na deser dostaję mus truskawkowy albo malinowo-bananowy - raj dla podniebienia:)


Na koniec pragnę pięknie podziękować moim Bliskim za pamięć i stawianie dla mnie dodatkowego talerza na stole:) I jakże ja się Wam odwdzięczę?:)