– nie próżność, sprawiać przyjemność – nie trudność, być doznaniem kulinarnym – nie intelektualnym i dawać okazje do dzielenia się radością posiłku z bliskimi. Niekoniecznie na Facebooku… [Tessa Capponi- Borawska, Moja kuchnia pachnąca bazylią]
Najpierw w drzwiach pojawiły się przepiękne kwiaty - ogromny bukiet z piętnastu czerwonych tulipanów. Zostały przyniesione w imieniu Najlepszej Paczki pod Słońcem przez M. i T. z okazji... po prostu spotkania.
Goście, jak na moich gości przystało, od razu powędrowali do kuchni. Ze swoimi produktami spożywczymi, a nawet sprzętem gospodarstwa domowego (mam na myśli blender). Tacy goście to skarb prawdziwy.
T. zabrał się do gotowania zupy cebulowej.
T. zabrał się do gotowania zupy cebulowej.
M. obrała ziemniaki, umyła owoce, przygotowała sałatkę grecką.
T. zajął się również wykonaniem drugiego dania: udek kurczaka i ziemniaków opiekanych w piekarniku.
Całość prezentowała się jak na fotografii poniżej.
M. przyrządziła marchewkową surówkę z dodatkami, a A. próbował, czy wino nadaje się do spożycia.
Całość prezentowała się tak.
A oto mój wkład w organizację uroczystego spotkania - żeby nie było, że nic nie zrobiłam. Sernik na zimno jest jedyną potrawą, która jako tako mi wychodzi. Winogrona to radosna twórczość któregoś z gości.
Lubię świętować różne okazje i uważam, że miło się spotkać w gronie dobrych znajomych i nic nie zastąpi (żaden list, telefon, e-mail, SMS, Facebook) bezpośredniego kontaktu. Można pogadać, pośmiać się, pograć na gitarze. Jak za starych, dobrych czasów.
A jak przy okazji człowiek się naje pyszności, to do końca życia będzie takie spotkanie mile wspominał. Zarówno zupa cebulowa, jak i drugie danie były przesmaczne. Podobnie jak surówka i sałatka.
Do spotkania dorobiłam sobie "ideologię" - świętowaliśmy wspólnie z okazji pewnej rocznicy. Był okolicznościowy "stroik". Były też toasty za... W tle leciała muzyka, specjalnie dobrana na tę okoliczność przez T. (za głośnik służyła "świnka" pożyczona przez A., której bardzo serdecznie dziękuję za jej udostępnienie).
Na koniec goście posprzątali ze stołu, M. i A. pomyli naczynia, a jakiś krasnoludek "zaczarował" zlew, że woda w nim normalnie spływa do dziś.
Resztką (dlaczego tak mało???) zupy cebulowej poczęstowałam następnego dnia koleżAnkę, która z zaciekawieniem zapytała: "A jak się ją robi?". Nooo, nie wiem, przecież ja nie uczestniczyłam w jej przyrządzaniu, nawet aż tak bardzo się nie przyglądałam, gdy T. ją gotował. A' propos T. - rozczulił mnie, mówiąc: "Upiekę trochę więcej udek i ziemniaków, będziesz miała jutro na obiad. Tylko pamiętaj - trzeba będzie to podgrzać.". Zjadłam te udka i ziemniaki na śniadanie - na zimno też były dobre.
Po spotkaniu sfotografowałam to, co goście przynieśli mi w prezencie. I tak, p. Z. przekazała świeczuszki, czekoladę i ulubionego przeze mnie lizaka. M. przyniosła lawendową świeczkę, długopis i wino - ponoć dobre na grzańca.
A. przyniósł dwa wina, M. - jedno. I tylko to jedno zostało wypite w połowie. Był jeszcze prezent od T., ale o nim innym razem, gdyż to prezent specjalny.
Na koniec pragnę wszystkim członkom Najlepszej Paczki pod Słońcem: T., M., M. i A. podziękować za prezenty, wspaniałą ucztę, a przede wszystkim za spotkanie. Było ono przesympatyczne i sprawiło mi mnóstwo szczęścia i radości. Bo przecież Jedzenie powinno zaspokajać głód... i dawać okazje do dzielenia się radością posiłku z bliskimi. Niekoniecznie na Facebooku...
P.S. Mam nadzieję, że szybko znajdzie się pretekst, aby coś podobnego powtórzyć.
Rewelacja! Odnoszę wrażenie, że takich spotkań dziś ludziom brakuje, bo wolą siedzieć przed komperm i zamykać się w swoich czterech ścianach.
OdpowiedzUsuńDokładnie, to samo pomyślałam!
UsuńDziewczyny, czas na zmianę tradycji:)) Zamiast siedzenia przy kompie - spotkanie w gronie bliskich znajomych:)
UsuńObśliniłam się. Boszszsz, może Twoi znajomi wpadliby do mnie?
UsuńJa tam spotykam się z ludźmi często i z upodobaniem. Przez internet ich zwołuję i poznaję!
Hano, przekażę Twoje zaproszenie moim znajomym:) Poznawanie ludzi przez internet i ich późniejsze zwoływanie ma wiele uroku:)
UsuńKiedyś na Kresach "modne" były tzw. wieczórki - późną jesienią i zimą schodzili się ludzie do krewnych lub sąsiadów i rozmawiali, wspominali, śpiewali:)
Usuńteż pomyślałam, czy nie można by Ich wypożyczyć? ;)
UsuńZapytam:)
UsuńMiło mi ze było miło. Obiecuję, że następnym razem będzie jeszcze lepiej :-)
OdpowiedzUsuńSkoro obiecujesz - na pewno tak będzie:))) Na 200%:)
UsuńTwój serniczek smakowicie i pięknie wygląda ,pewnie był pyszny . Pozostałe potrawy także pysznie wyglądają . I jeszcze ten oryginalny świecznik z czerwonym samochodzikiem , pomysłowy,bardzo mi się podoba :)))
OdpowiedzUsuńJa uważam że kontakty z ludzmi mogą i powinny być różnorodne ,szczególnie jeśli znajomi rozsiani są po świecie :) Najważniejsze żeby zachować odpowiednie proporcje .
Wczoraj na ten przykład bardzo miło spędziłam czas ze znajomymi na wspólnym grillowaniu , dzisiaj odwiedził nas bratanek ,a teraz siedzę przy komputerze i pisze komentarze na znajomych blogach . I tych blogowych niektórych znajomych poznałam w realnym świecie i z chęcią bym się z nimi spotykała częściej ,ale nie zawsze się da , ale jest komputer :)))
Serniczek da się zjeść:) Pozostałe potrawy to prawdziwa pychotka:) Za uznanie względem świecznika - dziękuję:) Co do zachowania odpowiednich proporcji i pogodzenia świata rzeczywistego z wirtualnym - zgadzam się:)
UsuńArteńko, cudowne spotkanie. I tacy Goście, i takie pyszności. I prezenty. Też tak lubię. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak miło Owieczko, że zajrzałaś do mnie, pięknie dziękuję za komentarz:)
UsuńWspaniałych masz Przyjaciół. Też wolę spotkania i wspólne biesiadowanie. Dzisiaj były dzieci na obiedzie i też było miło. Ale znajomość wirtualna z Tobą też jest miła.
OdpowiedzUsuńO tak, Najlepsza Paczka pod Słońcem składa się ze wspaniałych osób, ale mam jeszcze inną zaprzyjaźnioną od baaardzo dawna grupę Bliskich-Najbliższych:) Może kiedyś opiszę spotkania z nimi:)
UsuńPięknie dziękuję za ostatnie zdanie:) Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się przy herbacie:)
Spotkanie w życiu życzliwych i uczynnych ludzi, to połowa sukcesu!
OdpowiedzUsuńTęęęęe zupę cebulową miałam przyjemność skosztować pierwszy raz w życiu.
Zupa była pyszna i nie sądziłam, że z cebuli można wyczarować taką pożywną potrawę. Sama nigdy nie próbowałam gotować cebulowej, ale zawsze mogę spróbować.
Zdaję sobie sprawę, że Mistrz jest tylko jeden!!!
Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocki.
Masz rację - połowa sukcesu:))) Całym sukcesem jest spotykanie się od lat trzydziestu, prawie codziennie i chęć spotkania się po raz kolejny następnego dnia:) Zupa cebulowa to taki "pomost", łączący dwie grupy:)))) Zgadzam się - Mistrz jest tylko jeden:))) Ale Ty gotujesz równie wspaniale i... zapraszaj częściej:)))
UsuńAż przyjemnie popatrzeć! I ta gitara... Gratuluje cudownego wieczoru. Wierzę, że go nie zapomnisz, ani ty, ani Twoi pracowici goście. :)
OdpowiedzUsuńI ta gitara:)) Spotkanie na pewno nie będzie zapomniane, mało tego, mam nadzieję, że kiedyś zostanie powtórzone i będzie równie udane jak to:)
UsuńAle miałam "niefart", że trafiłam tu na wieczór :) zgłodniałam patrząc na te wszystkie pyszności, pewnie nawet mi się przyśnią :))) Bardzo fajne spotkanie, tacy Goście to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie "niefart":)))) I co, przyśniło Ci się? A co do skarbów - mam takich Skarbów więcej:)
UsuńNiewątpliwie przyjemnie tak. Jak dla mnie za dużo owoców za mało czekolady. ;p
OdpowiedzUsuńPoprawię się, następnym razem będzie więcej czekolady, może nawet lody czekoladowe będą:)
UsuńTo naprawdę niesamowita paczka przyjaciół :)) I jaki podział prac i obowiązków :))
OdpowiedzUsuńPodział prac i obowiązków właściwy:)) Jest to możliwe, gdy ma się taką wspaniałą paczkę znajomych:)
UsuńTACY Goście to prawdziwy skarb :) Cieszę, się, że tak miło spędziłaś czas i jak smakowicie :)
OdpowiedzUsuńI smakowicie, i miło i skarb prawdziwy - zgadzam się z Tobą:)
UsuńJak dobrze wiedziec, ze Takie Paczki jeszcze istnieja:0
OdpowiedzUsuńCo za wieczor i uczta:)
U nas w weekend tez bylo granie i spiwania;) Ale sernika na zimno nie bylo. choc niektorzy sie upominlai, bo tardycyjnego nie lubiejo:)
Jak można nie lubić tradycyjnego sernika i to w dodatku z rodzynkami?:))))
UsuńFajnie, że takie spotkania są możliwe do zaistnienia:)
Takich rewelacyjnych znajomych to tylko pozazdrościć można - pilnuj ich jak oka w głowie, bo i tacy ludzie i takie spotkania, to prawdziwy skarb nad skarbami w obecnych czasach.
OdpowiedzUsuńPostaram się pilnować:)))) A czasy, faktycznie, nie sprzyjają takim więziom.
UsuńBo to byli cudGOŚcie:))) Piękne kwiaty, wspaniała uczta i prezenty... Arteńko, życzę Ci wielu takich cudownych spotkań!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za życzenia:)
Usuńcoś mi tu imprezką urodzinową pachnie, bo i te kwiaty, i wina, i prezenty, że o gotowaniu nie wspomnę ;) tak czy siak fajnie mieć takich przyjaciół, pozdrów ich od nas :)
OdpowiedzUsuńNie, nie była to impreza urodzinowa, choć rocznicę świętowaliśmy:)
UsuńPozdrowię - na pewno:)
Matko, ale masz fajnych znajomych. ale wiesz, co? Ja mam też podobnych, jak witają u nas w Kaczorówce, to ja tylko pcham w siebie i pcham, bo ciagle coś pichcą. nie powiem, uwielbiam to, bo na Mazurach czasu mi szkoda na stanie przy garach, a oni to zwyczajnie lubią:)
OdpowiedzUsuńI takich znajomych, co to lubią gotować, trzeba hołubić:)
UsuńZa późno się dowiedziałem, bym chociaż kartkę wysłał :)
OdpowiedzUsuńHebiusie, od Ciebie kartka może przyjść w dowolnej porze roku:) Zawsze będzie miłą niespodzianką:)
UsuńArte, jakaś to rocznica być musiała:))) Wspaniałe spotkanie mieliście, tacy przyjaciele to skarb. Takie wspólne biesiadowanie ma wielki urok. No i tyle pyszności... Twój sernik pięknie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńRocznica, ale nie urodzinowa:) Spotkanie wspaniałe, goście też:) A sernik - może mi się kiedyś uda coś takiego u Ciebie zrobić?
UsuńJuż się oblizuję:))
UsuńJak fajnie, że ludzie się jeszcze gdzieś spotykają;) Widać, że dobrze Wam ze sobą:) Przyglądam się z boku, co to się wyprawa z tymi ludźmi, FB, Skype, itd. A gdzie czas dla siebie fizycznie nie 100 %? A najgorsze jest to, że przekazujemy to dalej...Mam synka i córkę. Kiedyś było tak, że leciało się do kolegów, bez specjalnego zapowiadanie się, wystarczyło, że mama wie, gdzie idę. A teraz? Trzeba zadzwonić, wybrać dzień, godzinę, bo przecież X może być na basenie, może na fortepianie, może na szachach, a może na norweskim;) Kiedy te dzieci mają zrozumieć, że przyjaźń jest jedną z piękniejszych perełek w łańcuchu uczuć...Kim będzie człowiek za 30, 40 lat...Samotnikiem otoczonym nowinkami technicznymi? Bez drugiego w sercu?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za te długie wywody, ale bardzo chciałabym, by ludzie spotykali się w takim klimacie, jak Ty i Twoi znajomi:))) Bravo!
Pięknie dziękuję za komentarz:) Masz rację z tymi współczesnymi spotkaniami dzieci. Mnogość zajęć sportowych, artystycznych, itp. z jednej strony jest bardzo pozytywnym zjawiskiem, ale jest też duże niebezpieczeństwo utraty dzieciństwa, możliwości obcowania z rówieśnikami i po prostu bawienia się z nimi.
UsuńDlatego też trzeba dbać o to, aby podtrzymywać tradycje spotkań ze znajomymi, nie tylko w formie czatu czy też wideokonferencji:)