Herbatka do wyboru pyszna... jak wspomnienie herbaciarni w Kazimierzu
a rankiem kawa jak nie :) musi być :)
ulubiona Tatuśkowa :) i Twoja mam nadzieję też
Nie ma jak usiąść przy zapalonej świecy
i porozmawiać... nocą
o tym co za nami... co w nas... i przed nami
a rankiem kawa jak nie :) musi być :)
ulubiona Tatuśkowa :) i Twoja mam nadzieję też
Nie ma jak usiąść przy zapalonej świecy
i porozmawiać... nocą
o tym co za nami... co w nas... i przed nami
Powyższy tekst mógłby wydawać się wierszem, ale nim nie jest. To zapis na karteczkach, dołączonych przez U. do prezentu, otrzymanego jakiś czas temu. A prezent jest typowym "zestawem do pogadania". U. zna mnie jakieś 15 lat i wie, co lubię najbardziej. Parzy się taką herbatę, zapala świeczkę i można całą noc gadać, gadać, gadać... O morskim rejsie, spływach kajakowych, wyprawie w Tatry, żeglowaniu po Mazurach. I o wielu innych sprawach, które można omówić, siedząc przy dobrej herbacie. A herbaty dostałam przepyszne. Szkoda, że nie znam ich nazw (pani w sklepie zapomniała podpisać), ale już sam wygląd zaprasza do spróbowania.
Wspomniana herbaciarnia w Kazimierzu to oczywiście Herbaciarnia U Dziwisza. Pewnego listopadowego dnia ładnych kilka lat temu zaprosiłam tam U., której tak posmakowała cynamonowa herbata, że poprosiła o dolewkę. Pamiętam też, że ogromne wrażenie na U. zrobiły ocieplacze na czajniczki z herbatą. Nie pamiętam tylko, czy kawałek cynamonu z filiżanki wylądował "na pamiątkę" w Jej plecaku, czy też nie. Czasami moi Bliscy mają takie ciekawe pomysły.
Skoro już chwalę się prezentami, to przy okazji pokażę prezent od Miki, która obdarowała mnie ostatnio bardzo smacznym chlebem domowej roboty i przepysznymi truskawkowymi konfiturami. I od razu nieśmiało przypominam - sezon truskawkowy się niedługo zacznie. A ja bardzo lubię truskawki.
O tym, że lubię truskawki wie też K., która, będąc u mnie przejazdem, przywiozła "pół" piwnicy. Przejazdem, gdyż jechała z wybrzeża przez Podhale do mnie na Kresy. Na fotografii wszystkiego nie widać (gdyż zawartość części słoiczków została wcześniej zjedzona), ale, oprócz truskawkowych i wiśniowych konfitur, była sałatka z pomidorów, dyni oraz wspaniałe mięsko domowej roboty.
A skoro o mięsku mowa, to w pięknych okolicznościach przyrody czasami jestem zapraszana na przepyszne szaszłyki autorstwa K. Przy ich przygotowywaniu oczywiście pomaga T.
Nawiązując do tytułu dzisiejszego wpisu [autorką słów jest Regina Helker], stwierdzam, że mam nadzieję, iż z głodu nie zginę. I nie chodzi tu tylko o herbatę - mam na względzie przede wszystkim obiady, kolacje i śniadania, na które jestem zapraszana, a także ruskie pierogi, racuchy z jabłkami, kanapki i ciastka, którymi jestem raczona między posiłkami. Nie potrafiąc gotować, trafiłam w moim najbliższym otoczeniu na wiele wspaniałych osób, którym gotowanie sprawia przyjemność i które to robią dobrze. A przy okazji osoby te odczuwają ogromną potrzebę dokarmiania mnie. I niech tak będzie aż do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Na koniec jeszcze tylko wspomnę o dwóch sytuacjach, które mnie ostatnio rozczuliły. Przygotowania do podróży w Tatry, pakuję się jak zwykle w pośpiechu. Zagląda do mnie moja ulubiona Sąsiadka i mówi: Przyniosłam ci kanapki na drogę, przecież wiem, że i tak nie zdążysz ich sobie zrobić. I druga sytuacja - w przeddzień ostatniego wyjazdu dostaję od T. torebkę ze słowami: Drobny upominek na drogę, banany i, ostatnio ulubiona przeze mnie, czekolada Oreo.
U., Miko, K. i K. - pięknie dziękuję za prezenty "do jedzenia". T., K., B. i A. - jestem Wam niezmiernie wdzięczna za niemalże codzienne dożywianie mnie. B. i T. - na długo w mojej pamięci zostaną miłe gesty, świadczące o Waszej trosce o moje podróże.
Piersza jestem??? Piersza???
OdpowiedzUsuńTaaak:))))
UsuńPieeeerszaaaaaaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńOch, Arte, jak ja Cię rozumiem! Nie cierpię kuchennych prac ręcznych i trochę Ci zazdraszczam dożywiania... Ugotować wprawdzie to i owo potrafię, ale mam poczucie straty czasu...
Hano, ja nawet nie próbuję gotować:) W moim przypadku to nie tylko strata czasu:) A "zazdraszczać" dożywiania można, gdyż moi Bliscy dobrze gotują:)))
UsuńPiekne prezenty Artenko od pieknych osob :)
OdpowiedzUsuńZaluje bardzo, ze moj sklepik herbaciany wchlonely markety, tam byla taka niepowtarzalna jasminowa z platkami blawatka...Obecnie sama staram sie komponowac rozne smaki :)
Dzisiaj pije lipowo-pokrzywowo-mietowa z dodatkiem owocow czarnej jagody :) Taki Orszulkowy mix :)
Truskawki uwielbiam i ciesze sie, ze Ty tez uwielbiasz truskawkowy smak, bo jak tu nie uwielbiac tej czarodziejskiej czerwieni z malymi pesteczkami :)
Z płatkami bławatka, powiadasz?:) Ta trzeci herbata od U. zawiera w sobie coś chabrowego:) Mix Orszulkowy całkiem całkiem (osobiście wyrzuciłabym pokrzywę:)
UsuńTu, gdzie jestem teraz, truskawki są po 13 zł (jeszcze trochę poczekam:)))
Mikowy chleb z czarnuszką znam ,pyszny jest :) Takiego szaszłyka bym pożarła ;)
OdpowiedzUsuńJa gotuję bo muszem , mam przy tej czynności poczucie straty czasu tak samo jak Hana .
Ze wszystkich wspaniałych prezentów jakie otrzymałaś najbardziej na moją wyobraznię i moje slinianki, podziałało to mięsko domowej roboty :)))
Mikowy chleb pyszny - masz rację:) Szaszłyki też:) A mięsko od K. - niebo w gębie:)))
UsuńBardzo dziękuję, drogie koleżanki:))) Mogę się tylko cieszyć, że smakowało:)))
UsuńI to jeszcze jak smakował:)
UsuńBył czas, że lubiłam gotować, teraz mi się nie chce i robię to raz w tygodniu, dla wnuczki.
OdpowiedzUsuńTruskawki też lubię, pachną mi domem rodzinnym i wakacjami.
Herbatki wyglądają interesująco.
Herbatki od U. wyglądają i smakują niebiańsko:) A truskawki też mi się kojarzą z dzieciństwem. Rozgniecione ze śmietaną i cukrem - czyż może być lepsze jedzenie?:)
UsuńPo powrocie do Polski zainteresuje sie herbatami sypkimi, bo dostalam od bratanka w prezencie takie fajne torebeczki ze specjalnego papieru, do ktorych sie wsypuje herbate i zaparza...morze nalezaloby w tym celu pojechac do Kazimierza...
OdpowiedzUsuńPoza tym chce zauwazyc, ze ludzie z jakis powodow Cie rozpuszczaja, pieszcza i holubia...cos w Tobie jest! pozdrawiam
Na pewno wyprawa do Kazimierza po herbatę jest dobrym pomysłem. Zaintrygowałaś mnie tymi papierowymi torebkami (czego to ludzie nie wymyślą?:)
UsuńA z trzech, wymienionych przez Ciebie, określeń najbardziej mi pasuje hołubienie:))))
Oj tam, gotować każdy potrafi, nawet takie kulinarne antytalencie jak ja, tylko nie każdemu, w tym i mnie, się chce. Dla siebie jak dla siebie, dla ojca też, ale jak się Siostra z rodziną na śniadanie wielkanocne kiedyś zapowiedziała, stres był wielki.
OdpowiedzUsuńPrezenty takie, że ślinka cieknie - i to przed drugim śniadaniem. Chciałabym mieć takich dokarmiających mnie znajomych, a najlepiej osobistego kucharza, który bez szemrania spełniałby moje kulinarne zachcianki.
Nie każdy potrafi gotować, wiem coś o tym:))) Pomysł na osobistego kucharza - rewelacyjny:)
UsuńAch te ruskie pierogi uwielbiam, nie umiem zrobić a kupne są do niczego.:) Kto daje ten dostaje. Ty dajesz to i otrzymujesz za serce płaci się sercem i tyle. :)
OdpowiedzUsuńTekst o chmurach piękny, lubię patrzeć na chmury także z góry, z miejsca gdzie zawsze świeci słońce. Herbatki różne uwielbiam, byle nie z hibiskusem, ale tego ostatniego wszędzie dodają, piję więc czarną z dodatkiem własnego piołunu, bo dobrze robi na trawienie. :)
Serdeczności.
Ruskie pierogi mogę jeść o każdej porze dnia przez siedem dni w tygodniu:)))
UsuńA co do odwdzięczania się, to nigdy nie wiem, czym się za tyle dobra, jakie dostaję od Bliskich na każdym kroku, zrewanżować.
Herbatka z piołunem - to ci dopiero wyzwanie:)))
Nooo zazdraszczam takiego dokarmiania, bardzo :) Ale mi się teraz szaszłyków zachciało, prawie czuję ten zapach. A czekolada z Oreo to już niemal poezja... ech, po co ja przeszłam na dietę? :)))
OdpowiedzUsuńRozumiem "zazdraszczanie":) A na szaszłyki to wiesz... Gdy tylko przyjedziesz zwiedzać Ariankę, spróbuję namówić K. do ich zrobienia:)))
UsuńI love to cook and i like strawberry jam!!So delicious!!
OdpowiedzUsuńA cup of tea is always a joy!Have a great week!!
(Problem with my internet line!)
Dimi...
Me too! I very like strawberry jam!
UsuńDimi, szkoda, że nie możesz spróbować truskawkowych konfitur od Miki:) Dziękuję za życzenia:) Rozumiem problem z internetem.
UsuńTomku, dobrze wiedzieć, że lubisz przetwory z truskawek. Może jeszcze na dokładkę sam je robisz?:)
UsuńNie, to robi moja mama :)
UsuńFajnie mieć taką Mamę:)))
UsuńBardzo!
UsuńTo dbaj o Nią najbardziej jak można na świecie:)
UsuńBardzo miły wpis, czyta się to świetnie. Te karteczki przyczepione do prezentów są dobrym pomysłem, że też ja na to nie wpadłem! :((
OdpowiedzUsuńDziękuję:)) A pomysł z karteczkami można "odgapić":)
UsuńNa pewno miło się czyta takie karteczki:)Też mi się podoba pomysł. Niestety nie umie robić dżemów truskawkowych, ale mogę spróbować:)
OdpowiedzUsuńHerbatki wyglądają bardzo zachęcająco:)))
Bardzo miło się czyta:) Herbatę i kawę wypiję, a karteczki powędrują do pudełka z pamiątkami:) Gdybyś miała ochotę na przetwory z truskawek, polecam konfiturę Miki (w ubiegłym roku podawała przepis).
UsuńMam wielką ochotę na przetwory z truskawek, ale niekoniecznie na ich robienie:) Chociaż... Może w tym roku się uda stworzyć truskawkowe coś:)
UsuńDo sezonu truskawkowego jeszcze trochę, może nam się uda znaleźć czas (czego Tobie i sobie życzę:)
UsuńFajnie jest poznać i być blisko z takimi wspaniałymi troskliwymi znajomymi i niech tak będzie do końca świata.....
OdpowiedzUsuńHerbatka w Kazimierzu smakuje wspaniale i ten klimat Herbaciarni to jest to....Bywam w Kazimierzu i zawsze odkrywam jakąś nową herbatę choć moją ulubioną jest earl grey ( ona też bywa z płatkami bławatków)
Pozdrawiam serdecznie:)))
Masz rację, dobrze jest mieć takich znajomych:) I niech tak trwa do końca świata:)
UsuńNiestety, akurat ja nie lubię herbaty z dodatkiem olejku bergamotowego:) Ale U Dziwisza jest tyle odmian, że jest z czego wybierać:)
Pyszności i wspaniałości na Twoich zdjęciach :))
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć troskliwe otoczenie :)
Oj, dobrze, bardzo dobrze:)))
UsuńSąsiadka mnie rozczulila ☺Z ruskich mam niszczą ☺
OdpowiedzUsuńMiało być -miszcza 😉
UsuńPiszesz o mojej Sąsiadce?:)
UsuńI chyba wyborne robisz ruskie pierogi?:)))) Jakby na to nie patrzeć, miło, że się "wpisałaś":)))
UsuńArte, kto daje, ten dostaje, sprawa prosta:))) Dzisiaj kupiłam pierwsze truskawki, były po 10 zł. Mam nadzieje, że już niedługo podejmę produkcję, bo zeszłoroczne zapasy się kończą. Oczywiście będziesz uwzględniona w produkcji:)))
OdpowiedzUsuńAch, żeby to było z tym dawaniem takie proste:)
UsuńOgromnie mi miło w sprawie uwzględnienia w ilości truskawek w produkcji:)))) Z góry dziękuję:))))