Pięknie dziękuję wszystkim, którzy nadesłali zakończenia opowieści o mnichu:) Każda praca jest wspaniała:) Proszę wszystkie przeczytać dokładnie - ile w nich optymizmu, pozytywnego myślenia, zaskakujących rozwiązań:)
Szanownych Czytelników, krewnych i znajomych królika uprasza się o wybór najlepszego zakończenia. Wystarczy wcisnąć przycisk (sonda znajduje się obok, w prawym górnym rogu). Wyboru można dokonywać już teraz, idąc na żywioł:). Można też go dokonać po dogłębnym przeanalizowaniu każdej z wersji. Sonda będzie czynna do dnia 1 marca br. do godziny 21.00. W przypadku, gdy nie zadziała, uprzejmie proszę się nie denerwować. Albo coś uda mi się z tym zrobić, albo można będzie głosować w komentarzach. Oczywiście wszelkie peany na cześć autorów poszczególnych wersji i fantastycznych zakończeń mile widziane:) Zapraszam zatem do czytania:)
Karteczki dziś prezentowane, które mogą być nagrodą w zabawie, wykonane są w oparciu o Oriental Flowers Set e-patterns.
Kiedy tak mnich ów zwisał beznadziejnie i bezmyślnie, na skraju urwiska pojawiła się piękna białogłowa. Odziana w powłóczystą szatę i obdarzona lśniącym, białym licem, przystąpiła do dzieła.
Jako, że język miała cięty naczęła nędzić rzeczonego niedźwiedzia, co poczyniło wielkie spustoszenie w umyśle tegoż i pozbawiło go przytomności.
Mychy, jak to mają we zwyczaju umknęły, chowając się pod najbliższą miotłę.
Tygrys wypadł z gry, bo był na dole.
Niewiasta, choć smukła, miała siłę w barach i bez zbytniego utrudzenia wyzwoliła mnicha z opresyji oraz pomogła Mu się ochędożyć.
We wdzięczności swej, mnich obdarował ją pirwej soczystą truskaweczką i potem wespołek ruszyli przed siebie, ku nowemu...
Amen.
Opowieść II
Tak truskawka miała cudowny smak i miała jeszcze jedną właściwość :wspaniale rozjasniały umysł . Mnich wzmocnił uchwyt dłoni na gałęziach ,popatrzył uważnie na myszki i pomyślał : Jakie zabawne stworzonka ,śmiesznie ruszają wąsikami .Z chęcią poobserwował by je dłużej ,ale miał na głowie poważniejsze sprawy . Myszki wiadomo są to istoty płochliwe i mające negatywny stosunek do kota . Mnich miauknął na próbę ,myszki zastrzygły uszkami i zaprzestały podgryzania . Po chwili jednak wróciły do swojego zajęcia . Mnich spostrzegłszy jednak ,że jego działania idą w odpowiednim kierunku ,zaczął miaukać dalej . Początkowo cichutko z pewną nieśmiałością . No bo widziane to rzeczy aby poważny buddyjski mnich miauczał ? Popatrzył jednak w górę na wygłodniałego niedzwiedzia i w dół na wystrzerzone kły tygrysa ,stwierdził ,że śmieszność śmiesznością ,życie jednak ważniejsze i rozmiauczał sie na całego . Myszki może nie dostrzegły w mnichu kota ,ale przestraszyły się hałasu który robił i w końcu czmychnęły . Mnich odetchnął ,wyglądało na to że chyba jedno zagrożenie ma z głowy . Poruszał delikatnie ścierpniętymi rękami ,poszukał oparcia na nogi ,znalazł najwygodniejszą pozycję i rozejrzał się wkoło . U góry wyglądało nie szczególnie ,niedzwiedz patrzył w dół i oblizywał się łakomie . No i na dole było nie lepiej , z wysoka było widać ,że tygrysie zęby są ostre . Ale popatrzył także w dal i ........ świat był taki piękny :) Z tej wysokości widać było bezkresną przestrzeń i wspaniałą dziką przyrodę ,słońce grzało przyjemnie ,acz nie natarczywie . Tak, stanowczo chciało się żyć :) Mnich pomyślał ,że warto by się jednak zastanowić nad swoją sytuacją . Z którym przeciwnikiem się zmierzyć i jak . Po krótkim namyśle stwierdził ,że dół go nie interesuje , zle mu się kojarzył . Tak , miał stanowczo awersję do staczania się .
Czyli należało by coś zrobić z tym niedzwiedziem ,hmmm tylko co . Popatrzył w górę wielkie misisko było wyraznie bardzo głodne ,no stanowczo nie wyglądało przyjaznie . Zaschło mu w ustach -zerwę sobie jeszcze kilka tych boskich truskawek –pomyślał . Popatrzył w stronę truskawek i coś go w ich wyglądzie zastanowiło ,przyjrzał się uważnie . O buddo !!!! Ich liście, przecież one są żółte !!! Zaraz ,zaraz –myślał gorączkowo jaką to my mamy porę roku ? Jesień ,mamy przecież jesień ,popatrzył jeszcze na krzew którego mozolnie się trzymał ,on także miał piękne przebarwione liście .Te truskawki, to była przepyszna ich jesienna odmiana . No tak był uratowany :)
URAAAAATOOOOOOWANYYYYYY !!!!!!
Zaczął zrywać zachłannie truskawki aby ugasić pragnienie i przy okazji rozkoszować się ich smakiem. Umysł jego spokojnie analizował sytuacje , Ten niedzwiedz niedługo zapadnie w sen zimowy ,nie może stać tam na górze i czekać na niego w nieskończoność . Bury kudłacz ma mało czasu ,musi znalezć sobie inny pokarm ,aby najeść się do syta przed udaniem się do swojego zimowego barłogu . Mnichowi radość pulsowała w skroniach ,on mnich buddyjski ma czas, dużo czasu :) Pod wpływem radości wzrok mu się wyostrzył i spostrzegł ,że skała nie jest jednolita ,ale ma mnóstwo załamań i uskoków , a trochę z boku widoczna jest dość szeroka szczelina ,zaczął mozolnie przesuwać się w jej kierunku . Dotarłszy do niej stwierdził ,że jest to wnęka w skale , w której zmieści się jego wątłe ciało . Umościł się tam wygodnie ,mógł teraz swobodnie wypocząć . Sytuacja nie była komfortowa ,ale całkiem znośna, do jedzenia były te truskawki i jakieś roślinki ,no da się żyć :)
Niedzwiedzisko było naprawdę głodne , widząc ,że potrawka się okopała , dla zasady poczuwał jeszcze kilka godzin ,a potem powędrował gdzie indziej szukać posiłku .
A mnich mozolnie zaczął piąć się w górę , dotarłszy na górę ,wyrównał oddech i powędrował do klasztoru . Był bogatszy o jedno doświadczenie . Czy to mu pomoże w życiu ? Czas pokaże :))))
KONIEC
Opowieść III
Nadludzkim wysiłkiem woli, wydobywszy się z tej opresji, mnich z brzuchem pełnym słodkich, czerwonych truskawek pojawił się wieczorem w klasztorze.
Zdrożony był bardzo, ale zanim zasnął obiecał sobie, że w klasztornym ogrodzie koniecznie trzeba zasadzić truskawki...
Opowieść IV
Mnich zamknął oczy rozkoszując się po raz któryś słodkością owoców, jego rozbiegane myśli pod wpływem doznań smakowych uspokoiły się, będąc jeszcze w błogim nastroju otworzył oczy i popatrzył w dół, wtedy o dziwo zorientował się, że to co poprzednio widział było omamem spowodowanym paniką, okazało się, że w dole była tafla wody a w niej odbijała się zieleń porastająca urwisko a odbicie niedźwiedzia szczerzącego zęby i potrząsającego głową upodobniło się przerażonemu mnichowi do tygrysa...nie namyślał się długo, tym bardziej, że gałąź nadgryzana była skutecznie przez myszki i po prostu skoczył do wody, a że był świetnym pływakiem dopłynął do brzegu i będąc niepoprawnym optymistą jedynie co w jego pamięci pozostało to ta pachnąca i nieziemsko smaczna słodycz dzikich owoców...
A morał tej opowieści jest następujący...warto być optymistą, bo tylko wtedy w straszliwych warunkach zagrażających życiu można zatracić się smakując dzikie truskawki i tak uspakajając i rozjaśniając umysł znaleźć wyjście z najbardziej beznadziejnej, życiowej sytuacji...
Opowieść V
Alternatywy 4
Alternatywy 4
Alternatywa 1
Mnich zjadł ostatni słodki kawalątek truskawki. Zdążył jeszcze oblizać usta, gdy mu się przypomniało, że jest uczulony na te owoce. Trzy sekundy później ambitna alergia dała o sobie znać w sposób gwałtowny. Spadł w przepaść. Nim jego ciało zderzyło się z ziemią, już nie żył. Tygrys dobrał się do zwłok. Jednak, patrzący na to z góry niedźwiedź, pozazdrościł tygrysowi zdobyczy. Hmmm – pomyślał niedźwiedź - jeśli skoczę w przepaść i wyląduję na tygrysie, to nic mi się nie stanie, a cała zdobycz będzie dla mnie. Niedźwiedź skoczył, owszem przygniótł tygrysa, ale sam też zginął.
Stojąca na urwisku skalnym mysz rzekła do drugiej:
- Patrz, jak piękna tragedia.
- Jaka piękna tragedia, eh. - odparła druga mysz.
Morał z tej opowieści: Trzymaj się diety wsuwaj kotlety, bo truskawki powodują upadki.
Alternatywa 2
Mnich tracił siły. Gałąź wyśliznęła mu się z ręki. Ale wbrew prawu ciążenia, zamiast spadać, zaczął się unosić. Zamachał rękami niczym ptak skrzydłami i odleciał w siną dal.
Morał z tej opowieści: znany napój energetyczny doda ci skrzydeł, nawet jeśli podlałeś nim truskawki. To znaczy... tak naprawdę podlał je moczem jakiś przypadkowy przechodzień, który wcześniej delektował się tym napojem. Czy to zatem siła napoju, czy urynoterapii uratowała mnicha? Tego nie wiadomo. Ludowi bajarze milczą na ten temat. W siedemdziesięciu trzech językach milczą.
Alternatywa 3
Mysz przegryzła gałąź i mnich zaczął spadać. Zamknął oczy i wrzeszczał w niebogłosy. Wtem coś ze sporą siłą uderzyło go w żebra. Czyżby przelatujący ptak? - pomyślał mnich, otworzył oczy, nic nie zauważył, więc znowu je zamknął, spadał i wrzeszczał dalej. Ponownie otrzymał cios w żebra. Otworzył oczy. W około panowała czerń i duchota. Ktoś leżał koło niego i sapał. Umarłem i trafiłem do piekła. - pomyślał mnich. O matko, umarłem - powiedział z przerażeniem.
Mam dla ciebie przykrą wiadomość - poprzez ciemność doleciał go czyjś głos - nie umarłeś. Znowu coś ci się śniło i tak się darłeś, że obudziłeś wszystkich sąsiadów – powiedziała żona montera sieci energetycznej.
Morał z tej opowieści: Bo miewamy czasem głupie sny, a potem się budzimy i*...
*Autorem morału jest Wojciech Młynarski.
Alternatywa 4
Mnich z przerażeniem stwierdził, że myszy podgryzają jego gałązkę życia. Z lekka podniosło mu się ciśnienie. Złapał obie myszy i cisnął nimi w niedźwiedzia. Misiaczek, chcąc złapać przekąskę, zachwiał się nad urwiskiem i spadł. Tymczasem mnich pod wpływem adrenaliny podciągnął się, wdrapał na górę. Wstał, otrzepał wdzianko i doszedł podśpiewując: „Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę*”...
Morał z tej opowieści: Gdy brak ci liny, korzystaj z adrenaliny.
*Autor: Tadeusz Drozda
Gałąź trzeszczała złowieszczo, ślina z niedźwiedzich kłów kapała na łysą głowę mnicha, tygrys na dnie przepaści chodził nerwowo z jednego krańca w drugi.
Pokrzepiony słodyczą truskawek mnich już był skłonny w pokorze pożegnać się z życiem, gdy nagle przypomniał sobie, że przecież ma alergię na truskawki! Za późno! Natychmiast poczuł, że coś dziwnego dzieje się z jego ciałem. Ręka, którą trzymał się nadłamanej gałęzi spuchła jak bania, nogi wyglądały jak podłużne balony, a brzuch jak dobrze napompowana opona. Czuł, że unosi się w powietrzu jak na wodzie. Nadwerężona gałąź złamała się z trzaskiem, a mnich uniósł się ponad przepaścią i powiewając habitem podryfował w przestworza. Wkrótce był już tylko malutkim punkcikiem ponad linią horyzontu. Niedźwiedziowi z wrażenia zaschło w paszczy, a osłupiały tygrys przestał się miotać i z bezbrzeżnym rozczarowaniem spoglądał w górę…
Powietrze zamarło w bezruchu, tylko na złamanej gałęzi powiewał melancholijnie strzępek brązowego materiału …
Morał: Życie jest jak truskawka – piękne, słodkie i zdradliwe.
Mnich zjadł ostatni słodki kawalątek truskawki. Zdążył jeszcze oblizać usta, gdy mu się przypomniało, że jest uczulony na te owoce. Trzy sekundy później ambitna alergia dała o sobie znać w sposób gwałtowny. Spadł w przepaść. Nim jego ciało zderzyło się z ziemią, już nie żył. Tygrys dobrał się do zwłok. Jednak, patrzący na to z góry niedźwiedź, pozazdrościł tygrysowi zdobyczy. Hmmm – pomyślał niedźwiedź - jeśli skoczę w przepaść i wyląduję na tygrysie, to nic mi się nie stanie, a cała zdobycz będzie dla mnie. Niedźwiedź skoczył, owszem przygniótł tygrysa, ale sam też zginął.
Stojąca na urwisku skalnym mysz rzekła do drugiej:
- Patrz, jak piękna tragedia.
- Jaka piękna tragedia, eh. - odparła druga mysz.
Morał z tej opowieści: Trzymaj się diety wsuwaj kotlety, bo truskawki powodują upadki.
Alternatywa 2
Mnich tracił siły. Gałąź wyśliznęła mu się z ręki. Ale wbrew prawu ciążenia, zamiast spadać, zaczął się unosić. Zamachał rękami niczym ptak skrzydłami i odleciał w siną dal.
Morał z tej opowieści: znany napój energetyczny doda ci skrzydeł, nawet jeśli podlałeś nim truskawki. To znaczy... tak naprawdę podlał je moczem jakiś przypadkowy przechodzień, który wcześniej delektował się tym napojem. Czy to zatem siła napoju, czy urynoterapii uratowała mnicha? Tego nie wiadomo. Ludowi bajarze milczą na ten temat. W siedemdziesięciu trzech językach milczą.
Alternatywa 3
Mysz przegryzła gałąź i mnich zaczął spadać. Zamknął oczy i wrzeszczał w niebogłosy. Wtem coś ze sporą siłą uderzyło go w żebra. Czyżby przelatujący ptak? - pomyślał mnich, otworzył oczy, nic nie zauważył, więc znowu je zamknął, spadał i wrzeszczał dalej. Ponownie otrzymał cios w żebra. Otworzył oczy. W około panowała czerń i duchota. Ktoś leżał koło niego i sapał. Umarłem i trafiłem do piekła. - pomyślał mnich. O matko, umarłem - powiedział z przerażeniem.
Mam dla ciebie przykrą wiadomość - poprzez ciemność doleciał go czyjś głos - nie umarłeś. Znowu coś ci się śniło i tak się darłeś, że obudziłeś wszystkich sąsiadów – powiedziała żona montera sieci energetycznej.
Morał z tej opowieści: Bo miewamy czasem głupie sny, a potem się budzimy i*...
*Autorem morału jest Wojciech Młynarski.
Alternatywa 4
Mnich z przerażeniem stwierdził, że myszy podgryzają jego gałązkę życia. Z lekka podniosło mu się ciśnienie. Złapał obie myszy i cisnął nimi w niedźwiedzia. Misiaczek, chcąc złapać przekąskę, zachwiał się nad urwiskiem i spadł. Tymczasem mnich pod wpływem adrenaliny podciągnął się, wdrapał na górę. Wstał, otrzepał wdzianko i doszedł podśpiewując: „Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę*”...
Morał z tej opowieści: Gdy brak ci liny, korzystaj z adrenaliny.
*Autor: Tadeusz Drozda
Opowieść VI
Gdy tak delektował się cudownym smakiem truskawek, a przez myśl przebiegło mu całe życie, stwierdził - dla tego niebiańskiego uczucia warto żyć. Zaczął intensywnie myśleć. Rozejrzał się uważnie dookoła i dostrzegł kolejne krzewy, wyrastające ze skalnych występów. Pomyślał - żeby nie ten tygrys, z łatwością mogę zejść na dół. Gdyby nie niedźwiedź, z równą łatwością mogę wyjść na górę. Po raz drugi sięgnął ręką i zerwał kolejne truskawki. Wraz z niebiańskim odczuciem w jego ciało wstąpiła niezwykła siła. Zaryczał głosem lwa, a echo głębokiej przepaści spotęgowało jego siłę. Słysząc to, tygrys, niedźwiedź i myszy uciekły. Zwinny mnich kilkoma susami wydostał się z przepaści. Szybkim krokiem udał się do klasztoru, gdzie w niedługim czasie, na pamiątkę tego zdarzenia, założył plantację truskawek :)
Opowieść VII
Mnich poczuł się nieco niepewnie. „Co robić, co robić???? „ myślał gorączkowo. Przypomniał sobie nauki swojego mistrza z klasztoru w Himalajach - „Gdy nie wiesz co robić, nie rób nic, rozwiązanie samo przyjdzie...” Skupił się więc na niemyśleniu, co nie było łatwe, gdyż myszki bardzo pracowite były i gryzły gałązkę z uporem godnym lepszej sprawy. „No cóż, jak zginę tak zginę, ale przynajmniej poczułem niebiański smak tych truskawek i ostatnie wspomnienie będzie piękne...” - przemknęło mu przez głowę... Gałązka zaczynała trzeszczeć.
Mnich pomyślał (chociaż miał nie myśleć), że to pewnie trochę boli, tak być pożartym, ale pocieszył się, że przecież chodził po rozżarzonych węglach i nie bolało, to jakoś może to będzie. W tym momencie zaczęło zbliżać się Rozwiązanie. Szło niezbyt pospiesznie , zbierając po drodze kwiaty, a postać miało pięknej młodej dziewczyny. „Ojej, jakie piękne truskawki!” zawołało Rozwiązanie, widząc krzaczek rosnący nieopodal. Zerwała truskawki i zjadła z wielkim smakiem, nie zauważywszy niedźwiedzia, przyglądającego się jej w lekkim osłupieniu. Dopiero gdy podniosła wzrok, zobaczyła groźnego króla puszczy. „O, misio!!” zaszczebiotała piskliwym głosikiem. „Misiu, chodź tutaj, muszę cię pogłaskać, taki jeśteś ślicny, mięciusi..” kwiliła, a głosik miała, niestety dość skrzekliwy, trzeba przyznać. No i jak na dorosłą w końcu panienkę, była dość infantylna. Myszki zastygły w zdumieniu (i przestały gryźć gałązkę), takich dźwięków, jako żywo jeszcze nie słyszały w swoim mysim życiu.
Rozwiązanie podeszło do dumnego niedźwiedzia i wyciągnęło rękę. Król puszczy otrząsnął się ze zdumienia i ryknął na cały głos. „Ojej, no i cego się tak denerwujes? Daj fiuterko, daj...” ględziła panna bez sensu. „A wies, ze takie miastećko jest malusie, które ma w herbie pannę na niedźwiedziu? No misiu, ja bym się przejechała, cio?” Tego już miś (pardon, niedźwiedź!) nie zdzierżył i uciekł przed siebie, byle dalej od słodkiej panienki.
„Cemu uciekł?” zapytało Rozwiązanie skamieniałych z wrażenia myszek. „Yhymmm” chrząknęła jedna, „ On, wiesz, do dziewic nie nawykły...” „Hi, hi, hi – zachichotało Rozwiązanie – dziewica, akurat.” uśmiechnęła się pod nosem. Pochyliła się nad przepaścią i ujrzała na dole Tygrysa. Mnich na razie uszedł jej uwadze, skupiła się na zwierzętach. „Och. Kiciuś! Jakiś ty piękny, i fiuterko masz takie jak lubię! „ zapiszczała podniecona - „I ziąbećki maś takie bielutkie, cym je myjes, cym??? Bo moje to jakieś zółtawe...” zasmuciła się nagle. „Kici.,kici, chodź do nas, chodź, tluskawecek ci dam, i za uśkami podrapie, chodź!” gaworzyła rozkosznie a głos jej przybierał coraz wyższe tony. W połowie jej przemówienia król dżungli zaczął kłaść uszy po sobie , chcąc jakoś wyciszyć te dźwięki, raniące jego słuch. Ale gdy usłyszał pisk „Iiiiiiii, jeście pan tu wisi, ale bez fiuterka!!!” ryknął jak oszalały i czmychnął gdzie pieprz rośnie.
Mnich wisiał na końcu gałązki zupełnie porażony głosem Rozwiązania i niezdolny do żadnego ruchu. „Plosie pana, panie mnichu – zaszczebiotało Rozwiązanie – cy pan coś tu ćwicy? Cy tak pan wisi dla psyjemności??” „Eeeee, tak sobie wiszę” - bąknął mnich pod nosem. „Kręgosłup rozciągam...”
„A mozie psyjdzie pan tu do mnie? Bo wie pan, ja nie wiem cemu, ale wsyscy psede mną uciekają... A ja pseciez jeśtem taka mala...” Zamrugała rzęsami pochylając się nad mnichem.
W tym momencie litościwe myszki przegryzły gałązkę do końca i mnich zaczął spadać w przepaść, zsuwając się po zboczu. Gdy sturlał się na dno wąwozu krzyknął radośnie: „Mistrzu, twa mądrość jest nieodgadniona!!! Twoje Rozwiązanie było genialne!!!! Dzięki!” otrzepał nieco potargane szaty i ruszył w drogę powrotną pożywiając się po drodze dzikimi truskawkami, rosnącymi po drodze w wielkich ilościach.
Myszki czmychnęły do norki, a rozczarowane Rozwiązanie udało się do klasztoru w górach, gdzie umilało swoim głosikiem czas Mistrzowi, który był głuchy jak pień...
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie:)))
Opowieść VIII
Myszki na to tylko czekały. Wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, przybiły piątkę i pobiegły – każda w innym kierunku.Gałąź trzeszczała złowieszczo, ślina z niedźwiedzich kłów kapała na łysą głowę mnicha, tygrys na dnie przepaści chodził nerwowo z jednego krańca w drugi.
Pokrzepiony słodyczą truskawek mnich już był skłonny w pokorze pożegnać się z życiem, gdy nagle przypomniał sobie, że przecież ma alergię na truskawki! Za późno! Natychmiast poczuł, że coś dziwnego dzieje się z jego ciałem. Ręka, którą trzymał się nadłamanej gałęzi spuchła jak bania, nogi wyglądały jak podłużne balony, a brzuch jak dobrze napompowana opona. Czuł, że unosi się w powietrzu jak na wodzie. Nadwerężona gałąź złamała się z trzaskiem, a mnich uniósł się ponad przepaścią i powiewając habitem podryfował w przestworza. Wkrótce był już tylko malutkim punkcikiem ponad linią horyzontu. Niedźwiedziowi z wrażenia zaschło w paszczy, a osłupiały tygrys przestał się miotać i z bezbrzeżnym rozczarowaniem spoglądał w górę…
Powietrze zamarło w bezruchu, tylko na złamanej gałęzi powiewał melancholijnie strzępek brązowego materiału …
Morał: Życie jest jak truskawka – piękne, słodkie i zdradliwe.
stawiam na jedynkę! ;) ale co to jest "nędzić"?
OdpowiedzUsuńMoże nęcić? A udało się Tobie zagłosować przy pomocy sondy?
Usuńudało się :)
Usuń"Jako, że język miała cięty naczęła nędzić rzeczonego niedźwiedzia, co poczyniło wielkie spustoszenie w umyśle tegoż i pozbawiło go przytomności." - chyba nie o nęcenie chodzi? może mu naurągała raczej, jak język miała cięty??
UsuńTo świetnie:)) Zaraz zmienię tytuł:) Dzięki za głosowanie:)
Usuńnie ma za co, fajna zabawa :) zmykam spać, dobranoc :)
UsuńMoże miało być "nudzić"? Nie poprawiałam przysłanych mi wersji - pisownia oryginalna. Trzeba będzie to ustalić z autorką/autorem pracy, ale to dopiero po ogłoszeniu wyników, dobrze?:)
UsuńPewnie że fajna zabawa, jeszcze raz dziękuję i dobranoc:)
Usuńjeszcze sprawdziłam w necie i znalazłam, że nędzenie to: marudzenie, jęczenie, zrzędzenie, jojczenie, gderanie, utyskiwanie, biadolenie, psioczenie!
Usuńno to już zmykam, pa :)
Dzięki wielkie:) Wszystko jasne:))))
UsuńZe względu na to, że tekst posiada nawiązania do staropolszczyzny zatem podejrzewam, iż nędzić = nękać.
UsuńPięknie dziękuję za podpowiedź. Zagłosowałaś?
UsuńJeszcze nie, mam dylemat...
UsuńSpokojnie, do niedzieli jeszcze dużo czasu:)
UsuńOk, zagłosowałam sondą, działała gdy głosowałam. :)
UsuńJeszcze nie, mam dylemat...
UsuńTo dobrze, że sonda działa:)
UsuńJaglana, nie za dużo tych dylematów?:)
UsuńDylematy odbijają się czkawką... ;p
UsuńRozumiem, że komentarze się powieliły:))
UsuńOj, to na zdrowie niech będzie:)
Siódemka :)
OdpowiedzUsuńA w głosowałaś przy pomocy sondy?
UsuńTak :)
UsuńAha, i piękne są wszystkie kartki. PRZEPIĘKNE !!!
To dobrze, czyli będę brać wyniki z sondy:) Jeszcze też nie zagłosowałam:)))
UsuńDzięki za miłe słowa o kartkach:)
Te zakończenia są BOMBOWE ,bardzo trudny wybór ,musze pomyśleć ,w każdym razie przednia zabawa :)))
OdpowiedzUsuńKarteczki bardzo subtelne ,ptaszek ciekawie wyszyty :)
UsuńZgadzam się - są bombowe:))) I zabawa przednia:)
UsuńWzory karteczek takie trochę... japońskie:)
UsuńNiesamowite są te zakończenia :))) Szkoda, że można głosować tylko na jedną ;) Uczyniłam to jednakże za pomocą sondy, żeby nie pozbawiać kogoś punktu ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie odważyłam się zagłosować - też żałuję, że tylko jeden głos można oddać:)
UsuńMiałam spory dylemat między dwiema historiami, ale w końcu głosik poszedł :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)) Ja nadal się zastanawiam nad wyborem:)
UsuńTeksty cudne, ale się kobitki (a może nie tylko kobitki?) postarały!
OdpowiedzUsuńJuż oddałm swój głos.
Fajna zabawa.
Pozdrawiam :)
Jak to miło, że w piątek nad ranem dostarcza się ludziom fajnej zabawy:)) Dziękuję:))
Usuńa gdzie sonda?? u mnie "wzięło i wcięło", buuu
OdpowiedzUsuńNie strasz - po prawej stronie u góry, czasami się jakiś Dzień Kobiet pokazuje, ale wystarczy kliknąć i sonda się pojawia.
UsuńJest, jest tylko chwilkę poczekać trzeba. Tylko, przepraszam, mam jedną uwagę: szkoda, że liczy głosy w procentach, a nie na sztuki, trudno się zorientować.
Usuńteraz jest, poprzednio pokazało mi po kliknięciu ofertę prezentów na Dzień Kobiet
UsuńMiko, teraz chyba już nic nie uda się zmienić w sposobie liczenia głosów, ale następnym razem , gdy tylko umieszczę sondę, to nie będzie procentów:) Wydawało mi się, że % są lepsze:)
UsuńElaja, ta reklama chyba pojawia się co jakiś czas, ale sonda działa poprawnie:)
UsuńMika, łatwo policzyć, na dole pokazuje ilość głosów, więc jeżeli teraz 12 głosów to 100%, w takim razie dwa pierwsze mają po 3 głosy, dwa następne po 2, a dwa ostatnie po 1 głosie
UsuńO, proszę:) Kto tu najlepiej zna się na procentach:)
UsuńNa pewno nie ja:))
UsuńElaja czuwa:)
UsuńOsiołkowi w żłoby dano ... i wybrać kazano - to moje nowe zakończenie :)
OdpowiedzUsuńTrudny wybór, zagłosowałam, chyba na wygraną, bo jak widzę po oddaniu głosu jest na czele peletonu :)
Pomyśl, nad kolejną tego typu zabawą, bo jak widać wyobraźnia nasza nie zna granic :)
Pozdrawiam :)
Wybór arcytrudny:) Nad kolejną zabawą pomyślę, tylko... ochłonę:))) Co do wyobraźni Blogowianek - na pewno jest nieograniczona:)
UsuńA ja chciałam zapytać autorka/kę pierwszego zakończenia, co miała na myśli, jakąże czynność określić, pisząc "oraz pomogła mu się ochędożyć" ???
OdpowiedzUsuń:)
Nie jestem autorką i raczej do rozwiązania autorka nie może się przyznać. Ale odpowiadajac na Twoje pytanie... np. zdjęła majtki.
UsuńEwo, mam wrażenie, że po prostu uporządkować:)))
UsuńJaglana, głodnemu chleb na myśli:))))
UsuńRzeczownik ochędóstwo używany w polszczyźnie od XVI do XIX wieku wywodzi się od wyrazu ochędoga oznaczającego ozdobę. To słowo z kolei znajduje swój źródłosłów w czasowniku ochędożyć, którego sens równa się dzisiejszemu ‘ozdobić, upiększyć’ i jest dokonaną formą wyrazu chędożyć. Z kolei niedokonana postać czasownika pochodzi od przymiotnika *xõdogъ, czyli późniejszego chędogi o znaczeniu ‘ładny, schludny, porządny’. Słowo *xõdogъ było także rozumiane jako określenie osoby mającej zręczne dłonie. Szybko jednak to aktywne znaczenie zamienione zostało na pasywne – ‘zręcznie wykonany’. Stąd też A. Bańkowski w Etymologicznym słowniku języka polskiego przypuszcza, że wyraz chędogi to prasłowiańskie zapożyczenie z germańskiego *hand-ag-(a-z) od hand- – ‘dłoń’.
No i jeszcze: „na to mamy najświętsze sakramenty nasze, a zwłaszcza pokutną spowiedź: abyśmy się często chędożyli i proch ten i błoto serc naszych ocierali” [Kazania na niedziele i świeta calego ruku W.ks. Piotra Skargi, S.J ..., Tomy 4-6]
No dobra, pomogła mu się doprowadzić do porządku, w sensie aby on zrobił porządek z sobą samym... co w przypadku mężczyzn i tak znaczy jedno i to samo... A poza tym ona jest strasznie łatwa i poszła z nim za truskawkę... no naprawdę....
UsuńArte, a ja znam jeszcze inne znaczenie słowa chędożyć :))) I z temi majtkami, to Jaglana dobrze mówi ! ... a jesteś taka pewna, że to o takie grrzeczne uporządkowanie chodzi ?
Usuń:)
Jaglana, za nie byle jaką truskawkę. Przecież jedna z tych truskawek życie mnichowi ocaliła:)
UsuńEwo, prawdopodobnie masz na myśli znaczenie, które nadał temu słowu Tadeusz Boy-Żeleński:) Ale poniżej Jan Kochanowski i Tren VII [ochędóstwo - stroje, ozdoby (zob. ochędożne w Trenie XII, 5); żałosne - smutne, wywołujące smutek, żal].
UsuńNieszczesne ochędóstwo, żałosne ubiory
Mojej namilszej cory...
Ja też nie jestem autorką tego zakończenia ,ale z kontekstu wynika że autorce chodziło o uporządkowanie ubioru mnicha i takie znaczenie tego słowa znałam . Możemy wziąść też pod uwagę ,że użyła tego słowa specjalnie dwuznacznie :)
UsuńJedno jest pewne ,że zadała nam językowego klina i to jeszcze jedna fajna strona tej zabawy :))
Dochodzę do wniosku, że w przypadku słów dawnych/przestarzałych powinnyśmy używać uznanych znaczeń ostatnich, bo inaczej byśmy zwariowały. Tu z pomocą pojawia się słownik PWN gdzie ochędożyć: doprowadzić coś do porządku, chędożyć: sprzątać ale uwaga, w przypadku gdy mowa o mężczyźnie: mieć stosunek płciowy. Czyli wychodzi jak zwykle dla kobiet sprzątanie dla mężczyzn przyjemności. Teorię swoją zawartą w pierwszym zdaniu motywuję tym, że takie np. słowo "onegdaj" jeszcze onegdaj czyli w latach dzięwięćdziesiatych nosiło swoje pierwone bądź poprzednie znaczenie: przedwczoraj, obecnie używane jest w znaczeniu: kiedyś.
UsuńMario, potwierdzam, iż użycie tego słowa spowodowało całkiem nieoczekiwaną zmianę toru myślenia Czytelników:)))
UsuńJaglana, prawie jestem przekonana co do słuszności Twojego wniosku:)
UsuńMam nadzieję, że auror/autorka wersji I po ogłoszeniu wyników zajmie stanowisko w sprawie wiadomo jakiej:))) Ale to dopiero w niedzielę po 21.00:))))
mnie też słowo ochędożyć skojarzyło się z wychędożyć, chociaż głodna nie jestem tego chleba, a może jestem hmmm ;)))
Usuńale ochędożyć wiem, że znaczy to co jednak arte tu przytacza
tak czy siak , fajne słówko :)
zagłosowałam na V- morały mnie zniewoliły :D
Sonic, dzięki za przychylenie się do mojej wersji i za zagłosowanie też:)
UsuńCo do problemów z głodem:), przytaczam jeden z morałów z wybranej przez Ciebie z wersji V: "Bo miewamy czasem głupie sny, a potem się budzimy i...":)))
...przykro nam okrutnie, że to nie mężczyźni, a trutnie :)
UsuńPozwolę sobie przytoczyć oryginał:)
UsuńCo to się działo, co się działo!
Uzdrowiska pół ze śmiechu się skręcało
i skręciło by do końca biednych ludzi,
gdyby w czas się perkusista nie obudził.
Bo miewamy czasem głupie sny,
ale potem się budzimy i:
"Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego
od sympatycznego pana Waldka:
"pucio-pucio"! Elo!
:DDDD
Usuńpucio, pucio :))))
Przebój Wojciecha Młynarskiego "Jesteśmy na wczasach" powstał w latach 60. XX wieku w Karpaczu, a przystojny pan Waldek, który uwodził pannę Krysię z turnusu trzeciego, istniał naprawdę. Pan Waldek jako przewodnik oprowadzał turystów po Karkonoszach, a popołudniami, będąc instruktorem kulturalno-oświatowym, prowadził zabawy taneczne, tzw. fajfy w popularnej klubokawiarni Oaza. Panny Krysi, która wedle słów piosenki wielokrotnie przyjeżdżała na turnusy do pensjonatu Orzeł (ośrodek wypoczynkowy zakładów lniarskich), nie zapamiętał nikt, ale Waldemar Pawluszek, bo o nim mowa, pozostał w pamięci starszych mieszkańców kurortu. - Zawsze bardzo elegancki. Chodził w błyszczącym smokingu i w muszce. Dedykował piosenki wybranym paniom, właśnie tak jak opisał to Młynarski. To był jego sposób na podryw.
Usuń[http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/28983,karpacz-przyciagal-w-prlu-jak-magnes,id,t.html?cookie=1]
moje rejony, ino troszkę za młoda byłam wówczas na to pucio, pucio :)
Usuńpodobna historia to ta z tekstu piosenki " nie płacz, kiedy odjadę.."
Pewnie Ciebie jeszcze wtedy nie było na świecie:)
UsuńA o co chodzi z tą drugą historią?
ponoć ten włoski piosenkarz poderwał żonę jakiegoś komunistycznego prominenta i przyprawił mu rogi
Usuńta piosenka była synonimem jego hańby ;) cała Polską ją śpiewała z satysfakcją :)))
"Nie płacz, kiedy odjadę" - muzyka Marino Marini, słowa Wanda Sieradzka de Ruig, niestety nie dotarłam do wiadomości, o której piszesz, ale ponoć po jednym z jego koncertów 25 pań biło się ze sobą nawzajem - każda z nich chciała udowodnić pozostałym, że to właśnie ona była muzą, która natchnęła muzyka do skomponowania tego utworu:).
UsuńKurde, ale robi się gorąco :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze 2 dni do finału...
Wytrzymamy:)
UsuńZagłosowane;)))
OdpowiedzUsuńDzięki:))))
UsuńAle się dzieje! Nareszcie się dopchałam!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, co się dzieje - gdyż jeszcze... nie zagłosowałam:))) Tyle zakończeń, a co jedno, to lepsze:))) I co ja biedna mam począć?:))))
UsuńWhat a great post!Lovely greeting card!
OdpowiedzUsuńYou are so talented!
Have a happy weekend!
Dimi...
Cieszę się, Dimi, że karteczki Ci się podobają:)
Usuń;-)))
OdpowiedzUsuńOjj Fantazjo Ułańska, Fantazjo ;-)))
Mnie najbardziej podoba się podoba się II - zagłosowałam sondą ;-)))
A Twoje kartki - uwielbiam ;-)))
Oj, fantazja ułańska prawie jak na kresach:)
UsuńDzięki za uwielbienie dla kartek:)
Zaglosowane:)))
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję:)
UsuńJuż klikłam. Sonda działa:)
OdpowiedzUsuńDzięki, Mnemo:)
UsuńVIII najlepsza! Ciekawe, kto jest autorem :))
OdpowiedzUsuńZagłosowałeś przy użyciu sondy? Cierpliwości, autorów zdradzę w niedzielę po 21.00:)
UsuńZgadzam się z przedmówcą:))
UsuńTeż na nią głosowałam . Podobało mi się w niej to że w lapidarnym skrócie zawarła celną obserwację o świecie . Gorzką i mało optymistyczną prawdę o świecie :)
UsuńAle każde z tych Zakończeń mówią jakąś prawdę oświecie . A życie wcale nie musi być gorzkie ,trzeba tylko znalezć w sobie optymizm :))
I chyba wiem kto to Zakończenie napisał :)))
UsuńA mnie ciekawi, Mario, czy zgadłaś?:) No i zadziwia to: "...nagle przypomniał sobie, że przecież ma alergię na truskawki! Za późno! Natychmiast poczuł, że coś dziwnego dzieje się z jego ciałem." Cała prawda o alergiach - czyli o nieobliczalnej reakcji organizmu na czynniki otoczenia, które dla jednych mogą być przyjazne, dla innych neutralne, a jeszcze dla innych ... zabójcze.
UsuńDziękuję za głosowanie:)
UsuńTo co napisałam wyżej to uproszczenie ,a życie nie jest jednowymiarowe :) Powiem inaczej . Optymizm pomaga w pogodzeniu się z goryczą życia , a nawet zasmakowaniu w tej goryczy , można przecież lubić gorzką ....czekoladę ;)
UsuńJeśli zasmakujemy i zaakceptujemy wszystkie smaki naszej egzystencji jesteśmy w stanie dojść do tego ,że będziemy zachwycać sie pięknem świata wisząc nad przepaścią .( Wiem co mówię ;) ) To mogą być różne przepaście i takie na których dnie czyha tygrys grożąc nam pożarciem . I takie gdzie na dole jest woda do której możemy wskoczyć ,albo takie którym jak się dokładnie przyjrzymy to są to po prostu doły :))) Te doły bywają bardziej upierdliwe niż tygrysy ;)))
Co do moich przypuszczeń co do autorstwa tego zakończenia ,napiszę w @ :)))
UsuńTak Arte to co jednym pomaga zakwitnąć ,innych może zabić . Takie jest życie ....
UsuńByłam wczoraj w lesie i pierwszy raz od wielu lat nie ... kichałam przy leszczynie:)
UsuńŚwietne uczucie, można cieszyć się wiosną bez kilograma chusteczek przy nosie:)))
Co do czekolady - wolę mleczną:)
Czekam na @:)))
A ja lubię gorzką czekoladę :)) Mam dziwaczne smaki ,jako dziecko podjadałam suszone grzyby , potem dla zdrowotności zaś pijałam nalewke piołunową ,tą nalewkę bez przyjemności ;)) Życie co prawda wolałabym żeby było słodsze ;)))
UsuńCieszę sie ,że alergia ci odpuszcza ,może to przez te mandarynki ,dałaś swojemu organizmowi do zrozumienia ,że to ty rządzisz :)))
Chyba jednak nie przez mandarynki:) Ale też się cieszę:)
UsuńTak, oczywiście zagłosowałem poprzez sondę.
UsuńDziękuję:) Praca, na którą zagłosowałeś, wygrała:)
UsuńAjajaj! Sytuacja jest dynamiczna, jak widzę!
OdpowiedzUsuńI dobrze:) Niech będzie:)
UsuńHana, a ty co w kurniku się nie odzywasz???
UsuńJuż się odzywam! Prądu nie było!
OdpowiedzUsuńZadam odwieczne pytanie - no i jak żyć?:)
UsuńJak żyć ? Nie ma recept ,każdy musi sobie na to sam odpowiedzieć i znalezć swoja drogę :))))
UsuńChodziło mi oto, jak żyć... bez prądu:)
UsuńTo zadziwiające, jak brak prądu potrafi człeku zdezorganizować życie. Wydaje się, że w codziennej krzątaninie niewiele rzeczy robi się przy użyciu elepstryki (cyt.Opakowana), a jednak. To taki łańcuch zależności.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam sytuację, że brak prądu przez 2 godziny prawie zawalił mi pracę, nad którą spędziłam ładnych parę miesięcy:)
UsuńTak a propos prądu, w czwartek byłam u bratowej w pracy .Pracuje w recepcji dużego biurowca ,gdzie wszystko sterowane jest prądem . Wejście do budynku automatycznie otwierane ,pozostałe do poszczegółnych pomieszczeń na kartę magnetyczną ,winda działa tez na kartę magnetyczną . Pytałam bratowej ,podobo jest awaryjny system który odblokowuje drzwi w razie braku prądu . Ale gdyby zaistniała taka sytuacja ,że on także nie zadziała ,albo ktoś chciałby tych ludzi tam celowo uwięzić ,to siedzią tam jak w olbrzymiej puszce . Brrr nie chciałabym tam pracować .
UsuńJa też nie:)
Usuń