Zainspirowana opowieściami o babcinych bombkach (Co Mnemo do głowy wpadnie...), postanowiłam pokazać te, które od pokoleń wiszą na choince (zawsze prawdziwej) w moim domu. Na początek bombka najstarsza - w kształcie grzybka (do tej pory uchowały się w oryginalnym pudełku prawie wszystkie z kompletu 12 sztuk). Niektóre nie mają, co prawda, nóżek, ale kto by się tym przejmował.
Kolejne dwie bombki są lekko uszkodzone i wyblakłe, ale liczą sobie ok. 50 lat - więc mają prawo tak wyglądać. Poza tym kiedyś wpadłam na pomysł umycia ich z kurzu - skutkiem czego farba i brokat uległy trochę zniszczeniu.
Kolejne bombki z ok. 40-letnią historią zostały przywiezione przez T. z delegacji do Warszawy. W pociągu był tłok, bombki - wiadomo - krucha rzecz, wiec od razu w podróży część z nich uległa potłuczeniu. Ale do dziś łabądek ma piórko w... ogonku.
Poniższe bombki przedstawiają bohaterów popularnych w latach 60. XX wieku dobranocek pt. "Jacek i Agatka" oraz "Różne przygody Gąski Balbinki" (Ptyś i Balbina).
Choinka w moim domu ubierana jest, jak co roku, w wigilijny poranek przez T. Kiedyś były takie czasy, że pomagały dzieci, ale teraz czasy się trochę zmieniły. Niezmienne jest to, że najpierw T. wiesza kolorowe lampeczki, a następnie bombki i bombeczki, każdą z rozmysłem i w sobie wiadomym, z góry upatrzonym, miejscu. Do tego dochodzą rozliczne łańcuchy, które zastąpiły tzw. włosy anielskie, obecnie chyba nie do kupienia.
Poniższe zdjęcia przedstawiają niektóre ze współczesnych bombek z serii postaci, jest wśród nich Święty Mikołaj i Dziadek Mróz, krasnalek z muchomorkiem i rybka. Jest nawet bombka w kształcie książki z kolędami.
Gdy choinka jest ubrana, wszyscy domownicy są wołani do pokoju w celu wyrażenia zachwytu. I tak jest od zawsze.
Z nowoczesnych bombek najbardziej podoba mi się ta z wiejskim krajobrazem (ręcznie malowane chaty przykryte czapami śniegu). Jednak największy sentyment mam do muchomorków (choćby dlatego, że na zdjęciach sprzed pół wieku wyglądają wśród zieleni igieł równie uroczo).
Choinka stoi u mnie długo, czasami do Matki Boskiej Gromnicznej, a czasami jeszcze dłużej (jest regularnie podlewana przez T.). Raz się nawet zdarzyło (ale wtedy to była jodła), że została rozebrana w Niedzielę Palmową. To były czasy.
Na koniec - jako ciekawostkę - prezentuję zdjęcie choinki, wykonane 26 stycznia 2013 r. przez A., na którym widać pięknie zielone przyrosty.
Pamiętam moment, kiedy zalały nas tandetne, tanie plastikowe ozdoby choinkowe, a stare, piekne, szklane bombki poszły w zapomnienie...na szczęście większośc z nas juz poszła po rozum do głowy i znów doceniamy prawdziwe piękno:-) Takie bombeczki z historia sa wyjatkowe, trzeba sie z njimi obchodzić z ostrożnością, dbać o nie...jak o wspomnienia:-) Piękna masz kolekcję:-)
OdpowiedzUsuńI ja się kiedyś nie oparłam potrzebie kupienia kilku sztucznych elementów do stroików, ale już się ich pozbyłam, teraz wróciłam do "korzeni":) Cieszę się bardzo, że więcej nas takich, którzy potrafią docenić stare przedmioty i dostrzec ich piękno:)
UsuńPamiętam kochana takie bombki z dzieciństwa są stare i piękne buziaki ślę Marii - a ja już powoli zaczynam zdobić sobie wielkanocne ozdóbki
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że tylko ja się takimi bombkami zachwycam:) Za wielkanocne ozdóbki chyba się zabiorę po... Niedzieli Palmowej:)
UsuńO jejku dzięki Ci kochana za tego posta;))Tego mi było trzeba;)
OdpowiedzUsuńNiedawno rozmawiałam z rodzinką,że chce mi się takiej choinki jaka była za moich smarkatych lat,z takimi bombkami,troszkę już zdezelowanymi,ale wciąż cudnymi.Grzybki,bombki z dziurką,które nierzadko dziurkę miały na wylot,bo się kruszyły,sople,kolorowe parasolki...ach wtedy choinka cieszyła:))
Niestety u mnie nie przetrwało nic,a taka szkoda.
Pozdrowionka;)
No, to wielka szkoda... Ja mam sentyment do tego typu rzeczy. Taka choinka to tak jakby album ze zdjęciami lub pudełko "ze skarbami" z dzieciństwa, a poza tym (w moim mniemaniu) jest dowodem na to, iż żaden "kataklizm" nie dotknął rodziny. Wiele razy miałam ochotę na kupienie bombek jednokolorowych, raz w życiu zamiast tradycyjnej choinki w kącie pokoju były ozdoby w oknie i jakieś gałązki w wazonie, ale to nie było to:) Od tamtej pory, bez żadnych eksperymentów, jest obowiązkowo choinka "z historią":)
UsuńTeż mam podobne :) a najwięcej chyba właśnie grzybków w różnych kształtach. Również mam fioła na punkcie starych bombek, a dodatkowo na choince świecą lampki, które są starsze ode mnie :)
OdpowiedzUsuńNo, to lampek Ci "zazdraszam":)
UsuńKiedy spojrzałam na pierwsze siedem zdjęć to odniosłam wrażenie, że oglądam bombki które wiszą na mojej choince. Są niemal identyczne jak Twoje, no może różnią się tylko kolorem ale dla mnie stanowią bardzo cenną pamiątkę po mojej babci. Najwięcej mam zachowanych dzwonków, kilka grzybków, ptaszki, Ptysia, Balbinkę i ogromne bombki z malowniczymi chatami w zimowym pejzażu za którymi wręcz przepadał mój dziadziuś ;) Pozdrawiam serdecznie ;)))
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to podoba mi się Twoja choinka:))) Ja też bardzo lubię bombki z wiejskimi krajobrazami:)
UsuńWiele z Twoich bombek poznaję, takie były u mnie w domu. Moje mam po babci i też tylko małą ich część. Łabądka też mieliśmy to była moja ulubiona bombka, ciekawe czy u mamy jeszcze jest. Moją choinkę rozebrałam w sobotę poświąteczną, tak się sypała, że nie dało rady dłużej, pewnie ścięta była miesiąc przed świętami. Chyba już ostatni rok kupuję "żywą" choinkę, bo mi ich szkoda. A takiej w donicy to też nie mam gdzie potem wsadzić.
OdpowiedzUsuńU mnie są jeszcze dwa łabądki:) A co do choinek - to kiedyś uprawiałam drzewka na działce (tzw. ogródku pracowniczym - 5 arów liczącym:))) Świerk się teraz sam sieje i od czasu do czasu znajduję małą choineczkę, sadzę w donicy, przesadzam do ziemi, a za kilka lat - jak znalazł - własna choinka gotowa. Ścinać nie żal - bo traktuje to jak przerywanie marchewki:). Szkoda, że tak mało miejsca na tej mojej działce - posadziłabym cały las:)))
UsuńWiesz aż mnie zatkało bo u mnie są identyczne bombki!!!I uwielbiamy je!!!Szczególnie muchomorki mojej babci!!!Buziaki
OdpowiedzUsuńOoo, to więcej nas lubiących babcine bombki-muchomorki:)
UsuńOczywiście że znam te bombki,nadal wiszą na choince u moich rodziców;))
OdpowiedzUsuńJak byłam mała to uwielbiałam te z dziurką pięknie w nich się światło odbija,grzybki i Ptysia..który dla mnie był bardzo długo ubranym bałwankiem;)))
A to ciekawa opowieść o Ptysiu-bałwanku:) Ja, niestety, wiele z bombek z dziurką pozamieniałam swego czasu (tłukąc je usilnie młotkiem) na brokat do posypywania ... bombek (to były takie czasy, że w sklepach brokatu nie było, za to robiło się w szkole ozdoby choinkowe:).
UsuńI w mojej skrzyni skarbów, czyli drewnianej walizce, z którą dziadek wrócił do domu po II WŚ, znajdzie się kilka wiekowych bombek, choć nie są one tak efektowne jak te z Twojej kolekcji. Jakieś anielski włosy też tam się plączą, ale na choinkę już ich nie kładę.
OdpowiedzUsuńJejku:)) Taka walizka - to faktycznie prawdziwy skarb:)))) I myślę, że każda rzecz z niej to prawdziwy klejnot:))) Pamiętam anielskie włosy - nazywało się to "lameta ", można dziś kupić podobne, ale nie takie jak kiedyś:)))
UsuńCzy ktoś ma do sprzedania te srebrne łańcuchy - widoczne na zdjęciach? Te z o rzadszym splocie i z tego samego materiału były także sztuczne ognie.
OdpowiedzUsuńTe srebrne łańcuchy nie są tak stare jak większość "eksponatów" na mojej choince. Mają może jakieś 10-15 lat (być może gdzieś można je jeszcze kupić, np. w sklepach papierniczych). Sztuczne ognie (zimne) też pamiętam - w małych podłużnych pudełeczkach, ale takich już nie posiadam.
UsuńPrzegapiłam ten post, a łza się w oku kręci na wspomnienia, bo i ja miałam takie bombki. Może jeszcze gdzieś są... Najbardziej mi żal babcinych, że przepadły przy przeprowadzce, a były jeszcze poniemieckie. :(
OdpowiedzUsuńOjej, takie poniemieckie bombki mogłyby opowiedzieć niejedną wigilijną historię.
UsuńNie pamiętam tego, ale u mamy kiedyś choinka się zapaliła od świeczek (takich tradycyjnych, stearynowych, używanych przed nastaniem lampek elektrycznych) i większość bombek sprzed 1970 roku przepadła w trakcie gaszenia. Zostały dwie czy trzy, jeszcze w zeszłym roku jak byłem u rodziców to widziałem, że są. m.in. tez taka z "wydrążonym środkiem" - na zewnątrz jednolicie srebrna, a w wydrążeniu granatowa :)
OdpowiedzUsuńZ opowieści wiem, że i u nas bywały choinki ze świeczkami, przypinanymi do gałązek specjalnymi metalowymi klamerkami. Na choince były też tzw. włosy anielskie z celofanu. Wystarczyło trochę przeciągu, włosy się poruszały i... pożar gotowy.
Usuń