W poście Pożegnanie z zielono-rumiankową wyspą z lipca 2015 roku pisałam: Mam jeszcze ogrom materiału zdjęciowego z Londynu i wiele miejsc do opisania, ale muszę na chwilę zrobić przerwę w tym temacie. Kto by pomyślał, że ta chwila przeciągnie się prawie dwa lata?
Na pytanie M.: Co chcesz zobaczyć w Londynie? odpowiedziałam: Przede wszystkim Cutty Sark.
Pojechałam do dzielnicy Greenwich, gdzie w suchym doku przy nabrzeżu stoi słynny żaglowiec, specjalnie sama, rezerwując na zwiedzanie cały dzień.
Chodziłam powolutku, zaglądając we wszelkie zakamarki kadłuba i oglądając wszystko dokładnie.
Miałam czas na zapoznanie się z dokumentacją techniczną, zgromadzoną na wystawie i prezentacjami multimedialnymi, przybliżającymi życie na dawnym pokładzie.
Pozwoliłam sobie nawet na wirtualne sterowanie żaglowcem. Sto cztery dni żeglugi - piękny rejs.
Szkoda, że Cutty Sark nie pływa już po oceanach...
Mimo to, pokład lśnił czystością. Liny sklarowane, gotowe do użycia.
Żaglowiec wyglądał tak, jakby szykował się do wypłynięcia. Jeszcze tylko ostatni, pożegnalny list...
Moja radość z pobytu na pokładzie Cutty Sark była ogromna. Spędziłam tam ładnych kilka godzin i chętnie zostałabym dłużej. W końcu to najsłynniejszy na świecie herbaciany kliper.
Po zejściu z pokładu powłóczyłam się po dzielnicy, szukając jeszcze jednej żeglarskiej "legendy", znanej z piosenki pt. Stary bar na Woolwich Road [autor: Andrzej Korycki, źródło]
Stary bar na Woolwich Road
zniknął w falach nowych zdarzeń
lecz powraca w jakimś porcie
z pełną beczką naszych marzeń
Stary szturman błyśnie okiem
uśmiech przemknie siwą brodą
każdy z was codziennie pisze
Jeszcze jedną piękną powieść
zniknął w falach nowych zdarzeń
lecz powraca w jakimś porcie
z pełną beczką naszych marzeń
Stary szturman błyśnie okiem
uśmiech przemknie siwą brodą
każdy z was codziennie pisze
Jeszcze jedną piękną powieść
Ulicę znalazłam, baru nie. Za to podczas wędrówki brzegiem Tamizy natknęłam się słynną od dwustu lat tawernę "The Anchor".
Jak informuje tablica przed wejściem, nim pub pojawił się w historycznych zapisach w 1822 roku, na jego miejscu była kaplica, tawerna, a nawet burdel. Dziś, ulokowany nad samym brzegiem rzeki pub może poszczycić się nie tylko sporym ogródkiem, ale i tarasem na dachu. W środku wydzielone są części „piwna”, „herbaciano-kawowa” i restauracyjna oraz specjalna sala, w której podaje się wyłącznie fish’n’chips. „The Anchor” jest zdecydowanie tym miejscem, gdzie warto zjeść swoją pierwszą (i wiele następnych) rybę z frytkami. Serwowany pollock, odmiana dorsza, ma delikatne białe mięso obtoczone lekką panierką. Frytki są świeże i chrupiące – wszystko tak, jak powinno być... [źródło]
Jak informuje tablica przed wejściem, nim pub pojawił się w historycznych zapisach w 1822 roku, na jego miejscu była kaplica, tawerna, a nawet burdel. Dziś, ulokowany nad samym brzegiem rzeki pub może poszczycić się nie tylko sporym ogródkiem, ale i tarasem na dachu. W środku wydzielone są części „piwna”, „herbaciano-kawowa” i restauracyjna oraz specjalna sala, w której podaje się wyłącznie fish’n’chips. „The Anchor” jest zdecydowanie tym miejscem, gdzie warto zjeść swoją pierwszą (i wiele następnych) rybę z frytkami. Serwowany pollock, odmiana dorsza, ma delikatne białe mięso obtoczone lekką panierką. Frytki są świeże i chrupiące – wszystko tak, jak powinno być... [źródło]
Jaki fajny post! Z przyjemnością pospacerowałam z Tobą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Miło mi:)
UsuńTrzeba wrócić ponownie i sprawdzić czy jest tak jak było 2 lata temu :) Zjadłaś fisch and chips w "The Anchor" ? 😊
OdpowiedzUsuńFish miało być - juz mi się szfystko myli 😊
UsuńNieee, bałam się tam wejść sama:)
UsuńI tak się nie zorientowałam:)
UsuńNo wiesz 😊 Ty się bałaś ? Nie mogę w to uwierzyc 😊
Usuń:) Nie piję piwa:)
UsuńKapitalny post i cudne zdjęcia!!! Urokowi żaglowców nie dorówna, żadna mechaniczna maszyna!
OdpowiedzUsuńPiosenki żeglarskie i szanty na ulicy Włodkowica brzmiały pięknie :) Wysłuchałam Mechaników Szanty i częściowo Banana Boat, i niestety musiałam iść do domu, ale jestem bardzo zadowolona, że się tam wybrałam, dzięki za inspirację :)))
Fajnie, że tam poszłaś:)
UsuńJakaś piosenka szczególnie zapadła Ci w pamięć?
UsuńOgólnie to bardziej podobało mi się śpiewanie Mechaników Szanty, a najbardziej wpadła mi w ucho "Bitwa" i "Hiszpańskie Dziewczyny". Tak w ogóle to przede wszystkim poddaje się muzyce i rytmowi, nie zawsze śledzę słowa.
UsuńFajna atmosfera była na tym koncercie, słuchacze znali utwory, śpiewali z wykonawcami, podrygiwali w rytmie melodii, no i połowa widowni to byli moi rówieśnicy :)
Oba utwory w wykonaniu Mechaników są rewelacyjne:)
UsuńMieli więcej rewelacyjnych utworów, wykonywanie utworów przez Mechaników... bardziej mnie porywało niż wykonawstwo Banana... chociaż oni też byli dobrzy, ale jednak Ci pierwsi mnie się bardziej podobali :) Na pewno jeszcze lepiej by się ich słuchało, nad jakąś szeroką wodą :) Co prawda trochę niosło głos po fosie ale widok jednak nie ten :)
UsuńCo to znaczy?
Usuń"Wygra ten, kto utrzyma ship."
Wygra ten, kto utrzyma ship=statek, okręt.
UsuńW niektórych wersjach "Bitwy" jest: "Wygra ten, kto utrzyma szyk."
Dziękuję za wyjaśnienie :)))
UsuńHerbaciany fliper? Pierwsze słyszę :D
OdpowiedzUsuńHerbaciany KLIPER:)
UsuńChętnie zobaczyłabym go na żywo, dzięki za taką wirtualną wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńTrzeba kiedyś w wolnym czasie się wybrać:)
UsuńAle wymyslilas! ale znajac Ciebie sie nie dziwie....ten Londyn ma za duzo do obejrzenia.....nie sposob to wszystko przetrawic..zajrzalam na dzien do Gealerii Narodowej...uffff! na drugi dzien do muzeum nauki...nieeee! za duzo!! olalam nauke, poszlam do Kensington Gardens..a tam kffffiatuszki , wiewioreczki, ptaszki, to jest to!!wieczorem padlam ale powstalam by noca powloczyc sie po wariackim Soho!!! to jest to!!!!teraz zastanawiam sie gdzie? chyba piechota do Westminster a potem do Hyde Parku, tam sie bedzie dzialo! koncert na stojaco na ponad 8 godzin..nie strzymam!
OdpowiedzUsuńOj, ma za dużo:) Na każde większe muzeum dzień... nie wystarczy:)
UsuńTrzeba tam pojechać jeszcze raz:)
P.S Ładnie to tak potraktować naukę?
Slusznie potraktowalam nauke, w moim zyciu za duzo czasu dla niej powswiecilam, teraz juz kfffiatuszki, ptaszki i wiewioreczki...no ewentualnie stanie w tlumie na koncercie Phil Collinsa...uhhh, to byl wyczyn!
UsuńAaa, jeszcze zahaczylam o Tate Modern...ale zahaczylam tylko, bardzo mi sie spodobal budynek- dawna hala elektrowni..
UsuńStanie na koncercie - urocze w każdym wieku:) W tym - szczególnie:)
UsuńW Tate Modern też byłam - chyba ze względu na obrazy Picassa.
UsuńA ja w poszukiwaniu polskich artystow, znalazlam... ale takze byly tam dwa obrazy wenezuelskich artystow sztuki kinetycznej, bylam usatysfakcjonwana. Poza tym w 2016 zostal oddany 10 pietrowy budynek obok, dawny zbiornik na olej, z tarasu na ostatnim pietrze rozposciera sie najpiekniejsza panorama Londynu....
UsuńNiestety, nie widziałam takiej panoramy. Ale to, co widziałam, też wystarczy:)
UsuńZnając Was pewnie jeszcze niejeden raz do Londynu pojedziecie i zobaczycie jeszcze niejedno, czego Wam oczywiście życzę :)
UsuńDzięki za życzenia:)
UsuńNiech się spełnią :)
UsuńI znowu wcięło mój komentarz. Pewnie zapomniałam kliknąć "opublikuj". Miejsce idealne dla takiej morskiej wilczycy jak Ty.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak sądzisz:)
UsuńNiezwykłe kadry!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń