Mazurski rejs z Grażyną i P._cz.1

Żeglowanie zaczynało się od pobudki wczesnym rankiem.



Grażyna łapała za aparat i, narzuciwszy zawadiacko chustę na piżamę w kratkę, w  eleganckim stroju fotografowała przyrodę.






Przez cały dzień z dziobu, rufy, na brzegu, zza krzaków aparat fotograficzny Grażyny utrwalał przejawy wszelakiego życia mazurskiej flory i fauny.




Efekty pracy Grażyny można zobaczyć w postach: Mazury!... Masuria! i Jeszcze o Mazurach... Mas sobre Masuria. Polecam.


P. nie próżnował i w czasie wolnym od żeglowania zajmował się szeroko pojętym "usprawnianiem". Przy czym usprawniał wszystko, co się dało usprawnić. Ot, po prostu - żeby nam, kobietom, łatwiej się żyło na łódce.  



Mimo trudów żeglowania, dość często oddawaliśmy się "rozpuście" pysznego jedzenia, podawanego do koi, przy stole, na pokładzie. Do dziś się zastanawiam, jak Grażyna z P. wyczarowywali w ciasnej kabinie tak pyszne dania. I do tego bardzo tanie - proszę sobie wyobrazić obiad za 2,50 zł. Dla mnie to czysta magia.




Oprócz ciężkiej pracy na pokładzie, spacerowaliśmy po brzegu w Rucianem-Nidzie



i w Mikołajkach,




odwiedzając przy okazji klimatyczne knajpki, np. utrzymaną w marynistycznym stylu "Pod Dębem" i tonącą w kwiatach "Oazę".




Wieczorami zachwycaliśmy się zachodami słońca.




Podsumowywując - załoga w postaci Grażyny i P. podczas kilkudniowego rejsu po Mazurach dzielnie się spisywała, starając się na każdym kroku umilać mi życie. A co ja w tym czasie robiłam? A ja  patrzyłam na chmury...





CDN

15 komentarzy:

  1. Zaraz, zaraz...jedyna kucharka na lajbie to bylam ja...P. tylko zajmowal sie inzynierskimi udogodnieniami typu tego jak na wyzej zalaczonej ilustracji i pomaganiu Tobie w zeglowaniu, tzn, lapanie za sznurki, ciagniecie za nie, motanie tychze na ...juz nie pamietam jak to sie zwalo, zwijanie ich tzn sznurkow, podnoszenie albo spuszczanie miecza, machanie pagajem, odpychanie lodki od brzegu, mocowaniem firanki przy wejsciu, by nas komary nie gnebily nocami, kiedy ja juz tym gotowaniem zmeczona padalam i zasypialam , Pablo rozwijal cala swoja sile przekonywania i staral Cie przekabacic na swoja strone, tzn...bys uznala wyzszosc chavistowskiego systemu politycznego nad wszystkie inne znane na swiecie. Kiedy okolo polnocy budzilam sie z pierwszego , mocnego snu, Ty kiwalas glowa a on dalej Cie przekonywal widzac w Tobie latwa ofiare; Do dzis nie wiem czy Cie przekonal czy nie...podejrzewam ,ze przekonal!
    A Ty...bylas capitana, co to od czasu do czasu rzucala rozkazy poparte niebieskimi blyskami z ócz, nie zawsze jednak byly one, te blyskawice wystarczajace, musialam odchodzic od garow i wyglaszac nastepujaca sentencje! "donde manda el capitan no manda el marinero!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, tak późno, a Ty jeszcze nie śpisz? Napisałaś szczerą prawdę na temat wszystkich czynności, które wykonywał P. To coś od "motania" to były kabestany:) Do swoich poglądów mnie jednak nie przekonał:) Ale miło się go słuchało, kiedy mówił z takim przekonaniem na temat słuszności.
      Co do niebieskich błyskawic, to... nic takiego nie miało miejsca:), ale sentencja mi się podoba:)

      Usuń
    2. No wlasnie, co jak robie o takiej porze swiadoma i nie w lozeczku? ano musialam poleciec na drugi koniec Warszawy, by ulozyc plan wyjazdu do Portugalii z M. ktora to przerazona tym, ze niedlugo nas poniesie tam gdzie liscie przybieraja kolor zlota i czerwieni, chciala natychmiast zaplanowac wycieczke na polwysep iberyjski bojac sie ze wroce z tych jesiennych okolicznosci bez sil i jakichkolwiek ochót na cokolwiek, a nie wie , ze mnie czekaja nie tylko te zlotojesienne wrazenia ale tez, od czasu do czasu, niebieskiego koloru blyskawice oczne,ktore wprowadzaja w stan natychmiastowej gotowosci, nadzwyczaj sa one, te blyskawice wyczerpujace fizycznie i psychicznie tyż!

      Usuń
    3. Liście przybierają kolor złota - ale ładnie musi tam być:)
      Co do błyskawic - patrzyłam na prognozę pogody - nie przewidują burz:)

      Usuń
    4. No to mam szczescie! mam nadzieje,ze te prognozy obejmuja tez te blyskawice i burze oczne!

      Usuń
  2. Wspaniała relacja, rejs też z pewnością był świetny. A jeszcze w takim doborowym towarzystwie:) Natomiast tej "Oazie" to mogłabym siedzieć i siedzieć:) Ależ tam jest pięknie.
    Ps. Arteńko dostałaś mojego @, czy poszedł w kosmos?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rejs był udany, tylko za krótki:)
      Oaza jest pięknym miejscem ze względu na kwiaty, ale jedzenie mają niezbyt dobre.
      Na @ już odpisałam.

      Usuń
  3. Rejs jak marzenie, a obserwowanie chmur, bardzo interesujące i piękne zadanie :)
    Grażyna jak widać ma słabość do krateczek w garderobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kratki uzywam w pizamkach i koszulach na warunki biwakowe.

      Usuń
    2. Obserwacja chmur to bardzo ważne zadanie:)

      Usuń
  4. Ale świetna wyprawa, no i te zdjęcia takie piękne :-) Obiad za dwa i pół złotego bardzo mnie intryguje - zdradzisz, co to było?

    OdpowiedzUsuń
  5. Chmury na mazury! Cudowna wyprawa, na pewno było przepysznie i niesamowicie miło!!!

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.