Dylematy związane z podjęciem decyzji o konieczności poprawienia czegoś w swojej urodzie, zauważanie kolejnych oznak przemijania, myślenie o następnej operacji... Nieee, to ja już wolę chodzić po błocie:) Tak mniej więcej wyraziła swoje zdanie Grażyna w związku z pytaniem, będącym tytułem dzisiejszego wpisu.
Łaziłyśmy po błocie i kamienistych drogach polnych.
Wchodziłyśmy tam, gdzie wjeżdżać samochodem się nie dało.
Nie przeszkadzał nam deszcz ani tworzące się na drodze kałuże.
Zachwycałyśmy się jesienią, która tak pięknie pomalowała drzewa:)
i Janowcu na przeciwległym brzegu Wisły.
Odwiedziłyśmy ruiny domu na Albrechtówce, sprawdzając przy okazji co się zmieniło od mojej ostatniej wizyty.
Oddałyśmy się niesamowitej atmosferze wąwozu lessowego Korzeniowy Dół, zadziwiając się potęgą natury.
Odpowiedziałyśmy twierdząco na pytanie Czy widziałeś dziś niebo?, znajdując przy okazji dziurę w chmurach.
Dałyśmy sobie czas na zamyślenie.
Usiadłyśmy na chwilę pod czereśnią, będącą drzewem kobiet (o jej dobroczynnych właściwościach pisałam w poście Jeśli chcesz być piękna i bardziej kobieca...).
Wykonałyśmy w trakcie wędrówki po okolicach Kazimierza Dolnego setki fotografii. Te najpiękniejsze można obejrzeć na blogu I tu i tam....Y aqui y alla, prowadzonym przez Grażynę.
Przy okazji bardzo dziękuję Grażynie i P. za wspólny wyjazd do Kazimierza Dolnego:) Było pięknie:) Dodam jeszcze, tłumacząc dlaczego powyższy tekst dotyczy tylko Grażyny i mnie, że P. nie potrzebuje czynić żadnych zabiegów podtrzymujących urodę. A poza tym mężczyźni inaczej się starzeją:) Albo nie starzeją się wcale:)
A co ja odpowiem na pytanie zawarte w tytule? Każdy może radzić sobie z upływem czasu na swój własny sposób. Robienie tego, co sprawia przyjemność, przebywanie w sympatycznym towarzystwie, radość, którą daje obcowanie z przyrodą, zachwyt nad światem, a także serdeczny śmiech na niektórych mają zbawienny wpływ i pozwalają zachować jeśli nie młodość, to pogodę ducha:) Ech, wędrowania mi trzeba...
P.S. Ci, którzy osobiście znają Grażynę, na pewno potwierdzą skuteczność chodzenia po błocie:)
Ale fajny post, taki leciutki, optymistyczny, radosny, relaksujacy, jakie bylo przebywanie razem z Artenka przez dwa dni w Kazimierzu..powtorzymy ale w innym miejscu, zastosujemy to brodzenie po blocie gdzies w jakims pieknym polskim zakatku!
OdpowiedzUsuńdziekujemy Ci i my..P. jest trudny do wyciagniecia z domu ale jezeli szykuje sie podroz z Toba to nie stawia najmniejszego oporu.
To, że P. nie stawia żadnego oporu przed podróżą ze mną jest wielkim komplementem:))) Pięknie dziękuję za miłe słowa na temat postu:)
UsuńSpokojnie poczekam na kolejną propozycję łażenia po błocie:)
Oj Artenko, to jest na pewno wielka akceptacja z jego strony, jest on bowiem nielatwy jezeli chodzi o zycie towarzyskie...
UsuńŻartujesz chyba? Przecież pamiętam nasze pierwsze spotkanie i uśmiech, jakim mnie P. powitał:)
UsuńNie zartuje...usmiechem obdarzyl na powitanie ale gdyby bylo nie tak, to szukalby potem wymowek na propozycje ponownego spotkania...a w Twoim wypadku takiej reakcji nie bylo...
UsuńUff:))) To dobrze, że jest "tak":)
UsuńPierwsza!!! huraaa!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje:))))
UsuńA skad sie wziela ta dygresja o operacjach plastycznych w czasie spacerow po blocie? otoz dwa dni wczesniej bylam na spotkaniu z wielka gwiazda filmowa i teatralna zaproszona przez moja kolezanke, emerytowana dziennikarke, ktora ma takiez znajomosci. I w czasie tego spotkania-wywiadu, patrzylam na artystyczne towarzystwo i widzialam wszedzie interwencje plastyczne na twarzach i nie tylko, i takie skupienie sie na wygladzie i krygowanie sie i mnie sie to wydawalo bardzo meczace i zalosne, I wzbudzilo we mnie uczucie wspolczucia do ludzi, ktorzy nie akceptuja uplywu czasu. I kiedy tak sobie z Artenka bladzilysmy po bezdrozach cale w szczesciu i beztroskie, przypomnialam sobie tamta atmosfere ....
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za wyjaśnienie skąd się wziął pomysł na ten post:)
UsuńO. I wszystko jasne, bo też mnie ten wątek zaciekawił, a odpowiedzi nie znalazłem.
UsuńNie chciałam, Tomku, opowiadać za Grażynę - przecież to Jej historia.
UsuńTen post trzeba sobie dawkować na chandrę. :)))
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za miłe słowa na temat postu
UsuńAle według mnie na chandrę najlepiej wziąć dobre buty, coś od deszczu, gorącą herbatę w termosie i wyruszyć w celu podziwiania świata:)
Miałyście z Grażyną wspaniałą wycieczkę i sporo do podziwiania. Z pewnością bardzo milo spędziłyście czas. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO, tak, było bardzo miło:)
UsuńPodobają mi się te zdjęcia. Korzeniowy Dół ma jakieś magiczne właściwości, czuję się w nim wyjątkowo spokojnie, beztrosko. I to zdjęcie z poziomu gleby - baaaardzo ładne!
OdpowiedzUsuńNo i te bułki z mięskiem - na pewno były przepyszne :))
Bułki z mięskiem to pychotka,a jakby jeszcze do tego liść sałaty - mniam, mniam:))))
UsuńPięknie dziękuję za uznanie dla zdjęcia z poziomu gleby, a o Korzeniowym Dole spróbuję znaleźć jakąś fajną historię:)
ale byly bardzo dobre rzodkiewki do chrupania...
UsuńAle rzodkiewki i sałata - to by była dopiero rozpusta:)
UsuńPięknie napisane, zwłaszcza dla mnie, która ma wielkie trudności z zaakceptowaniem zmian poczynionych w moim wyglądzie przez czas,
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a urzekło mnie najbardziej trzecie od góry, malarski pejzaż, piękne.
Miło mi, że choć w ten sposób mogłam sprawić komuś odrobinę radości:) Zajrzyj, proszę, w wolnej chwili do postu o czereśni:)
UsuńA to zdjęcie, o którym piszesz, zamieściłam ze względu na statek płynący w dole :)
A mnie sie bardzo podoba zdjecie z ruina zamku w Janowcu...no inne tez mi sie podobaja, ale Janowiec mnie urzekl...
UsuńSpójrzmy prawdzie w oczy - wobec Twoich zdjęć moje wyglądają mizernie. Ale... kto by się tym przejmował:)
UsuńZgadzam się że na rozterki dotyczące urody i starzenia się najlepsze są łazęgi, mogą być i po błocie, chociaż na nim mam problemy z równowagą :))
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o samą urodę, to na to najlepszym lekarstwem jest niebanalna osobowość i zamiast oddawać się w ręce chirurga lepiej zadbać o swoje wnętrze i popracować nad samoakceptacją :))) Mniej więcej tak odpowiedziałam, pewnej sympatycznej pani, która kilka lat temu zadała mi pytanie : Co myślę na temat operacji plastycznych. Pani ta była chyba w moim wieku i reprezentowała jakieś pismo kobiece. Przeprowadzała sondaż na ten temat.
Taaaaaak przydało by się powędrować :)))
Mądrze powiedziałaś tej pani:)
UsuńDuch sie nigdy nie starzeje :)
OdpowiedzUsuńZmarszczki sa dla mnie piekna mapa zycia kazdego czlowieka, a swiat z perspektywy blotnistych spacerow dostarcza wielu pieknych wrazen :)
Shrek prosil mnie o przekazanie wielkiego blotnistego uznania dla Was :)
Ooo, Shrek zagościł na moim blogu - ten to dopiero był (jest?:) włóczęgą:)
UsuńDzięki za uznanie:)
Błotniste wrażenia na pewno są piękne:)
Ten Korzeniowy Dół musi być niesamowity, ale tam pięknie! :)
OdpowiedzUsuńEh, a co do wstępu - ostatnio zauważyłam u siebie pierwsze zmarszczki :/ Wiem, że to pierdoła, ale jednak na chwilę popsuło mi nastrój... teraz już jakoś się z tym oswajam, rzadziej patrzę w lustro :-)
Korzeniowy Dół sprawia ogromne wrażenie: i swoim pięknem, i wielkością, i kształtami korzeni - coś niesamowitego:)
UsuńA co do zmarszczek - rób dużo fotografii i.. chowaj do szuflady - zobaczysz za lat kilkanaście, że będziesz się sobie na tych fotografiach bardzo podobać:)
Ha, dobry pomysł, chyba faktycznie wypróbuję :)))
UsuńPomysł sprawdzony:)
UsuńPiękne zdjęcia, zwłaszcza te z kolorowymi drzewami się mi podobają :)
OdpowiedzUsuńA błotko może też mieć odżywczy i zdrowotny wpływ na ciało człowieka ;) Zalezy zapewne od podłoża.
Szczególnie błotko borowinowe:)
UsuńZdjęcia i miejsca, które pokazałaś mnie zachwyciły! Jeszcze tam nie była, a jak widać warto!
OdpowiedzUsuńTrzeba koniecznie przyjechać:))))
UsuńArte...jak tam pięknie...
OdpowiedzUsuńKazimierz pamiętam jak przez mgłę - wiele lat minęło od mojej wizyty w tym pięknym mieście..
ale kiedyś i ja do Ciebie zawitam... tak - zawitam i ja ;-)))
I bardzo dobrze:) Na pewno Ci się tu spodoba:)
UsuńŁażenie po błocie na bosaka może sprawić jakąś frajdę. Ale w butach?
OdpowiedzUsuńŁażenie po błocie na bosaka trzeba odłożyć na lato, a wtedy chyba nic nie będzie stało na przeszkodzie by sobie połazić:)
UsuńGdy spojrzałam na to błoto zachciało mi się włożyć kalosze, których nie mam i potaplać się w takim, w którym buty zostają.
OdpowiedzUsuńAle fajne marzenie:)
UsuńI się spełniło półtorej godziny później, gdy jak zwykle skróciłam sobie drogę na przystanek.
UsuńI co? Buty w błocie zostały?:) Kalosze by się przydały:)
UsuńNa szczęście buty były dobrze zasznurowane i błoto ich nie wciągnęło. O kaloszach myślę od lat paru, ale póki co na myśleniu się kończy.
UsuńNajczęściej używałam kaloszy na Mazurach do wychodzenia na brzeg:)
Usuń