Pierwszy raz miałam przyjemność odwiedzić to muzeum.
Jego założycielami i pomysłodawcami są LeAnn i Rafał Dudka. Muzeum jest prywatną palcówką kulturalną (...) Ekspozycja stała obejmuje kilka tysięcy eksponatów pochodzących przede wszystkim z terenu dzisiejszego powiatu bieszczadzkiego i leskiego. W muzeum znajdują się również przedmioty przywiezione z sokalszczyzny w wyniku korekty granic w 1951 r. (tzw. akcja H-T). Ekspozycja stała prezentowana jest w dawnym budynku gospodarczym. Dla zwiedzających udostępnione są cztery sale, w których mogą zapoznać się z historią Bieszczad zaprezentowaną poprzez poszczególne działy: kulturę duchową i materialną dawnych mieszkańców, działania militarne I i II wojny światowej, rozwój przemysłu oraz czas odbudowy Bieszczad po II wojnie światowej. [
źródło]
Przedstawiam poniżej fragmenty ekspozycji:
- historia I i II wojny światowej,
- zaludnianie Bieszczadów, prace leśne, elektryfikacja,
- narzędzia rzemieślnicze,
- elementy budowlane,
- meble i przedmioty gospodarstwa domowego,
- przedmiotu kultu religijnego,
Wśród eksponatów dominują przedmioty metalowe,
ale są też fragmenty glinianych naczyń,
i szklanych opakowań typu: butelki, buteleczki, flakoniki, kałamarze.
Poza tym gabloty wypełnione są dokumentami i drobnymi przedmiotami, takimi jak pieniądze, guziki, klamry. Zastanawiający jest sposób przechowania tyle lat pudełek papierosów czy zapałek.
Na końcu zagadka. Czy ktoś zna przeznaczenie tego przedmiotu po lewej stronie?
A może ktoś wie, co jest przedstawione na zdjęciu poniżej?
Chętnie wrócę do muzeum w Czarnej Górnej, by się tego dowiedzieć.
- Muzeum Historii Bieszczad(ów) w Czarnej Górnej;
- lokalizacja: Czarna Górna, gmina Czarna, powiat bieszczadzki, województwo podkarpackie;
- data wykonania fotografii: 16.01.2020 r.
Bogata i różnorodna kolekcja i taka prawdziwa, nie wymuskana, od razu widać, że wiekowe te eksponaty.
OdpowiedzUsuńBardzo wymowny jest ten rozstrzelany orzeł!
Takie porcelanowe izolatory elektryczne, jeszcze 10 lat temu widziałam na jednej z wrocławskich ulic, miałabym ochotę przerobić takich kilka na Wtórniaki :)
Ten szklany przedmiot po lewej stronie to łapka na owady. Do szklanej bańki wlewano słodki płyn, naczynie ma nóżki które tworzą wolną przestrzeń pod spodem i tamtędy wchodziły owady: muchy, osy itp przez otwór wewnątrz dostawały się do ulepu i nie potrafiły już stamtąd wyfrunąć, topiły się w tej słodkiej cieczy. Siostra mego oćca miała coś takiego tylko mniej ozdobne. W tym roku na takiej małej giełdzie staroci widziałam takie pułapki. Gdzieś widziałam takie produkowane współcześnie, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie.
UsuńNa tym naczyniu jest chyba rysunek osy.
Izolatory są fajne:) Mam do nich ogromny sentyment. I wcale się Tobie nie dziwię, że chciałabyś mieć kilka:)
UsuńTak, nasz rację to pułapka na muchy, inaczej zwana mucharnicą (stąd sylwetka muchy na szkle). Można o niej poczytać na stronie https://etnomuzeum.eu/zbiory/-40
UsuńWspomniałam, że moja ciocia miała taką mucharnicę, podobał mi się jej kształt, więc chciałam aby mi ją ofiarowała, ona jednak odmówiła, bo pomimo wynalezienia lepów na muchy, to był okres, gdy w sklepach wszystkiego brakowało i cioteczka wracała do starych sposobów, aby się pozbyć uciążliwych owadów. A niestety latem na wsiach było much mrowie a mrowie, budziły tak mniej więcej koło 5 rano dotkliwie gryząc, a jak się człek ukrył pod przykryciem to upierdliwie brzęczały. I właśnie takie musze brzęczenie przywołuje moje wspomnienia o dawnych wiejskich wakacjach.
UsuńOt zebrało mi się na wspominki :)
Widziałam już kilka takich muchołapek i bardzo mi się podobają:)
UsuńCoraz bardziej lubię takie miejsca i również chętnie odwiedzę to miejsce. Nie odpowiem na zagadkę, bo normalnie nie wiem. hehe Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia. Odpowiedź jest powyżej. Polecam również niedalekie Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie.
UsuńBardzo lubię takie starocie, przecież z dzieciństwa pamiętam maselnicę drewnianą, sporty, butelki na oranżadę itp. "Łuny w Bieszczadach" czytałam w liceum, nic nie pamiętam, bardziej opowieść człowieka chyba z 60 roku ubiegłego wieku, snutą na ruinach domu, spalonego przez banderowców.
OdpowiedzUsuńWiele z tych eksponatów też mogłabym umiejscowić w swoim dzieciństwie.
UsuńOpakowania po papierosach czy zapałkach pewnie znalezione gdzieś na strychach, czy innych zapomnianych kątach.
OdpowiedzUsuńNo, tak. Nigdy nie miałam swojego strychu. A piwnica malutka.
UsuńDziękuję za piękne zdjęcia i cały blog :)
OdpowiedzUsuńmam tylko jedna,uwagę do muzeum,gdyż na fotografii nr.9 opis numeratora jako przyrządu
przez z z kropka to chyba nie ortograficznie ?
Sorry , ze się czepiam,ale tak mi się na oczy rzuciło :)))
Jeszcze raz dziękuję i bardzo doceniam wszystko co robisz i dokumentujesz w Swoich podróżach
Dziękuję za komentarz i uznanie dla bloga. Cieszę się, że zauważyłaś, iż przyrząd do znakowania drewna jest opisany nieortograficznie.
UsuńOpis z błędem od razu rzucił mi się w oczy. A "kluczka" mnie rozbawiła.
Lubię takie muzea :) to jest tym bardziej niesamowite, bo same Bieszczady są niesamowite ze swoją historią i urodą oraz energią.
OdpowiedzUsuńBłąd też od razu zauważyłam ;)
Jestem pełna podziwu dla właścicieli tego muzeum. Zgromadzenie i wyeksponowanie tylu przedmiotów nie było rzeczą łatwą.
UsuńA błąd? "Tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi."
:)