Przygotowania do świąt

Dwa dni przed wigilią, dzwoni A., w słuchawce słyszę pytanie:
- Na jakim jesteś etapie jeśli chodzi o przygotowania do świąt?
- Wyrosłam już ze sprzątania na błysk w ostatnim tygodniu przed Bożym Narodzeniem.
- Ale co już zrobiłaś?
- W sumie to... nic. Siedzę teraz i odpoczywam wyszywając karteczki.
- A gotowanie, pieczenie? A zresztą po co ja cię pytam, przecież i tak wszystko będziesz miała zrobione.

I w sumie A. miała rację:
- T. zrobił pyszne wędliny (szkoda, ale nie pomyślałam, żeby sfotografować tę różowiutką szyneczkę:) oraz ugotował gar bigosu, w którym było - jak zawsze - więcej mięsa niż kapusty;
- G. i J. upiekły przepyszne (prawie jak mamine) ciasto: sernik i piernik;


- K. ugotowała barszcz czerwony i ulepiła uszka oraz "tradycyjne" wigilijne danie - ruskie pierogi, a także upiekła swój słynny biszkopt;

- B. i A. upiekły klops i pasztet oraz zrobiły warzywną sałatkę i ćwikłę - wszystko przesmaczne;


- p. B. obdarowała mnie bardzo dobrymi ciastkami: piernikiem, pierniczkami i kruchymi ciasteczkami z kremem. 


A ja? A ja usmażyłam żurawinę z gruszkami.


Robiłam ją pierwszy raz w życiu i trochę za dużo sypnęło mi się cukru,


ale i tak byłam z niej dumna, choć w żurawinie najlepsze były... gruszki:) 


Nooo, nie nadaję się do gotowania i już:) Moi bliscy doskonale o tym wiedzą i chyba się już z tym pogodzili. I pamiętają o dokarmianiu mnie nie tylko od święta. Na co dzień rosół i "kurczęce schabowe" gotuje T., w niedziele prawie zawsze mam pudełeczko placuszków z jabłkami od K., B. pamięta o mnie przy robieniu kotletów mielonych (a także przy wielu innych okazjach), a A. często zaprasza mnie na zupy. A wszystko niesamowicie pyszne i świeżusieńkie:) Mniam, mniam:)  Po prostu pychotka:)
Bliscy pamiętają także o moim niepohamowanym i nigdy nie zaspokojonym apetycie na ruskie pierogi. Ostatnio dwie stolnice pierogów cebulowych ulepiła p. Z. Część zjadłam na miejscu, część dostałam na wynos wraz z własnoręcznie zrobionym blokiem.


Podczas styczniowego pobytu u Miki zajadałam się pierogami z boczkiem,


a na drogę dostałam bardzo smaczny chleb i morelowe konfitury - niebo w gębie:)


Żeby nie było, że żywię się samym chlebem i pierogami, T. od czasu do czasu gotuje zupę cebulową lub równie pyszną kalafiorową, 


a na deser dostaję mus truskawkowy albo malinowo-bananowy - raj dla podniebienia:)


Na koniec pragnę pięknie podziękować moim Bliskim za pamięć i stawianie dla mnie dodatkowego talerza na stole:) I jakże ja się Wam odwdzięczę?:)

48 komentarzy:

  1. Pierogi to pyszna rzecz. W pełni podzielam Twoje zamiłowanie.
    Skoro lubisz zupy, to jeśli kiedyś zawędrujesz do Krakowa, zapraszam na dyniową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany:) Naprawdę mnie zapraszasz na zupę dyniową?:) Pięknie dziękuję:)

      Usuń
    2. Ewo, Arte potrafi wsiasc do autobusu i jechac 10 godzin by Twoja zupe dyniowa sprobowac ...przecieez na szarlotki jedzie caly dzien a potem sie pnie na Hale Gasienicowa do Murowanca, co wiecej brnie do tego Murowanca w glebokim sniegu.

      Usuń
    3. Oj, bo ja tak mam:) Bardzo lubię spełniać swoje marzenia:)

      Usuń
    4. Ale i tak moja szarlotka lepsza:))

      Usuń
  2. O jaka jestem glodna!tyle wspaniolosci, i pierogi i biszkop K i szyneczki T. i cebulowa T. Boze jakas Ty szczesciara!

    OdpowiedzUsuń
  3. A skąd ty bierzesz takich fajnych znajomych? Tyle pyszności! I teraz muszę iść zrobić śniadanie, bo zgłodniałam, patrząc. A pierogów nie mam na podorędziu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To smacznego śniadania:) A Ci moi bliscy, którzy karmią mnie takimi pysznościami, są prawie od zawsze:) I niech tak będzie do końca świata i o jeden dzień dłużej:)

      Usuń
  4. Wspaniale jest miec tyle zyczliwych osob blisko siebie.
    Serdecznosci :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pyszności :))
    Sama lubię, jak ktoś mi gotowe przyniesie i pod nos podstawi :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidka ja też tak mam, ino ze ostatnio kurna role się odmieniły ;)

      Usuń
    2. Lidio, rozumiem Twój zachwyt "podstawiania pod nos":)

      Usuń
    3. Mario, bo życie jest jak sinusoida:)

      Usuń
    4. Arte z tą sinusoidą to święta racja :)

      Usuń
    5. Dobrze, że to nie jest cotangensoida w przedziale od 0 do Π :)

      Usuń
    6. No cóż nie będę się wgłębiać w te rozważania, bo trygonometrii to ja się uczyłam hohoho jak dawno i od tego czasu nie była mi ta wiedza potrzebna, a jak się wiedzy nie utrwala to wietrzeje ;)

      Usuń
    7. U mnie też role się odwróciły ... tym bardziej doceniam ;)

      Usuń
    8. Zawsze się zastanawiam, jak odwdzięczyć się moim Bliskim za to karmienie mnie:) Może coś kiedyś wymyślę:)

      Usuń
  6. Ta żurawina smakowicie wygląda, a praktyka czyni mistrza Arte, za każdym następnym razem ta przygotowywana przez Ciebie żurawina będzie lepsza :)))
    Nie znałam takiej kombinacji, żurawina z gruszkami, ja najbardziej lubię suszoną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posmakowałam kiedyś żurawiny z gruszką i stwierdziłam, że przecież można coś takiego zrobić po swojemu:) Żurawina suszona jest robiona z żurawiny wielkoowocowej. Moja, zrywana na poleskich bagnach, była malutka:)

      Usuń
    2. Już samo to że pracowicie nazbierana, a niekupiona dodaje jej smaku :)

      Usuń
    3. Znaczy się praca zbiorowa, to jeszcze smakowiciej :)))

      Usuń
    4. A ile dobrych zabiegów dla zdrowia przy okazji się czyni: i skłony, i przysiady, i spacer, i relaks na świeżym powietrzu:)

      Usuń
  7. rozpieszczają Cię :) i dobrze ! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Arte,jeszcze zostaniesz mistrzynią patelni.
    Wszystko przed Tobą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, ha:) Proszę tu ze mnie nie żartować:)

      Usuń
    2. Czasami talenty siedzą głęboko ukryte.

      Usuń
    3. Skoro tak, to ja spokojnie poczekam na odkrycie:)

      Usuń
  9. Pozazdrościć takich bliskich :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mmmmmmm... Jak pysznie... Żurawinę poproszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale miło:) Chyba zrobię więcej zbliżającą się jesienią:)

      Usuń
    2. Niniejszym potwierdzam pyszność żurawiny :D

      Usuń
    3. Aaaaa:):):) Confetti radości:)

      Usuń
    4. Rób, rób... Codziennie garść, albo i dwie, jak niedosyt czuję, suszonej zjadam.

      Usuń
    5. Będę pamiętać jesienią, bo teraz wszystko jest u mnie przysypane śniegiem:)

      Usuń
  11. A właśnie, potrzebujesz coś w tym tygodniu? Ogarnę tę drugą robotę i jakby co, to składaj zamówienia na jedzenie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie mieszkasz bliżej. Mógłbyś i dla mnie gotować :D

      Usuń
    2. Tomku, pięknie dziękuję za ofertę nakarmienia mnie:)

      Usuń
    3. Hebiusie, żałuj, żałuj:)))

      Usuń
    4. Hebius - rzadko gotuję, ale jak już to się dzielę :))

      Usuń
  12. Naprawdę głodnym się można stać po takim poście! Cieszę się, że ci pierogi smakowały:)) No i życzę zawsze takiej opieki kulinarnej:) A Szyneczka T. przepyszna, potwierdzam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież wiesz, że ja pierogi w każdej ilości, trzy razy dziennie i przez siedem dni w tygodniu:) Pięknie dziękuję za życzenia opieki kulinarnej - niech się spełnią:)

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.