Warszawa da się lubić

Najpierw zobaczyłam witrynę sklepową - całą w misiaczkach:) Przesłodki widok:)


Nowy Świat, a na nim wielkie bombki, girlandy, paczki, pięknie podświetlone lokomotywy, trony, wieże.



I ogromne, prawie do nieba choinki na Placu Zamkowym i na Rynku Starego Miasta.


A do tego koncert kolęd w kościele, do którego weszłam na chwilę, w wykonaniu Włodzimierza Pawlika.


Po drugiej stronie ulicy kawa z bitą śmietaną - jak szaleć, to szaleć:)


Oświetlone ulice przed Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie.


Na Złotym Dziedzińcu złota karoca, zaprzęgnięta w złote konie.


Obok pałacu baśniowy Królewski Ogród Światła, a w nim: kwiaty, fontanny, owady, a nawet konewka z tysięcy kolorowych diod.





Późnym wieczorem trójwymiarowy pokaz łączący światło, obraz i dźwięk, tzw. mapping. Niesamowite, co potrafi stworzyć człowiek przy odrobinie techniki:)





Ogród Wyobraźni, gdzie światło podkreśla muzykę, a muzyka uwydatnia światło. Postacie, kwiaty, szpalery podświetlają się przy dźwiękach utworów: „Walc kwiatów” z „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego, „Masquerade Waltz” Arama Chaczaturiana oraz „Poranek” Edwarda Griega.


Tę ucztę dla oczu i uszu kończy prawdziwa ucztaprzepyszne mięsko zapiekane z gruszkami i czymś tam jeszcze,


świetne ciasto, specjalnie robione z okazji spotkania przez gospodynię domu
 

      

i kawa parzona przez gospodarza domu, której fantastycznego smaku nie da się porównać z czymkolwiek innym. A do tego podana w królewskiej porcelanie:)


Uwagę moją przykuwa kompozycja z zasuszonych kwiatów i pleciony cedzak, będący pamiątką rodzinną.


Na wyobraźnię działają pocztówki, przywiezione w prezencie z dalekiej podróży.


Po domu rozchodzi się delikatny zapach pomarańczy, anyżu, goździków i cynamonu. Ot, mały upominek ode mnie w podzięce za gościnę.


Kiedy rok temu pierwszy raz gościłam u Grażyny i P., nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę w ich domu aż tak hołubiona:) Zmieniają się pory roku, potrawy przygotowane na mój przyjazd, dekoracje na stole, ale gościnność gospodarzy pozostaje niezmienna. Mało tego, mam wrażenie że z każdym moim kolejnym przyjazdem,  jestem przyjmowana coraz bardziej po królewsku:)

Grażyno i P., pięknie dziękuję za wszelką życzliwość, gotowanie obiadów, przygotowywanie śniadań (wenezuelskich i nie tylko), robienie pysznej kawy, wprowadzenie mnie do rodziny, poznanie z gronem przesympatycznych znajomych, opowieści o Polsce, Wenezueli i podróżach po świecie oraz za wspólne wędrówki po Starym Mieście, Wilanowie i Lasku Kabackim.



I jak tu nie lubić Warszawy?

P.S. Gdyby ktoś z Szanownych Czytelników chciał zobaczyć jak naprawdę wyglądała stolica, podświetlona tysiącami lampek, polecam wpis Grażyny pt. Kolorowe dwa dni...Dos dias llenos de color.
Tytuł wpisu zapożyczyłam z piosenki "Warszawa da się lubić" [słowa Bronisław Brok, muzyka Jerzy Wasowski]

56 komentarzy:

  1. Warszawe sie lubi, to jasne!! Ales to pieknie opisala, no no no!dodam tylko, ze na Tobie wyprobowalam przepis pt. roladki z farszem gruszkowym i serowogorgonzolowym...zapiekanymi dodatkowo z gruszkami. Dodam tez, ze cafe Nero wypilas czekolade z bita smietana a nie kawe, czyli odjelas sobie kalorii co nieco, bo jak szalec to szalec!!!ze, ten cedzak to byl prezent mego dziadka dla swojej corki, czyli mojej mamy, na jej slub z moim tata, w roku 1941, wojna, nic nie bylo, wiec bardzo zgrabnie wyprofilowal z drutu to pozyteczne ustrojstwo, sluzy do odcedzania pierogow.
    Twoj wianek caly czas perfumuje mieszkanie i przypomina Ciebie...no i co tu jeszcze dodac! czekamy na Ciebie i jezeli moja reka wroci do normalnosci, to wyprobuje na Tobie znowu jakis przepis...a tak w ogole to mnie rozczulilas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy zaywazylas o ktorej przeczytalam Twoj post...

      Usuń
    2. a tej konewki to ja nie widzialam, fajna!

      Usuń
    3. 6.06 - o rany, czemu tak wcześnie rano wstałaś? A mogłabyś jeszcze pospać:) Pięknie dziękuję za komentarze o tak wczesnej porze i za przypomnienie mi o roladkach, czekoladzie i cedzaku:) To, że o tym zapomniałam to "zasługa" mojego wieku - a co:)

      Usuń
    4. Czy chodzi o konewkę z bordowymi różami (na blogu zamieszczone są jeszcze zdjęcia trzech innych)?

      Usuń
    5. Jakie trzy konewki? widze jedna...mowie o konewce swietlnej...jest ich wiecej?

      Usuń
    6. Ach, już rozumiem:) Konewka świetlna była prawie na samym początku po lewej stronie:)

      Usuń
  2. Przywędrowałam do Ciebie tropem Grażynki:)
    Oj tak, Masz absolutnie rację.Warszawy którą tak pięknie TU pokazałaś nie da się, nie polubić.
    Zwłaszcza gdy spotyka się w niej tak serdecznych , ciepłych i cudownych ludzi jak Grażynka i Pablo.
    Wiem doskonale o czym TU piszesz. Wszak dane mi jest również od czasu do czasu obcować z NIMI. Ale tej pięknej historii cedzaka nie znałam.
    Może gdy znudzi się już WAM Warszawa, zechcecie razem wpaść do Grodziska. Ja i moje miasteczko KOCHAMY GOŚCI:)
    Pozdrawiam, życząc nadal tak wspaniałych podróży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj Jutko!!! wiesz to dobry pomysl!!!nastepnym razem trzeba Arte pokazac Grodzisk!

      Usuń
    2. Witaj, Juto:) Jak miło, że do mnie trafiłaś:)
      A widziałaś ten cedzak z niesamowitą historią?:) To majstersztyk rękodzieła:)
      Pięknie dziękuję za życzenia i zaproszenie:)

      Usuń
    3. Dzięki serdecznie za wizytę w moich skromnych progach:)
      Grażynka zawsze dotrzymuje słowa, więc jesteśmy umówione. Bardzo się cieszę na spotkanie w moim miasteczku.

      Usuń
    4. Już się cieszę z planów spotkania:) Słyszałam od Grażyny o dworku Chełmońskiego:)

      Usuń
  3. Poznałem już nieco Grażynę i P i mogę stwierdzić z całą stanowczością - są niezwykle gościnni, takich szczerych i oddanych ludzi jest naprawdę niewielu...

    Zaciekawiła mnie to zapiekane danie z gruszką - zapewne świetnie smakuje i przełamuje smak mięsa :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz wiem, ze interesujesz sie kuchnia, przepis znalazlam w internecie i rozbujal moja wyobraznie, postanowilam wprobowac go na Artence, jak widac przezyla!
      Dziekujemy za Twoje cieple slowa, mamy o Tobie bardzo podobne

      Usuń
    2. Tomku, roladki z farszem gruszkowym i serowogorgonzolowym, zapiekane dodatkowo z gruszkami, smakują wyśmienicie:) Stwierdzam to z całą stanowczością i w pełni świadoma:)

      Usuń
    3. Grażyno, a nie mogłabyś sprzedać przepisu Tomkowi?:)
      Danie było pyszne, po prostu niebo w gębie:)

      Usuń
    4. Hmmm, czy ja widzę w tym jakiś [ukryty] cel cudARTeńki? :P

      Usuń
    5. Ukryty??? Toż to jawna prowokacja:)

      Usuń
    6. pewnie, ze dam przepis...nie jest moj, znalazlam w internecie...

      Usuń
    7. http://gotowaniecieszy.blox.pl/2011/10/Roladki-drobiowe-z-gorgonzola-gruszka-i-orzechami.html
      prosze przepis...

      Usuń
    8. Ale na mnie przećwiczyłaś, to znaczy, że jest lepszy niż ten w internecie:)

      Usuń
    9. aaaa, jak widac mialy te roladki orzechy wloskie...

      Usuń
  4. Misie w witrynie Smyka - też zwróciłem na nie uwagę, jak byłem ostatnio w stolicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie zapamiętałam sklepu. Po prostu, gdy zobaczyłam te misie, to stanęłam w drzwiach i trzeba było mnie niemalże siłą stamtąd wyciągać:)

      Usuń
    2. To byl sklep Smyka, potwierdzam...i fakt, ze Arte trudno bylo stamtad wyciagnac

      Usuń
    3. Mało tego, chętnie zobaczę je kolejny raz (o ile jeszcze będą:)

      Usuń
  5. Taka góra Misiów to nie da się nie zwrócić na nie uwagi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, nie tylko góra, ale girlanda misiów:)

      Usuń
    2. O rany, a jak oglądałem zdjęcia z bloga to w ogóle nie zauważyłem tych miśków i po prostu przewinąłem niżej stronę :D

      Usuń
    3. Miśki stanowią tu znaczący element dekoracyjny, nie można ich pomijać:)

      Usuń
    4. Niektórzy to potrafią :D

      Usuń
    5. Nie wszyscy muszą zwracać uwagę na miśki. Ja mam to od dzieciństwa - bawiłam się tylko misiami.

      Usuń
  6. Wybierałam się do Warszawy, aby między innymi zobaczyć te świetliste cuda, ale... nie dojechałam :) Planuję wybrać się na wiosnę, aby odświeżyć ją sobie w pamięci, bo ostatni raz i jedyny zresztą byłam 40 lat temu ;) Wiosenna stolica pewnie będzie równie piękna jak ta iluminowana :)
    Pewnie wiesz że Światowy Dzień Pluszowego Misia jest 25 listopada :)
    To mięsko pod tymi gruszkami smakowicie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We Wrocławiu zimą było podobnie, może nie z takim rozmachem, ale równie ładnie. Sądzę, że pokazy świetlne przy Hali Stulecia i w Wilanowie też odbywają się na podobnej zasadzie. Niestety, tych pierwszych nie widziałam (akurat, gdy się tam wybrałam, fontanny były zamknięte - szykowano się do "Latającego Holendra".
      O święcie misia wiem:)
      A do stolicy trzeba koniecznie się wybrać - zobaczysz, jak zmieniła się i wypiękniała:)
      Mięsko było przepyszne:)

      Usuń
    2. Beda moze kwitly wiosenne kffffiatuszki kiedy zjedziesz do Warszawy...daj znac!

      Usuń
    3. Też wiem o Światowym Dniu Pluszowego Misia. A o święcie Marchewki wiecie? :P

      Usuń
    4. Już teraz wiem:) I chyba wiem, skąd Ty wiesz:)

      Usuń
    5. W tym roku iluminacje świąteczne we Wrocławiu były skromniejsze, a właściwie mniejszy obszar był odświętnie ustrojony. Za to ciekawym przeżyciem dla mnie był udział w inauguracji Europejskiej Stolicy Kultury, a właściwie przemarsz przez miasto w jednym z czterech pochodów duchów Wrocławia. Było bardzo klimatycznie :)
      A do Warszawy mam mocne postanowienie wybrać się w najbliższym czasie :))

      Usuń
    6. Grażyno dam znać :) To będzie bardziej pora bzów i jaśminów :)

      Usuń
    7. Tomku o marchewkowym święcie nie wiedziałam, ale za to brałam czynny udział w święcie Dyni :) Skoro więc świętuje dynia dlaczego miała by nie świętować marchewka? Tyle jest przedziwnych świąt, że na tym polu nic mnie nie zdziwi ;)

      Usuń
    8. Wrocław jest pięknym miastem - czy ze światełkami, czy też bez:)

      Usuń
  7. Warszawa da się lubić - to oczywiste! Mnie blog Grażyny w swoim czasie zachęcił i jeszcze zdążyłam zobaczyć Królewski Festiwal Światła w Wilanowie :) Na żywo! Wianuszek pachnie nawet przez monitor...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Królewski Festiwal Światła na pewno się odbył iście po królewsku, prawda? Chyba muszę zacząć zbierać różyczki z pomarańczy na następne święta:)

      Usuń
  8. A ja dopiero wróciłam z Warszawy... weekend mi tam minął ;-)))
    Pojechałam na warsztaty i.. zasiedziałam się chwilkę.
    Oświetloną Warszawę też widziałam... musiałyśmy być jakoś w tym samym czasie... ehh... szkoda, że nam się nie zdarzyło spotkać...
    odgrażam się, odgrażam ale wiosną w końcu to nadrobię ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czasu do czasu warto się zasiedzieć. Jeśli chodzi o planowane spotkanie - na pewno uda się :)

      Usuń
  9. A Warszawa nocą jest ... słaba :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroczna, nieprzyjazna, zarezerwowana dla procentowych, słaba... Takie moja doświadczenia.

      Usuń
    2. Ale się nie poddaję, jak będę miał okazję do ponownego sprawdzenia Warszawy to na pewno to zrobię :)

      Usuń
    3. Tylko uważaj na siebie:)

      Usuń
  10. Warszawa dała mi pierwszą pracę, wyższe wykształcenie i uratowała życie przywracając do zdrowia, więc jak jej nie lubić i nie zakochać się w niej, zwłaszcza zimą, gdy jest tak pięknie rozświetlona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze, że masz tak pozytywne wspomnienia związane ze stolicą:)

      Usuń
    2. Może gdybym mieszkała w stolicy i dzień w dzień musiała dojeżdżać z jednego jej krańca do pracy na drugi, miałabym inne zdanie, ale tak mam, jakie mam. O swoim mieście też złego słowa nie powiem, choć wielu jego mieszkańców narzeka na nie.

      Usuń
    3. Rozumiem. Ja też lubię swoje miejsce na Ziemi:)

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.