Wenezuelskie śniadanie razy trzy:)

Gdy dogrywałam z Grażyną szczegóły przyjazdu na Kresy, nieśmiało zadałam następujące pytanie: Czy istnieje szansa wproszenia się na legendarne śniadanie wenezuelskie?:) Liczyłam na to, iż śniadanie to będzie dla mnie i ewentualnie jeszcze dla 1-2 osób.
Grażyna odpisała niemal natychmiastowo: Śniadanie wenezuelskie???? Zrobimy oczywiście, tylko zastanów się jak i gdzie zgromadzić wszystkie wymienione przez Ciebie osoby, by było to śniadanie prawdziwie gromadne, a arepy będę lepić z entuzjazmem!

Rany, gdzie ja zorganizuję gromadne śniadanie? I to w dodatku na 12 osób. Ale od czego ma się dobrych znajomych? Miejsce znalazło się w ogródku u G. i J., co prawda, z powodu deszczu wylądowaliśmy w zaprzyjaźnionej kuchni, ale i tak było fantastycznie. O przygotowanie śniadania nie musiałam się wcale martwić. Nie umiejąc zupełnie gotować, oddałam kuchnię we władanie Grażyny i Jej Męża Wenezuelczyka. Oto rezultaty:

Ze specjalnej mąki kukurydzianej robi się arepy. Ładnie powiedziane (napisane) - robi się.


Następnie smaży się arepy na patelni, prawie bez oleju.


Grażyna robi farsz z pieczonego na rożnie kurczaka. Z dodatkiem papryki i oliwek prosto z Majorki.



Mąż Grażyny, P. - Wenezuelczyk, robi farsz z tuńczyka - prawie złowionego własnoręcznie.


I to wszystko, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, "ląduje" w kuchni u G. i J.. Śpiwór, w którym arepy zostały przywiezione, zapewnia utrzymanie odpowiedniej ich temperatury. Pozostałe atrakcje, przygotowane na tę uroczystość, opiszę innym razem. W śniadaniu wzięło udział 8 osób, wszyscy byli zachwyceni oryginalną potrawą.


Śniadanie drugie było przygotowane specjalnie dla koleżAnki, mało tego - osobiście przez P. Do tej pory słyszę zachwyty pod Jego adresem, a przede wszystkim zdziwienie i podziw, że Prawdziwy Wenezuelczyk robi takie pyszne śniadania.


Śniadanie trzecie było przygotowane specjalnie dla Tomka. I, jak przystało na Prawdziwego Motocyklistę, miało miejsce w plenerze w pięknych okolicznościach przyrody. Śpiwór znów zapewnił arepom odpowiednią temperaturę, a poza tym odegrał jeszcze inną rolę, ale o tym w kolejnym poście.




Podsumowywując: śniadanie wenezuelskie odbyło się trzy razy, zrobiono (czyt. Grażyna i P. zrobili) 44 arepy z 1 kg specjalnej mąki kukurydzianej. W spotkaniach wzięło udział łącznie 16 osób, w tym 9 różnych, gdyż Grażyna, P. i ja braliśmy udział trzykrotnie, a koleżAnka - dwukrotnie. Śniadania trwały blisko 4 godziny (razem licząc).

Grażyno i P., bardzo serdecznie dziękuję za wspaniałe śniadaniowe uczty. I za to, że tak cierpliwie tłumaczyliście wszystkim, jak się przygotowuje i je te przepyszne arepy. To bardzo miło, że zechcieliście się podzielić ze mną i moimi Bliskimi cząstką wenezuelskiej kultury. Przy okazji pięknie dziękuję Wam, G. i J., za zaproszenie nas do domu.

CDN

42 komentarze:

  1. raz dwa trzy - pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smakowicie to wygląda!!!
      A facet w kuchni to skarb:)

      Usuń
    2. Sonic, gratuluję pierwszeństwa:)

      Usuń
    3. Te arepy wyglądały smakowicie, jak i smakowały wyśmienicie:))
      A P. to skarb podwójny - na dokładkę zmywa naczynia - wszystkie:))))

      Usuń
  2. Sniadanie jest najwazniejszym posilkiem dnia :)
    Sniadanie wenezuelskie - poezja smaku zapewne :)
    No i fajnie, ze "towarzystwo" najedzone i zadowolone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi śniadaniami to u mnie różnie bywa, ale te były wyjątkowe - tak samo jak kawy, serwowane przez R.:) Poezja smaku, zapachu i wyglądu:)
      Towarzystwo zauroczone:)

      Usuń
  3. Jak pieknie przedstwiaja sie moje arepy, piekny post zrobilas, ale musze wskazac cos jeszcze , cos co jest absolutnie nieznane w Wenezueli a wkomponowalo sie doskonale w menu poluddiowoamerykanskie! Ogorki malosolne, pycha!!! Artenka wykazala sie kunsztem absolutnie nieosiagalnym w ich kiszeniu...mniamniam, byly wspaniale. W Wenezueli powiedzieliby, ze to ogorki popsute bo nie uznaja tam takich fermentacji. ale muy Polacy wiemy co jest dobre...byly dobre!
    Artenko rozpuszczasz mego meza, nie wiem czy mu to przeczytam bo bedzie sie puszyl i bedzie jeszcze bardziej nieznosny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspanialym pomyslem bylo pakowanie arep w spiwor, zachowywaly wspaniale cieplo, to idea genialna Artenki, bede ja stosowala w przyszlosci , a spiwor...hmmm,,zawsze sie moze przydac potem...

      Usuń
    2. Aaaaa! dwie arepki dla kolezAnki Pablo zrobil z wielka pieczolowitoscia, staral sie bardzo, by byly sliczniutkie i okraglutkie..bo normalnie to klepie je po mesku, raz dwa i niewazne,czy sa okragle, kwadratowe, czy nieregularne...staral sie bardzo ...teraz bedzie mial przechlapane...bedzie musial je tak robic i dla mnie...hrehrehre

      Usuń
    3. P. nieznośny? Niemożliwe:) A te dwie arepki dla A. były jakby od cyrkla wykreślone:) Ogórki... same wyszły czy też same się udały:) Śpiwór dobra sprawa:) Szczególnie, gdy wieje:)))

      Usuń
  4. Ale smakowitości!
    Wspaniałe są takie uczty w liczniejszym gronie i w plenerze.
    No, bajka po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki wielkie za relację z egzotycznych śniadań. Wygląda to wszystko bardzo smakowicie, biesiadnicy byli zadowoleni, czegóż chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory wspominam te śniadania z rozrzewnieniem:)

      Usuń
  6. Można troszkę pozazdrościć pysznego śniadania i spotkania ze wspaniałymi ludźmi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje życie za sprawą również blogowych znajomych jest bardzo smakowite, Arteńko. :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. I mamy kolejne spośród miliona zastosowań dobrego śpiwora;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnym poście będzie jeszcze o jednym zastosowaniu:)

      Usuń
    2. Jutro wieczorkiem, obiecuję:)

      Usuń
    3. ...ja chyba zaraz zapakuje sie w spiwor i z niego nie wyjde do soboty ;)
      Niech to, co mam zrobic, zrobi sie samo ;)

      Usuń
    4. Orszulko, bierz szczoteczkę do zębów i pieniądze, reszta sama się załatwi:)

      Usuń
  9. W śpiworze to trzymałam garnki z kaszą, żeby sobie dochodziła:) Fajnie, że arepy tak też mogą:)) Zazdroszczę wspaniałego biesiadowania!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można i kaszę, i ryż, i makaron - szczególnie na Mazurach:) Bo to i śpiwór pod ręką i ognia szkoda:)

      Usuń
  10. I ja zazdroszczę takich pięknych śniadań:) Arepy wyglądają na bardzo smaczne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I takie były:)) A nadzienia - pychotka, szczególnie z kurczaka:)

      Usuń
    2. Ślinka mi cieknie... Och, to nadzienie:)

      Usuń
  11. Jestem !!!! Trochę spóźniona / bo mam remont w domu / ale chcę dopisać, że śniadanie było cudne i jedyne w swoim rodzaju!!
    Pyszne nadzienie, piękne nakrycie stołu, a wykonanie arep to dla mnie mistrzostwo G. i P. !!!
    Arteńko, jak zwykle pięknie ujęłaś to na zdjęciach i opisałaś.
    Dzięki za wrażenia, przygodę i wspólne spędzanie czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha, ha:)) Piękne nakrycie stołu to pewnie ten świecznik z ptaszkiem?:) Miło, że zajrzałaś tu, mimo remontu:) I ja dziękuję (na razie tylko tak) za pomoc w przyjmowaniu Gości:)

      Usuń
    2. Masz remont!!! swietnie, przeciez marzylas o remoncie! wiec juz jest w toku i bedzie jeszcze sliczniej w Twoim domku. Pozdrawiam Cie serdecznie i wszystkim opowiadam jak pieknie spiewasz w aucie i jak pieknie sie prezentujesz w stroju ludowym na ulicy o poranku, kiedy zegnasz nas, Twoich przyjaciol z Wenezueli...a wiesz, ze Twoje corki mieszkaja dokladnie naprzeciw nas?

      Usuń
    3. Chyba koleżAnka mocno zarobiona przez ten remont, przekażę informacje i zachwyty:)))

      Usuń
  12. Ależ to musiało niesamowicie smakować! A ja jeszcze przed obiadem - zawsze mam takie "szczęście", że muszę trafiać na zdjęcia takich pyszności jak akurat robię się głodna... lecę do kuchni, a potem jeszcze raz sobie pooglądam na spokojnie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię, że na widok takich zdjęć ślinka cieknie:)

      Usuń
  13. Ale smakowitości, a ja właśnie drugie drugie śniadanie jem (tak, dobrze czytasz drugie drugie). Ciekawi mnie bardzo, jak się te arepy je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arepy kroi się na pół (wzdłuż), smaruje odrobiną masła i nakłada się do środka nadzienie, można dodać trochę majonezu (ale tylko ociupinkę). I to wszystko:)))
      Rozumiem jedzenie drugiego drugiego śniadania:))))

      Usuń
    2. Można też po prostu ugryźć i zjeść :-)

      Usuń
  14. Chcialabym sprobowac tych placuszkow:))
    Zawsze mowilam, ze w poprzednim wcieleniu mieszkalam, gdzies w Andach, bo zawsze urzekala mnie muzyka stamtad i kuchnia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne wcielenie:) Pamiętam w latach 80. w Krakowie na rynku zespół z Południowej Ameryki - ale ładnie grali i śpiewali:)

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.