... i bardzo lubi przedwojenne kino:) Urodził się pod koniec czerwca 1915 r. W latach 1926-1935 był uczniem Państwowego Gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego w Grudziądzu, które mieściło się przy ulicy Sienkiewicza.
Poszukiwania Henryka dobiegają końca. W dzisiejszym poście będą same konkrety dotyczące szkoły, do której uczęszczał. Pozwalam sobie na dość obszerne cytaty, gdyż według mnie umożliwi to lepsze poznanie Jego młodości.
Powyższe zdjęcie pocztówki (zrobione podczas wizyty w muzeum) przedstawia ulicę Sienkiewicza z gmachem gimnazjum klasycznego (niski budynek w głębi). W Biuletynie Koła Miłośników Dziejów Grudziądza nr 27 z 2012 r. [źródło, pisownia oryginalna] jest następujący zapis:
Ulica Sienkiewicza uzyskała miano „Ulicy lekarzy, adwokatów i nauczycieli", gdzie w pobliżu były ich zakłady pracy. W tej chwili jest to jedna z ulic reprezentacyjnych miasta Grudziądza.
W tym samym źródle opisywana jest ul. Sienkiewicza 24 (teraz jest to ul. Sienkiewicza 27):
Nr 24. Własność Państwowa. Mieściło się tam Państwowe Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im Jana III Sobieskiego. Budynek ten powstał w 1881 r. i mieściło się tu „Gimnazjum Królewskie”. Pierwszym dyrektorem szkoły był Sygfried Anger. Z jego inicjatywy założono Towarzystwo Starożytności. W 1883 r. egzamin dojrzałości zdał m. in. Walther Nernste, późniejszy laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizyki. Po 1920 r. nazwano szkołę „Państwowe Gimnazjum Klasyczne” a w 1938 r. „Gimnazjum im. Jana III Sobieskiego”. Po II wojnie światowej, w 1945 r. utworzono Państwowe Koedukacyjne Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. Jana III Sobieskiego. W 1948 r. szkoła ta nosiła nazwę Szkoła Ogólnokształcąca Stopnia Licealnego im. króla Jana III Sobieskiego. Na początku lat 50-tych XX wieku przeniesiono ją na ul. Marcinkowskiego, gdzie pozostaje do dziś jako II Liceum Ogólnokształcące im. Jana III Sobieskiego.
W Biuletynie Koła Miłośników Dziejów Grudziądza nr 11 z 2010 r. [źródło, pisownia oryginalna] zamieszczony jest artykuł pt. "90 lat polskiej szkoły w Grudziądzu II LO im. Jana III Sobieskiego", na podstawie którego można zrozumieć zmiany nazw i miejsca szkoły.
W marcu 1921 roku Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego upaństwowiło szkołę, która tym samym stała się pierwszą w mieście polską szkołą średnią.
Gimnazjum wpisano pod numerem 749 i taki numer widniał na uczniowskich tarczach. Zatwierdzono także szkolny strój. Granatowe ubranie z krawatem a do tego okrągła granatowa czapka z metalowym znaczkiem, na którym wygrawerowano książkę i znicz. Te zmiany były zasługą pierwszego powojennego dyrektora szkoły – Teodora Mianowskiego (1920-1921), wszechstronnego filologa, znawcy języka łacińskiego, francuskiego i niemieckiego. Podpisanie przez II RP traktatu mniejszościowego sprzyjało tworzeniu się niemieckich placówek oświatowych i w ten sposób gimnazjum stawało się typowo polską szkołą. Od 1922 do 1923 roku funkcję dyrektora pełnił Adam Zassawski, nauczyciel języka polskiego. Po nim na tym stanowisku zasiadał Jan Augustyński (1923–1925), również filolog języka polskiego. (...)
Kadrę nauczycielską za dyrektora Augustyńskiego tworzyło 14 wykładowców. Do gimnazjum uczęszczało 400 uczniów w tym 23 było w klasie maturalnej.
W dziennikach lekcyjnych obok zawodu rodziców widnieją informacje wyznaniowe, stąd wiadomo, że aż 365 było katolikami a tylko 3 wyznania ewangelickiego, jedna deklarowała bezwyznaniowość. W 1926 roku zaszła zmiana na stanowisku dyrektora. Został nim Jan Puppel (1926-1936), nauczyciel języka niemieckiego. W tym czasie nastąpiła reorganizacja systemu nauczania i gimnazjum stało się typową szkołą neoklasyczną. Dominowały przedmioty humanistyczne i języki obce. W ciągu tygodnia uczniowie mieli od 33 do 35 godzin lekcyjnych. W tym następujące przedmioty: religia, j. polski, j. łaciński, j. grecki, j. francuski, historia, geografia, matematyka, fizyka, chemia przyroda, roboty ręczne, propedeutyka i filozofia, śpiew, gimnastyka. Za dyrektora J. Puppela w 1932 roku wprowadzono także reformę oświaty tzw. Jędrzejewiczowską. Szkoły powszechne podzielono na 3 stopnie. Gimnazja jako szkoły średnie były 4 letnie i kończyła je tzw. mała matura. Dawała ona możliwość kontynuowania nauki min. w liceach i uzyskania dużej matury oraz wstępu na wyższą uczelnię.
W 1933 roku dyrekcja szkoły wspierana przez rodziców i uczniów wystąpiła do ministerstwa z wnioskiem o nadanie szkole imienia Króla Jana III Sobieskiego.
(...) We wrześniu tego samego roku władze oświatowe wyraziły zgodę i szkoła przyjęła nazwę Gimnazjum Klasyczne Króla Jana III Sobieskiego. Uroczystości chrztu odbyły się na szkolnym boisku. Uczniowie ustawieni w czworobok otaczali ułożony po środku sztandar, ufundowany przez Towarzystwo Rodzicielskie pod kierownictwem płk Żaboklickiego. Sztandar był dziełem sióstr Elżbietanek z ul. Waryńskiego. Na jednej stronie, na czerwonym tle widniał biały orzeł i napis „Państwowe Gimnazjum Klasyczne w Grudziądzu”, zaś po drugiej na niebieskim tle wyhaftowana głowa króla z wieńcem laurowym i napis „im. Króla Jana III Sobieskiego”. Powyżej głowy w lewym rogu wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej.
Podczas uroczystości głos zabrał dyrektor gimnazjum J. Puppel oraz przedstawiciel Towarzystwa Rodzicielskiego. Ceremonii wbijania gwoździ w drzewiec sztandaru towarzyszyli uczniowie klas maturalnych. Po uroczystości szkolnej cała zebrana społeczność udała się do kościoła oo. Jezuitów na mszę świętą. Podczas chrztu szkoły wewnątrz budynku wmurowano tablicę pamiątkową autorstwa Józefa Aumillera. Przedstawiała ona popiersie króla w todze rzymskiej z wieńcem laurowym na głowie. Na korytarzu szkolnym wystawiono także białe, gipsowe popiersie króla.
Polecam jeszcze do przeczytania fragment historii szkoły, zamieszczony na stronie internetowej II Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Jana III Sobieskiego [źródło]. Przypominam jednocześnie, że szkoła ta mieści się obecnie w innym budynku na zupełnie innej ulicy.
Polskie gimnazjum klasyczne przeznaczyło: na język łaciński 46 godzin, na język grecki 30 godzin, na język polski 31 godzin oraz na język francuski 18 godzin nauki. Więcej czasu poświęcono na naukę historii 19 godzin i geografii 14 godzin. Ponadto obowiązywał przedmiot gimnastyka (po 3 godziny tygodniowo) oraz prace ręczne od klasy I do IV (po 2 godziny tygodniowo). Przedmiotami nadobowiązkowymi były język niemiecki, angielski lub hebrajski.<br /> W latach 1922-1923 dyrektorem gimnazjum był Adam Zassowski a od 1923 do 1925 roku Jan Augustyński. Lata te cechuje stabilizacja szkoły. Cieszyła się ona wówczas wysokim poziomem dydaktyczno-wychowawczym. W następnych latach szkołą kierował Juliusz Kydryński, który skompletował zespół nauczycieli o wysokich kwalifikacjach pedagogicznych. Ponadto wprowadził zmiany organizacyjne w szkole oraz poszerzył współpracę szkoły z rodzicami poprzez organizowanie komitetów rodzicielskich.
W roku szkolnym 1926/27 Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wprowadziło nowy program nauczania dla gimnazjum tzw. neoklasycznego. Program ten nieco ograniczył naukę języków starożytnych, geografii i matematyki, natomiast przeznaczył więcej czasu na języki nowożytne i historię oraz wprowadził nowy przedmiot - propedeutykę filozofii (w wymiarze 4 godzin) w siódmej i ósmej klasie gimnazjum.
We wrześniu 1933 r. szkołę przekształcono w Państwowe Gimnazjum Klasyczne oraz nadano mu imię Króla Jana III Sobieskiego i ufundowano sztandar z wizerunkiem patrona. W tym samym roku wprowadzono obowiązek noszenia przez uczniów mundurków szkolnych w kolorze granatowym oraz tarcz. Funkcję dyrektora szkoły w tym okresie pełnił Jan Puppel. W roku 1935 gimnazjum przekształcono w czteroletnie Gimnazjum i dwuletnie Liceum. (...)
Przez okres dwudziestolecia międzywojennego mury szkoły opuściło około 300 absolwentów. W szkole działały ówcześnie różne organizacje młodzieżowe, m.in. I Grudziądzka Drużyna Harcerzy im. Zawiszy Czarnego, Przysposobienie Wojskowe, Gimnazjalny Klub Sportowy "Sparta", Straż Przednia, Koło Ligi Morskiej i Kolonialnej, Koło Ligi Ochrony Przyrody i Koło PCK. Aktywnie organizowano też kółka zainteresowań m.in. fizyczne, historyczne, przyrodnicze, krajoznawcze, szkutnicze, literackie im. Jana Kasprowicza, fotograficzne i muzyczne.
Mimo, iż II Liceum Ogólnokształcące im. Króla Jana III Sobieskiego ma inną siedzibę, odziedziczyło po przedwojennym gimnazjum wysoki poziom nauczania. Ciągłość tradycji kształcenia na tak wysokim poziomie w szkole, której uczniem był Henryk, dobrze ilustruje według mnie poniższy przykład:
52 lata przed maturą Henryka szkołę ukończył Walther Nernst, późniejszy laureat Nagrody Nobla z dziedziny fizyki, 59 lat później (...) paryskie władze UNESCO w 1994 roku zaliczyły II LO w elitarny poczet Szkół Stowarzyszonych UNESCO.
Dzięki wysokiemu poziomowi nauczania, II LO jest od samego początku objęte "Rankingiem dla najlepszych szkół średnich" organizowanym przez Perspektywy i Rzeczpospolitą, plasując się na wysokich pozycjach. W 2004 roku nasza szkoła została sklasyfikowana jako najlepsza szkoła w województwie kujawsko-pomorskim w rankingu tygodnika Newsweek. [źródło]
I jeszcze jedno - przygodny przechodzień, spotkany na Starym Mieście, na pytanie o "Sobieskiego" stwierdził: "Ooo, to bardzo dobra szkoła, z wielkimi tradycjami." Myślę, że w ustach tego człowieka oznaczało to ogromny szacunek zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów:)
Zapraszam na krótki spacer wokół budynku Państwowego Gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego w Grudziądzu, do którego w latach 1926-1935 uczęszczał Henryk. Posłużę się opisem szkoły i jej otoczenia zamieszczonym w książce Anny Wajler pt. "I Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego w Grudziądzu (1951-2001)". Przypominam jednocześnie, że kontynuatorem tradycji gimnazjum Henryka jest II Liceum Ogólnokształcące im. Króla Jana III Sobieskiego, mieszczące się obecnie w innym budynku.
I jeszcze jedno - przygodny przechodzień, spotkany na Starym Mieście, na pytanie o "Sobieskiego" stwierdził: "Ooo, to bardzo dobra szkoła, z wielkimi tradycjami." Myślę, że w ustach tego człowieka oznaczało to ogromny szacunek zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów:)
Zapraszam na krótki spacer wokół budynku Państwowego Gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego w Grudziądzu, do którego w latach 1926-1935 uczęszczał Henryk. Posłużę się opisem szkoły i jej otoczenia zamieszczonym w książce Anny Wajler pt. "I Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Chrobrego w Grudziądzu (1951-2001)". Przypominam jednocześnie, że kontynuatorem tradycji gimnazjum Henryka jest II Liceum Ogólnokształcące im. Króla Jana III Sobieskiego, mieszczące się obecnie w innym budynku.
Gimnazjum otrzymało parcelę położoną w środku miasta między ulicami Sienkiewicza i Kosynierów Gdyńskich (wówczas Ogrodowej). Budynek usytuowano frontem do ulicy Sienkiewicza. Do elewacji tylnej (ogrodowej) przylegała parcela - część dawnej "ziemi tabaczanej" granicząca z cmentarzem katolickim. Cmentarz, zamknięty dla pochówku w końcu XIX w., zlikwidowano na początku lat 20-tych, a w 1926 r. urządzono tam tzw. ogród dziecięcy (plac zabaw). (...) Na terenie od ul. Ogrodowej wzdłuż ul. Sienkiewicza zbudowano budynek szkolny(2020 m2), za nim usytuowano dziedziniec gospodarczy i ogród dyrektora (3550 m2). Przy ulicy Sienkiewicza wzniesiono salę gimnastyczną. Za nią urządzono plac sportowy (3320 m2), a z tyłu boiska umieszczono murowane ubikacje. (...) W budynku szkoły znajdowało się mieszkanie dla dyrektora i woźnego.
Gmach szkoły zaprojektowano w modnym wówczas stylu historyzującym. Budynek w rzucie poziomym miał kształt litery L. W neorenesansowej, spokojnej fasadzie wyróżnia się głęboki pięcioosiowy ryzalit z wejściem w osi środkowej i dużymi oknami auli na pierwszym piętrze. Wewnątrz ryzalitu znajduje się westybul, główna klatka schodowa, a na piętrze aula. W ryzalicie fasady ogrodowej - wyjście do ogrodu i na dziedziniec gospodarczy. Do części środkowej budynku (ryzalitu) przylegają skrzydła długości 19,48 m i głębokości 16,78 m każde.
Płaszczyzny ścian skrzydeł budynku podzielono gzymsem ceglanym, pod którym znajdował się fryz geometryczny. Parter ozdobiono 6 poziomymi pasami terakoty., Nad zamkniętymi odcinkowo oknami umieszczono łuki, zdobione na parterze paskami z terakoty. Między oknami auli znajdowały się szerokie pilastry w formie płaskich kolumn ze zdobionymi tronami, zwieńczone kapitelami. Pilastry obejmowały też ściany boczne ryzalitu. Tuż pod - płaskim w tym miejscu - dachem biegł dookoła budynku gzyms ceglany, a pod nim fryz z motywem rozet. Identyczny gzyms znajdował się pod dachem skrzydeł, z tym, że fryz pod nim był skromniejszy.Cały budynek zbudowano z cegły, a ściany wylicowano czerwoną cegłą klinkierową. Gmach przykryto dachem namiotowym.
(...) Piwnice pod prawym skrzydłem przeznaczono do celów gospodarczych mieszkańców (dyrektora i woźnego).
Od strony ulicy Sienkiewicza teren szkoły ogrodzony był wysokim żelaznym parkanem na podmurówce. Od strony Kosynierów Gdyńskich (Ogrodowej), ogród dyrektora odgradzał od oczu ciekawskich wysoki na 2,5 m masywny mur.
Cytowany powyżej tekst jest tak dokładny, że zawiera nawet nazwy firm, wykonujących poszczególne elementy budynku. Pominęłam opis klatki schodowej, korytarzy, sal lekcyjnych wraz z wyposażeniem, auli, itp., gdyż nie mam oficjalnej zgody na opublikowanie zdjęć wnętrza budynku (a sam tekst bez fotografii gorzej się czyta:). Proszę mi wierzyć, że - mimo upływu lat - robi ono ogromne wrażenie.
Ze wspomnianym już murem, odgradzającym ogród dyrektora od ciekawskich oczu, wiąże się pewne zdarzenie. Otóż, przechodząc tamtędy w przeddzień mojego wyjazdu, byłam świadkiem następującej historii. Pod murem stało troje dzieci w wieku ok. 6-7 lat (dwaj chłopcy i dziewczynka). Na murze (wysokim na 2,5 m) siedziała mała, zapłakana blondyneczka. Wszyscy byli bardzo podekscytowani. Ponieważ zwyczajowo nie przechodzę obojętnie wobec takich zachowań, zapytałam, co się stało. Zaaferowane i mocno przejęte dzieci wytłumaczyły mi chaotycznie, że:
"tamci ich gonili, a oni uciekali i wszyscy weszli na ten mur i zeskoczyli, a ona tam siedzi na górze i płacze, bo boi się zejść, a oni jej mówią, gdzie nogę postawić, nawet jej pokazują, jak to zrobić, a ona siedzi i płacze nadal i ..."
W trakcie opowiadania jeden z chłopców ze zręcznością kozicy wszedł po występach w ceglanym murze i zeskoczył, demonstrując jakie to proste:) Spokojnym głosem zapytałam, czy mogę w czymś pomóc (mimo niskiego wzrostu byłam w końcu wyższa od każdego z nich). Dziewczynka stwierdziła, że nie. Zapytałam, czy nie może zejść tą samą stroną, po której weszła na mur. Dziewczynka stwierdziła, że nie - bo "tamci ich gonią". Patowa sytuacja nadal by trwała, ale na ulicy pojawił się przy nas młodzieniec, na oko 1,8 m wzrostu. Poprosiłam go o pomoc. Zapytałam dziewczynkę, czy pozwoli się zdjąć z tego muru temu panu. Dziewczynka się zgodziła. Młodzieniec wyciągnął ręce i po prostu zestawił ją na chodnik, a następnie oddalił się w kierunku... Ogrodowej 37.
To się doczekałam :) lecę czytać !
OdpowiedzUsuńCzytaj:) I witaj przy okazji:)
UsuńCzyli nie miałam czuja :)
UsuńHmm, klasyczny profil wykształcenia oferował na nauczanie łaciny więcej godzin, niż na nauczanie polskiego. A greki też było tyle, ile polskiego. No, i jeszcze jedno. Wtedy było trzy godziny gimnastyki, a dziś jest chyba dwie tygodniowo.
Budynek szkoły jest przepiękny, a opis, który cytujesz, w połączeniu ze zdjęciami, czyta mi się z rozanieleniem :) Zachwyt mój nie ma granic Arteńko ! Tylko ja siem pytam, Heniek, gdzie jest Heniek :)
Też myślałam na początku o tym gimnazjum, ale w książce, którą cytuję powyżej jest zapis, że w Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym i Humanistycznym istniały klasy matematyczno-fizyczne i przyrodniczo-geograficzne (humanistyczne).
UsuńDzięki za zachwyty nad moją pracą włożona w opis tego pięknego budynku. Byłam tam każdego dnia i ogrrromnie mi się podobał:) Czuje się tę historię w tym miejscu:)
No tak. Mogłam się była tego spodziewać. Wpadłam na moment, myślałam, że już. A tu...Uciekam na niwę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA tu chyba Owieczka niezadowolona, a gdzie podziw nad moim trudem????
UsuńJutro będzie JUŻ:)
Obiecanki - cacanki :P
UsuńLubisz budować napięcie - coooo?? ;-)))
Trud Twój ogromny podziwiam ale wrażenie zrobiło na mnie to:
" religia, j. polski, j. łaciński, j. grecki, j. francuski, historia, geografia, matematyka, fizyka, chemia przyroda, roboty ręczne, propedeutyka i filozofia, śpiew, gimnastyka" taaakkk dziś na studiach by się burzyli od takiego nakładu wiedzy ;-)))
Zdecydowanie tak - cztery języki:))) A budowanie napięcia - samo się tworzy:)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńRany, Bożenko, przepraszam, ale (pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło) usunął mi się przypadkiem Twój komentarz.
UsuńBożenka pisała o Brutusie i że zima idzie i wypadałoby skończyć opowieść o Heńku, bo kwiaty coraz droższe..
Jeszcze raz przepraszam, chyba że coś takiego da się cofnąć. Albo już mi bloger odmawia posłuszeństwa, łącznie z moim komputerem i oczami i ... Eee...
Spoko, widzisz, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, ze powinnaś rozwiązać zagadkę :)
UsuńA mój wpis leciał tak :)
I Ty Brutusie ...
Rozważ rozwiązanie zagadki, idzie zima, kwiaty coraz droższe ...
Ale cudnie opowiadasz, to fakt :)
Pozdrawiam :)
Jeszcze raz przepraszam, a na rozwiązanie zagadki zapraszam już jutro:)
UsuńNo to jednak mój drugi strzał celny był w Sobieskiego! Myślałam, że się dowiem,, co też za książeczki trzymałaś w tej bibliotece, ale chyba się jednak nie dowiem...
OdpowiedzUsuńDumna bym była, gdybym do takiej szkoły z takimi tradycjami chodziła... Przepiękny budynek , aż czuje się tą całą historię. Wyjaśnia się zamiłowanie Heńka do filozofii, dzięki zmianom w programie uczył się propedeutyki filozofii...
Ta Ogrodowa 27 to też jakiś trop?
Znaczy 37
UsuńPowiem Ci szczerze, że też bym była dumna z takiej szkoły. O książeczkach jutro... I to może być koniec, chyba że ciekawi Cię co było na Ogrodowej 37.
UsuńMusze coś zjeść i wypić herbatę, a na @ odpowiesz?
Już chwilę temu odpisałam:)))
UsuńDzięki:)
UsuńNa Ogrodowej 37 mieszkał emerytowany profesor Konstanty Ossowski.
OdpowiedzUsuńOssowski... Kto by pomyślał...:)))) Arteńka, post piękny, ale Ty niedobra:)))
UsuńDobra, dobra:)
UsuńNo to jesteśmy coraz bliżej :-) A sam budynek szkoły przepiękny, ma klimat i czuć tu historię; na żywo musiał robić jeszcze większe wrażenie :-)
OdpowiedzUsuńSzkoła faktycznie klimatyczna, a jak się dołoży trochę sentymentu, to ... historia gotowa:)
UsuńPięknie opisujesz, Arteńko :) Jestem pełna podziwu dla Twojej dociekliwości i wytrwałości :))
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, zapraszam jutro na finał:)
UsuńArteńko....litości!!!
OdpowiedzUsuńArteńka nie ma litości nad naszymi kurzymi móżdżkami ;)
UsuńMózgi macie całkiem całkiem:)) Niejedną taką historię można by było wspólnie rozwiązać:)))
UsuńMnemo - znaczy co - za dużo tekstu???
Usuńże jeszcze nie było finału!!!!!
UsuńJutro będzie:) O której chcesz?
UsuńA na koniec tej historii egzamin z historii Grudziadza. ;p
OdpowiedzUsuńChyba trudno by było wyłonić zwycięzcę - bo wszystkie Kury mają wiedzę z historii Grudziądza w małym paluszku:)))
UsuńJaglana, test nam urządzi jak nic;))) I "wizualkę" z rozpoznawania klamek;))))
OdpowiedzUsuńSłuchajcie z tą łacina to jest tak, że szkoli logiczne myślenie lepiej niż matematyka i fizyka razem wzięte;) A jak się przydaje - ho, ho! Dzisiaj zwłaszcza;) Nie ma dnia, bym nie błogosławiła łaciny! ;)))))))
Jedni fotografują klamki, inni drzwi - ja i to, i to:))) A poza tym skąd miałam wiedzieć, którymi drzwiami wtedy wchodziło się do szkoły. A jakby mnie któraś z Was zapytała, którą klamkę dotykał???? A tak, mam pełną dokumentację fotograficzną:)))
UsuńJeśli chodzi o łacinę - nie miałam kontaktu w przeciwieństwie do matematyki i fizyki:)
Jednak niepełną - brakuje drzwi od ogrodu:))))
UsuńOj, jeszcze studnie też lubię fotografować:)))) Ale tu nie widziałam żadnej:)))
UsuńMoja bratanica fotografowała drzwi . Nawet jej blog tak sie nazywa . To ta od podróży .
UsuńNo tak, a drzwi do kozy??? - to byłoby ciekawe... szkoda, że do środka nie wolno;)
UsuńA studnie są piękne! Tzn. głównie były, bo już tego coraz mniej;)
Ja tam z matmą na bakier, ale jeśli od czasu do czasu myślę logicznie to tylko dzięki łacinie;)))
W drzwiach jest pewna magia, wystarczy nacisnąć klamkę i otwierają się różnorodne możliwości:)
UsuńTeraz szkoły są bardziej chronione niż ... koszary:) A studnie są niekiedy tak piękne, u nas można jeszcze spotkać z żurawiem (i to wcale nie w skansenie:)
UsuńA wiesz, co oznacza "na bakier"????
W jednej notce jest informacja "Kadrę nauczycielską za dyrektora Augustyńskiego tworzyło 14 wykładowców. Do gimnazjum uczęszczało 400 uczniów w tym 23 było w klasie maturalnej."
OdpowiedzUsuńW drugiej notce jest "Przez okres dwudziestolecia międzywojennego mury szkoły opuściło około 300 absolwentów." Przez 20 lat tylko 300 absolwentów ?
14 nauczycieli na 400 uczniów jaacie . W naszym przedszkolu na 140 dzieci było 10 nauczycieli . Nie opiekunów tylko nauczycieli .
Szkoła prezentuje się imponująco :))))
Wykładowcy byli w cenie, a poza tym młodsze klasy były ok. 30-40 osobowe, niestety do matury wielu z uczniów nie dochodziło. Rożne były tego powody - ogrom wiedzy koniecznej do zdobycia, trudności finansowe rodziców, migracje ludności, choroby...
UsuńNo tak teraz w rankingach liczy sie liczba absolwentów , kiedyś solidność wykształcenia . Wiedziałam ,że był przesiew ,ale że aż taki .
UsuńBo idzie się na ilośc nie na jakość...
UsuńArteńka fizyka i matematyka?? O matkubosku.......jestem noga stołowa.
Tak się jakoś złożyło:) Rodzinne:)
UsuńCo do łaciny zgadzam się w 100%. Talentów matematycznych nie przejawiałam w dzieciństwie, więc mnie rodziciel mój do klasycznych języków zapędził już w wieku lat 11. Dzięki Bogu.
OdpowiedzUsuńA program przedwojennych gimnazjów klasycznych to dopiero było coś.
A Henryk już mi się zaczął śnić.
Henryk już niejednemu (niejednej ) się śni po nocach:)
UsuńCzytając o tych gimnazjach zastanawiałam się, czy ja bym sobie z tym programem poradziła)
Poradziłabyś! Nie mam najmniejszych wątpliwości.
UsuńDzięki za wiarę, ze udałoby mi się skończyć przedwojenne gimnazjum:))) Wybrałabym raczej gimnazjum matematyczno-przyrodnicze:)
UsuńBozsz! dojechalam, dolecialam do Waraszwy i zaraz w laptop by doczytac finalu henrykowego poszukiwania a tutaj trza czekac jeszcze i nie jestem pewna czy do jutra, bo moze Artenko dalej zaserwujesz jakas historie bardzo interesujaca a dotyczaca Grudziadza! Uczylam sie laciny i studiowalam fizyke ale zagadki nie rozwiaze, tylko czekam na gotowe...
OdpowiedzUsuńJej:) Już w Warszawie i już przy komputerze:))) Co ten Henryk robi z Kur:) Witaj w Warszawie:)))) Spokojnie - odsapnij trochę, wyśpij się i zajrzyj jutro - na pewno będzie ciekawie. A ponieważ ujęłaś mnie tym "zalataniem", to zdradzę, że jutro wszystkiego się dowiecie:) Noo, prawie wszystkiego:)
Usuńno..prawie wszystkiego? jestes okrutna ! idem spac, bom niezywa juz jest!
Usuń:) Mam nadzieję, że się wyspałaś:)
UsuńI ja z Kurnika przwedrowalam, bo bardzo zainteresowala mnie historia Henryka.
OdpowiedzUsuńNiesamowita przygoda! A Ty, jestes detektywem pierwszej klasy:)
Masz niezwykly dar opisywania miejsc w ktorych bylas.
Czekam cierpliwie na rozwiazanie zagadki - pozdrawiam z Chicago:)
Witaj Gościu z Ameryki:)))) Wielkie dzięki za miłe słowa na temat moich opisów. Co do przygody - faktycznie była (jest - bo ciągle trwa) niesamowita:)))
UsuńZapraszam częściej:)
Ufff... Przebrnęłam, za drugim razem. Pierwsze podejście było wczoraj wieczorem, ale niewiele już kontaktowałam. Szkoła Henryka piękna, przynajmniej z zewnątrz, ale to nie o niej miałaś pisać :-)
OdpowiedzUsuńAle ta szkoła ma ogromne znaczenie w tej opowieści. Wyobraź sobie, że na lekcji filozofii, siedząc w ostatniej ławce, Henryk pisał swoje piękne listy do panny Rysieńki.
UsuńChociaż - nie, filozofia go interesowała:) To może na lekcji religii...
Nie, na religii z księdzem dyskutował.
UsuńTak, pamiętam - gorliwie dyskutował:))) Stawiam na fizykę:))
UsuńTeż czekam i czytam mnóstwo informacji i piękne zdjęcia. Te budynki te detale mają swoje lata i coraz dotykają ich niedawno urodzone rączęta. Niedawno, w porównaniu z wiekiem detali i murów. :)
OdpowiedzUsuńWłasnie - o "dotyk" tych miejsc chodzi w mojej opowieści:)
UsuńArteńka, to oktorej kolejny odcinek, bo nie wiem czy wyjść na chwilę, czy siedzieć dalej jak przyklejona do kompa.
UsuńBacha, też siedzę przy komputerze i ... czekam na decyzję Miki co do formy dzisiejszej opowieści. WSZYSTKO zależy od Miki:)
UsuńMika miała zadzwonić przed południem, ale... nie poganiam:)
UsuńAcha, to spokojnie idę coś kupić, żeby nie paść z głodu.
UsuńSzczęściara:)) Ja jeszcze nie jadłam śniadania:)
UsuńCzekam..czekam...na szczescie na wsi gdzie zaraz pojade jest juz internet, wiec bede dalej czekala tam...napiecie rosnie! Mikaaaaaaaaa!!! ale nie popedzam..
UsuńDaleko ta Twoja wieś od Wawy?
UsuńMikaaaaa!!!! Ja też nie popędzam, ale kolejna część jest gotowa, czekam tylko na Twoją decyzję:))))
UsuńGrażyno - zrelaksuj się na tej mazowieckiej wsi choć trochę:))))
Ja chyba idę zjeść śniadanie. Nie mogę, co prawda, iść do sklepu po bułki, bo czekam na telefon od Miki...
Rucianka! 60km, wies brata ja tam gosciuje w weekendy..
UsuńMika!!!! sie zgubila!!!
UsuńMoże Mika cierpiąca.Albo odsypia.
UsuńMyślałam że trochę bliżej Wawy ta wieś.
Już, już nie mogłam wcześniej!!
UsuńMika się znalazła, Grażyna - udanego pobytu na wsi:)))
UsuńCzekamy Arteńko! Czy Mika dała zielone światło?
OdpowiedzUsuńSiedzę w domu, czekam na telefon, nie jadłam śniadania, nie mam jeszcze zielonego światła:)
UsuńJa zaglądam z doskoku. Śniadania nie było, ale obiad zrobiłam porządny, bo mąż stwierdził, że z głodu umiera od paru dni, bo ja ciągle coś tam robię i do komputera,. I tak w kółko. Czekam zatem cierpliwie.
UsuńCoś mi się zapowiada, że i obiadu nie zjem:)))
UsuńCo też będzie w tym odcinku takiego?
UsuńMoże Mikę zamurowało po przeczytaniu ?
Niewykluczone że Arteńka dowiedziała się że miał złe oceny przez to pisanie listów na lekcjach? ;)
Lekko mnie zamurowało to fakt, ale leciutko. Oceny Heńka chyba nie zostały odkryte, to jeszcze przed nami.
UsuńChodziło o decyzję w sprawie publikacji nazwiska:)
UsuńNo i co? Są jakieś szanse?
OdpowiedzUsuńTaaa, szanse są tylko że Arteńka mi podała zły numer telefonu... Napisałam maila przed chwilą, zielone jest! Arteńka, do maila plizz!
OdpowiedzUsuńhura,kura
UsuńNo tak :(
UsuńTeraz nastąpiło zagadkowe zniknięcie pani szukającej pana który ma na imię Henryk.
Pewnie zasłabła z głodu, bo nie jadła śniadania ani obiadu.
A my tu paznokcie obgryzamy, włosy wyrywamy, walerianę pijemy....
OdpowiedzUsuńNo sorry, drogie koleżanki, zawirowania miałam lekkie i się nie wyrobiłam...
UsuńA gdzie Arteńka?
UsuńPoszła coś zjeść...
UsuńWłaśnie jadłam szynkę zagryzaną ciastkami:))) Profanacja:))) Koleżanka zadzwoniła, że mnie szukają:))) Pędem lecę do @:))))
UsuńVery beautiful old city!!Interesting post!!Have a lovely weekend!
OdpowiedzUsuńDimi...
W tej historii pokazany wyżej budynek szkoły ma ogromną wartość sentymentalną Dzięki za komentarz i życzenia:)
UsuńA niech to:)))) Podałam Mice zły numer telefonu:)) Post zaraz będzie, dajcie pół godziny na uzupełnienie danych, zapraszam po 17.15:))))
OdpowiedzUsuń