która nie mogła zostać człowiekiem."
Oto, co piszą w Wikipedii na temat zachowania i charakteru tropikowej rasy (gończy polski): łagodny, brawurowo odważny, zrównoważony, energiczny, zwinny, roztropny, wytrzymały, bardzo podatny na tresurę (posłuszny), znakomity, nieoceniony, skuteczny stróż domostwa. Wyborny i niezastąpiony kompan wszelkich wycieczek. Wobec właściciela i jego rodziny wierny, oddany przyjaciel, a nawet wylewny. Wobec obcych zachowuje się nieufnie i z rezerwą.
P.S. Niektóre fotografie, użyte przez mnie, można zobaczyć w poście Tropik dziękuje.
Nie mam pojęcia, którą z cnót miał na myśli Victor Hugo, wypowiadając powyższe zdanie. Może jakąś cnotę teologalną lub kardynalną? Może którąś z cnót konfucjańskich lub obywatelskich? A może wszystkie razem wzięte? Jedno wiem - Tropik, pies Miki z bloga Dzika Kura w Pastelowym Kurniku jest wzorem cnoty cierpliwości. Może ktoś powie, że takiej cnoty nie ma... Ależ jest, wystarczyło mi tylko kilka dni, w trakcie których ostatnio towarzyszyłam Tropikowi w trudnych sytuacjach, aby to stwierdzić ponad wszelką wątpliwość.
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce we wrześniu. Pomagałam wtedy Mice w jej domu podawać Tropikowi kroplówki. Choć robiłam to pierwszy raz w życiu, dość szybko "załapałam" o co chodzi. Piesek grzecznie wskakiwał na łóżko, układał się wygodnie i tak przez ok. 1,5-2 godz. leżał spokojnie, aż kroplówka się skończyła. Mika siedziała z jednej strony, ja z drugiej. W tym czasie mógł trochę nawet pospać, głaskany "na cztery ręce":) Już nie pamiętam, ile razy dostawał te kroplówki, ale przed każdym zabiegiem wyprowadzałam go na spacer, aby łatwiej mu było znosić długie leżenie. Z żalem patrzyłam, jak kolejny wenflon przestaje działać, a łapek już braknie, aby wkłuć się kolejny raz. Na koniec dawałyśmy już kroplówki podskórnie, ponoć mniej skuteczne, ale zawsze to jakieś lekarstwo... Przygotowywałyśmy więc te kroplówki... No, tak - w życiu bym nie ukłuła psa igłą - ja tylko trzymałam fałd skórny na grzbiecie, tzw. "namiocik", a Mika dzielnie wkuwała się w skórę. Pies cierpliwie wszystko znosił. Jedyną nagrodą był kawałeczek chałki, którym Mika się z nim dzieliła. No i spacer, na który go zabierałam dwa lub trzy razy dziennie.
W październiku byłam z Tropikiem sama, Mika musiała wyjechać. Zostawiła porządnie zrobione "instrukcje obsługi", czyli co i w jakiej ilości podawać do jedzenia, jakie leki trzeba przemycać w pożywieniu. Poprosiła też swoją koleżankę A., aby fachowo podawała kolejne kroplówki. A ja tylko głaskałam go, zmieniałam opatrunki, mówiłam cicho, aby jeszcze trochę wytrzymał.... I zabierałam Tropika na spacery:) Jaką wielką są one przyjemnością dla niego, widać na zdjęciach:) Dla mnie też:) To dzięki niemu miałam trzy razy dziennie półgodzinne przebieżki, zwiedzając przy okazji ciekawe miejsca Zakopanego:) Mimo jego choroby i osłabienia, podczas "zwiedzania" okolicy musiałam się za nim nieźle nadreptać:)))
Największą frajdę Tropik miał jednak podczas spaceru, na który wzięła nas koleżanka Miki, A. Poszliśmy wtedy na Antałówkę. Na zdjęciach, które przeglądam, widać wysoką, szczupłą i sprężystą sylwetkę A., w trawach wystaje tylko ogon Tropika, zachwyconego okolicą i przestrzenią, mnie nie widać, gdyż... nie nadążam za nimi pod górkę:) Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że koleżanka Miki była również koleżanką Jej Rodziców:)
Napisałam powyżej, że dla Tropika ten spacer był największą frajdą, ale to nie jest do końca prawda. Najbardziej był szczęśliwy, gdy po powrocie Miki udało się nam we troje pospacerować po Zakopanem. Byliśmy w kilku ciekawych miejscach. I tyle ciekawych rzeczy widzieliśmy. A najważniejsze było to, że pies towarzyszył swojej pani:)
Niestety, Mika musiała w grudniu wyjechać kolejny raz. Tropik był w tym czasie w trakcie kolejnej serii kroplówek, tym razem w przychodni. Gdyby nie to, że przywitał mnie jak zwykle radośnie, nie poznałabym stworka. Od czasu, kiedy widziałam go ostatnim razem, Tropik bardzo schudł. Nadal wygląda pięknie, ale te zapadnięte boki wzbudzają wielką żałość w człowieku. I te łapki, w które już nie można się wkłuć. Na szczęście w jednej z tylnych łap udało się umieścić wenflon, dzięki któremu w przychodni weterynaryjnej podawano Tropikowi kolejne kroplówki. Niestety, pies musiał cały czas stać. I to w dodatku nieruchomo. Proszę sobie wyobrazić małą i ciasną salkę, pełną oszklonych gablot i rysunków, przedstawiających budowę wewnętrzną psa i kota. Gorące kaloryfery, suche powietrze i... Tropika, stojącego nieruchomo przez blisko 2 godziny (dokładnie 1 godz. i 50 minut). Przez cztery dni, w trakcie leczenia nie zaszczekał ani razu, nie rzucił się na żadne inne stworzenie (psy, koty, królik), stał tylko spokojnie i pozwalał płynąć tej kroplówce. Czasami brakowało mu już sił, przysiadał wtedy na tylnych łapach. Niestety, kroplówka przestawała w takich momentach spływać. Trzeba było znów się podnosić i stać. Trochę gadałam do niego o tym i owym, trochę głaskałam po łepetynie, aby mu osłodzić czekanie na koniec zabiegu. W końcu stałam razem z nim, żeby nie czuł się aż tak bardzo pokrzywdzony. A Tropik tylko raz podczas tych wszystkich zabiegów żałośnie pisnął - pan weterynarz chyba go lekko uraził podczas bandażowania łapki. Czyż nie jest to pies, który posiadł cnotę cierpliwości?
Oto, co piszą w Wikipedii na temat zachowania i charakteru tropikowej rasy (gończy polski): łagodny, brawurowo odważny, zrównoważony, energiczny, zwinny, roztropny, wytrzymały, bardzo podatny na tresurę (posłuszny), znakomity, nieoceniony, skuteczny stróż domostwa. Wyborny i niezastąpiony kompan wszelkich wycieczek. Wobec właściciela i jego rodziny wierny, oddany przyjaciel, a nawet wylewny. Wobec obcych zachowuje się nieufnie i z rezerwą.
No, właśnie - a przecież ja jestem dla niego obcą osobą... I przecież mogę kojarzyć mu się z bólem, skromnymi racjami dietetycznego jedzenia, gorzkim smakiem lekarstwa, zakładaniem kagańca, udręką w trakcie zabiegów... A on ma tyle cierpliwości do wszystkich, którzy pomagają mu odzyskać zdrowie. I chyba wiem, dlaczego, a właściwie dla kogo to robi:) Po prostu Tropik jest taki cierpliwy, gdyż nie chce sprawiać przykrości i dostarczać trosk swojej pani. Mika jest dla niego wszystkim i dla niej chce wyzdrowieć. Nawet gdyby miał stać nieruchomo przez kolejne godziny, podłączony do następnej kroplówki.
Do cnoty cierpliwości dodam od siebie, że Tropik jest faktycznie wybornym i niezastąpionym kompanem wszelkich wycieczek:) I mam nadzieję, że kiedy śniegi już stopnieją i moja ulubiona Dolina Chochołowska pokryje się dywanem krokusów, udamy się na spacer razem: Mika, ja i Tropik:)
P.S. Niektóre fotografie, użyte przez mnie, można zobaczyć w poście Tropik dziękuje.
Kochany piesek... Cierpliwy i mądry. Chce wyzdrowieć dla swej pani:) Niech zdrowieje, żebyście spokojnie mogli iść na ten spacer:)))
OdpowiedzUsuńJuż czekam na wiosnę:)))
UsuńMy też...
UsuńPrzyjdzie już niedługo:)
UsuńJak milo jest zobaczyc piatkowo styczniowym rankiem tego psiego mlodzienca :)
OdpowiedzUsuńDzielny Tropik :)
I jak juz stopnieja te sniegi, zycze Wam pieknych wrazen spacerowych po dywanie krokusowym :) Na pewno takie beda :)
Tropik pięknie się prezentuje piątkowym rankiem:)))
UsuńDo Doliny Chochołowskiej to raczej się nie udamy (zakaz wprowadzania psów na teren parku narodowego, ale... te krokusy kwitną wszędzie - na pewno uda się znaleźć jakąś bliższą polanę:)))) Tropik wśród krokusów będzie się prezentował równie udanie jak wśród liści:)
Tropik w fioletach i Mika i Ty Artenko :)
UsuńJuz czekam na fotorelacje :)
Lubię krokusy nie tylko na Polanie Chochołowskiej:) Myślę, że Tropik też:)))
UsuńAretenko!! jestem pewna ze w Dolinie Chocholowskiej mozna spacerowac z psem, i to az do schroniska! sprawdz...
UsuńOjej, dzięki, już sprawdziłam:))
Usuńhttp://www.podrozezpsem.pl/2013/07/pies-w-parku-narodowym.html
Można!!!!
Mozna mozna!!! to jest wspanialy pomysl na wiosenne zachwyty krokusami!
UsuńJeszcze raz dziękuję za zwrócenie uwagi, żyłam do tej pory w błędnym przeświadczeniu:)
UsuńDobre, kochane psisko. Całuski dla Tropika w pyszczurek:)
OdpowiedzUsuńPrzekażę Mice, niech całuje:)))
UsuńWycałowany!!!
UsuńI bardzo dobrze:)
UsuńWidocznie Tropik przyjął Cię do rodziny :)))
OdpowiedzUsuńMądra, śliczna psinka, niechże w końcu wyzdrowieje ....
Niech wyzdrowieje:) A jeśli chodzi o przyjęcie do rodziny, to sądzę, iż każdego, z kim może wyjść na spacer, darzy uczuciem - tak mówi Mika:)
UsuńNie do końca...
UsuńA, to przepraszam:)
UsuńPoznalam Tropika i zachowal sie po dzentelmensku ale troche z rezerwa, i tak udalo mi sie go popiescic , bardzo szlachetny jest! madrze patrzy i jest wspanialym towarzyszem Miki...mily mu poswiecilas post! oby ten spacer krokusowy sie udal!
OdpowiedzUsuńPewnie nie byłaś z nim na spacerze - dlatego podchodził z rezerwą. Znam opowieści o psie, który rzucał się na ludzi, przychodzących do domu na piechotę, natomiast wielką radość okazywał wszystkim zmotoryzowanym.
UsuńA spacerek wśród krokusów ma szansę się udać:)
tez bym sie Wami na krokusy udala!
UsuńZapraszam, dla wszystkich starczy miejsca:)))) I krokusów do podziwiania:)
UsuńKusząca propozycja!!!
UsuńTrzeba to przemyśleć i... zrealizować:)
UsuńWiem jak cierpliwe potrafią być psy ,bo z naszym Morusem przeszłam niejedno . Jego ufne patrzenie w moje oczy w poczekalni weterynaryjnej z zaufaniem ,że skoro ja tu z nim przyszłam ,to znaczy ,że tak musi być ,że pomimo bólu trzeba to cierpliwie znieść ,aby potem przyszła ulga .
OdpowiedzUsuńTropiku życzę ci by te twoje psie upierdliwości jak najszybciej poszły sobie precz ,a na ich miejsce nie przyplątywałe się nowe ,są to także życzenia dla Miki ,bo to co wiąże się z jej psem , bezwglednie dotyczy i jej :)))
Pieknie to napisałaś Arte ,życzę ci jak najwięcej spacerów ze zdrowym Tropikiem w Towarzystwie Miki :))))
Tropik pięknie się komponuje na tle gór i w ogóle pięknym psiurem jest :))))
Mam nadzieję, że Mika to przeczyta:)
UsuńDziękuję bardzo za życzenia wspólnych spacerów:)))
Tropik według mnie ze względu na swój wygląd najbardziej pasuje do jesieni:)
Dziękuję Mario, a Tropik bardzo jest wdzięczny za życzenia zdrowia:)) O spacerach marzymy!!!
UsuńJa też:)
UsuńWspaniały pies i niezwykły. Moje nie były by tak grzeczne przy kłuciu i podawaniu kroplówek... a może sie mylę, może też są tak mądre i bardzo chciały by wyzdrowieć. Najbardziej brakuje mi u psów braku mowy wtedy gdy sa chore bo nie mogą dokładnie powiedzieć gdzie i co je boli, jak się czują. Trzeba to wyczytać z oczu i wyrazu psiej mordki. Trzymam kciuki za wyzdrowienie Tropika
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, Tropik to pies wspaniały, niezwykły i baaardzo cierpliwy:) Mika pewnie potrafi odczytać wszelkie sygnały, nadawane przez niego:)
UsuńTo prawda, natychmiast wiem, kiedy coś jest nie tak a kiedy ok. Spędzamy razem tyle czasu, że kontakt mamy świetny:)
UsuńSądzę, że i on też odgaduje Twoje myśli...
UsuńPiękna i wzruszająca historia... Trzymam mocno wszystkie 4 kciuki, żeby Tropik wyzdrowiał! Jest bardzo dzielny, więc na pewno się uda :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że trzymanie kciuków się przyda. A Tropik wyzdrowieje do wiosny:) Na pewno:)))
UsuńNo masz, czy ja się muszę poryczeć od rana??? Bardzo się wzruszyłam... Dziękujemy ci Arteńko bardzo za ten wpis, Tropik macha ogonem!!! Za twoją nieocenioną pomoc i obecność to już nie wiemy jak dziękować... Co do tej cierpliwości to masz rację, ja sama nie podejrzewałam go o tyle cierpliwości i wytrzymałości. Oby wreszcie się udało opanować te wszystkie choróbska!
OdpowiedzUsuńDziękujemy wszystkim za ciepłe słowa i życzenia, bardzo nam miło. Arteńko, pozdrawiamy bardzo serdecznie i do zobaczenia:)))
No, masz... A ja wcale nie chciałam dostarczać wzruszeń do łez. Podziękowania przyjmuję, odwdzięczać się nie trzeba - patrz kategoria "wolontariat":)))) W tej definicji jest wiele mądrego, a jakby wyrzucić początek, też mądre rzeczy zostaną:)
UsuńCierpliwie trzeba poczekać, aż Tropik zapanuje nad chorobami i zabieram Was na spacer:))))
Jak ślicznie opisałaś psią cnotę. To jest fantastyczny PIES, można by się od niego uczyć cierpliwości. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym stać 2 godziny bez ruchu.
OdpowiedzUsuńMasz, rację jest fantastyczny:) I baaardzo cierpliwy:)
UsuńOh,how sweet!!Tropic is so cute!!
OdpowiedzUsuńWonderful pictures!I hope the weather is better now!
Here its so cold!
Have a lovely weekend!
Dimi...
Tropik jest przesłodki:) Pogoda u mnie wcale się nie poprawiła, jak na razie śnieg pada i wiatr wieje:))
UsuńCiepłego weekendu życzę:)
Thank you Dimi for your nice comment:)) I agree that my dog is cute:)))) Now we have winter with snow and wind...
UsuńOj, dziękuję, Miko, że tak międzynarodowo się do Dimi odzywasz:)
UsuńNo problem:)))
UsuńCzęściej proszę:)
UsuńMam nadzieję, że piesio wyzdrowieje. No i muszę powiedzieć, że jestem dumna z koleżanki, że ma polskiego psa a nie jakieś takie małe tałatajstwo... Wiadomo, że polskie lepsze. To co się dziwić. :)
OdpowiedzUsuńJaglana dziękuję za uznanie, też bardzo lubię polskie rasy. Tropik jest moim drugim gończym i muszę powiedzieć, że to wspaniała, inteligentna rasa. Co prawda na polowanie by się nie nadawał, bo się boi huku...
UsuńZwierzeta maja ten dodatkowy zmysl, lub zmysly , o ktorych nie mamy pojecia. I to jest po prostu cudowne! Ten , kto nie mial nigdy bliskiego kontaktu ze zwierzeciem, nigdy tego nie zrozumie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Tropika, nie dosc, ze piekny i madry, to jeszcze cierpliwy.
I na pewno zna sie na ludziach!
Zdrowka dla wszystkich bohaterow tego posta!
Dziękuję za życzenia zdrówka. A z tymi dodatkowymi zmysłami u zwierząt to masz rację:) Szkoda, że ludzie tak daleko odeszli od natury i pozatracali te zmysły.
UsuńDziękuję w imieniu kolegi T. I masz rację Kasiu, zna się na ludziach:))
UsuńCo za pies! Co za opiekunka, która stała przy nim, aby mu nie było samotnie! Ja już znam tę opowieść, ale i tak jestem w szoku, że on był tak cierpliwy, biedaczek kochany, a Ty taka odważna i dzielna, aby poradzić sobie w tak trudnej sytuacji. Fajnie, że pospacerowaliście chociaż niemało, bo wiem, że spacery to jest to co Cudatreńki lubią najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńTropiki też:))
UsuńTu przede wszystkim Tropikowi należy się uznanie za tę cierpliwość bezgraniczną do weterynarzy i tych, co mu te kroplówki podawali.
UsuńFakt, Arteńki lubią wędrówki:))) Tropiki też:)))) Ot, taka natura:))))
UsuńPięknie opisane. Tak mi szkoda Tropisia, każda dolegliwość zwierzaka zbija z tropu, ale, jak choroba się przeciąga.....
OdpowiedzUsuńBardzo jest cierpliwy i łagodny, on wie, że te zabiegi to po to, aby mu było lepiej.
I będzie mu lepiej - na pewno:)
UsuńArteńko kochana, jakbym z Wami była na tych wszystkich kroplówkach. Mnie choroba zwierzaków wprawia w taki nerw, że ledwie żyję. A moje też jakieś delikatne. I pies, i kot. Kotka wlaśnie teraz mam nadzieję, że wyzdrowiała. Tropiś jest bardzo dzielny. I taki piękny ! W ogóle zwierzaki często zachowuą się w lecznicy nad wyraz spokojnie. Ja myślę, że one wiedzą, że im się pomaga. ... A Tropiś Cię pamięta z głaskania, czułego szeptania, i Twojej troski. A poza tym, jaka Ty obca ! Dzieci i zwierzęta czują dobrego człowieka !
OdpowiedzUsuńNo, chyba że tak:)))
UsuńNajgorzej jest, że te zwierzaki nawet się poskarżyć nie mogą.
Piszesz, że dzieci i zwierzęta czują dobrego człowieka - no, chyba że tak:)))
UsuńNajgorzej jest, że te zwierzaki nawet się poskarżyć nie mogą z powodu swojego cierpienia.
Arteńko, moje się skarżą. A wtedy ja cierpię razem z nimi ! Kotka płacze, jak ją boli, a sunia tak patrzy w oczy i popiskuje, że można się skręcić. I w takich sytuacjach i jedna i druga nie odstępują mnie na krok.
UsuńTo tylko zostaje przy nich być i głaskać po łepetynkach.
UsuńBardzo dobrze rozpoznają dobrego człowieka, bardzo dobrze. Ewa, zdrowia dla twoich zwierzątek!
UsuńZdrowia dla nas wszystkich:)
UsuńCzy już lepiej czy ciałka nabrał? Przeczytałam zresztą u siebie na blogu pan napisał że cytuję:
OdpowiedzUsuń"Kilka lat temu stwierdzono u mnie przewlekłe zapalenie trzustki. Dziś gdy robię wyniki Pani doktor dziwi się że wszystko jest ok" Ten pan pisał o wrotyczu napar z wrotycza. Kupić w aptece sie nie da ale można porozmawiać z tymi co nasuszyli na zimę, pewnie odstąpią krzynkę dla pieska. Zrobić napar i podawać pieskowi.
Zapytaj Miki kochana, czy byłaby taka potrzeba zdobywać to ziele dla niej.
Dziękuję bardzo Elu za pamięć, muszę zapytać weterynarza. Tylko że jest istotna różnica między przewlekłym zapaleniem a ostrym, które miał Tropik. Przy przewlekłym jest niedobór enzymów a przy ostrym jest ich nadmiar i to się leczy na zupełnie różne sposoby. Tropik miał to ostre i z tego co się dowiadywałam, to leczy się tylko dietą, a leki podaje się przy przewlekłym, żeby uzupełnić enzymy. Ale zapytam o ten wrotycz , dziękuję bardzo.
UsuńP.S. Chudzina jest dalej:((
UsuńMikuś, z roślinami dla Tropisia uważaj. Te rośliny, które człowiekowi pomagają, dla zwierzęcia mogą być śmiertelne !
UsuńChyba jednak trzeba to skonsultować z weterynarzem.
UsuńNa pewno to zrobię, dzięki.
Usuńo rany - biedny Tropik ale zachował się prawdziwie bohatersko ;-)))
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć taką przyjaciółkę jak Ty - Dobra z Ciebie Dusza Arteńko ;-)))
Z tą przyjaźnią to nie taka prosta sprawa. Ale staram się jak mogę:)
UsuńArteńka jest wspaniałym człowiekiem...
UsuńDziękuję:)
UsuńMam bzika na punkcie psow i normalnie ryczalam jak czytałam.
OdpowiedzUsuńBiedne psisko,ale jakże mądre.
Wyglasiaj go ode mnie i wytulaj ;)
Ojej, nie trzeba płakać. Poproszę, Mikę, czyli Tropikową Panią, aby go w Twoim imieniu wygłaskała:))))
UsuńDziękujemy Ilono bardzo serdecznie, wygłaskany i wytulany jest aż w nadmiarze:)))
UsuńPozdrawiamy ciepło!
I od tego robi się cieplej na sercu:)
UsuńJejku, jaki mądry i piękny post! Kochana psinka, jak mądra:))) Ehh, wzruszyłam się bardzo:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Psinka - faktycznie - jest bardzo mądra:).
UsuńMoniko, dziękuję bardzo za ciepłe słowa dla Tropika:)) Pozdrawiam serdecznie
UsuńAż mi się łza w oku zakręciła, bo przypomniały mi się kroplówki mojego psa, który prawie trzy lata temu przeszedł na drugą stronę Tęczowego Mostu. Pięknie to napisałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo smutno jest człowiekowi w takich przypadkach, ale taka jest kolej rzeczy.
UsuńAnnette, dziękuję za wzruszenia...
Usuń