... i bardzo lubi przedwojenne kino:) A na dokładkę w latach 1933-1935 przebywał w Grudziądzu...
Lata 30. XX wieku i Grudziądz - jak dla mnie strasznie dawno i strasznie daleko... Jednak czego się nie zrobi, gdy się chce kogoś odnaleźć? Szkoda, że nie można przenieść się w czasie, można jednak przenieść się w przestrzeni. Postanowiłam pojechać do Grudziądza i na miejscu poszukać Henryka:) Ponieważ nigdy wcześniej tam nie byłam, pierwszego dnia błąkałam się bez planu po zupełnie nieznanych mi uliczkach Starego Miasta (fotografie celowo nie są opisane, gdyż doskonale oddaje to klimat mojego zwiedzania).
Chodziłam po ulicach i placach, patrzyłam na wielowiekowe zabytki.
Chodziłam po ulicach i placach, patrzyłam na wielowiekowe zabytki.
Przechodziłam przez bramy, zaglądałam z ciekawością w zaułki.
Podziwiałam pięknie odnowione budowle i stare przedwojenne kamienice.
Czasami moją uwagę przykuł jakiś detal architektoniczny, jakaś rzeźba lub szczególny balkon.
Na niektórych budynkach dostrzegłam napisy sprzed II, a nawet I wojny światowej (na fotografii z lewej strony jest napis "Skład towarów kolonialnych", słabo czytelny napis w j. niemieckim na fotografii z prawej strony mówi o jakiejś fabryce).
Zwiedzanie miasta nie było proste, gdyż remontowana jest linia tramwajowa i po przejściu kilku uliczek miałam wrażenie, że chodzę po wielkim placu budowy. Żeby przejść z jednej strony na drugą, na niektórych ulicach trzeba było zejść do półmetrowego dołu. Któregoś dnia, przed burzą, zerwała się wichura i... Trzeba było widzieć te tumany kurzu, piasku, cementu, a nawet drobnego żwiru, które "waliły" po oczach. Szczerze pisząc - nie dało się iść z zasłoniętymi ręką oczami.
Gdyby ktoś z Szanownych Czytelników chciał zobaczyć odwiedzone przeze mnie miejsca oczami Henryka, polecam galerię na stronie fotopolska.eu. Jeżeli kliknie się na wybrane zdjęcie, pojawi się opis, a obok mapa - przy odrobinie cierpliwości można odbyć wirtualny spacer po przedwojennym Grudziądzu (nie narażając się na trudności w chodzeniu po remontowanych ulicach).
Pierwszy dzień mojego wędrowania dobiegał końca. Doszłam do wniosku, że już wystarczająco jestem zorientowana w układzie uliczek Starego Miasta, aby następnego dnia od rana zacząć swoje poszukiwania. Wykorzystując ostatnie promienia słońca, fotografowałam coś szczególnego, gdy usłyszałam ciche wołanie miękkim, kobiecym głosem: Henryku! Henryku! Odniosłam niesamowite wrażenie, aż mi ciarki przeszły po plecach. Odwróciłam się i...
CDN.
Opowieść o moich poszukiwaniach Henryka: cześć I.
No nie, cudArteńka!!!! w takim momencie przerwać, umiesz bydować napięcie. Kiedy będzie kolejny odcinek????
OdpowiedzUsuńNo nieee, Bacha!!! Moja najwierniejsza Czytelniczko:)) Odcinek III się już tworzy - specjalnie dla Ciebie podpowiem, że będzie bogatszy w szczegóły:)
UsuńOj, Ty niedobra! Jak tak można zostawić czytelników z palącą ciekawością i poobgryzanymi pazurami?! Też czekam na kolejny odcinek:)
OdpowiedzUsuńDobra, dobra:) Byłam w Grudziądzu 5 dni (nooo, 4 doby), a tu dopiero opisane jest niedzielne popołudnie 10 sierpnia:)
UsuńRozumiem, to taki dziennik pobytu w Grudziądzu i śledztwa. No ale żeby urywać w takim momencie...
UsuńNo to co ja biedna mam zrobić, kiedy tak było... NAPRAWDĘ:)))
UsuńJa w to wierzę, że NAPRAWDĘ, ale co było dalej...
UsuńDzięki Tobie pierwszy raz widzę Grudziądz:)))
Szczerze mówiąc (pisząc:), to dzięki Mice i ja pierwszy raz zobaczyłam Grudziądz.
UsuńTo musiało być ładne miasto przed wojną...
UsuńByło:)
UsuńSuper, w takim ze razie zostawiam w spokoju paznokcie z nadzieją że jeszcze dziś, znaczy się przed 24.00 ten III-ci będzie.
OdpowiedzUsuńDziś to chyba nie da rady, ale może jutro:)
UsuńNo nie! Ale suspens!
OdpowiedzUsuńPoczekaj na czwarty odcinek - tam dopiero będzie suspens!!!
UsuńTo jeszcze tyle czekania! Serca nie masz!
UsuńSerce mam - dlatego tak dokładnie i powoli piszę. Inaczej można by było na zawał zejść, a tego byśmy nie chciały, prawda?
UsuńO NIE !!! Ale że jesteś wredna, to się fcale po Tobie nie spodziewałam !
OdpowiedzUsuńMikę też tak maltretujesz ? Czy chociaż jej choć trochę uchyliłaś rąbka ?
Arteńka, nie znęcaj siem nad nami !!! Napisz jednym cięgiem, Co ? Proszem Ciem zez serca całego ! Bo mię skręci !
No żesz kurna nic nie wiem, pary nie puściła z paszczy!!! I nic tylko atmosferę robi... Arteńka, konkrety bo fioła dostanę a na sumieniu będziesz miała nie tylko paznokcie ale i zęby, jak się połamiom...
UsuńJednym ciągiem nie mogę, bo... padłabym ze zmęczenia:))) A poza tym, co by to była za radość z odkrycia:))) Trzeba się trochę pomęczyć:)
UsuńMiko - Ty masz bojowe zadanie. Uważając na paznokcie i przy okazji na zęby, proszę się w tzw. międzyczasie zastanowić, co Ty z tym zrobisz... jak się już doczekasz końca mojej opowieści.
UsuńDobrze, że nie pojechała tam, dajmy na to na miesiąc, bo byśmy serial mieli jak wenzuelski ! Czy inny brazylijski. Ze czy lata by się ciągło !
UsuńPo miesiącu to byście mnie musiały stamtąd wywieźć na noszach:)
UsuńNo chyba, że będziesz dawkować: jeden odcinek dziennie tak jak dni w Grudziądzu.
OdpowiedzUsuńWkładam zbroję, znaczy uzbrajam się w cierpliwość.
Spróbuję z tymi odcinkami: jeden dzień pobytu - jeden odcinek opowieści. Dla wyjaśnienia: do Grudziądza dotarłam w ubiegłą niedzielę po południu, wyjechałam w czwartek rano:)
UsuńCzekam na ciąg dalszy:)))
OdpowiedzUsuńTo się cieszę:)
UsuńHa,ha Arteńka paradna jesteś ,wspaniałą żeś tą przystawkę zaserwowała ,a apetyt rośnie.....
OdpowiedzUsuńOna się zbyt skupia na przystawkach, ja bym choć już zupę chciała...
UsuńZ przystawkami tak jest:)
UsuńMiko, jak człowiek głodny - zupa bardziej smakuje:)
UsuńOj, będzie smakować ta zupa, coś czuję:)))
UsuńMam nadzieję:) Bo utrudziłam się wielce:)
UsuńOjacie, nie wierzę, że skończyłaś w takim momencie! Litości!!!
OdpowiedzUsuńPrzecież litości nie ma na tym świecie:) A tak szczerze pisząc - z tym wołaniem - to tak naprawdę było:)
UsuńTen napis po niemiecku: podejrzewam, że chodzi o fabrykę butów. Czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za odczytanie napisu na budynku, mam dwa zdjęcia tej ściany (robione w różnym świetle), ale nie znam niemieckiego, poza tym dla mnie napis był mało czytelny. Zapytałam wchodzącą do bramy panią, czy nie wie, co tam jest napisane, ale popatrzyła na mnie z podejrzliwością i stwierdziła, że to nie po polsku:)
UsuńTo prawdopodobnie Fabryka Butów Hermana Reicha. Była taka w Graudentz.
UsuńWielkie dzięki za podpowiedź. Budynek mieści się na Pl. 23 Stycznia (nie mogę jednak w dostępnych mi źródłach znaleźć potwierdzenia:).
UsuńNo, Pani Detektyw, czekam na ciąg dalszy. Spać przez Ciebie nie będę mogła :-)
OdpowiedzUsuńPiszę, piszę dalej, bo kolejne ofiary mojego pisania się szykują:)
UsuńAnette, odpisałam ci w komentarzach pod moim wpisem "Listy z przeszłości" :)))
UsuńO wooow :D Uwielbiam starą przedwojenną architekturę, a znalezione napisy mnie zawsze fascynowały :D W moim mieście takich nie brakuje... Ostatnio odkryto fresk na klatce schodowej i malowidło na ścianie :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i pozdrawiam :D
W Grudziądzu jest wiele takich perełek, tylko trzeba się czasami nieźle natrudzić, żeby je dostrzec.
UsuńArte, nie zwyczymie, ale Ty twardziel jesteś!
OdpowiedzUsuńSkała niewzruszona i serce z kamienia... A swoją drogą to te detale architektoniczne to przepiękne są... Te dwa ptaki (bociany?) i balkon z lwami...
UsuńMur-beton, a serca to w ogóle nie zauważam !
UsuńA mnie się podobają te budynki z małymi okienkami (pierwsze zdjęcie - po prawej) I samotny balkon, prwdopodobnie na szczytowej ścianie - jak z Włoch przeniesiony.
Hano, bo jak się od czasu do czasu po tych Tatrach przelecę, to i trochę tej twardości skał zostaje:)
UsuńMiko, wydaje mi się, że to czaple:) Ale co by to nie było - faktycznie jest piękne:)
UsuńEwo, te budynki z małymi okienkami to spichrze nad Wisłą, teraz jest tam muzeum. A balkon robi ogromne wrażenie - pusta, szara ściana i taaaki balkon.
UsuńMoże i czaple, dlatego dałam znak zapytania:))))
UsuńNo nie!!!! Przecież nie wytrzymam. Do jutra? I to nie wszystko jeszcze?? Arteńka!!!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Grudziądz to takie w sumie ładne miasteczko, myślałam, że mniejsze, a tam nawet tramwaje są!!!!
Mnemo, to było piękne miasto. Z zamkiem na wzgórzu.
UsuńNigdy Owieczko nie byłam. Od nas jeździło się do Kołobrzegu nad morze:))
UsuńWitaj Mnemo:) Już chyba jesteś w domu:) Piszesz o tramwajach - Grudziądz jest jednym z 14 miast w Polsce (faktycznie najmniejszym), w którym są tramwaje. Mało tego - od ponad 100 lat. I do niedawna można było się ze zgrzytem na ostrych łukach przejechać po wąskich ulicach Starego Miasta. Teraz trzeba poczekać aż to wszystko wyremontują. Jak pisze Owieczka - to BYŁO piękne miasto. Teraz ślady tej piękności można dostrzec, tylko trzeba chcieć:)
UsuńJestem, napisałam do Ciebie maila:)))
UsuńPrzeczytałam opowieść Miki, Twoją część pierwszą i część drugą poszukiwań. Bardzo jestem ciekawa dalszej części. :)
OdpowiedzUsuńKuzyna wysłałam do kościoła parafialnego w Piotrkowie Trybunalskim znał lepiej rosyjski niż ja. W tych latach tam był zabór rosyjski wiec i księgi były prowadzone w tym języku. Po małym handryczeniu się z proboszczem, dopadł ksiąg z okresu go interesującego. Znalazł zapis dotyczący chrztu jego babci a najstarszej siostry mojego ojca Marii, bardzo wzruszony przeczytał iż: przyniesiono dziecko płci żeńskiej oraz inne informacje o chrztach ślubach rodziny. Piękne. :)
Piękne:) Takie księgi parafialne są skarbnicą wiadomości:) Zawierają czasami ogrom danych, nawet o rodzicach chrzestnych.
UsuńNo ciekawe co będzie dalej...Ale Grudziądz wygląda na zdjęciach uroczo. Chciałabym zobaczyć to miasteczko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOoo, miło mi, że kolejna osoba zaciekawiła się losami Henryka:) Do Grudziądza warto pojechać:)
UsuńNie, ja sie tak nie bawie! czesc trzecia pliiiiiiiiiiz! swoja droga Grudziadz wyglada zachecajaco!
OdpowiedzUsuńNa część trzecią zapraszam dziś wieczorem:)
UsuńZaczynam czekać...
UsuńJuż jest:)
UsuńArte, nowy post zdążyłam sklecić, spieszę się, myślę, na pewno jest ciąg dalszy, a tu kicha...Rzuć jaki ochłap przed nocą!
OdpowiedzUsuńArteńka- twardzielka!!! Ani piśnie:)))
UsuńAaaaaaaa, koniec???
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie ten Grudziadz!
Aaaaaaaa, koniec będzie - ale trochę cierpliwości by się przydało:)
UsuńNo nie mogę, w takim momencie?! Chyba pójdę sobie zaparzyć melisę i może jakoś dotrwam do kolejnego odcinka :-)
OdpowiedzUsuńMelisa jest dobra na wszystko:)
UsuńByłam w Grudziądzu kilka lat temu , też byłam nim zachwycona :):)
OdpowiedzUsuńBo to piękne miasto:)
Usuń