Dnia 2 września 2014 r. o godz. 15:00, w czasie, gdy wędrowałam w chmurach zielonym
szlakiem z Kuźnic na Kasprowy Wierch, na moją skrzynkę e-mailową przyszedł
list, którego fragment pozwolę sobie zacytować:
Jeżeli jest Pani nadal zainteresowana
losami p. Henryka z Grudziądza, proszę o kontakt mailowy. Być może moje
informacje będą przydatne.
Jakże jestem wdzięczna
za to, że Pani napisała do mnie:))) Właśnie dziś dostałam odpowiedź na moją
prośbę, skierowaną do p. dyrektor II LO w Grudziądzu, która mi odpisała, że
niestety żadnej dokumentacji sprzed wojny szkoła nie posiada (z wyjątkiem klas
żeńskich). Oczywiście, że jestem zainteresowana każdą informacją dotyczącą
Henryka. Za wszelkie dane na jego temat będę wdzięczna.
Na kolejny e-mail długo nie trzeba było czekać. Już następnego dnia o godz. 12:53
(w tym czasie zaczynałam we mgle wędrowanie czerwonym szlakiem z Doliny
Kościeliskiej w kierunku Czerwonych Wierchów) dostałam odpowiedź, w której
znalazłam potwierdzenie, iż wszystkie moje ustalenia dotyczące Henryka
Ossowskiego były słuszne.
Z informacji uzyskanych w oparciu o dokumentację zgromadzoną w związku ze "Zjazdami Byłych
Wychowanków Szkół Grudziądzkich 1920-1939", w większości których Henryk
brał udział (czasami wraz z żoną) wynika, że:
- urodził się 29 VIII 1915 r. (wątpliwości dotyczące zapisu daty
urodzenia w części 7, w zapisie brakowało jednak tej
jednej "pałeczki"),
- ukończył w roku szkolnym 1934/35 Państwowe Gimnazjum Klasyczne im. Jana III Sobieskiego,
- był blondynem.
W e-mailu jest również imię żony i córki, ostatni adres zamieszkania wraz z
numerem telefonu, a także numer telefonu do córki. Jest też zdjęcie nekrologu, na
którym widnieje dokładna data śmierci w 2000 r. i napis świadczący o wnuku (wnukach?).
Jest także link, który umożliwia zapalenie wirtualnego znicza na grobie Henryka
i jego żony.
Pozwolę sobie zacytować autorkę e-maila, która stwierdza następująco:
(…) wszystko wskazuje na to, że p. Henryk
był synem Konstantego Ossowskiego (Inspektora Szkolnego w Grudziądzu)
mieszkającego przy ul. Ogrodowej 37 - i stąd Henryk ma na drugie imię
Konstanty. Miał on najprawdopodobniej starszą siostrę RENATĘ i brata STANISŁAWA
WITOLDA. Ale to są tylko moje przypuszczenia...:)
(...) mogę dodać od siebie, że p. Henryk bywał
w naszym domu, gdy byłam b. młoda. (…) Zapamiętałam p. Henryka jako
najsympatyczniejszego starszego pana z całego grona Grudziądzaków.
Jestem pod ogromnym wrażeniem Pani odpowiedzi. Bardzo dziękuję za tak
wyczerpującą i pełną faktów historię p. Henryka Ossowskiego.
Niesamowita historia, gdyż - jak wynika z Pani listu - na podstawie tak skąpych
danych, jakie posiadałam, stworzyłam tak prawdopodobny życiorys. (…)
Serdecznie Pani za wszelkie informacje dziękuję, do podziękowań dołącza się
właścicielka listów.
Jestem właśnie u niej, przejrzałyśmy jeszcze raz dokładnie wszystkie listy
i dostrzegłyśmy kilka szczegółów, które - niestety - zmieniają nam obraz całej
sytuacji. W jednym z listów na końcu widnieje mało zauważalny dopisek, który
umiejscawia Henryka w Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym i Humanistycznym. W
związku z tym poszukiwania można zacząć od początku:)
W tym miejscu bardzo serdecznie dziękuję Autorce e-maili, która włożyła tak dużo trudu w odszukanie informacji na temat dalszych losów Henryka. Pozwolę się zwrócić oficjalnie:
Jestem pod ogromnym wrażeniem reakcji Pani na moje posty. To niesamowite, w jak krótkim czasie moja opowieść o poszukiwaniu nadawcy Listów z przeszłości znalazła swój ciąg dalszy. Popełniłam jednak dużo błędów w interpretacji dostępnych mi w tamtym czasie danych, skutkiem czego odszukałam niewłaściwą osobę. Odpowiadając na pytanie zawarte w Pani ostatnim e-mailu stwierdzam, że można dziś powiedzieć na 100%, iż Henryk Ossowski, którego znalazłam w Grudziądzu i o którym Pani napisała, nie jest autorem tych listów.
Pragnę też przeprosić Mikę oraz najbliższą rodzinę Henryka Ossowskiego, a także osoby bezpośrednio zainteresowane i Szanownych Czytelników za wprowadzenie w błąd.
Na fotografiach ilustrujących dzisiejszy post widnieją: Gimnazjum Klasyczne widziane od strony Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczego i Humanistycznego i odwrotnie - Gimnazjum Matematyczno-Przyrodnicze i Humanistyczne widziane od strony Gimnazjum Klasycznego (oczywiście w Grudziądzu). Druga szkoła (ta właściwa) była pierwszym budynkiem, który pokazał mi się dosłownie przed nosem po wyjściu z miejskiego autobusu.
Niesamowite jest to, że 80 lat temu, niemalże w tym samym czasie i w tym samym miejscu (wejścia do szkół są położone względem siebie w odległości 70 metrów), uczyli się dwaj osiemnastolatkowie o tym samym imieniu, kolorze włosów i planach na przyszłość. Mieli podobne zainteresowania humanistyczne. Dzieliło ich tylko 2 miesiące różnicy wieku i data matury.
O młodszym z nich zebrałam dość dużo informacji. Znam jego rodziców, rodzeństwo, kolegów szkolnych i nauczycieli, adres zamieszkania przed i po wojnie. Wiem, że założył rodzinę, dożył sędziwego wieku. Uczestniczył w wielu "Zjazdach Byłych Wychowanków Szkół Grudziądzkich 1920-1939" i był najsympatyczniejszym starszym panem z całego grona Grudziądzaków. Znając siebie, pewnie kiedyś na jego grobie zapalę lampkę, przepraszając za całe to zamieszanie związane z Jego osobą:)
Na razie nie mam pojęcia, czy uda się odszukać autora listów do panny Rysieńki... Nie wiem zupełnie, czy dowiem się cokolwiek więcej ponad to, że był uczniem Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczego i Humanistycznego w Grudziądzu. A tak przy okazji - proszę spojrzeć na zdjęcia powyżej. Trzeciego dnia moich poszukiwań kolejny raz przechodziłam koło jego szkoły... Na widok powalonego nocną burzą drzewa stwierdziłam, że trzeba się spieszyć, gdyż upływ czasu może wiele zmienić i utrudnić odnalezienie Henryka. Przyznam się - pisząc dziś ten post przemknęła mi myśl, że może to był jego "znak" próbujący wskazać mi właściwą szkołę...
CDN
(zdecydowanie:)
Jeszcze nie komentuje, tylko że jestem pierwsza!!!!
OdpowiedzUsuńBacha:))) Rany - 6 minut:)) Tak szybko się zjawiłaś od opublikowania postu:) Dzięki:)
UsuńBo co rusz sprawdzałam. I tylko skakałam Kurnik-Arteńka-Kurnik-Arteńka, no i trafiłam.
UsuńA jakbyś miała swój blog i na bocznym pasku blogi innych, to samo by Ci "mówiło", że pojawił się nowy post:)))))
UsuńBlog założony ale nie prowadzony, mam go żebym mogła się logować.
UsuńMożna i z doskoku, ale trzeba wtedy za każdym razem wpisywać adres:)
UsuńBacha, nie trzeba zakładać bloga, żeby się logować, wystarczy konto Google.
UsuńJakby to nie robić - warto poczytać od czasu do czasu, co tam blogowianki nowego wymyśliły:)
Usuńa ja druga
OdpowiedzUsuńPowiem więcej - pierwsza:)) Jako pierwsza podałaś właściwą szkołę:))))
UsuńNo to przecież oczywiste, ż się znajdzie. Innej opcji nie ma. Bo przecież dla Arteńki nie ma rzeczy niemożliwych!!!!!
OdpowiedzUsuńMnie to nawet cieszy, martwiłam się że skończą się odcinki, sprawa się wyjaśni.
UsuńA tu nowe emocje.
Bacha - dzięki za wiarę w moje możliwości:)))
UsuńRucianko - mam nadzieję, że nie będzie "do trzech razy sztuka":))))
A nawet gdyby tak było,to przyszła powieść będzie jeszcze ciekawsza.
UsuńRucianko - nie kuś losu:)))))
UsuńKuś, kuś, ja też kuszę:)))
UsuńA może by tak trzymać kciuki za odszukanie za drugim razem, albo odpukać w niemalowane JAWOROWE drewno:))) Chyba na trochę odłożę poszukiwania i odgrzebię deseczki:)
UsuńMogą się przydać!
UsuńNa pewno się przydadzą:))) W przyszłym tygodniu zabieram się do roboty:)))
UsuńJa też się cieszę, że historia ma dalszy ciąg:) I może być do trzech razy sztuka:)))
UsuńDziewczyny - "wykraczecie" mi te trzy razy:)
Usuńno tak tutaj byla Kalipso o trzeciej nad ranem, czyli jednak piekla bulecki!
UsuńA przepisu na blok u nas nie podała!
UsuńPodałam, Mika, chyba nic go nie zeżarło:)
UsuńNo, 5.19 - tym razem bardziej przyzwoita pora:))))
UsuńOoo, to aż tak się porobiło :)
OdpowiedzUsuńOj, taaak:)
UsuńNo, ale jak to mówią: "nie ma tego złego"... :) To wszystko na pewno ma jakiś sens, tyle różnych znaków, zbiegów okoliczności... niesamowita przygoda, ciekawe dokąd jeszcze zaprowadzi :) Ciąg dalszy być musi :)))
UsuńZgadzam się - niesamowita przygoda:) I mam nadzieję, że będzie szczęśliwe zakończenie:)
UsuńLepszego znaku nie mógł Henryk dać!
OdpowiedzUsuńTo zadziwiające, że jedno zdanie Miki rzucone gdzieś ot tak, bez szczególnego zamiaru, a tym bardziej nadziei, pociągnęło za sobą taki ciąg wydarzeń!
Tak normalnie to nie wierzę w tego typu "znaki", ale w tej historii tyle jest... niesamowitości...
UsuńA co do zdania Miki - trzeba uważać na to, co się wypowiada:)))) Może się spełnić:)
Zwłaszcza przy tobie trzeba uważać, co się mówi:))))
UsuńBo ja wszystko traktuję "na poważnie":)))) Nawet jak ktoś chce kupić browninga za 90 zł:))))
UsuńHa, ha!
UsuńHa, ha, ha:)))
UsuńKupiłaś temu komuś tego browninga ? Pewnie chociaż próbowałas :)))
UsuńTo nie ja chciałam kupić browninga:)))) Tak sobie Heniek żartował w jednym z listów - ale o tym to więcej ma informacji Mika:)
UsuńPociągnęło ciąg... nieźle mi poszło, ale to z emocji.:)
OdpowiedzUsuńBo ciągiem o Henryku myślisz :)
UsuńTo wszystko ze względu na ciąg arytmetyczny, o którym Henryk pisał:))) Przyciśnij Mikę, aby napisała, co on takiego wymyślił na temat kwadratu odległości:)))))
UsuńWyrazy uznania. Ciekawe, czy uda się jeszcze coś ustalić. To niesamowite, znaleźć osobę (nawet jeśli niewłaściwą), jak podróż w czasie.
OdpowiedzUsuńDzięki, ale wyrazy uznania tym razem należą się Pani z Grudziądza, która przeczytała moje posty i dołączyła swoją wiedzę na ten temat:))))
UsuńPozdrawiamy Panią.
UsuńOoo, taaak, zdecydowanie:)
UsuńPozdrawiamy:)))
UsuńBadzmy dobrej mysli, byc moze Henryk da jeszcze inne "znaki"
OdpowiedzUsuńArtenko, czytajac Twoj post adrenalina mi podskoczyla :)
Pozdrawiam Cie serdecznie :)
Adrenalina???? A czy Ty wyobrażasz sobie, co poczułam, gdy niemalże w tym samym czasie otrzymałam e-maila z Grudziądza z taaakimi informacjami, a Mika czytała listy odkrywając nowe fakty:)))
UsuńPrawie 4 noce nie śpię;)))))))
Mnie też adrenalina podskoczyła, a zważywszy na porę, to nie cieszy mnie taka reakcja. Jak tu teraz spać? Oj, ten Heniek:)))
UsuńNo tak - przez Henryka już kilka nocy ktoś "zarwał":)
UsuńDla mnie historia pasjonująca i jeszcze pytałam jakiś czas temu Mikę czy czegoś nowego do wytropienia nie znalazła. Gdybym była w kraju to pewnie bym tropiła razem z Arteńką.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Cię tu nie ma:)) Ale może kiedyś i my się spotkamy...
UsuńNo ja też sprawdzałam, sprawdzałam i nie trafiłam i się spóźniłam... Arteńko, zlituj się za co ty mnie przepraszasz???? Przecież włożyłaś tyle czasu i trudu w te poszukiwania, poświęcając się temu bez reszty, że grzechem byłoby mieć jakiekolwiek pretensje...
OdpowiedzUsuńHeniek dawał znaki bez wątpienia:))) I czeka na odkrycie swojej osoby... Wiesz, to naprawdę fajnie, że jeszcze tyle do odkrycia:)))
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku:) Przepraszam, bo... tak mi się spodobało to, co od razu znalazłam, że nawet mi nie przeszkadzało, iż trochę nie zgadza się z faktami opisanymi przez Ciebie...
UsuńHeniek na pewno czeka cierpliwie na odkrycie swojej osoby:) No, w końcu sam chciał być w tej "historji futurystycznej":)
I na pewno będzie w tej historji... Tylko chyba w życiu się nie spodziewał, że w taki sposób. Maila napisałam (już drugiego):))
UsuńPewnie mu nie o taką historię futurystyczną chodziło, ale... kto to wie?:)))
UsuńZnalazłam @ - ale tylko jednego:)
Gdybyś Arteńko swoje wakacyjne podróżowanie zaczeła od Zakopanego i przeglądania listów Henryka , nie byłoby błędów . Tylko wtedy nie poznałabyś i my razem z tobą ,ani Grudziądza ,ani Henryka Ossowskiego ,ani przemiłej i uczynnej pani z internetu i nie było by związanych z tym opowieści . I gdybyś była w innym terminie w Zakopanym , Mika nie miała by kroplówkowego wsparcia .Czyli wszystko odbyło się jak nalezy :)))))
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie myślałam w ten sposób, ale to ... ma sens:) Pewnie tak MUSIAŁO być:)))
UsuńTo ma bardzo głęboki sens... Przypadków nie ma, jest przeznaczenie i Opatrzność. Takie jest moje zdanie:))) Marija wyłożyła to wszystko bardzo klarownie:))))
UsuńJestem tego samego zdania:)
UsuńIdąc dalej tym tokiem rozumowania, może Henryk Ossowski miał się odnaleźć. Może potrzebuje jakiegoś wspomnienia lub modlityw. Jeśli byłaby możliwość pociągnięcia wątku Henryka O. to też chętnie przeczytam, skoro wiemy z jego życia tak intymne szczegóły, że mama rozdawała kakao w szkole to i cała reszta nie zaszkodzi.
UsuńRany!!!! Prowadzisz moje myśli na tory, na które w życiu sama bym nie trafiła:)
UsuńNa pewno, gdy zaplanuję wyjazd do Gdyni, zajrzę na cmentarz. Znam już lokalizację grobu, a poza tym od wielu lat chciałam tam trafić, gdyż na tym samym cmentarzu jest pochowany Karol Borchardt - ten od książki pt. "Znaczy kapitan". Nie myślałam, aby spróbować nawiązać kontakt z córką Henryka, ale...
Tyle osob tak cieplo mysli o Henryku, o Twoich poszukiwaniach, moze jeszcze ktos sie odezwie - swiat blogowy to w sumie taka nasza mala wioska.
UsuńLiczę na to, że się ktoś jeszcze odezwie. Chyba muszę zabrać się do opisania nowych informacji na temat właściwego Henryka:)
UsuńMy czekamy, i nie poganiamy. Nie bede Cie juz komplementowala, bo wiem, ze to moze peszyc. Jestes niezwykla osoba, ale to wszyscy wiemy:)
UsuńProsiłaś o wyrażenie opinii.
UsuńTo zrobię to u Ciebie, nie w Kurniku.
Skoro poszukiwania zaprowadziły Cię do Henryka Ossowskiego, to pewnie był jakiś powód. Wielu rzeczy nie wiemy i nie pojmujemy ale to nie znaczy że ich nie ma.
Tak samo jak nie słyszymy pewnych dźwięków a słyszą je zwierzęta.
Być może to nam była potrzebna ta podróż w czasie i emocje z nią związane.
Nie wiem tego.
Wiem,że bardzo mi się podobała i z chęcią bym kontynuowała oba poszukiwania.
Ale to zależy od Ciebie.
Może okaże się że się znali a może byli przyjaciółmi?
I ja mysle podobnie do Ciebie Rucianko. Przeciez Grudziadz, to nie Paryz i wydaje mi sie, ze musieli o sobie wiedziec.
UsuńAtaner, to fajnie, że tyle osób czeka na cd tej historii. Za dobre sowa dziękuję, ale ... faktycznie - nie trzeba:))))
UsuńCo do niezbadanych dróg, jakimi człowiek podąża - zgadzam się - na pewno ta podróż była mi potrzebna:) Tak mnie pochłonęła,ze zapomniałam o wszelkich problemach (dziś już nieistotnych), którymi pewnie bym się w tamtym czasie niepotrzebnie przejmowała:)
UsuńBiorąc pod uwagę odległość pomiędzy szkołami (kilkadziesiąt metrów) i ich wiek (a poza tym w starszych klasach było ok. po 20 uczniów) jest duże prawdopodobieństwo, że mijali się często, może w drodze na pocztę:)
UsuńNajwiększy trud poszukiwań ponosisz Ty.
UsuńMy zbieramy śmietankę.
Pewnie chodzili razem do szkoły powszechnej i siedzieli w jednej ławce ;)
UsuńMoże by tak poszukać w necie o podstawówkach?
Teraz mi to wpadło do głowy.
No i Parafie...
UsuńMysle, ze Artenka to robi z wielka przyjemnoscia, ale faktycznie my tylko zbieramy smietanke.
UsuńZ innej beczki! Bardzo wzruszyla mnie opowiesc o nagrobku , ktory przywrocilas do "zycia" i pazurkami wyrywalas chaszcze. Wielki szacun!
Rucianko, co tam trud:))) Efekty się liczą:))) Nie pomyślałam o szukaniu w podstawówkach, choć kilka z nich sobie wynotowałam. Niestety - jedna z nich, do której Henryk Ossowski miał najbliżej - nie istnieje, na jej miejscu jest zupełnie inna. Ale poszukać można:)) Jeśli chodzi o parafie - chyba nie poradzę - skoro urodzili się (obaj) w 1915 r., to ich dokumenty były napisane w j. niemieckim.
UsuńAtaner - z tym nagrobkiem to był... pikuś:) Trafienie na galerię fotografii, w której Mika zobaczyła zdjęcie grobu swoich dziadków - to dopiero był... strzał w dziesiątkę;))))
UsuńDziefczynki, coś tu jest na rzeczy, za dużo zbiegów okoliczności.
UsuńWygląda na to ,że metafizyczna to jesteś ty Arte . Napisałas ,ze ta podróż była ci potrzebna ,wsłuchaj się w siebie czego teraz potrzeujesz :))))
UsuńMaria, ma racje. Tez odnioslam takie wrazenie.
UsuńO, rany!!! Potrzebuję teraz... snu:)))) A jak się wyśpię... biorę się do roboty:)))) I będę uważać na to, co piszę;)))
UsuńTylko nie walcz ze sobą i poddaj się intuicji:)) Gdzie cię zaniesie, tam będzie na pewno dobrze i ciekawie. Cieszę się, że te poszukiwania dały ci trochę oddechu psychicznego... I jeszcze bardziej się cieszę, że ci się jeszcze chce:)))))
UsuńIntuicja podpowiada mi Toruń, a Ty kusisz piernikami i Kopernikiem:))) Moja KoleżAnka zapytała ostatnio: "To co, nie szukasz już Henryka, tylko Mikołaja?":))))
UsuńFabula przyszlej ksiazki o poszukiwaniu autora listow do panny Rysienki sie rozbudowuje pieknie, wiec dalej mamy mnostwo atrakcji, ale teraz wydaje mi sie ze danych jest wiecej i bedzie latwiej. Poza tym pan Henryk Ossowski doczekal sie opowiesci o sobie, a jak widac byl przesympatycznym czlowiekiem wiec mu sie nalezy! DCDN ale fajnie!
OdpowiedzUsuńZgłaszam się na współ-autora tej powieści. :D
UsuńHenryk Ossowski przybija w niebie piątkę Heńkowi od Rysieńki i puszcza oko do adiutanta Hubala:)))
UsuńPonieważ mam bogatą wyobraźnię - widzę tę scenę z przybijaniem "piątki":) Doborowe towarzystwo się w tym niebie zebrało:))) Ale, oprócz wymienionych przez Kalipso, jest tam jeszcze Henryk, którego znalazłam w podchorążówce i Henryk, którego znalazła w Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym Pani z Grudziądza. Jest tam jeszcze ktoś, ale... o nim już niedługo:))))
UsuńJaglana - dzięki za zgłoszenie. Ale - uprzedzam lojalnie - narobić się trzeba, a "zapłaty" żadnej:)) Ale przecież to w tym wszystkim jest najlepsze:)))))))
UsuńNarobić się trzeba, ale zakładam, że jestem genialną pisarką oraz że dzieło to będzie bestsellerem wobec czego na przysłowiowe mulinki mi skapnie, najgorszy problem widzę w tym aby ktokolwiek chciał to wydać.
UsuńA propos przybijania piątki, moim zdaniem siedzą sobie na chmurce i mają z nas niezły ubaw.
UsuńJeśli chodzi o geniusz - nie wątpię:))))
UsuńCo do bestseleru - nie mam pojęcia...
Wydać można prosto - wystarczy ok. 30-40 osób po 100 zł - i mamy 500 egzemplarzy:))))
A ubaw? Na pewno jest nieziemski, szczególnie, gdy tyle "bab" po nocach nie śpi:)
UsuńFantastycznie dla dramaturgii akcji. A poza tym nie myli się tylko ten kto nic nie robi. I ile osób zainteresowanych czekających na kolejne odcinki.
OdpowiedzUsuńDzięki za to zdanie na temat niemylenia się:)))
UsuńPrzypomnialam sobie, jak w ktoryms z komentarzy wspomnialam o tym, ze tak wiele osob czyta o "listach z przeszlosci", a nikt sie nie zglosil z Grudziadza - i prosze jaka niespodzianka, ciesze sie z Toba Artenko, tyle informacji, i wiele sie wyjasnilo odnosnie Henryka.
OdpowiedzUsuńWierze, ze odnajdziesz tego wlasciwego, i wiernie Ci kibicuje.
A Pani z Grudziadza, naleza sie wielkie podziekowania od nas wszystkich czytajacych opowiesc o Henryku.
Pozdrawiam:)
Nawiązanie korespondencji przez Panią z Grudziądza jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, do tej pory nie wiem, jak do mnie trafiła:))) I jeszcze raz dziękuję:))))
UsuńW tej historii jest tyle dobrych zdarzeń, że wierzę, iż będzie szczęśliwe zakończenie - bo zakończenia zawsze powinny być szczęśliwe:)
Dopiero dotarłam, ale mam zaległości........
OdpowiedzUsuńArteńko, nawet jeśli ten "prawdziwy" Henio pozostanie tajemnicą, to dzięki Tobie zaznałyśmy sporo adrenaliny podczas powstawania kolejnych postów. Tylko jakoś nie wydaje mi się abyś dała tej sprawie spokój. Czasem też tak bywa, że nagle jakiś zbieg okoliczności i sprawa nabiera nowego rozpędu, czego i Tobie i Mice życzę.
Pięknie dziękuję za życzenia:) Poczekam cierpliwie na ten zbieg okoliczności:) Oczywiście nie to, żebym nie szukała w internecie, ale tam... jest dużo i niekoniecznie na temat:)
UsuńCzuje sie troche tak, jakbym czytała dobra powieść. Z wątkiem sensacyjnym.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie-historie do zapisania!
No tak , wątek sensacyjny się pojawił:) Ba, nawet browning już też zaistniał - ale to był żart... Henryka:)
UsuńHmm... przyznam, że nie wiem co czuję...
OdpowiedzUsuńWzruszenie, rozczarowanie, zaciekawienie, podziw... Mieszają się we mnie te uczucia...
Tyle pracy, tyle poszukiwań... i to nie on...
z drugiej strony... jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego detektywistycznego kunsztu i faktu, że znalazła się Pani, która natrafiła na Twój post i znała Pana Henryka...
Cała ta historia mocno mnie zaciekawiła... Chciałabym aby Henryk przeżył wojnę, założył rodzinę...
Dzięki Mice, dzięki Tobie - stał się kimś bliskim, kimś znanym...
Dziękuję ;-)))
Miałaś to szczęście, ze Ci się komputer zepsuł:))) Dziękuję za dobre zdanie na temat moich poszukiwań, niestety - trochę "pobłądziłam", ale będę szukać dalej. Zresztą - jak sama piszesz - i tak Go już tyle osób "prawie" zna:)))
UsuńHmm... szczęście powiadasz...
Usuńno jakoś wciąż nie umiem tak na to spojrzeć ;-)))
Nie błądzi tylko ten kto nic nie robi ;-)))
Czasami dobrze jest odpocząć od komputera - stąd to "szczęście":)
UsuńNo to czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg nowej historii.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - miało być tylko 5-6 części, a tu już wszyscy czekają na część 11:)))
UsuńBędziemy czekać i na 20...
UsuńMam nadzieję, że wcześniej się to wyjaśni lub, że wyjaśni się, że się nie wyjaśni:)))
UsuńTobie Arteńko Mała a Wielka dziękowałem dziś telefonicznie, a wszystkie Panie pozdrawiam. I powtorzę raz jeszcze....Szcun Okropelny :)
OdpowiedzUsuńOoo:) Wieeelkie dzięki choć od Małej:)
Usuń