Grudniowy Kazimierz

 W grudniowe południe nic i nikt nie zakłóca mojej wędrówki po Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.





Zupełnie pusty rynek - taki widok w innym czasie nawet trudno by było sobie wyobrazić czy wyśnić.



W witrynie ulubionej galerii przeglądają się jedynie sąsiednie budynki.


Zasmucone anioły czekają na wiosnę i lepsze czasy.



W sadach nie ma kto zerwać dojrzałych jabłek.

A może celowo je pozostawiono, by zdobiły choinki?

14 komentarzy:

  1. I nawet nie miałaś gdzie się napić gorącej czekolady!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ależ wypiłam gorącą czekoladę. Co prawda, nie w Faktorii (nadal jest zamknięta). Wedlowskiej, pitej na ulicy przez papierową rurkę, nie polecam.

      Usuń
    2. Czyli taka się nie liczy... :(

      Usuń
    3. Zupełnie się nie liczy.

      Usuń
  2. Stanowczo nadmiar turystów odbiera urok takim miejscom. Mnie się podoba taka pustka, odsłania wszystkie uroki miasta. Wzruszyły mnie te jabłuszka, pewnie sójki jeszcze o nich nie wiedzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, nie pomyślam o tym, że Kazimierz bez turystów ma dużo więcej uroku. Ale masz zdecydowanie rację.

      Usuń
  3. Niezwykle malownicze miasto i jabłuszka na drzewie także, a grudniowe słoneczne promienie dodają temu jeszcze większego uroku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anioły? Haniołek z diabołkiem, chociaz podobnoi diabołki to haniołki co to popadly w niełaske.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie zapracowały sobie na tę niełaskę.

      Usuń
  5. Pusty Kazimierz jest pewnie zasługą covida:)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.