Azalie i rododendrony

Będąc ostatnio we Wrocławiu, odwiedziłam Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego i... oniemiałam z zachwytu. Miałam to szczęście, że trafiłam na porę kwitnienia azalii i rododendronów. Spędziłam tam ponad trzy godziny, spacerując alejkami i fotografując różaneczniki. Kwiaty były: białe, różowe, kremowe, fioletowe, łososiowe, pomarańczowe, czerwone i bordowe. Rosły pojedynczo i w grupach, na tle zieleni i na tle siebie nawzajem, blisko fontanny i nad brzegiem strumyka.
A zresztą, co tu więcej pisać - zapraszam Szanownych Czytelników na spacer wśród arystokratycznych roślin: azalii i rododendronów.



















W literaturze fachowej rododendrony dzielone są na cztery główne grupy: 
  • rododendrony wiecznie zielone (sztywnolistne), które mają przeróżny pokrój, od karłowych aż po drzewa,
  • rododendrony Vireya ( tzw. malezyjskie, w większości epifity). Są zimozielone ale u nas wrażliwe na mróz. Można je uprawiać wyłącznie w chłodnej szklarni,
  • azalie wiecznie zielone i zrzucające liście (sekcja Azalea w obrębie gatunku Rhododendron),
  • azalodendrony (mieszańce azalii zrzucających liście i rododendronów zimozielonych mieszańcowych). [źródło]










Legenda (...) mówi o osobliwości przyrodniczej, którą jest naturalne stanowisko różanecznika żółtego (azalii pontyjskiej - Rhododendron luteum) w Kołaczni koło Woli Zarczyckiej pod Leżajskiem. Pojawienie się tego krzewu przyczyniło się do powstania legend związanych z pochodzeniem rośliny. 
Według jednego z podań została posadzona na kopcu-mogile chana, wodza Tatarów, który zginął w zasadzce w trakcie najazdu tatarskiego. Legenda głosi, że gdy Tatarzy ogarnęli wioskę Lasowiaków odbywało się tam wesele. Zamiast radości i zabawy nastały straszne chwile pożogi, mordów i rabunku. Nieszczęśników, którzy przeżyli napad skupiono jednym miejscu. Natomiast pod wioskę zaczęły napływać główne siły tatarskie na czele z bogato odzianym chanem. Tragedię leśnej osady widział z oddali ukryty w gąszczu leśnym miejscowy samotnik. Był to człowiek dzielny i zaprawiony w łowach na dziką zwierzynę. Zdał sobie sprawę z tego, że nie uratuje ludzi ogarniętych przez Tatarów. Widok bogatego i dumnego chana wzburzył go i nie zastanawiając się długo posłał w jego kierunku śmiercionośną strzałę. Wściekli Tatarzy mimo szybkiej ucieczki dopadli dzielnego mściciela. Ale chana już nie uratowali. Na miejscu tatarskiego chana pochowano w niewielkim kopczyku-wydmie w kształcie półksiężyca. Na jego grobie wierny giermek wcisnął ukwieconą żółto gałązkę. Z niej to wyrósł krzew azalii, kwitnący do dnia dzisiejszego w majowej porze. W tej porze, kiedy zginął wielki chan rażony leszczynową strzałą. 
Inne podanie bardziej prozaiczne mówi, że Tatarzy przywieźli nasiona azalii wraz z paszą dla koni. Stąd ona rozprzestrzeniła się na naszym terenie, by z czasem zaniknąć wskutek nadmiernego eksploatowania przez ludzi i zwierzęta. 
Do dzisiejszego dnia przetrwał skrawek chronionego terenu w postaci Rezerwatu „Kołacznia”.[źródło, o rezerwacie można poczytać w artykule klik]

Uwaga na trujący miód! [Elka, koleżanka blogowa, zamieściła wpis na ten temat, poza tym informacje są na przykład tu: klik].











Wszystkie zdjęcia były robione podczas mojej trzygodzinnej wizyty w ogrodzie botanicznym. Stanowią niewielką część tego, co sfotografowałam. Na szczęście deszcz zaczął padać:) A co by się działo, gdybym pojechała do Arboretum w Wojsławicach?:)
Legenda mówi, że różanecznik alpejski uratował życie hrabiego Fritza von Oheimba. Przebywając na leczeniu sanatoryjnym w Szwajcarii lubił spacerować po Alpach. Pewnego razu spadł z niemal pionowej ściany na zarośla różanecznika alpejskiego, które zamortyzowały upadek. Od tego czasu pokochał różaneczniki i zaczął je uprawiać w swoim ogrodzie w Wojsławicach. Kazał się po śmierci pochować w tym ogrodzie, wśród różaneczników i innych roślin ozdobnych. [źródło, o Wojsławicach można przeczytać na przykład tu klik].









Przy okazji znalazłam ciekawostkę na temat różanecznika wschodniokarpackiego w Tatrach (klik).

32 komentarze:

  1. Wow, jaka różnorodność :) Akurat słabo się znam na kwiatach, ale wiem przynajmniej tyle co widzę - że są piękne :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ kolorystyka i obfitość w gatunkach! Piękna wycieczka! Polecam Ci Wojsławice, byłam tam kiedyś w maju....Wyszłam absolutnie oszołomiona kreatywnością Tego, który nam ten świat podarował:)))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś uda mi się zwiedzić i Wojsławice:)

      Usuń
  3. piękne! a jakie różnorodne! jak zwykle wiele nowego od Ciebie się dowiaduję, post świetnie dopracowany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam tam i widziałam. Jak dobrze sobie przypomnieć ten cudny spacer.
    Kiedy się widzi takie cuda ma się ochotę zawołać:"trwaj chwilo..." Ona trwa na Twoich zdjęciach Niezmordowana Poszukiwaczko Ciekawostek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmordowana Poszukiwaczka Ciekawostek - ale ładne określenie:))) Dziękuję:)

      Usuń
  5. Coz za roznobarwnosc :) Przepiekne :)
    Oczoplasu idzie dostac z wrazen wzrokowych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne i oczy cieszą :)
    O miodzie czytałam i jestem w szoku. Mam tylko nadzieję, że te pyłki mieszaja się z innymi i zagrożenia wielkiego nie stanowią u nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, jak to jest z tymi pyłkami, wiem tylko, że miód najlepiej kupować z pasiek, leżących w regionie zamieszkiwania.

      Usuń
  7. Ogród botaniczny ,jak dla mnie, ma olbrzymi urok ,nie tylko w okresie kwitnienia azali i rododendronów ( w tym roku pierwsi przedstawiciele kwitły już na początku kwietnia ) Właściwie chodziłabym tam także w zimie gdyby był otwarty w tym okresie , albowiem zawsze znajduję w nim coś interesującego :)))
    Zachwycają mnie pojedyncze kwiaty azali i rododendronów szczególnie kolorystyka niektórych odmian ,ale nie przepadam za nimi jak są w takiej masie ,jak dla mnie za przepysznie i za bogato ;)) Właściwie to nawet zastanawiam się dlaczego ? Może dlatego że to rośliny arystokratyczne ,a ja z plebsu pochodzę ;))
    Już wiem skąd się wzięła ta liczba (1000 ) zdjęć i dlaczego nie wyrażałaś zbyt dużego entuzjazmu na propozycję jazdy do Wojsławic :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię upodobaniom do spaceru po ogrodzie botanicznym. Jest tam bardzo pięknie.

      Usuń
  8. Jak pięknie blog Ci zakwitł. No i te ciekawostki - nic, tylko czytać i delektować się pięknem kwiatów na fotografiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już będziesz we Wrocławiu, koniecznie zahacz o ten ogród:)

      Usuń
  9. Szczęśliwie mało ludzi spożywa miody więc i i nie boją się niczego a już najmniej miodu z różaneczników. :) Różaneczniki zdobywają świat. :) A najmniej podobał mi Chan tatarski. :)
    Poczytałam link, poniżej piszą ludzie o preparacie chroniącym buraki o pszczelarzach karmiących pszczoły cukrem, dzięki czemu pszczoły słabną.
    Zawsze zanim kupię miód na targach, próbuję wystawionych próbek, jeszcze nigdy z dużych firm miód, nie zadrapał mnie w gardle, wszystkie są cudownie słodkie. Prawdziwość miodu tak się sprawdza: drapie w gardło pszczelarz nie karmił cukrem. Dowiedziałam się tej tajemnicy od starego pszczelarza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ludzi, którzy słodzą każdy napój cukrem, więc spożywają go dziennie w dość dużych ilościach.

      Usuń
  10. A ja jakaś chyba dziwna jestem, ale nie przepadam za azliami. I w zasadzie też nie bardzo wiem dlaczego. Zupełnie, jak Maria, pojedynczy egzemplarz może zachwycić, ale w większej ilości, to moim zdaniem za dużo tego dobrego :) Ale na zdjęciach wyglądają pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się podobają wszystkie kwiaty, ale najbardziej lubię polne:)

      Usuń
  11. No co by tu napisać...;p. Przeczytałam opowieść o miodzie i mnie zastanaiwa jak ten student sobie wyliczył, że zjadł akurat 30 gramów...;p

    OdpowiedzUsuń
  12. ONE są niesamowite. Moje już przekwitają. A azalie niesamowicie pachną. Też muszę choc jedną gdzieś przemycic, bo Wu już klnie na rododendrony, twierdząc, że to pałacowe wydumki.

    OdpowiedzUsuń
  13. A grandeza dos amigos são como as flores raras: sua magnitude fica para sempre.(Cristina Beloni)
    Que lugar maravilhoso...estou encantada com todas as espécies, obrigada por partilhar
    tanta beleza!!!!
    Beijos Marie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że wszystkie kwiaty się Tobie podobają:)

      Usuń
  14. Uwielbiam ten ogród i byłam w nim, ale w sierpniu. Teraz z azaliami i różanecznikami wygląda zjawiskowo. Podoba mi się też, że dodałaś legendy związane z nimi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ogród wygladał zjawiskowo:) A legendy same mi się "znalazły":)

      Usuń
  15. Bajka czy raj? Najpewniej jedno i drugie...

    OdpowiedzUsuń
  16. Rododendrony przecudnej urody!!! Ogród mam dopiero pierwszy rok i wiosną posadziłam ich 5. Niestety nie kwitły jeszcze, ale mam nadzieję, że kiedyś będą równie piękne jak te z Pani zdjęć. Zakochałam się w tych roślinach. Pozdrawiam cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Życzę, aby na wiosnę wszyskie krzewy pięknie rozkwitły.

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.