Może dłużej pośpię, albo zostanę w łóżku przez cały dzień i nigdzie nie będę wychodzić... To nic, że świeci słońce, pewnie jest zimno, wieje wiatr, mróz szczypie w ręce. Brrr...
One bardzo ładnie wyglądają z perspektywy brzegu rzeki. Po co się trudzić, by je zobaczyć? Wystarczy przejść się spacerkiem, pooddychać świeżym powietrzem, popodziwiać widoki. I żadnego wysiłku, żadnego zmęczenia.
No, dobrze, przejdę jeszcze na drugi brzeg, podejdę kawałek po płaskim. Zobaczę je z innej, trochę bliższej, perspektywy.
Może tylko podejdę do schroniska, tam jest przytulnie, ogrzeję się i popatrzę na nie, spokojnie popijając herbatę.
Kot w schronisku, który udaje żbika, mruczy: nie idź dalej, zostań tutaj, zjedz spokojnie szarlotkę.
A one kuszą...
CDN
Adnotacja:
- Trzy Korony 982 m n.p.m.;
- lokalizacja: Pieniny, Sromowce Niżne, gm. Czorsztyn, powiat nowotarski, województwo małopolskie;
- data wykonania fotografii: 30.01.2024 r.;
- polecam: Trzy Korony w Pieninach – najpiękniejsze szlaki.
Ładne widoki i fajny rudzielec.
OdpowiedzUsuńFajny, fajny.
UsuńKuszą...
OdpowiedzUsuńMnie też kuszą...
Tylko że...no cóż...
Kiedyś w Internecie znalazłam taki wiersz
"HIMALAJE
Kiedy los przez plecy biczem tnie do krwi,
życia pięść kolejny, celny cios zadaje,
kiedy pytasz beznadziejnie: „po co żyć?”
Wtedy musisz przejść przez swoje Himalaje…
Co dzień zdarza się kolejny, trudny szczyt,
czasem padasz, ale w drodze nie ustajesz,
resztką sił przepychasz szare, puste dni –
jednak walczysz, pokonujesz Himalaje…
Stroma ścieżka nad przepaścią, gęsta mgła,
ale czasem ktoś pomocną dłoń podaje,
ktoś podtrzyma, kiedy w oczy wieje wiatr,
chociaż przecież… ma swe własne Himalaje…"
Ewita.
Taaaaak, życie jak Himalaje, a może Tatry, Sudety, czy jakieś inne.
Aktualnie trzy i pół piętra w mojej kamienicy to duży wyczyn! ;)
Piękny post!
Trzy Korony wyglądają po królewsku, rudy niby żbik, sympatyczny.
Acha, coś mi mówi, że chyba jednak nie zadowoliłaś się tylko szarlotką :)
Dziękuję za podzielenie się wierszem. Masz rację z tą szarlotką :)
Usuńzimia z górach a do tego ciepła herbata z imbirem, pomarancza - gozdzikami i miodem... mmmm
OdpowiedzUsuńJak ja lubię spotykać koty w odwiedzanych schroniskach. Gdzie bym nie poszła zawsze jest kotek. Mam swoje dwa w domu, ale oni są domatorzy i pewnie nigdzie by ze mną nie łazili. Cudne znajome miejsca. Fajnie jest wejść i ogrzać się w schronisku i nie musieć już nigdzie iść, prawda? Marznąć nie cierpię, ale kocham jak jest biało.
OdpowiedzUsuń