Listy wyjmuje się we wtorek

Kilkanaście lat temu na Mazurach, w okolicach leśniczówki Pranie, w małej wioseczce widziałam skrzynkę pocztową. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale listy wyjmowano tam tylko raz w tygodniu. Myślałam, że takie czasy dawno już minęły, ale tydzień temu, będąc w Ustrzykach Górnych, dostrzegłam przy drodze słupek z daszkiem pomalowanym jak muchomorek. Na słupku wisiała skrzynka pocztowa z informacją, iż listy wyjmuje się we wtorek:) Prawdziwy koniec świata:) Bardzo lubię takie klimaty. Warto się od czasu do czasu przekonać, że i tak można żyć.

Mimo że w Bieszczadach byłam już dwanaście razy, raczej nigdy mi się nie znudzą. Wędrowałam po nich w różnych porach roku. Podczas ostatniego pobytu okazało się, że faktycznie najpiękniejsze są jesienią:)
Mam swoje ulubione miejsca, jednym z nich jest Połonina Caryńska. Przeszłam ją w każdym kierunku, najtrudniej chyba było... w kwietniu dwa lata temu, kiedy to miejscami śnieg był po kolana, miejscami trochę głębszy. Poza tym był mokry, była mgła i... schodziły lawiny. Tym razem połonina przywitała mnie pięknymi widokami z niebieskim niebem, urokliwymi chmurami i zielonością. Żeby sobie nie utrudniać życia, wchodzenie zaczęłam od Przełęczy Wyżniańskiej.




Będąc już na połoninie miałam dwa wyjścia: albo zejść do Ustrzyk (ale kto widział tak wczesne schodzenie:), albo pójść gdzieś dalej. Choć całonocna jazda zostawiła trochę zmęczenia, wybrałam zielony szlak do schroniska Koliba. Lubię takie ścieżki, po których nikt prawie nie chodzi:)



Zamiast zejść jak człowiek żółtym szlakiem do Bereżek, poszłam niebieskim pod przełęcz Przysłup Caryński, a następnie zeszłam do Pszczelin. Pierwszy raz schodziłam tą drogą i chyba ostatni. Szlak mało uczęszczany, źle oznaczony, jakieś błoto, chaszcze, żywego ducha. Lubię, co prawda, samotne wędrówki, ale takie miejsca, w których bywa ktoś raz na rok, nie nastrajają optymistycznie:)
Po dostaniu się do szosy okazało się, że trzeba jeszcze na piechotę dotrzeć do Ustrzyk. Autobusy kursują, ale tylko w dni nauki.

Kolejny dzień to wejście na Połoninę Wetlińską - i znów najprościej - żółtym szlakiem z Przełęczy Wyżnej do Chatki Puchatka.
W górach jest wszystko co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka…
Ech, kraina łagodności:) Choć wielokrotnie przemierzana, do tej pory nigdy się nie zdarzyło, aby na szlakach, oprócz mnie, nikt nie wędrował. No, może w zimie, kiedy to schronisko bywa czasami zasypane śniegiem lub pokryte szadzią.




Wędrując połoniną na Przełęcz Orłowicza, a następnie do Wetliny, mijałam dosłownie kilka osób. Jakże to odmienne od tłumów przewalających się tym szlakiem latem. Nie przeszkadza im nawet słynne błoto.
Wetlina to jedna z bieszczadzkich miejscowości, w której mieszkałam podczas pierwszego pobytu w górach. Byłam wtedy dzieckiem i oczywiście niewiele z tego pamiętam. Miałam swój wózeczek z misiaczkami i nic nie było wtedy ważniejsze, nawet pieczenie barana przy ognisku nad Wetlinką. 


Kolejna ulubiona trasa to Rawki: Wielka i Mała. Pierwsze spotkanie z tym szlakiem było zimą ponad dwadzieścia lat temu, wiał tak silny wiatr, że nie dało się normalnie iść. Poza tym grzbiet był tak oblodzony, że niektóre odcinki przemierzałam... na kolanach:) Kolejne wejście na Rawki było równie dramatyczne, tym razem szłam w deszczu, który padał, padał, padał. Podejście pod Małą Rawkę było jedną wielką lawiną błota. Widząc ludzi ślizgających się na zboczu, postanowiłam w powrotnej drodze przejść Działem do Wetliny. Na szczęście nie spotkałam żadnego niedźwiedzia (ponoć lubią to miejsce odwiedzać ze względu na ogromne połacie jagód).




Będąc na Wielkiej Rawce zahaczyłam już drugi raz o Kremenaros - szczególne miejsce styku trzech granic: polskiej, słowackiej i ukraińskiej. Na mojej pierwszej bieszczadzkiej mapie jest jeszcze Czechosłowacja i Związek Radziecki:) Tym razem było tam tylko kilka osób, a po drodze pięknie przebarwiające się buki.





Rankiem, czwartego dnia wędrówki, powitało mnie stado koni wyłaniające się z mgły w Wołosatem. Całą drogę na Tarnicę mogłam oglądać chmury, góry, mgły i opary. Towarzyszył mi przesympatyczny człowiek, który od czasu do czasu chodzi po górach i fotografuje przyrodę. Miał ze sobą całą torbę sprzętu, statyw, dwa aparaty. Co dwa kroki przystawał, zachwycał się okolicznościami i robił serię zdjęć, przepraszając,  że tak wolno idzie. Zasypał mnie przy okazji całą masą ciekawostek na temat fotografii i obróbki zdjęć.


Tarnicę pamiętam z mojego pierwszego pobytu zimowego w Bieszczadach. Była tak gęsta mgła, że nawet ścieżki nie było widać spod słupka na przełęczy Siodło. Człowiek, który wyłonił się z tej mgły odradził dalszą drogę w kierunku Halicza, gdyż bez rakiet śnieżnych można było"utopić się" w śniegu. 
Halicz wraz z Rozsypańcem "zaliczyłam" innym razem wraz z przygodnym turystą, który... też opowiadał o fotografii. Od niego dowiedziałam się o Siankach, do których udało mi się dotrzeć w tym roku.



Tym razem też wybrałam zejście przez Halicz i Rozsypaniec do Wołosatego. Szkoda, że widoczność była niezbyt dobra, ale widowisko, jakie tworzyły chmury, zrekompensowało niemożność zdobienia zdjęć przy dobrym oświetleniu. No i roślinność, mimo jesieni, bogata w barwy i kształty (ten żółty kwiatek to prosienicznik jednogłówkowy). 
Deszcz zaczął padać, gdy byłam już w Wołosatem. Oczywiście ostatni autobus odjechał dwie godziny wcześniej. Ale to przecież są Bieszczady, czasami wystarczy machnąć ręką:)

62 komentarze:

  1. Tyle jeszcze miejsc nieodkrytych w Polsce mam :) Praktycznie cała wschodnia granica. Mąż ma w pracy znajomego, który służbę wojskową pełnił w Arłamowie, zakochał się w Bieszczadach i ciągle tam jeździ. Na dniach ma znów jechać, nie przeraża go odległość.
    Ładnie tam ...... i wcale się nie dziwię, że non stop tam jeździsz i się Tobie nie nudzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę tam znowu pojechać, gdyż ... za mało było jesieni w tym roku podczas mojego pobytu na przełomie września i października. Myślę, że dopiero teraz buki się tam przebarwiają:) No i jeszcze chciałabym zobaczyć kwitnące sady tam, gdzie kiedyś były wsie:)
      Zapraszam na wschód:) Przy okazji - mam problem z komentowaniem u Ciebie.

      Usuń
  2. Arte, jesteś niedościgniona pod wieloma względami. Żyjesz pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym żyć pięknie, ale to nie jest takie proste:) Za to świat, który widzę swoimi oczami, jest piękny:)

      Usuń
    2. To znaczy, że taki jest!

      Usuń
  3. Arteńko, piękne te Bieszczady, jeszcze na mnie czekają. Podziwiam Cię za te samotne wędrówki. O ile rozumiem, że można w samotności cudnie się zrelaksować i kontemplować przyrodę to jednak trochę strach na tych szlakach, na których tygodniami nikogo się nie spotyka.....Odważna jesteś:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne, ale jak będziesz planować wyprawę w Bieszczady, to najlepiej jesienią:) Co do odwagi, to nie jestem aż tak odważna:) Ale w sumie czego tu się bać? Ludzi nie ma, a dzikie zwierzęta nie są ludożercami:) Zresztą - jest na nie sposób:)

      Usuń
    2. Arte, sypiesz im sól na ogonki?

      Usuń
    3. Tak myślałam:)) Ale coś mi się przypomina z takich porad na wędrówki bezdrożami, śpiewać piosenki, zdrowy zwierzak słysząc ludzkie głosy zwyczajnie ucieknie, zaskoczony, może być niebezpieczny.

      Usuń
    4. Masz rację, najgorzej zaskoczyć takiego, gdy zajęty jest jedzeniem.

      Usuń
  4. Na skrzynce pocztowej na mojej ulicy napisane jest ,że opróżniają ją dwa razy w tygodniu ,na tej przy poczcie to samo ;)
    Śliskie powierzchnie wywołują we mnie panikę ,poruszam się wtedy na sztywnych nogach ,dlatego unikam takich sytuacji ,a schodzenie po sliskich kamieniach to horror . Ale tobie widzę nic nie jest straszne ,podziwiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta skrzynka jest w Ustrzykach jedynym "publicznym" kontaktem ze światem. Poza sezonem jest to malutka wioseczka z kilkoma domkami, w których trudno o nocleg. Byłam tam kiedyś w kwietniu od razu po Wielkanocy - żywego ducha z wyjątkiem pani sklepowej. Ale w Bieszczadach są miejscowości, w których nie ma nawet sklepu:)
      Co do śliskiego podłoża - jakoś sobie poradzimy, jak już będziemy razem wędrować. W swoim życiu miałam kilka takich momentów, że przyszło mi iść po lodzie nad stromizną (celowo nie używam słowa "przepaścią":)

      Usuń
  5. Arteńka, jak tam pięknie!!! Od takich widoków oddech można stracić!!! Więcej tego poproszę:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, nie da się więcej:))) Poza zasięgiem jestem:) Dopiero za tydzień:)) Szkoda, że nie widzisz Giewontu w kołnierzu z chmur, pierwszy raz coś takiego zobaczyłam i jestem pod wrażeniem:))) To tak jakby ktoś nałożył bitą śmietanę na szczyty, ponoć to znak, że halny idzie:)

      Usuń
    2. A aparat wzięłaś? Arteńko, rób zdjęcia.
      Świat jest piękny, ale trzeba umieć na niego patrzeć i to piękno dostrzec, a Ty masz oczy do tego stworzone:)))

      Usuń
    3. Aparat wzięłam, już jedną kartę prawie zapełniłam. A świat jest piękny, trzeba tylko chcieć to zobaczyć:)

      Usuń
    4. No trzeba właśnie chcieć, czasami przynajmniej trzeba się postarać:)

      Usuń
  6. Przeczytalam, obejrzalam zdjecia. Chcialoby sie tam byc na tym koncu swiata i gdzie diabel mowi dobranoc :)
    Mam ksiazke Jerzego Janickiego "Opowiesci bieszczadzkie" Pozwole sobie zacytowac fragment :)
    " Bo tej mgly, co ja niby niedzwiedz warzy, ani tych potokow srebrem malowanych, ani tych szczytow klujacych niebo, ani tych wawazow i chaszcz i nawet tych nazw od wilkow sie wiodacych , zaden czas i zadna technika sobie nie przywlaszczy. Ta kraina wciaz jest najprawdziwsza, jedyna, unikalna "
    Pozdrawiam Cie serdecznie Artenko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny opis Bieszczadów, mam nadzieję, że zawsze tak tam pozostanie:)

      Usuń
  7. Gorgeous pictures of this amazing landscape!!The views are breathtaking!
    Thank you for sharing these Autumn images!Have a lovely weekend!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ostatnio dominują Bieszczady, ale tak się złożyło, że drogi mnie tam zaprowadziły w ostatnim czasie dwukrotnie:)

      Usuń
  8. Ile pięknych fotek i ciekawych informacji:) Imponujesz mi swą wiedzą i stylem życia:))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie, choć jeszcze... zielono :-) Spodziewałam się więcej czerwieni, żółci i pomarańczu, ale wychodzi na to, że jeszcze za wcześnie :) U nas podobnie - na dole większość drzew już kolorowa, ale w górach wciąż przeważa zieleń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się takich kolorów spodziewałam:))) Trudno, trzeba będzie pojechać tam w kolejny raz, może w przyszłym roku:)

      Usuń
  10. piękne miejsca znów się nie nudziąłam - buziaki śle marii

    OdpowiedzUsuń
  11. Miejsca urokliwe,jednak nie każdy preferuje wschodnie rubieże ;) Co do kartek i pocztowych skrzynek - dziś wróciłam ze służbowego wyjazdu ( Mazury / Giżycko) wielkość 30 tyś mieszkańców .... Pytam gdzie są skrzynki pocztowe? - odpowiedz"Na poczcie,te na mieście funkcjonują tylko w sezonie turystycznym". Z pewnością w Giżycku nie ma problemu z ustalaniem dnia wyjmowania listów i kartek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, nie wszystkim musi się podobać na Kresach:) Jest to bardzo specyficzny region. Co do Giżycka i innych miejscowości mazurskich (znam, gdyż ponad 20 lat żeglowałam), to faktycznie żyją tylko przez dwa miesiące wakacji. Już we wrześniu wszystko zamiera.

      Usuń
  12. Gdybyś chciała napisać do mnie list , to bym czekała nawet tydzień, żeby go ze skrzynki wyciągnęli. Eeeeh. Widoki cudne, nigdy tam nie byłam a Bieszczady coraz bardziej się reklamują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę napisać taki list, nawet na zdobnym papierze:)
      Trzeba zdążyć pojechać w Bieszczady, zanim się przereklamują:)

      Usuń
  13. Bardzo miło się czytało i zdjęcia oglądało :)
    Winszuje takiej eskapady.

    OdpowiedzUsuń
  14. Artenko jade z Toba w Bieszczady, w przyszlym roku! zapisz w notesiku! musze , musze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże się cieszę, że nadal chcesz ze mną pojechać w te Bieszczady. Gdy tylko będę mogła, na pewno pojadę:)

      Usuń
  15. Piękne miejsca nam pokazujesz, proszę o więcej :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcieć zobaczyć świat zatopić się w jego pięknie i stawać się pięknym. Tak mi poetycko wyszło do Twojego w odpowiedzi w komentarzu powyżej "bo świat jest piękny trzeba tylko chcieć go zobaczyć".
    Tak, nie poprawiać piękna. Tylko być tak niewiele i tak za wiele dla człowieka.
    Serdecznie Arteńko pozdrawiam wraz z jeszcze ciepłą jesienią. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Takie miejsca mają swój niepowtarzalny klimat ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. O sol é para as flores o que os sorrisos são para a humanidade.(Joseph Addison)
    Lindas imagens!!
    Um doce abraço, Marie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tym razem kroczyłaś po moich szlakach...
    Wetlina, Połoniny, Ustrzyki, Tarnica... tam się zakochała w Bieszczadach i... nie tylko ;-)))
    Piękne zdjęcia jak zawsze ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to fajnie wędrować po tych samych szlakach. Trzeba tam pojechać kolejny raz i skonfrontować ze wspomnieniami.

      Usuń
  20. Brzmi Artenko, jak tytul ksiazki. A ja w przydzlym roku(oby, oby), rusze Twym sladem i bede sobie mowic, oooArtenka tu byla;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może z tytułem filmu "Listonosz zawsze dzwoni dwa razy"?
      Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się i Tobie powędrować po Bieszczadach. I życzę Ci pięknej pogody:)

      Usuń
  21. Ekscytujące widoki,ciekawe górskie opowieści :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Z przyjemnością pospacerowałam tam, gdzie w realu nigdy nie byłam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podobają Ci się bieszczadzkie widoki:)

      Usuń
  24. Beautiful photos and post!!!
    I like your blog!! would you like to follow each other? let me know...
    Besos, desde España, Marcela♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się mój blog podoba:) Zapraszam do obserwatorów:)

      Usuń
    2. Thank you so much for your visit!!! I follow you!!!:)))

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.