Czy to bajka, czy nie bajka,
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie.
Na Rynku spotkałam następne krasnoludki. Koło Ratusza stali: Głuchak, Ślepak i W-skers.
P.S. O wyżej wymienionych i innych krasnoludkach można poczytać na stronie (klik).
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Krasnoludki są na świecie.
[Maria Konopnicka, O krasnoludkach i sierotce Marysi]
Choć dzieciństwo dawno za mną, to wiedziałam co najbardziej chcę zobaczyć, jadąc do Wrocławia. Krasnoludki. Już pierwsze Syzyfki, ujrzane na ulicy Świdnickiej, wprowadziły mnie w zachwyt. I tak było do końca mojego tam pobytu. Uprzedzam lojalnie - zlokalizowałam siódmą część wszystkich wrocławskich krasnali, porobiłam setki fotografii i nie zawaham się ich użyć.
Na Rynku spotkałam następne krasnoludki. Koło Ratusza stali: Głuchak, Ślepak i W-skers.
W niewielkiej odległości znajdowali się: Turysta, Wypłatnik Rozrzutek, Suvenirek,
Życzliwek i Dryndek.
Przeszłam następnie na Plac Solny, by tam spotkać Giełdusia i Rejestrusia.
Czasami krasnalki przerażały mnie swoją profesją, np.Więziennik z ulicy Więziennej czy Rzeźnik Sadełko z ulicy Jatki.
Niektóre jednak krasnoludki wydawały mi się zupełnie bezbronne. Spały, przycupnięte przy murze lub ułożone na wygodnym łóżku, jak Śpioch u zbiegu ulic Odrzańskiej i Świętego Mikołaja oraz Chrapek z ulicy Kiełbaśniczej.
Najbardziej mnie rozczulili, siedzący na ulicy Kuźniczej, Pierożnik Estepuś (z oberwanym widelcem), a także Obieżysmak z wielkim brzuszkiem, leżący na Rynku.
Czasami krasnoludki wyglądały na ciężko pracujące, np. Florianek z ulicy Świdnickiej, Gazuś, siedzący na latarni na Moście Tumskim czy też Pożarki z ulicy Św. Elżbiety.
Do tego grona można zaliczyć również Kowala z ulicy Kuźniczej, Gazeciarza z Placu Kościuszki i, jedyną w tym gronie, sfotografowaną przeze mnie krasnalkę, Zikusię z ulicy Świdnickiej.
Część krasnoludków przysiadła na schodkach, kanapie lub bruku i odpoczywała: Klucznik z ulicy Szewskiej,
Kanapownik na ulicy Ruskiej czy Meloman i Grajek z ulicy Oławskiej.
Były też krasnoludki, zachęcające do aktywnego stylu życia, np.wspinający się po latarni Słupnik Oławski z ulicy Oławskiej, chodzący z kijkami po ulicy Świdnickiej Chodziarz oraz Epik Zakupek, robiący zakupy na ulicy Swobodnej.
Przy ulicy Purkyniego spotkałam, siedzącego na koniu, Panoramika, który namówił mnie do obejrzenia Panoramy Racławickiej.
Wędrówkę po ogrodzie botanicznym przy ulicy Sienkiewicza umilali: Ogrodnik wraz z Kierownikiem oraz Botanik.
Za to w ogrodzie zoologicznym honory gospodarza pełnił Hipoczyściciel.
Szermierz w przejściu na Plac Uniwersytecki zadziwił mnie brakiem ubranka. Ponoć przegrał je w karty. I zamiast szpady miał parasolkę/ A może pobyt we Wrocławiu tak działa na krasnoludki?
Po pięciu dniach wędrówki z wrocławskimi krasnalkami postanowiłam udać się w dalszą podróż. Żegnali mnie: Podróżnik z ulicy Kiełbaśniczej i Dworcowy z ulicy Piłsudskiego.
Przy okazji bardzo serdecznie dziękuję mojej koleżance M., z którą od czasu do czasu podróżuję, za gościnność i cierpliwość w trakcie oprowadzania mnie szlakiem krasnoludków.
Nadmieniam również, że jest jeszcze jeden krasnalek, którego zdjęcie pokażę w następnym poście.P.S. O wyżej wymienionych i innych krasnoludkach można poczytać na stronie (klik).
P.S.' Dołączam dwie fotografie, przesłane przez Marię: krasnalek Prezentuś i Pocztowiec z Rynku. Przy okazji bardzo dziękuję za uzupełnienie moich zbiorów.
Arteńko, kocham nasze krasnale :)
OdpowiedzUsuńOne czasem są w zaskakujacych miejscach i trudno je zauważyć, tym bardziej cieszą, gdy się je jednak dojrzy :)
Jejku, jak ja chcę już wracać :/
Pozdrawiam serdecznie :)
Miałam ogromną frajdę ze spotkania z nimi:) Można się cieszyć jak dziecko:)
UsuńWracaj...
Ogromnie żałuję, że widziałam tylko kilka. Też mi się bardzo podobają.
OdpowiedzUsuńJest ich ponad 200:)
UsuńJest ich na pewno znacznie więcej bo znajdują sie także w różnych instytucjach ,gdzie ich pewnie nikt nie liczył . Naprzykład w podstawówce do której chodziły dzieci mojego brata . Prześle ci zdjęcie do ewidencji :))))
UsuńPrzesyłaj:)
UsuńCudne są te krasnale! I takie wszechstronne, wszystko potrafią. I to na pewno nie są te, co po szafach siedzą, tamte to jakieś wrogie plemię. Ale czemu tylko jedna dziewczynka???
OdpowiedzUsuńA ja mam swojego krasnoludka wrocławskiego, dostałam od Majki w prezencie, jako gościniec z Wrocławia:))
Śliczne są prawie wszystkie krasnalki. A jedna dziewczyna, gdyż więcej nie zlokalizowałam (wiem na podstawie map i podanej wyżej strony, że są:)
UsuńTak jak pisałam niedawno u Hany ,nasze krasnoludki ,na pewno nie siedzą w damskich szafach ,mają wiele ciekawszych rzeczy do zrobienia ;))) Też bardzo je lubię :)))))
OdpowiedzUsuńNo i pewnie, kto by tam w szafie siedział, kiedy świat taki piękny:)
UsuńArtenko...napracowalas sie szukajac krasnoludkow, ale jaka to przyjemnosc takie znaleziska. bardzo mi sie podobaja ich imionka ile kreatywnosci w nich sie ukrywa. Wroclaw jest niezwykly miedzy innymi dlatego...Sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńAleż to była frajda:) A każdy następny krasnalek weselszy od poprzedniego:)
UsuńŚwietne fotki :) ja osobiście sfotografowałam gazusia. Niestety tylko jego bo zaczęło strasznie lać i uciekaliśmy do auta. Za to mam krasnala wrocławskiego przy kluczu :)
OdpowiedzUsuńGazuś mi wyszedł tak sobie, ale ciemno już było i był zajęty zapalaniem latarni:)
UsuńPodroznik z ulicy Kielbasniczej z walizeczka mi sie bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńArtenko, Ty jestes taka Krasnalka podrozniczka, z plecakiem :)
A jaką ten Podróżnik ma minę:)))
UsuńCo do mnie - brzuszek mam właściwych rozmiarów, prawie taki, jak krasnalka, co się na talerzu z łyżką rozłożył. Ale, co tam:))) Lubię jeść:) I plecak mam ogromny:)
Rok temu byłam we Wrocławiu i też je widziałam, napstrykałam trochę zdjęć, ale chyba mam jednak mniej niż Ty :) Tego z hipopotamem zupełnie nie kojarzę, mimo, że zoo też zaliczyłam - widocznie byłam zajęta obserwowaniem żywych zwierzątek :)
OdpowiedzUsuńZ hipopotamem stał przy jednym z wyjść, albo może, gdy Ty byłaś, to jeszcze go nie było:)
UsuńKrasnal na hipopotamie stoi w tym samym miejscu co najmniej od trzech lat jak nie dłużej , a dlatego w tym miejscu ,bo w tej zagrodzie na przeciwko były hipopotamy ,a teraz są w Afrykarium .
UsuńMarija, czy pomysł z krasnalami wziął się od Pomarańczowej Alternatywy i tych krasnali malowanych na murach w stanie wojennym?
UsuńTak Mika ,nawet afera z przywódzcą PA o przywłaszczenie wizerunku była ,chociaż w aferze chodziło bardziej o krasnala na logach ,zdaje sie ,bo on miał kształt bardzo zblizony do tych z PA
UsuńPapa Krasnal, o którego to się wszystko zaczęło, stał przysłonięty folią (remont ulicy), stąd nie ma go w tym gronie.
UsuńPiękne zdjęcia krasnali:))) I teraz niech ktoś powie że krasnoludków nie ma na świecie:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Są, są, tylko trzeba uważnie patrzeć:)
UsuńBardzo się nam te Krasnoludki podobały, jak byliśmy we Wrocławiu w czerwcu bodajże :) Znalazłaś ich dużo więcej :) Fajny pomysł ktoś miał, żeby je poustawiać w różnych częściach miasta.
OdpowiedzUsuńNa pewno wzbogacają ofertę turystyczną:)
UsuńCudne są te nasze krasnale. To piękny pomysł, fajnie można zwiedzać miasto ich śladem. :)
OdpowiedzUsuńMam nawet specjalną mapę z krasnalkami.
UsuńŚwietny wpis! Nie miałam pojęcia że tyle krasnali i do tego jakich charakternych wędruje po Wrocławiu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Faktycznie, charakterne są te krasnalki - widać to po ich minach:)
UsuńTak to świetny pomysł z tymi krasnalami, w Szczytnie są Pofajdoki. Będąc lata temu w Niemczech bardzo zazdrościłam ich fajnych takich pomysłów na umilenie miejskiej przestrzeni. A TAKIE krasnale to lubię, tych z szafy to nie za bardzo:))
OdpowiedzUsuńTe z szafy, to częściej przesiadują w naszych głowach:)))
UsuńChyba muszę pojechać do Szczytna w celu bliższego spotkania się z Pofajdokami:)
Arteńka, ja Ci dziękuję za te krasnale!!! Śliczne są, a najpiękniejsza krasnalka! A jak ładnie się nazywają! Muszę je zobaczyć na żywo:)
OdpowiedzUsuńKalipso, przy najbliższej okazji bierz Rodzinę i wyruszaj śladem krasnali. Zabawa jest przednia:)
UsuńPomysł mieli cudny, żeby te krasnale poustawiać ! Piękne są. Krasnale uwielbiam :) Szczególnie te, które mieszkały w ogrodzie mojej Babci. Miały swój domek pod liściem rabarbaru !
OdpowiedzUsuńOoo, taki domek pod liściem rabarbaru to chyba każdy krasnal chciałby mieć:)
UsuńJa też uwielbiam te nasze krasnale. To tak urozmaica i rozwesela spacerki:) Ja za każdym razem dotykam( przynajmniej staram się) napotkanego krasnalka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miała podróżniczko
Aaa, to już wiem, stąd krasnalki mają tak wygładzone czapeczki, nochalki i brzuszki:)
UsuńŚwietne fotki :D a krasnoludki boskie :) sama mam parę w swoim ogródku , ale kolorowych :d pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMiło mi, że podobają Ci się i te krasnalki - wcale nie kolorowe:)
UsuńJesteś lepsza niż ja... bo ja choć do Wrocławia mam bliżej i choć uwielbiam Krasnoludki jak i Ty... zamknęłam ich w zdjęciach zdecydowanie mniej niż Ty...
OdpowiedzUsuńBędę musiała nadrobić ;-)))
Trzeba, trzeba nadrobić znajomości krasnalkowe:)
UsuńWrocławskie krasnale to genialny pomysł! Parę lat temu w Pradze po ulicach chodziły krowy, ale tylko przez jakiś czas. A krasnale we Wrocku są na zawsze! Aż się dziwię, że jeszcze nikt ich nie odrąbał od podłoża i nie ukradł. Tfu! Żeb w zło godzinę nie powiedziała!
OdpowiedzUsuńKradną je, ale po jakimś czasie ktoś je z powrotem stawia:)
UsuńJadę ja do tego Wrocławia, żeby krasnoludki (i liczną familię) odwiedzić i jadę i dojechać nie mogę...
OdpowiedzUsuńTo może poczekaj na wiosnę, będzie weselej:)
UsuńWidzę, że byłaś w moich stronach:) Kocham nasze krasnoludki! Nasze dzieciaczki je uwielbiają:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie dziwię się dzieciom:)
UsuńThe pictures with the dwarfs are so beautiful!
OdpowiedzUsuńI have never been in Wroclaw it must be a lovely place!
Dimi...
Wrocław zdecydowanie warto odwiedzić:)
UsuńI love the dwarfs! :)
OdpowiedzUsuńJa też:)
Usuń