Wrzesień 1866 r., Londyn, dwa klipry: Ariel (853 tony) i Taeping (767 ton), biorące udział w Wielkich Regatach Herbacianych, po ponad trzech miesiącach żeglugi z Fuczou w Chinach i przepłynięciu 15 tysięcy mil morskich (blisko 28 000 km) zawinęły do portu z ładunkiem herbaty. Na zwycięzcę czekała wysoka nagroda. Great Tea Race 1866 przeszedł do historii kliprów jako jedyny przypadek, kiedy to tak wiele żaglowców na tak długiej trasie walczyło w tak wyrównanym pojedynku o palmę pierwszeństwa. Do dnia dzisiejszego toczy się spór kto wygrał [...].
Luty 1998 r., Kraków, Festiwal Shanties, półfinał pierwszego na świecie "Konkursu o tytuł Szantymena Roku". Na scenie, oprócz dziewięciu uczestników, jest jedna uczestniczka:) I to właśnie ona dostaje pytanie: "Jaka była różnica czasu pomiędzy dwoma kliprami, biorącymi udział w Wielkich Regatach Herbacianych w 1866 r., które jako pierwsze dopłynęły do Londynu? Można pomylić się o [...]." Nagrodą w konkursie jest dwutygodniowy rejs na s/y Zawisza Czarny po Morzu Śródziemnym. Dziewczyna, okrutnie stremowana, mówi do mikrofonu: "Różnica czasów pomiędzy kliprami wynosiła DOKŁADNIE [...]". Kilkutysięczna publiczność, zgromadzona w KS Korona, bije brawa:)
Słowa Catherine Douzel, które posłużyły mi za tytuł dzisiejszego wpisu, mówią o wyimaginowanej podróży, ale oba teksty, zamieszczone powyżej, dotyczą autentycznych zdarzeń. Oczywiście wiem, co należy wpisać w miejsca oznaczone trzema kropkami [...] :) I chętnie opowiem, zarówno o regatach herbacianych, jak i o rejsie wygranym w konkursie na Szantymena Roku:)
Dzisiejszy post powstał pod wpływem inspiracji komentarzem o następującej treści: "Powinnaś już rozpocząć kampanię na rzecz wypicia herbaty u Dziwisza ;-)". Tak więc proszę ten post potraktować jako początek "kampanii na rzecz":))) T., jeśli Cię nie kuszą smaki herbat: "Truskawkowe serduszko", "Leśne marzenie", "Owocowy raj", a także kilkudziesięciu innych gatunków o mniej lub bardziej wymyślnych nazwach, możliwych do spróbowania w Herbaciarni u Dziwisza, to może dasz się namówić na ciąg dalszy opowieści:))) Oczywiście opowieści snutych... przy herbacie :)
No i kampania przyniosła skutek! Pozytywny! :) Przy herbacie? Opowieści? U Dziwisza? To wszystko się nie łączy, tam jest zbyt duży gwar, zbyt dużo ludzi, itp itd. A zresztą nie wiem, może demonizuję...?
OdpowiedzUsuńDemonizujesz:)) Najlepsze morskie opowieści miały miejsce w mesie oficerskiej lub w kubryku przy dźwiękach koncertiny, a tam dopiero był gwar. Ale skąd możesz to wiedzieć?:)))
UsuńAle może jak był gwar, to - paradoksalnie - było bardziej swobodniej? No nie wiem, mi się fajnie rozmawia na spacerach, a kiedy piję herbatę to się delektuję herbatą. No i muzyką biegnącą w tle o ile to jest odpowiednia muzyka :)) Może nie zauważyłaś, ale ja przy jedzeniu nie wiele słucham :P
UsuńPójdźmy na kompromis, herbata w milczeniu lub przy odpowiedniej muzyce, morskie opowieści na spacerze:)))
UsuńKompromis, kompromis - już próbowałem się dziś pokłócić - i co?! I nic!!! A to wszystko przez Ciebie :P
UsuńPokłócić???? Ale o co?:))) Oczywiście - niech będzie, że to wszystko przeze mnie - nawet nie ma się jak pokłócić:))))
UsuńPoza sezonem u Dziwisza nie ma gwaru, sprawdzilam wiele razy, czesto pilismy w samotnosci herbatke!
UsuńOoo, widzisz, Grażyno, broń mnie:))))
UsuńNo wiem wiem, prowokowałem, czepiałem się słówek, jakaś głupawka we mnie wstąpiła. Hmm, dziwne... może to z nadejściem wiosny? Mniejsza z tym. Pięne te zdjęcia z herbatami, robisz darmową reklamę tej herbaciarni...
UsuńTez mialam pytac o zdjecia!! slinka leci..
UsuńW samotności? U Dziwisza?! To może o 7 rano? No dobra, skoro tak piszesz, to pewnie tak jest. Moje trzy najścia nie są obiektywne, zawsze było tam mnóstwo ludzi...
UsuńPoza sezonem i poza weekendem tam jest spokojnie... zapewniam, nawet moglam zajac stoliczek w takim wystepie oszklonym i wiszacym nad ogrodem...bardzo dobre miejsce do gaworzenia
UsuńOooo, kusząco zabrzmiało. Jest tam zielono? Są jakieś kwiaty? Tylko, takie wyraziste - intensywnie kolorowe, żywe? To ja nie znam tego miejsca, ale niestety na tygodniu będę dopiero pod koniec kwietnia i to nie wiem, czy będzie okazja do takiego gaworzenia przy herbacie... Najczęściej jednak sobota-niedziela, a to wiadomo - najazd turystów...
UsuńJest tam zielono a we wnetrzach u Dziwisza sa tak piekne i w takiej ilosci bukiety, ze mozna oszalec...ja tam chodze miedzy innymi przez te kompozycje kwiatowe...
UsuńAle się rozgadali:))))
UsuńTomku, to ja jeszcze przemyślę te rozmowę i... może się o coś pokłócę:))))
Z tą darmową reklamą - też mi się wydaje, że dobrze piszę, ale herbaciarnia jest tego warta:)))
Grażyno - miejsce kojarzę:)
Tomku - jest tam zielono:)) I pewnie o tej porze roku będą tulipany:)
Grażyno, jeśli chodzi o zdjęcia - to kiedyś tak mi się ta herbata... rozsypała malowniczo:)
UsuńTulipany są cuuuuuuudowne!!! Na 200% :)))
UsuńSzczególnie wielokolorowe:) Dorzucę jeszcze - na 300%:)
UsuńNo i byłem, już wszędzie o tym piszę :D :) :D :)
UsuńNo i jak było?:)
UsuńWspaniale!
UsuńTo się cieszę:)))
UsuńHalo, halo jeszcze ja piszę się na herbatę u Dziwisza, bądź w innym miejscu w Najlepszym Towarzystwie ! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha:))) A morskie opowieści zniesiesz?:)
UsuńZ zaciekawieniem wysłucham opowieści z,, plasterkiem cytryny;; haha
UsuńEch, może być i z plasterkiem cytryny:)) Tylko kto będzie pił tę whisky?:)
UsuńJa, w Najlepszym Towarzystwie:))))
UsuńOoo, to najcięższą z ról bierzesz na swoje barki:)
UsuńJa zostaję przy herbacie z cytryną:)
Nie znałam historii wyścigu, ale smak herbaty lubię. Bardzo żałuję, że niknął sklepik, w którym kupowałam Cytrynowego Johna, Japoński Ogród, miesznakę z pigwą i imbirem i wiele innych.
OdpowiedzUsuńOpowieści chętnie posłucham.
Kiedyś nawet kupowałam herbatę na Długim Targu w Gdańsku:) Przy okazji pobytu nad morzem - oczywiście:)))
UsuńUściślę - której opowieści chętnie posłuchasz - o wyścigu herbacianych kliprów czy też o wygranym rejsie?:)
Każdej, lubię opowieści.
UsuńTo już teraz jasne:)) Przemyślę, ułożę w głowie, napiszę:)))
UsuńWróciłam ostatnio do zielonej. Smakuje. Lubię też tybetańską (chiński warkocz), ale serce po niej lata, jak po solidnej kawie. Próbowałam ją pić z tłuszczem, ale nie mam tłuszczu jaka, jak w Tybecie, więc próbowałam ze smalcem, ale bleeee. Nie przepadam za owocowymi, a z cytrynką to zimą i wtedy słodką.
OdpowiedzUsuńZe smalcem?:)) Mnemo, zlituj się:))))
UsuńP.S. Ania nawiązuje do piosenki Andrzeja Koryckiego "Plasterek cytryny i ja":)))
Oj!!! Mnemo nie, nie, ta tybetanska z tluszczem!!! beeee...to musi byc straszne!
UsuńJuż sama opowieść o tym ciarki na człowieka sprowadza:)))
UsuńNie jest straszna, tam się ją tak pije, bo daje energię i rozgrzewa. Sama herbata ma dziwny dość smak, cierpka, pieprzna nawet, ją lubię.W małym naczynku, to nie może być wielki kubas, serducho po niej lata. Z tym smalcem zrobiła się taka trochę, jak bawarka, dlatego mi nie smakowała (przedawkowanie bawarki podczas karmienia młodego) Swego czasu piliśmy ją często i z upodobaniem:) No a potem piłam czerwoną, ja się od niej uzależniłam, bez niej czegoś mi brakowało. Ta z kolei śmierdzi bagnem, kupuję tylko prasowaną w kosteczkach. Dość skutecznie mnie kiedyś odchudziła, tylko, że nie każdy może wypijać min. litr dziennie. Ja wypijałam. Muszę sobie znowu kupić bo mi się skończyła.
UsuńMnemo, ale picie herbaty ma być przyjemnością, a nie udręką:))) Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić - ja lubię owocowe i czarne z cytryną, i posłodzone:)))) Żaden ze mnie... kawosz to by było, gdybym pisała o kawie. A jak będzie o herbacie?:))))
UsuńHerbaciarz! (Tak mi sie pomyslalo) i o szostej rano, juz siorpie zielona z miodkiem...
UsuńMoże być herbaciarz - dziękuję o szóstej nad ranem:))) "Herbata czarna myśli rozjaśnia..." - to SDM, pewnie zielona też tak skutkuje:)))
UsuńHerbaciarka! Bo kobieta. Ja Zielarka. I Malarka. Zawsze chciałam spróbować smaku herbaty pitej z tłuszczem i z solą ( bo taki ponoć jest klasyczny zestaw tybetański ) ale się jeszcze nie odważyłam. A poza tym, gdzie miałabym kupić właściwą herbatę...?
UsuńNie JA ale JAK. Tak to jest, kiedy się pisze rano bez herbaty i kawy.
UsuńCzyli, Agniecho, żadna ze mnie herbaciarka:)))) Co do zakupu herbaty tybetańskiej - może Mnemo wie, gdzie się ją kupuje:)))
UsuńDla mnie herbaciarka to pudełeczko na herbatę - zdobiłam kilka takich w życiu:))))
UsuńZaciagnalem sie na herbaciany kliiiper, dobry statek, choc slawe mial zla..a potem to juz ucho przy radiu:)
OdpowiedzUsuńDo Dziwisza, pewnie nie dotre, ale na herbatke zapraszam.
"Jeśliś dobrym żeglarzem - radę sobie dasz,
UsuńJeśli nie - toś cholernie wpadł." :)))
Byłam ostatnio na koncercie Koryckiego:)) Ech, "Magda, Magda...."
A czy ty wiesz, że Mechanicy będą w sobotę obchodzić swoje 30-lecie?:)))
Dziękuję za zaproszenie na herbatkę, ech... marzenia:)
Wiem:) Toz oni z Bytumia(mojego). Malo tego . Moj najlepsiejszy przyjaciel, ma grupe, Szkocka Trupe, a w niej-Mechanik:)
UsuńAle masz ciekawych znajomych:))) Ech, popływałabym w tym roku po Mazurach:)) Wiedziałam, że Sztynort Ci się przypomniał:) Stałam kilka razy w porcie i też mam czarno-białe zdjęcia (zaczynałam żeglować w Ogonkach chyba w 1988 (1989?) r.:)))
UsuńTeż jestem miłośniczką herbatki, dodatkowo w pięknych filiżankach:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOoo, bo w pięknej filiżance herbata zupełnie inaczej smakuje:)
UsuńHerbatę uwielbiam, ostatnio głównie zieloną :) Od razu muszę sobie zrobić półlitrowy kubek, bo mniej to się nawet nie opłaca... :)))
OdpowiedzUsuńZielonej nie pijam, ale rozumiem uwielbienie:)))
UsuńHerbatę piję hektolitrami, podobnie jak Ania z Sowiarni z półitrowego kubka - do mniejszego nawet nie opłaca się siadać, bo i tak go nie poczuję.
OdpowiedzUsuńJa piję szklankami, ale też dużo:)) Teraz siedzę z czarną herbatą z cytryną:) Ponoć niezdrowa, ale taką lubię:)))
UsuńThe tea with herbs and apple must be very delicious!
OdpowiedzUsuńHave a happy week!
Dimi...
Herbata z jabłkami jest bardzo, bardzo dobra:)
UsuńDziękuję za życzenia:)
Doceniam smak dobrej herbaty ,ale pijam jej bardzo mało , właściwie tylko okazjonalnie :))
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność słuchania opowieści o zdobywaniu tytułu Szantymena Roku 1998 :) Nie było to co prawda u Dziwisza , ale była herbata i był ..grzaniec :))) Było kameralnie i w doborowym towarzystwie :)
Rzadko o tym opowiadam, bo kto by chciał słuchać takich niestworzonych historii:)))
UsuńSą tacy co chcą słuchac i czytać :)) Napisz a zobaczysz ile osób chętnie przeczyta :)
UsuńPopieram Marie:))
UsuńMario, podejrzewam, że... niewiele osób:)
UsuńDobrze, dla Was: Ewo, Mario, Katarzyno i Miko - napiszę kiedyś, obiecuję:))))
UsuńArte, ja bardzo chcę opowieść o rejsie!!! I wyścigu kliprów też, chociaż ją słyszałam. Ale napisz o rejsie, co???
OdpowiedzUsuńBardzo śliczne te herbaty, ale ja to raczej klasykę preferuję i zieloną , za owocowymi to tak średnio przepadam.
O, masz:)) A ja tu powyżej piszę, że nikt nie chce słuchać moich opowieści o rejsach:))) Ten post w sumie bardziej miał być o morskich opowieściach niż o herbacie:)))
UsuńWcale nie jestem herbaciana, ale na widok Twoich zdjęć może zmienię upodobania? Pisz o rejsie, koniecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za karteczki, dzisiaj przyszły. I były piękną niespodzianką, bom trochu zapomniała...
Ładne zdjęcia, prawda?:) O rejsie napiszę, ale jeżeli tempo mojego pisania będzie podobne do tempa wysyłania kartek, to nie należy się tej opowieści szybko spodziewać:))))
Usuń