..., które daje się odnaleźć w codziennej, szarej egzystencji. Wdraża nam poczucie czystości i harmonii, tajemnicę wzajemnej życzliwości i romantyzmu ładu społecznego. W istocie swej jest uwielbieniem Niedoskonałości, nieśmiałą próbą osiągnięcia czegoś znośnego w naszym nieznośnym życiu. [Okakura Kakuzō, Księga herbaty, przekład Maria Kwiecieńska-Decker, źródło]
W nawiązaniu do poprzedniego postu, w którym pisałam o prezentach przywiezionych z podróży, pochwalę się kolejnym upominkiem, który dostałam od Grażyny podczas wspólnego zwiedzania Kazimierza Dolnego (oczywiście z zahaczeniem o Herbaciarnię U Dziwisza). Upominkiem była herbata zwijana w kształt pąka kwiatu róży.
Ogrom radości sprawia obserwowanie powolnego rozwijania się pąka pod wpływem wody (koniecznie trzeba zaparzyć w przezroczystym czajniku).
Od M. dostałam herbaty owocowe z Herbapolu (szczególnie polecam "Dziką różę" tej firmy).
Czasami bliscy robią miłą niespodziankę, zapraszając mnie do ulubionej herbaciarni (poniższe zdjęcia były robione w Warszawie, gdzie w Maleńkiej wraz z U. piłyśmy rok temu cynamonowo-owocowe pyszności).
Cynamon dominował także w herbacie Adwentowej, którą wraz z ciastem dostałam od T. (całkiem spory był ten kawałek, ale kto by się przejmował jakimiś kaloriami, kiedy ciasto takie pyszne).
Czasami sama sobie robię prezenty z podróży, czego przykładem są herbaty przywiezione z Kazimierza Dolnego. Niestety, zapasy mi się właśnie skończyły.
Na koniec cytat - w podzięce za wszystkie herbaciane upominki.
Robił zieloną herbatę, która smakowała ciepłym sianem i światłem słońca, czarną herbatę, która smakowała dymem i cukrem, czerwoną herbatę, która smakowała cynamonem i krwią, żółtą herbatę, która smakowała kadzidłem i korzeniem mleczu. Robił delikatną białą herbatę, która smakowała jaśminem i śniegiem. Robił zimową herbatę z ostatnich uschłych liści i gałązek, i ta smakowała chlebem i żalem. Robił herbaty z kwiatów wiśni i płatków chryzantem, z róży i lotosu, ze skórek pomarańczy i z magnolii. Niektóre smakowały lekko i słodko, jak chmury płynące od słońca; inne smakowały korzennie i mrocznie, jak grube pierniki. Jego najsłynniejsza herbata, na którą jeszcze nikogo nie było stać, została zmieszana z liści białej herbaty, fiołków i jednego czerwonego liścia. Była to herbata, która miała smak jego snów. [Catherynne M. Valente - Opowieści sieroty, tom 2., źródło]
Piękny ten ostatni fragment....tyle smaków.
OdpowiedzUsuńOpakowania herbat z Kazimierza przypominają mi te z mojego ulubionego sklepu, którego już nie ma. Bardzo tam lubiłam kupować i pewnego dnia już nikogo nie zastałam.
Mi się też podobał ten fragment:)
UsuńSzkoda, że likwidują nasze ulubione sklepiki bez uprzedzenia.
A ja juz zapomnialam o tej herbacie o ksztalcie rozwijajacego sie paka rozy...i masz racje, trzeba koniecznie obserwowac to rozkwitanie w szklanych naczyniach!
OdpowiedzUsuńNatchniony post o herbacie i ceremonii jej picia..
Ja nie zapomniałam, czekałam tylko na odpowiednią chwilę z publikacją:)
UsuńTrzeba sie wybrac do Kazimierza po nastepne zapasy herbaciane!
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
UsuńI ten i poprzedni wpis bardzo apetyczny - pod tamtym znowu komentarz mi wcięło.
OdpowiedzUsuńSzkoda komentarza...
UsuńZachęciłaś mnie do przeczytania "Opowieści sieroty", nie znałam ...dzięki :)
OdpowiedzUsuńdo picia herbaty nie trzeba mnie zachęcać...... :))
Barbara
To fajnie, że zachęciłam:)
UsuńNie celebruje picia herbaty, ba właściwie prawie jej nie piję, ale herbatyzm nie jest mi całkiem obcy, wszak jest także "szlachetną umiejętnością kpienia z siebie samego, spokojnie, lecz przenikliwie, a zatem samą kwintesencją humoru - uśmiechem filozofii." :)
OdpowiedzUsuńZnalazłam na facebooku społeczność " Śląscy miłośnicy herbatyzmu"
https://www.facebook.com/%C5%9Al%C4%85scy-mi%C5%82o%C5%9Bnicy-herbatyzmu-1615790445370668/
Pięknie musi wyglądać ten rozwijający się pąk :)
Tak, wygląda pięknie:)
UsuńLubię Kazimierz Dolny i delektowanie się herbatami w Herbaciarni u Dziwisza...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie:)))
Dziękuję za słoneczne pozdrowienia:)
UsuńTakże uwielbiam herbatę i kocham Kazimierz
OdpowiedzUsuńO, to fajnie:)
UsuńChociaż ode mnie do Kazimierza to prawie 5 godzin jazdy
UsuńTrochę daleko, ja mam ok. trzech godzin.
UsuńA ja mam w domu taka herbatę, co to rozkwita w dzbanku:) Lubię zieloną.
OdpowiedzUsuńJa lubię czarną i owocową:)
UsuńHhhh, to kiedy do Kazimierza?
OdpowiedzUsuńChoćby jutro:)
Usuń