Życie optymisty nie jest łatwe..._cz.7

... choćby dlatego, że czasami zdarza się wieczór, gdy człowiek dochodzi do wniosku, iż ten ostatni problem to o jeden za dużo.
Idealnym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby wypłynięcie w daleki rejs. Na morzu, w trudnych warunkach, w obliczu potęgi żywiołów, nabiera się dystansu do tego, co zostawiło się na lądzie. Wraz z powiększaniem się odległości od brzegu, maleją, a w końcu nikną wszelkie problemy życia codziennego. No, ale nie zawsze można wypłynąć w rejs...
Czasami bywa dodatkowo tak, że nikogo z Bliskich nie ma w zasięgu wzroku albo Bliscy mają własne, bardzo ważne sprawy do załatwienia. Telefon milczy jak zaklęty, nie ma do kogo gęby otworzyć... I wtedy człowiek zaczyna rozczulać się nad sobą.  I dość szybko może człowieka dopaść stan, określany przeze mnie pojęciem "niktmnienielubi".

Ostatnią krztyną rozsądku postanawiam coś z tym stanem "niktmnienielubienia" zrobić. Przypominam sobie o prezencie - herbacie, kupionej przez T. w mojej ulubionej herbaciarni "U Dziwisza". Miło było usłyszeć: "Przywiozłem ci niespodziankę z podróży do Kazimierza Dolnego.":)

Wyciągam z szafki paczuszkę herbaty "Cytrynowa nuta". Takiej jeszcze nigdy nie piłam. Otwieram torebkę i... cała kuchnia wypełnia się przyjemnym, niepowtarzalnym aromatem trawy cytrynowej:) Parzę herbatę, zapalam świeczuszki. Pierwszy, drugi łyk i... czuję jak powoli opada ze mnie napięcie, a problemy ostatnich dni nabierają normalnych, ludzkich wymiarów, umożliwiających zmierzenie się z nimi. Filiżanka herbaty poradzi sobie z największym problemem. [Bernard-Paul Heroux]

Przez myśl przemyka wspomnienie z dzieciństwa - powroty T. z delegacji służbowych, kiedy to, nie pytając o podróż, ani o to, co w świecie ciekawego, od razu w progu padało zdanie: "Co mi przywiozłeś?."
Dzieciństwo było takie proste... Przede wszystkim brak konieczności podejmowania decyzji i odpowiedzialności za nie. 
Wieczorna cisza, blask świec pomagają wspomnieniom. I jeszcze ten pyszny sernik od p. Z., smakuje prawie tak jak najlepszy pod słońcem sernik M.:) Brakuje w nim  tylko rodzynków:)))


Dołączona do herbaty kartka pocztowa z reprodukcją obrazu, przedstawiającego Kazimierz nad Wisłą, doskonale wpisuje się w klimat wspomnień. W końcu jest to moje ulubione miasteczko na Lubelszczyźnie, do którego zaglądam od czasu do czasu od lat trzydziestu.


A wracając do herbaty "Cytrynowa nuta" - nie dość, że wspaniale smakuje, to jeszcze obłędnie pachnie :) A to wszystko za sprawą estragolu, który oprócz trawy cytrynowej występuje również w bazylii i anyżu.
Palczatka cytrynowa (Cymbopogon citratus) jest rośliną szeroko uprawianą w krajach tropikalnych. Jej liście i łodygi mają silny cytrynowy smak oraz zapach. Zawierają dwa cenne olejki: cytral (70-80%) i mircen (20%). [źródło]


Na początku postu wspomniałam o wypłynięciu w daleki rejs - skoro tak, to proszę:) Zapraszam na wyprawę dookoła świata śladami trawy cytrynowej:) Podróż zaczyna się w Egipcie, gdzie już w starożytności, 3000 lat temu, znane były skutki jej stosowania.
W Izraelu naukowcy z Uniwersytetu Ben Guriona w Beer Szewie udowodnili, że trawa cytrynowa posiada właściwości antynowotworowe.
W Indiach, Malezji, Gruzji, czy w Afryce trawa cytrynowa dostarcza olejku cytronelowego, który stosowany jest w przemyśle perfumeryjnym oraz w medycynie. [źródło
Trawa cytrynowa ma wiele właściwości leczniczych, od dawna wykorzystywanych w krajach Dalekiego Wschodu, między innymi w Indiach i Chinach oraz w Ameryce Południowej. [źródło]
Trawa cytrynowa jest jednym z ważniejszych dodatków do dań w kuchni Tajlandii i w Indiach.[źródło] W Tajlandii przygotowuje się zupę o nazwie tom-yum, gdzie jest wykorzystana w dużej ilości. 
Początkowo była uprawiana w Indiach, Indonezji oraz południowo-wschodniej Azji, ale z powodu ciągle zwiększającej się popularności azjatyckiego stylu gotowania zaczęto ją hodować w różnych częściach świata, także w Polsce... [źródło] Trawę cytrynową uprawia się obecnie w Brazylii, Meksyku, Indiach, Afryce, Australii, na Florydzie, w Kalifornii oraz na wyspach Morza Karaibskiego.
W Ameryce Południowej trawę cytrynową dodaje się do yerba mate, co wpływa na zwiększenie koncentracji, rozjaśnienie umysłu, usprawnienie procesów kojarzenia i zapamiętywania.
W Peru najpopularniejszym bezalkoholowym napojem jest Inca Cola (zwana złotą colą), którego podstawowym składnikiem jest trawa cytrynowa. Jest to wariacja tradycyjnej coli, w żółtym kolorze i o smaku lemoniady. Ciekawostką jest fakt, że Peru jest jedynym krajem, w którym spożycie innego napoju gazowanego niż Coca Cola jest wyższe. Inca Cola swój sukces zawdzięcza niskiej cenie, lokalnej nazwie, charakterystycznym słodkim smaku i agresywnej kampanii marketingowej. [źródło]
W Brazylii uznawana jest za naturalny antydepresant poprawiający nastrój a nawet wywołujący halucynacje, choć dodać należy, że nie potwierdzają tego żadne konkretne badania. [źródło] W medycynie ludowej Brazylijczyków uważa się, że trawa cytrynowa ma właściwości uspokajające i nasenne.

Ciekawostki o trawie cytrynowej wygrzebane w sieci:
Trawa cytrynowa
Chroni przed rakiem, uśmierza ból...


Na podstawie powyższego opisu wynika, że herbata z trawą cytrynową ma właściwości wręcz magiczne:) Bledną one jednak wobec spokojnego głosu, który w słuchawce telefonu mówi do mnie: "Jutro pogadamy i opowiesz mi, co spowodowało ten słabszy nastrój." I wobec rzeczowej rozmowy (nawet nie ma się jak pokłócić:), w trakcie której pada to jedno właściwe zdanie - że w życiu najważniejsze jest przecież... samo życie.
I co ja mam na to wszystko teraz powiedzieć? Po prostu: DZIĘ-KU-JĘ:)))

P.S. Tytuł to słowa, których autorem jest Scott Adams.

58 komentarzy:

  1. O jej, jaki piękny wpis, o życiu, prezentach - niespodziankach (które może nie do końca są niespodziankami, bo chyba nie było to zaskoczenie...(?)) i o wyprawie z trawą cytrynową w tle. Ale po kolei:
    1) jestem zły, że nie zadzwoniłaś do mnie wtedy...
    2) p. Z zrobiła tylko spód, reszta taki pewien pływak, co na każdej wizycie w pływalni wypija kilka litrów chlorowanej, niedobrej wody...
    3) rodzynki są niezłe, jeszcze trochę i się do nich przekonam...
    4) te białe filiżanki wzmacniają smak, w ogóle to co innego niż kubek/szklanka - zupełnie inny wymiar!
    5) to może jeszcze kiedyś taka niespodzianka herbaciana nie będzie złym pomysłem z mojej strony?
    6) piękne zdjęcia, bardzo ładnie skomponowane z czajniczkiem, kartką, rozsypaną herbatą i filiżanką!
    7) dobra, dość tego wyliczania. Ale muszę jeszcze raz: fajnie się to czyta !@!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt nr.4 jest absolutnie sluszny...roznica jest przeogromna

      Usuń
    2. Nie psuj mi niespodzianki z niespodzianki:) Zaskoczenie było, ale bardzo miłe:)
      To i ja odpowiem po kolei:
      1) Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby, ale następnym razem zadzwonię:)
      2) Ukłon w stronę p. Z. (jak można zrobić tak cienki spód?:) i w stronę pływaka, któremu współczuję z powodu niedobrego chloru. Sernik - pychotka:))))
      3) Poczekam na przekonanie się do rodzynków:)
      4) Filiżanki są w kolorze ecru, ale masz rację - herbata w nich smakuje zupełnie inaczej:) Do dziś nie mogę się sobie nadziwić - jak ja mogłam kiedyś podać Takiemu Gościowi herbatę w zwykłej szklance:)))) Po prostu to była profanacja:)))))
      5) Na pewno nie będzie złym pomysłem:)))
      6) Dziękuję za zachwyt nad zdjęciami:))))
      7) Jeszcze raz dziękuję:) Choć jak widzę wykrzyknik, to mam ochotę rzec: "Tak jest.":)))

      Usuń
    3. Grażyno, też się z Tobą zgadzam:)

      Usuń
    4. No to cieszę się, Grażyno - wydaje mi się (?) że wizualny odbiór jest ważny - to moze być tak jak w muzyce. Jak idziemy na koncert, to nie tylko sluchamy, ale także widzimy i ... czujemy - np zapach starych ławek, mebli (np w kościele, w muzeum). Identycznie jest z widokiem - widziałyście kiedyś gościa w np dresach na koncercie muzyki poważnej? No właśnie - podobnie może być z filiżanką.
      Do tego Arteńka ma piękny czajnik który podgrzewany jest od spodu płomieniem - może dla innych to normalne, ale dla mnie sprawia mnóstwo radości z patrzenia i picia z TAKIEGO zestawu :)

      Usuń
    5. I jeszcze jeden przykład - zawsze jak miałem przygotować dzieci do koncertu, to wymagałem od nich by miały nienaganne nuty - wiadomo że z czasem książki ulegają zniszczeniu, więc przed koncertem robiliśmy ksero jednej lub dwóch stron (jeśli ktoś musiał grać z nut - akurat na perkusji dość typowe) i wkładaliśmy w ładną "koszulkę" - nuty wyglądały na nieużywane - takie jak nowe! Gdyby były "wymiętolone", z pozaginanymi rogami - byłyby okropne - takie jak w odbiorze muzyka - jako niechlujnego i niezwracającego uwagi na szczegóły.

      Usuń
    6. Z własnego doświadczenia wiem (herbatkuję często z ulubioną Sąsiadką), że herbata podana w ładnej filiżance podnosi rangę takiego spotkania:) Mam nawet u Sąsiadki specjalną filiżankę z makami:) I do tego herbata z dzikiej róży z Herbapolu - fantastyczny zestaw na każdą porę roku:)))
      Czajnik z podgrzewaczem też lubię - herbata jest długo w ten sposób ciepła:))) A światełko dodatkowo potęguje nastrój:)
      Świetnie rozumiem problem niechlujnych kartek, sama używałam eleganckich jednakowych teczek, oprawionych w tkaninę w stonowanych kolorach, co prawda nie z nutami, ale...

      Usuń
  2. Optymistko!!! ladnie wyrazxilas Twoje samopoczucie i walke z nim, wszyscy mamy takie chwile, gdzie problemy chyba w koncu zwykle wydaja nam sie nie doi przezwyciezenia, ja najczescie tak mam o 5 rano...potem jakos przechodzi, i nie tyle po herbacie a po filizance kawy. A trawa cytrynowa rosnoe mi w ogrodzie andyjskim, jest gesta wiacha waskich i dlugich lisci, tnacych jak ostrze noza, rosnie bez problemow, i uzywam ja codziennie, robie z nich napar, czasem mieszam z kwiatami pomaranczy czy mieta...w Wenezueli nie sprowadza sie juz herbat normalnych, wiec jest to swietne rozwiazanie na napoj cieply i zadawalajacy. Moze kiedys zawitasz i bedziemy obie parzyc ten wonny napar ...najpierw jednak wybierzemy sie nad brzeg rzeczki , gdzie roslinke posadzilam i wybierzemy najlepsze listki. sciskam serdecznie bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filiżanka kawy też jest dobra na zmartwienia:))) Szczególnie o piątej nad ranem:)
      Nie kuś mnie, nie kuś tą trawą w andyjskim ogrodzie, bo rzucę to wszystko i zostanę włóczęgą:)))) Bez dostępu do internetu - i kto będzie pisał za mnie posty?:)
      Rany:)) Z kwiatami pomarańczy:))))

      Usuń
    2. Smartfon z dostępem do internetu... (dobra, już nic nie mówię)

      Usuń
    3. Ha, ha, ha:))) Widziałeś włóczęgę ze smartfonem?:)))

      Usuń
    4. Jeszcze nie - byłabyś pierwsza! :))

      Usuń
    5. :) Na szczęście nie mam parcia, aby być zawsze pierwszą:)

      Usuń
    6. Zaraz, zaraz, w Andach przy dobrej woli tez bede miala internet, wiec posty bedziesz mogla pisac...chyba,ze juz jest tam tak zle, wtedy pojedziemy sobie do miasta wojewodzkiego Meridy.

      Usuń
    7. :) Ja o włóczęgostwie napisałam - takim totalnym, rzucam to wszystko, niczego nie mam (nawet telefonu:))) I wyruszam w świat:))) Oczywiście od razu przyznaję Tobie, Grażyno, rację, Twoja wersja wydarzeń jest bardziej optymistyczna i... bardziej (wbrew pozorom) realna:))))
      Nie dość, że zobaczyłabym amarylisy, to jeszcze napiłabym się herbaty z trawy cytrynowej, rosnącej w naturze:))) Piękne, już zaczynam marzyć kolorami:)))) A to dla mnie dość niebezpieczny stan:)) Ja takie marzenia realizuję:))))

      Usuń
    8. Wybieram sie w Andy gdzies w listopadzie....

      Usuń
    9. Rany:))) Szkoda, że nie mam pojęcia, co będę robić w listopadzie.

      Usuń
    10. Jak to ładnie brzmi: "Wybieram się w Andy.":))))
      A swoją drogą - byłam kiedyś tak blisko Meridy:)))

      Usuń
  3. Okruszek, co nie ma paluszków u nóg,
    Miał kiedyś tak wiele, jak my;
    I nigdy nie wierzył, by stracić je mógł,
    Jak ja bym nie wierzył lub ty.
    Lecz Ciocia, co dbała o nóżki Okruszka,
    Przed snem mu dawała dwie łyżki do łóżka
    Wody miodowej, by wypił raz dwa-
    Najlepsze lekarstwo, jakie Świat zna!

    Okruszek, co nie ma paluszków u nóg,
    Przez morze chciał płynąć na skos;
    Lecz przedtem dokładnie, najlepiej, jak mógł,
    Owinął szaliczkiem swój nos.
    Bo Ciocia mówiła nie raz i nie dwa,
    Ze Świat cały prawdę tę jedną zna:
    Okruszka paluszków bezpieczny jest los,
    O ile, o ile jest ciepło mu w nos!

    I plynął Okruszek przez morze, przez toń
    Tak coś ze dwadzieścia aż lat;
    I dzwonił dzwoneczkiem diń-doń i din-doń
    By słyszeć go mógł cały świat.
    I wszyscy Żeglarze i Admirałowie
    Krzyczeli:”Ach patrzcie, ach, patrzcie ,Panowie!
    Tam płynie Okruszek dwunasty juz rok,
    By złowić dla Cioci najpiękniejszą z fok!”

    Lecz zanim zakonczył wspaniały swój łów
    I zanim zobaczył znów brzeg,
    Straszliwy, zielony Wieloryb czy Żółw
    Skradł szalik, co noska mu strzegł.
    A kiedy popatrzył Okruszek na nóżki,
    Co kiedyś je śliczne zdobiły paluszki,
    Posmutniał - a było mu zmartwić sie czem,
    Bo wszystkie paluszki zniknęły jak sen!

    I nigdy już z nas nie dowiedział się nikt,
    Choć gnębi od wieków to Świat:
    Czy każdy z osobna paluszek mu nikł
    I kto to właściwie je skradł?
    I jak to tam było, choc chcemy – nie wiemy,
    Czy może to ryby, czy może syreny?
    I głowi sie każdy, kto głowić ma chęć,
    Jak znikło paluszków dwa razy po pięć?

    Okruszka, co nie ma paluszków u nóg,
    Rybacy zlowili w swą sieć
    I wnet go zanieśli (choć chodzić sam mógł)
    Do Cioci, by dała mu jeść.
    A Ciocia mu dała najlepsze przysmaczki:
    Wątróbki, ozorki, półgęski, półkaczki,
    I Ciocia mówiła: kazdy wie, że przecież
    Bez paluszków Okruszkom jest lepiej na świecie! Edward Lear
    Mam nadzieję ,że się usmiechniesz przy czytaniu tego wierszyka , owiniesz nos szaliczkiem , zamiast Miodowej Wody wypijesz herbatę z trawą cytrynową i decyzje do podjecia wydadzą się łatwiejsze :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka piękna wierszowana bajka:))) Bardzo serdecznie za nią dziękuję:))) Chyba pójdę zaparzyć sobie jakąś herbatę i przeczytam jeszcze raz:)

      Usuń
    2. Strasznie ją lubię :)) Cieszę się że i Tobie sie podoba :)) Jak pracowałam to na jednym z kursów dokształałcających miałam zajecia z Ryszardem Waksmundem autorem antalogii poezji dla dzieci . Bajka o Okruszku pochodzi z opracowanej przez niego antalogii .

      Usuń
    3. Bajka ta, jak to zwykle z bajkami bywa, ma wiele znaczeń i ukrytych przesłań.

      Usuń
    4. Tak , jak to mądra bajka , ma wiele znaczeń i ukrytych przesłań i wydaje mi się że każdy może w niej wyczytać to co doda mu otuchy :))

      Usuń
    5. Najbardziej podoba mi się fragment:
      "A Ciocia mu dała najlepsze przysmaczki:
      Wątróbki, ozorki, półgęski, półkaczki... "
      Chyba muszę zjeść śniadanie:)

      Usuń
    6. Śniadanie z rana to podstawa dobrego odżywiania :))))))

      Mnie zaś najbardziej podoba się podsumowanie :
      "....I Ciocia mówiła: kazdy wie, że przecież
      Bez paluszków Okruszkom jest lepiej na świecie!"
      Jak dla mnie to uniwersalne przesłanie : wędrując ,żeglując jak Okruszki wśród ogromu Świata przez Życie, okradani jesteśmy przez nie z paluszków - złudzeń . Łatwiej jest żyć nie mając złudzeń :)

      Usuń
    7. Jaka piękna bajka!

      Usuń
    8. Mario, co masz na myśli, pisząc o złudzeniach? Proszę, podaj jakiś przykład.

      Usuń
    9. U mnie te "paluszki" wywołują dreszcze...

      Usuń
    10. Anna Jędrych ciekawie na temat ludzkich złudzeń i iluzji pisze tu : http://magazyntuiteraz.pl/6-najwiekszych-iluzji-ktorym-ulegasz/

      Usuń
  4. Oj Arte, Arte! Po łapach chyba ci się należy. Czemu nie dzwoniłaś?? Nie wiem, czy bym pomogła, ale z pewnością bym posłuchała... Dobra herbatka jest dobra na wszystko. I zgadzam się z Grażyną i z Tomkiem, że pita w ładnej filiżance zupełnie inaczej smakuje.
    Rozśmieszyłaś mnie wspomnieniem z dzieciństwa i pytaniem "Co mi przywiozłeś?" Robiłam identycznie jak mój Tato jeździł na delegacje na Słowację. Kiedyś powiedział" A może byś się najpierw zapytała jak się czuję, czy się nie zmęczyłem, a dopiero potem o prezenty." Za następnym powrotem z delegacji wyrecytowałam jednym tchem"Tatusiu jak się czujesz czy się nie zmęczyłeś i co mi przywiozłeś??" Nie daję przecinków bo tam żadnych przerw nie było i było mówione na jednym wdechu:))
    I bardzo cię proszę, jak tylko masz ochotę to DZWOŃ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miko, bardzo Ci dziękuję za propozycje wysłuchania:) Mam nadzieję, że... następnego razu szybko nie będzie:)))
      A co do herbaty, na pewno to znasz:
      Z rozkoszy tego świata
      ilości niepomiernej
      zostanie nam po latach
      herbaty szklanka wiernej
      i nieraz się w piernatach
      pomyśli w porze nocnej
      ha, trudno, lecz herbata,
      herbaty szklanka mocnej
      Piękna opowieść o powrotach Taty z delegacji, rozumiem bark przecinków:)))
      W razie czego będę dzwonić:)

      Usuń
    2. Koniecznie dzwonić!!!

      Usuń
  5. Ja Cię lubię Arteńko i pewno jeszcze wiele innych osób.
    Trawę cytrynową bardzo lubię, mam takie dania, które z nią lepiej smakują. Trzymam w zamrażalniku i kroję, jak potrzeba.
    Ja zaczęłam produkcje ziółek- zbierane u mnie w lesie. Mam pokrzywę i listki brzozy. Następnym razem będę zrywać pąki sosen na susz, bo te w cukrze na kaszel już mam. A potem będą kolejne ziółka. A co!! Jak natura to natura. Nie lubię szklanek, lubię kubki i filiżanki, mam swoje ulubione, piję w innych kawę w innych herbatę, takie skrzywienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to miło, że mnie lubisz:))))
      No i "zazdraszczam" pasji zbierania ziół - nie, żebym nie miała co zbierać, ale z ich wykorzystaniem bywa różnie. A co robisz z suszonymi pędami sosny?
      Jeśli chodzi o kubki - mam ulubiony, który ma może tyle samo lat co ja:)))

      Usuń
  6. Pięknie o herbacie, mojej ulubionej. Od kilku ładnych lat pijałam zieloną herbatę z trawą cytrynową, nazywała się "Cytrynowy John". Niestety sklepik zniknął, muszę teraz kupować gdzie indziej, a to już nie to. Nie wiedziałam, że ma tyle pożytecznych właściwości.
    Z prawdziwą przyjemnością przeczytałam też poetyckie komentarze, wyzwalasz swoimi słowami szczególną "aurę", że chce się pisać coś miłego.
    Zdjęcia też nastrojowe, a zupę tajską gotuję mojej wnuczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest z przyzwyczajeniami, trudno przewidzieć likwidację sklepiku z ulubiona herbatą:) A później nic już tak nie smakuje...
      Odkryłam trawę cytrynową dzięki tej herbacie, człowiek nie zdaje sobie sprawy, jakie skarby ma w pobliżu.
      Jeśli chodzi o "aurę", to ogromnie mi miło, że coś takiego napisałaś:)) Dziękuję:))))

      Usuń
  7. Czyli optymiści też mają "słabsze dni"? :)
    Ale najważniejsze jest to, że potrafią się z nimi szybko uporać :) Niektórzy uważają, że nie ma takiego problemu, którego nie jest w stanie rozwiązać filiżanka porządnej herbaty - i chyba coś w tym musi być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki takim "słabszym dniom" optymiści stają się... bardziej realni:)
      Co do rozwiązywania problemów filiżanką herbaty - w tekście jest podobnie brzmiące zdanie, które wypowiedział (napisał) Bernard-Paul Heroux.

      Usuń
  8. Pięknie napisane. Najważniejsze to szanować i dbać o siebie. Zatrzymać się i docenić drobnostki które powodują że życie staje się piękniejsze;) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Masz rację z tym zatrzymaniem się i docenieniem tego, co przynosi dana chwila.

      Usuń
  9. What a lovely table setting !!
    I would love a cup of tea with that delicious cake!!
    Lovely gifts!!Enjoy!!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że podoba Ci się nakrycie stołu:))))
      Na herbatę zapraszam, ciasto może się zrobi:))))

      Usuń
  10. Też miewam takie chwile... Uściski ślę:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Staram się celebrować każdy dzień, wiem, że się nie powtórzy. A filiżanka dobrej herbaty w tym pomaga:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, trzeba każdy dzień celebrować najlepiej jak się potrafi:)

      Usuń
  12. i ja Cię lubię :) i cieszę się, że już się uśmiechasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak miło:)) Dzięki:)) Dziś jest zdecydowanie lepiej, mimo że siedzę w "okrutnych" przepisach:)

      Usuń
  13. To prawda, że "Filiżanka herbaty poradzi sobie z największym problemem" - zaczęło się od smutków i "niktmnienielubi" (ja Cię lubię, inaczej by mnie tu nie było), a skończyło na garści aromatycznych informacji i zapewnieniu, że będziesz mogła się wygadać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miłe z Twojej strony, że tu jesteś:)))
      A z tymi problemami - to fajnie by było, gdyby się tak prosto rozwiązywały:) Filiżanka herbaty i po kłopocie:)

      Usuń
  14. Z problemem radzą też sobie świeże kwiaty w wazonie i otwarte okno. To mój sposób. Na pomniejsze chanderki pomaga:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Echo ,echo,echo,echohohoho !!!
    Pusto i głucho .
    Arte , Arteńka ,a gdzie żeś ty , gdzie ?????
    Słychane to rzeczy żeby Cię tak długo na blogu nie było ....
    Wracaj ,wraaaaacaj !!!!
    Czekamy :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. No to lece sobie zaparzyc herbatki. Cytrynowej.
    Czesto to Tobie mysle Reniu:)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.