Szukam pana, który ma na imię Henryk... (cz. 3)

... i bardzo lubi przedwojenne kino:) W latach 1933-1935 przebywał w Grudziądzu, choć nie wiadomo czy jest to jego miejsce urodzenia. Wiadomo jednak, że urodził się pod koniec czerwca 1915 r.
Wyszłam z założenia, że znając imię i datę urodzenia, można człowieka poszukać w księgach parafialnych, oczywiście - jeśli był ochrzczony. A takie księgi są prawdziwą skarbnicą wiedzy: data i miejsce urodzenia dziecka, jego imiona, imiona i nazwiska rodziców i rodziców chrzestnych (z podawaniem stanu i nazwisk panieńskich), a nawet ich profesje. Pisane były czasami bardzo kwiecistym językiem. Wspaniała lektura:) Co prawda, sam Henryk określał siebie następująco: jestem raczej młodym komunistą, radykałem, antyklerykałem, ale czy to przeszkadza być ochrzczonym? A poza tym w jednym z listów pisał o dyskusjach prowadzonych z księdzem, zapewne na lekcjach katechezy czy religii.
Oprócz tematów poważnych przewijały się też i szkolne, narzekania na nauczycieli, opisy sztubackich dowcipów, dyskusje ideologiczne z księdzem („módl się za mnie, bo po jeszcze jednej takiej dyskusji heretykiem zostanę!”). [oba cytaty pochodzą z postu Miki]

Trzeba pamiętać, że Henryk urodził się w trakcie I wojny światowej, a później była II wojna światowa... Może urodził się w Grudziądzu, który od 1772 r. był w zaborze pruskim, a może zupełnie gdzie indziej... Może jego rodzice byli protestantami.... Nieznajomość miejsca urodzenia, wyznawanej religii oraz zniszczenia wojenne mogły utrudnić poszukiwania. Od czegoś trzeba było jednak zacząć. Na stronie Diecezji Toruńskiej znalazłam informacje o dziesięciu parafiach w obecnym Grudziądzu. Przed II wojną (a nawet I) mogło być inaczej. Gdyby ktoś chciał zobaczyć przedwojenne grudziądzkie kościoły, polecam stronę fotopolska.eu. Niestety, z żalem stwierdzam, że przed wyjazdem zupełnie nie byłam przygotowana historycznie do wędrówki po obcym dla mnie mieście. Ciągle za mało mi czasu na ogarnięcie wszystkiego. Za to posiadam duży zapas ufności, że jeśli się bardzo chce coś zrobić, to na pewno się uda. Trzeba tylko zacząć to robić:) Z takim nastawieniem zaczęłam szukać Henryka w grudziądzkich parafiach.

Pierwszym kościołem, który zobaczyłam po wyjściu z miejskiego autobusu, był kościół pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Nie wiedzieć czemu, ominęłam go (chociaż był NAJBLIŻEJ), robiąc tylko kilka fotografii. Jak się później dowiedziałam, kościół przed II wojną światową należał do Niemców wyznania ewangelicko - augsburskiego.

   

Kolejny kościół, do którego było mi po drodze (mocno nierównej z powodu remontów ulic), to kościół filialny pojezuicki pw. św. Franciszka Ksawerego. 


Swoje kroki skierowałam do kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja, należącego do najstarszych kościołów ziemi chełmińskiej. Parafia wg tradycji, założona została jeszcze w XI wieku. Grudziądzką farę nazwano z czasem "matką" kościołów grudziądzkich. [źródło, historyczne zdjęcia kościoła można obejrzeć na podanej stronie lub tu klik].



Przyznam się, że nie lubię fotografować wnętrz kościołów. Ale tym razem zrobiłam wyjątek. Czyż te drzwi po prawej stronie nie są urocze? Są tak malutkie, jakby były przeznaczone dla krasnoludka lub dla... dziecka:) Ja, mimo niskiego wzrostu, musiałbym się nieźle schylić, żeby przez nie przejść:)
Z pierwotnego wyposażenia wnętrza godną uwagi jest - znajdująca się w nawie głównej - granitowa czara chrzcielnicy typu gotlandzkiego, z 3 ćw. XII w., zdobiona płaskimi, ostro ciętymi postaciami smoków. Zachowały się też dwie granitowe kropielnice pochodzące z XIII - XIV w., usytuowane w kruchcie północnej i zachodniej. Z dawnego wystroju wnętrza zachowały się na filarze międzynawowym fragmenty polichromii z końca XIV w. Malowidło przedstawiające Chrystusa Bolesnego i świętych charakteryzuje się wydłużonymi proporcjami figur z równoczesnym podkreśleniem realizmu twarzy, jak również chłodną gammą barwną złożoną z czerwieni, zieleni, czerni i fioletu. [źródło, pisownia oryginalna]



Podziwiając tę historyczną chrzcielnicę, pomyślałam, że może właśnie wodą z niej chrzczony był mały Heniuś... Przy okazji sfotografowałam wspomniane wyżej malowidło, a także jedną z "kropielniczek" (taki mały prezent fotograficzny dla Mnemo:).


Jeszcze jeden przedmiot przyciągnął moją uwagę - ławka, a właściwie przepięknie ozdobiony klęcznik, zupełnie odmienny od pozostałego wyposażenia kościoła. Może to właśnie na nim klęczała mama Henryka, modląc się o błogosławieństwo dla syna...


Czas najwyższy, aby odnieść się do poprzedniego postu i wyjaśnić, co się stało wieczorem pierwszego dnia moich poszukiwań. Wczoraj napisałam tak:
Wykorzystując ostatnie promienia słońca, fotografowałam coś szczególnego, gdy usłyszałam ciche wołanie miękkim, kobiecym głosem: Henryku! Henryku! Odniosłam niesamowite wrażenie, aż mi ciarki przeszły po plecach. Odwróciłam się i...
... zobaczyłam panią, siedzącą w samochodzie, która po imieniu wołała przechodzącego obok pana. Obydwoje byli w wieku ok. 40-50 lat, więc ten pan nie mógł być szukanym przez mnie Henrykiem. Ale działo się to przed wejściem do kościoła św. Mikołaja i pomyślałam, że to nie dzieje się przypadkiem:) Uznałam to jako dobrą wróżbę:)
W poniedziałkowe południe udałam się do kancelarii parafialnej i wyłuszczyłam swoją prośbę mniej więcej tak:
Jedna z moich bliskich koleżanek znalazła listy pisane do swojej mamy (w Grudziądzu, w latach 30. XX w.)  przez człowieka, który być może był ochrzczony w tej parafii. Problem polega na tym, że znane jest tylko jego imię i data urodzenia. I tu moja prośba - czy można by było przejrzeć księgi parafialne z 1915 r., szukając pod kątem tej właśnie daty urodzenia. O ile, oczywiście, takie księgi się zachowały. Ponieważ koleżanka nie może zrobić tego osobiście, postanowiłam jej pomóc. Sprawa jest czysto sentymentalna. Jak się uda ustalić coś więcej na temat tego człowieka - to dobrze, jak nie - to trudno.
Pan popatrzył na mnie wcale nie zdziwiony i stwierdził:
Hmmm, tylko imię i data urodzenia... Taaak, można poszukać. Księgi chrztów sprzed 1920 r. przechowywane są w Toruniu, można tam napisać albo zadzwonić.
Archiwum Akt Dawnych Diecezji Toruńskiej
pl. ks. Frelichowskiego 1
87-100 Toruń
Upewniwszy się, że na pewno parafialne księgi chrztów z 1915 r. się zachowały, spisałam adres, stwierdziłam, że telefon znajdę sobie sama i podziękowałam pięknie:) Skoro odszukanie Henryka na podstawie jego daty urodzenia w danym momencie okazało się nie do wykonania (celowo nie napisałam "niemożliwe":), trzeba było zacząć tak jakby od końca.

Do godziny 15.00 miałam jeszcze trochę czasu. Kolejny raz przemierzyłam uliczki Starego Miasta. W pełnym świetle dnia dostrzegłam wiele rzeczy, które umknęły mojej uwadze dnia poprzedniego. Grudziądz obecnie to miasto remontów. Ulice, place, parki, kamienice, budynki dawnych zakładów, tory tramwajowe, szkoły, kościoły, biblioteka  - prawie wszystko jest remontowane. Jak do tego dołoży się jeszcze program pt. "Rewitalizacja społeczna mieszkańców Starego Miasta", którym zostali objęci mieszkańcy najstarszej dzielnicy, to obrazek Grudziądza nie jest już taki idylliczny...

W trakcie mojej wędrówki uliczkami, po których 90 lat temu mógł chodzić mały Henio, sfotografowałam jeszcze kościół pw. Ducha Świętego, który od 1900 r. pełnił funkcję katolickiego kościoła.garnizonowego. 


Natrafiłam też na kościół ewangelicko - metodystyczny pw. św. Pawła.


Nie wszystko w Grudziądzu jest remontowane. Są miejsca, które pięknie odnowiono, zagospodarowano, ukwiecono. Takim przykładem jest skwer przy budynku administracyjnym Miejskich Wodociągów i Oczyszczalni przy ul. Sienkiewicza, na którym znajduje się pomnik "Mieszczka z synem".



Mimo, że rzeźba stoi od czerwca tego roku, powstała już legenda, która mówi, że dotknięcie ręki chłopca lub przybicie "piątki" zapewni szczęście:) Pogłaskałam dłoń, przybiłam "piątkę":) Odnalezienie Henryka nie mogło się nie udać, przecież byłam tak BLISKO...

CDN.

Opowieść o moich poszukiwaniach Henryka: cześć I, część II.

81 komentarzy:

  1. Nadal nic się nie wyjaśniło, a czytałam z zapartym tchem, bo myślałam, że to już... :-)
    Pozostaje czekać nadal... i uzbroić się w nowe uspokajacze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się nie wyjaśniło???? Wyjaśniło się, że nie znajdę go w parafii:)

      Usuń
    2. No tak, to zaledwie jeden punkt można odhaczyć, ale ile jeszcze zostało... :-)

      Usuń
  2. A Henryk czeka, aż go CudARTeńka odnajdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od razu Kraków zbudowano:)

      Usuń
    2. Oj, tak. I Henryk musi poczekać, i my... Już nawet nie protestuję, choć ciekawość zżera. Wiem, żeś bezlitosna:)))

      Usuń
    3. A ty czemu jeszcze nie śpisz??? Ja siedzę i piszę czwartą część:)

      Usuń
    4. Naprawdę?! to ja muszę telepatycznie wyczuwawć Twoją ciężką pracę bo właśnie coś mnie tknęło żeby sprawdzić co się tu dzieje.

      Usuń
    5. No, siedzę i piszę:) Nie jest lekko:)))

      Usuń
    6. Arteńka, ja o tej porze mam czas dla siebie. Cisza i spokój:)))

      Usuń
    7. Rozumiem, ale noc jest najlepsza do spania:) Tak jest najzdrowiej:)

      Usuń
  3. Arteńka dobijasz mnie... Czy masz zamiar cokolwiek ujawnić dopiero w ostatnim odcinku?????????????

    OdpowiedzUsuń
  4. Arteńka, zrób CUD, i puść ze dwa odcinki naraz !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę:) Przyznam się, że ten post pisałam non-stop 8 godzin. A żyć trzeba:)

      Usuń
    2. Żyć będziesz potem, jak już wszystko napiszesz:)))

      Usuń
    3. Musze zebrać siły, aby wszystko napisać:)

      Usuń
  5. a ile tych odcinkow bedzie? dzieki panu Henrykowi poznamy doglebnie jego miasto, i to z zapartym tchem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję jeszcze 2-3 odcinki:) Jeśli Henryk mieszkał w Grudziądzu w latach 1915-1935, to wypada 1 odcinek na 3-4 lata. Poza tym miasto warte jest poznania:)

      Usuń
    2. Miasto rzeczywiście warte poznania, ale długo trzeba czekać na finał historii o Heńku. Buuu...

      Usuń
    3. Warto poczekać jeszcze chwilę:)

      Usuń
  6. Nie wiem, jak to zapisać, ale wzdycham z ubolewaniem i żalem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daje czadu ta Arteńka nie? A powinna siedzieć i pisać dalej.........

      Usuń
    2. Jasne, że powinna ! Jak się tak można opieprzać, to nie wiem !

      Usuń
    3. Hano, dlaczego z ubolewaniem i żalem?

      Usuń
    4. Że muszę czekać na dalszy ciąg!!!

      Usuń
    5. To nie chcesz się dowiedzieć co dalej?:))))

      Usuń
    6. Jak to - nie chcę? Ja nie chcę??? Chyba coś zamotałam. Przecież konam z ciekawości!

      Usuń
    7. Hano, nie konaj tylko przeżyj do jutra:) I jeszcze długo, długo i szczęśliwie:)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Ale kropielniczka zacna:)))

      Usuń
    2. Wiedziałam, że Ci się spodoba:) Tylko unieść jej nie sposób:)

      Usuń
  8. Mam nadzieję, że udałaś się do urzędu miejskiego a w nim do urzędu stanu cywilnego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowieść pięknie się rozwija towarzyszę z dużą radością i zadowoleniem idę i właściwie "widzę" to co i Ty widziałaś. Pięknie nie kończ tak szybko, powoli i spokojnie urokliwie tak jak być powinno. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elka niech najpierw napisze, jak się skończyło, a dopiero potem opisze wsio po kolei!!! Przecież pazury ogryzamy z ciekawości!!!!!

      Usuń
    2. W tej historii jest wiele uroku i sentymentu, więc nie da się inaczej.

      Usuń
  10. Wierze w takie znaki!!
    Jaka piekna Mieszczka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudny pomnik. Takie właśnie powinny być pomniki, a nie jakieś rewolucjonisty !

      Usuń
    2. Piękny pomnik, a jak dołoży się do tego tango "La Cumparsita", to tworzy się taki klimat lat 20. XX wieku, że tylko patrzeć, słuchać, a nawet tańczyć na ulicy:) (Byłam w tym miejscu w momencie, kiedy występował zespół muzyczny, ludzie siedzieli na ławeczkach, niektórzy nawet tańczyli:)

      Usuń
    3. Tez lubie takie zwyczajne pomniki...tutaj w portugalii jest ich mnostwo!

      Usuń
    4. To Grażyno prośba - fotografuj i zamieszczaj u siebie na blogu, będziemy podziwiać:)

      Usuń
  11. Ojej:))) Właśnie mam wizytę kogoś z Grudziądza:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nieeee, Arte, czy chcesz, żebym tu zejszła w niewiedzy? A Mika to normalnie, sama nie wiem co obgryza:)))

      Usuń
    2. Po prawej stronie pokazuje mi się z jakiego miasta mam Czytelników;)

      Usuń
    3. Hano, mam wrażenie, że Mika najspokojniejsza z nas wszystkich:)

      Usuń
    4. A dzie tam! Zatkło jom!

      Usuń
    5. Jesu myślałam, ze Ci ktoś do drzwi zapukał!! Proboszcz z Grudziądza, czy cuś..........

      Usuń
    6. No zatkło, zatkło, bo już mi się percepcja kończy i jak przyjdą właściwe wiadomości to nie załapię o co chodzi...

      Usuń
    7. Miko, Ty mi tu nie szalej z tą percepcją:) Przecież ja dla Ciebie to robię, abyś miała dokładny obraz henrykowego miasta:)

      Usuń
    8. Mnemo, też bym chciała, aby jakiś KTOŚ z Grudziądza włączył się w rozwiązanie tej zagadki, może nawet być przez internet:)

      Usuń
  12. Z niecierpliwością oczekuję na następny post. Co będzie dalej ? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo kolejna część historii:)

      Usuń
    2. Ale dzisiaj??? Dzisiaj????

      Usuń
    3. To idę wstawić zupę, dyniową, niech się gotuje, a ja poczekam........

      Usuń
    4. Nie pisała, że dopiero rano.....

      Usuń
    5. Dziewczyny, litości, dziś nie dam rady, ale jutro NA PEWNO:))))

      Usuń
  13. Oj, budujesz napięcie, budujesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wyobrażasz sobie, co ja tam w tym Grudziądzu przeżywałam?:)

      Usuń
  14. Dzięki uroczemu Heniowi i Mice ,bo przecież to ona nadała tą historię, poznamy interesujące miasto Grudziąc :)))))) Jak już zakopią te wszystkie dziury ,to będzie jeszcze piękniejsze .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dogłębnie, kuchnia, ten Grudziądz poznamy...

      Usuń
    2. Mario, Mika jest motorem tego wszystkiego, aż się boję, co znowu (jaki problem do rozwiązania) mi wymyśli:))))
      Miko - i o to właśnie chodzi, żeby "dotknąć" tego miasta, przejść się tymi samymi uliczkami co bohater tej opowieści:)

      Usuń
    3. Mika jako motor jest świetna! Udana ta Wasza współpraca:)))

      Usuń
    4. Zgadzam się - Mika jest świetna:)

      Usuń
    5. Ale jako WSK czy Junak????
      Dzięki kobiety za dobre słowo:))

      Usuń
    6. WSK i junak to są MOTOCYKLE:)))
      Ty jesteś SNDU (Siłą Napędową Dobrych Uczynków:)

      Usuń
  15. Oezu, Może jednak nie siedź do rana? Aleśmy Cię całym Kurnikiem napadły o ten ciąg dalszy no ale teraz każda liczy na to że jakiś potomek Henia się znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Pewnie każda Kura chciałby od razu z rodziny "herbowej":)

      Usuń
  16. Bardzo ciekawe i wciąż tajemniczo:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wowww, czyżby jakiś trop? Wygląda na to, że Henio z herbem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Arteńka, zapodany tytuł jest , że część 4 i blogger mówi, że nie istnieje - to tak na przynętę dałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nieee, ok godz. trzeciej nad ranem:) sprawdzałam czy linki, które wstawiałam do 4. części dobrze działają, stad pewnie ten ślad w internecie.

      Usuń
  19. "Za to posiadam duży zapas ufności, że jeśli się bardzo chce coś zrobić, to na pewno się uda" Uczę się tego od Ciebie... uczę się ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze:)))) Bo najpierw trzeba chcieć, baaardzo chcieć:))) A później to już pójdzie z górki:)

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.