Szukam, pana, który ma na imię Henryk... (cz. 4)

... i bardzo lubi przedwojenne kino:) W latach 1933-1935 przebywał w Grudziądzu, choć nie wiadomo czy jest to jego miejsce urodzenia. Wiadomo jednak, że urodził się pod koniec czerwca 1915 r. Pisał też o szkole podchorążych.

 

W poprzednim poście stwierdziłam, że skoro nie mogę ustalić nazwiska na podstawie ksiąg parafialnych, które znajdują się w Toruniu, to trzeba poszukiwania zacząć tak jakby od końca. Mika podała, że Henryk ... urodził się w 1915. I w 1934 był już w szkole podchorążych. A przecież w Grudziądzu była słynna Szkoła Podchorążych Rezerwy Kawalerii!!! Kto z nas choć raz nie nucił piosenki Hej, hej, ułani, malowane dzieci... Gdy doczytałam, że w 1922 r. w Grudziądzu szkolił się Henryk Dobrzański, który w latach 1927-29 objął stanowisko dowódcy szwadronu w 18 Pułku Ułanów Pomorskich w Grudziądzu, to myśl, iż bohater tej opowieści był ułanem, wyparła wszystkie inne. Kolejna piosenka, wspomnienie harcerskich czasów, kołatała się w moim umyśle.

Hubalowa legendo, ptakiem poleć w kraj.
Sławę wróć poległym, żywym pamięć daj.
Powróć, koni rżeniem, ku czasom odległym,
Nie bądź już milczeniem, Hubalowa legendo!

Przy okazji chcę wyjaśnić, że i ułani, i Hubal wpisują się w moją kresową naturę, stąd taka fascynacja pomysłem, że Henryk skończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Zaczęłam szukać potwierdzenia mojej hipotezy. Przed wyjazdem, korzystając z internetu, dowiedziałam się, że w 1992 r. Oficyna Wydawnicza Ajaks z Pruszkowa wydała książkę pt. "Zarys historii Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu 1926-1937". Gdzie jak gdzie, ale w Bibliotece Miejskiej w Grudziądzu taka książka powinna być. Nie przewidziałam tylko, że: Z powodu remontu instalacji elektrycznej w gmachu głównym Biblioteki Miejskiej przy ul. Legionów 28 czynna będzie w godz. 15.00 - 17.00 Czytelnia Główna. [źródło]
Te dwie godziny na znalezienie Henryka wydało mi się bardzo krótkim czasem. Ale książka - jak sądziłam - była dostępna. Korzystałam z aneksu nr 2 pt. "Wykaz podchorążych rezerwy kawalerii, absolwentów poszczególnych roczników Dywizjonu Szkolnego Podchorążych Rezerwy Kawalerii Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu" (już sam tytuł nadaje powagi:) W latach 1926-1939 było trzynaście roczników promocji na podchorążych kawalerii, wybrałam trzy - jako najbardziej pasujące do opisywanego przez Henryka okresu:
  • w roczniku VII - 1932/33 na 348 osób znalazłam 9 Henryków;
  • w roczniku VIII - 1933/34 na 226 osób znalazłam 6 Henryków;
  • w roczniku IX - 1934/35 na 238 osób znalazłam 6 Henryków.
Pan bibliotekarz podał mi przy okazji dwie inne pozycje, jedną (wydaną w Londynie) pt. "Centrum Wyszkolenia Kawalerii Zarys dziejów szkół kawalerii polskiej", z której wynotowałam 3 osoby o imieniu Henryk. W kolejnej książce pt. "Piętnastolecie Szkoły Podchorążych Kawalerji w Grudziądzu" z 1936 r. nie było Henryków, zresztą można to sprawdzić tu (klik, pisownia oryginalna)
Jak łatwo obliczyć, po przejrzeniu list z ponad 800 osobami, w moim notesie pojawiło się 24 Henryków o różnych nazwiskach. Może któryś z nich był tym szukanym przeze mnie... Niestety, w dostępnych mi źródłach przy nazwisku nie było daty urodzenia. Trzeba było szukać dalej. Poprosiłam pana bibliotekarza o nieodkładanie książek na półkę i poszukanie na następny dzień czegoś innego. Oczywiście jemu też wytłumaczyłam przyczynę moich poszukiwań, opowiadając mniej więcej to samo, co panu w kancelarii parafialnej.

Następnego dnia (wtorek 12 sierpnia) udałam się na spacer po koszarach. Centrum Wyszkolenia Kawalerii mieściło się w kompleksie koszarowym przy ul. Hallera. Wejść do środka nie można było, ale pozaglądałam przez ogrodzenie, na którym na szczęście nie było tabliczek z z zakazem fotografowania (a do niedawna jeszcze takie wisiały na wszystkich budynkach o znaczeniu strategicznym, np. na pocztach i dworcach kolejowych).



W wychowaniu zgodnie z duchem tradycji kawaleryjskiej bierze się pod uwagę obie funkcje wychowania, są one we względnej równowadze. Celem tego wychowania jest wpojenie wychowankowi wartości cennych z punktu widzenia społeczeństwa (braterstwo, poświęcenie, przyjaźń, itd.) przy jednoczesnym uwzględnieniu rozwoju indywidualności każdej osoby, kształtowaniu w niej poczucia wyjątkowości, odrębności.[źródło]

W Centrum Wyszkolenia Kawalerii działały następujące szkoły podchorążych [źródło]:
  • Szkoły Podchorążych Kawalerii w składzie 2 szwadronów szkolnych,
  • Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w składzie 3 szwadronów szkolnych i 1 szwadronu karabinów maszynowych.
Szkoła Podchorążych Rezerwy Kawalerii mieściła się w koszarach na ul. Chełmińskiej. Tu już można było wejść do wnętrz, gdzie mieszkali przyszli ułani. Jak wyglądały te koszary w 1917 r. można zobaczyć tu (klik)



 

Kawalerzyści zawsze mieli poczucie wyższości nad innymi rodzajami broni i uważali się za elitę wojska. Wynikało to m.in. z wielowiekowego rodowodu jazdy polskiej, a także z pewnych cech, które wyróżniały kawalerię spośród innych rodzajów broni, a mianowicie: niezwykłej barwności w czasie przejazdów i defilad, marszów i zawołań pułkowych, stopni wojskowych (ułani, rotmistrze i wachmistrze), biegów myśliwskich i sportów konnych, piosenek na poszczególne pułki (tzw. żurawiejki), szampańskich balów i zabaw oraz przywiązania do koni. [źródło]

Z koszar na Chełmińskiej poszłam na słynną skarpę nadwiślańską. Tu szkoleni na kursach CWK odbywali zajęcia praktyczne ujeżdżania w trudnym terenie. jednym z zadań jakie kawalerzyści musieli zaliczyć, był zjazd z tej skarpy. Nie wszystkim to się udawało. [cyt. z przewodnika turystycznego]. Popatrzyłam na skarpę i stwierdziłam, że moja fantazja ułańska jest zbyt mała, aby próbować tamtędy zejść, nie mówiąc już o zjeżdżaniu na koniu:)


Kolejnym miejscem związanym z ułanami były Błonia Nadwiślańskie - miejsce promocji oficerskich i widowiskowych defilad. To w tym miejscu władze państwowe i wojskowe przyjmował honory od grudziądzkich kawalerzystów. Na murze schodów prowadzących do Bramy Wodnej odnajdziemy pamiątkową tablicę poświęconą koniom - wiernym towarzyszom kawalerzystów. [cyt. z przewodnika turystycznego]. Wzruszająca jest ta tablica... Przy okazji - dostałam zaproszenie na spotkanie kawalerzystów, które odbędzie się w dniach 22-14 sierpnia 2014 r. Ponoć niesamowita impreza (do Grudziądza przyjeżdżają ułani z tamtych czasów i ich rodziny z całej Polski, nawet z całego świata).



Zahaczyłam o muzeum, w którym przed gablotami spędziłam sporo czasu, usiłując wśród zgromadzonych tam eksponatów dostrzec może jakiś przedmiot lub dokument należący do Henryka. Niestety, główna ekspozycja w pięknie odnowionym Pałacu Opatek, czyli Sala Tradycji Jazdy Polskiej, nie była możliwa do obejrzenia. Po remoncie z powodu braku dotacji wystawy nie urządzono.



       

Spacerując po Starym Mieście fotografowałam pomniki i tablice pamiątkowe poświęcone pamięci 18. Pułku Ułanów Pomorskich i Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Grudziądz potwierdza, że o swoich ułanach pamięta.


Ale przecież w Grudziądzu stacjonowały również inne rodzaje wojska, np. 65 Starogardzki Pułk Piechoty. Znalazłam nawet świadectwo z 1939 r. ukończenia  przez Henryka Zielińskiego Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy 16 DP przy 65 Starogardzkim Pułku Piechoty w Grudziądzu [źródło].


Była jeszcze Lotnicza Szkoła Strzelania i Bombardowania, o której można poczytać na blogu Samoloty polskie. Polecam również galerię starych fotografii (klik).

Po drodze do biblioteki sfotografowałam przy okazji koszary artylerii przy ul. Legionów. Przecież Henryk równie dobrze  mógł być artylerzystą...



Przy okazji - gdyby ktoś z Szanownych Czytelników miał czas i ochotę dowiedzieć się czegoś więcej na temat kawalerii w Grudziądzu - polecam ciekawe artykuły :
  • Centrum Wyszkolenia Kawalerii w lecie 1939 roku (klik);
  • Blaski i cienie codziennego życia rodzin kawalerzystów... (klik);
  • Kawaleryjski Grudziądz (klik);
  • Kawaleryjska akademia (klik).
Zamieszczam też linki do wybranych stron o majorze Henryku Dobrzańskim:
  • nagranie dźwiękowe: Wspomnienia Henryka Ossowskiego pseud. "Dołęga" - adiutanta mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala" - na temat mjr. "Hubala" i jego oddziału.(klik);
  • artykuł prasowy pt. "Rozkazy tych panów mam w..." (klik);
  • dziennik Hubala, z którego pochodzi poniższa kartka (klik);
  • notka biograficzna Henryka Ossowskiego, piszącego dziennik Hubala (klik).


Przyznam się - poszukiwania podchorążego Henryka znacznie mnie wyczerpały i lekko zniechęciły (wszędzie chodziłam pieszo i do tego taaaki upał). Idąc do biblioteki, stwierdziłam, że jeśli czegoś konkretnego nie znajdę, to następnego dnia rano wracam do domu.
W bibliotece czekał na mnie stos książek, przygotowanych przez pana bibliotekarza. Zaczęłam od przejrzenia jeszcze raz publikacji związanych z kawalerią, żeby się przekonać, czy przypadkiem nie pominęłam jakiejś daty. Przecież to własnie data urodzenia pomogłaby mi ustalić, który z listy 24 Henryków jest tym właśnie Henrykiem. Nie znalazłam nic szczególnego...
Bibliotekę zamykano o godz. 17.00. Postanowiłam choć zajrzeć do pozostałych książek. Nie ukrywam, że nie miałam już większej nadziei, jednak... Na pół godziny przed zamknięciem biblioteki w moich rękach trzymałam dokument, który sprawił, że bohater moich poszukiwań przestał być anonimowym Henrykiem!!!

Przede wszystkim musiałam opanować drżenie rąk i narastające emocje...

Wszystkich Szanownych Czytelników, którzy z wielką niecierpliwością czekają na dalszy ciąg opowieści, narażając się przy tym na utratę paznokci, a nawet zębów, gotujących zupę dyniowa i popijających hektolitry melisy, itp.:))), zapraszam serdecznie na krótki spacer na Stare Miasto. Tam, na koronie muru schodów, prowadzących z ul. Spichrzowej na Błonia Nadwiślańskie, u zbiegu z ul. Ratuszową, w sąsiedztwie kościoła św. Mikołaja, ratusza i zabytkowych spichrzów stoi "Ułan z dziewczyną". Na przepięknym pomniku umieszczono fragment wiersza generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego: 
Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, 
na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń. 

 


CDN.

Opowieść o moich poszukiwaniach Henryka: cześć Iczęść II, część III.

98 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa relacja.
    Połączona z umiejętnym torturowaniem rozgrzanego do białości czytelnika ;)
    Gratulacje )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za słowa uznania:))) Witaj, Rucianko, w gronie sympatyków Henryka:)

      Usuń
  2. No teraz to już całkiem się można przenieść w przeszłość... Piękny klimat tej opowieści. No i wreszcie szansa na jakiś konkret!!! Swoją drogą, nie wiem jak ci się odwdzięczę, miałaś z tym strasznie dużo zachodu!
    Dzisiaj dostałam karteczkę z Grudziądza, od ciebie i Heńka! Mam nadzieję, że go poznam... Dziękuję i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NARESZCIE:))) Na to czekałam z dalszym rozwojem akcji:))) A przyjrzyj się dobrze tej karteczce, proszę:)
      Dziękuję za dobre słowa na temat klimatu opowieści:) Z odwdzięczaniem ... nie trzeba:)

      Usuń
    2. Miała dużo zachodu ,ale i przyjemności . Toż wygląda na to że Arteńka pasjami lubi drążyć :)))
      Ja też ,uznanie dla klimatu :))))


      I pan Henryk na dodatek jeszcze żyje ,ma już swoje lata ,ho,ho....

      Usuń
    3. Przyjrzałam się, a jakże, podpis rozpoznałam:)))
      Marija, podpis na kartce to chyba raczej taka , hmmm, przenośnia...

      Usuń
    4. Mario - trochę zachodu i ogrom przyjemności:)
      Miko - dzięki za "przenośnię" to raczej była nędzna podróba:) Ale nie o to chodził w tej kartce:)

      Usuń
    5. Ta pieczęć z głową byka i napisem Stadt Graudenz?

      Usuń
    6. Nie, pieczęć już tam była nadrukowana:)

      Usuń
  3. No to z oparów histori zaczyna nam się delikatnie wyłaniać zarys sylwetki Henryka :) Jeszcze 1, 2, 3 ,4, 5...... odcinków i Henryczek będzie z kwi i kości ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia jest niesamowita:) Po pięciu jeszcze odcinkach to można by było... praprawnuki bawić:)

      Usuń
    2. Tak niesamowita ,jeszcze raz podziw dla twojej dociekliwości i determinacji :))))
      Powtarzam się ,ale jak tu się nie powtórzyć :))))

      Usuń
    3. Zaraz, zaraz, praprawnuki?????? To znaczy, że do jakiejś rodziny dotarłaś???

      Usuń
    4. Mario, wielokrotne dzięki za podziw:) Miko - na razie odpowiem tylko tak:
      :))))

      Usuń
  4. Teraz to już chyba zbzikuję. W kontekście kartki od Heńka dla Miki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się jak mogłam:)))

      Usuń
    2. No ale to znaczy, że Mika już wszystko wie, tylko reszta Kurek musi czekać.

      Usuń
    3. Guzik wiem, nic ponadto co wy! Na kartce stojały tylko pozdrowienia!

      Usuń
    4. Bacha - jakby Mika wszystko wiedziała - nie byłoby sprawiedliwie:).
      Miko - a przyjrzyj się jednak dokładnie tej kartce:)

      Usuń
    5. Poczta:) Ale jest jeszcze coś szczególnego:)

      Usuń
    6. Ta pieczęć co pisałam powyżej?

      Usuń
    7. Szukaj dalej, spójrz... sercem:)

      Usuń
    8. Wymiękam... Heniek mieszkał gdzieś koło poczty? Czy też w czasie wojny brał udział w jakichś walkach o pocztę? Już mnie oczy bolą od wgapiania się w tą kartkę... Ta buźka z uśmieszkiem coś mi ma powiedzieć???

      Usuń
    9. Miko, bądź dzielna, nie wymiękaj)))) Na dwa pytania masz TAK :)))

      Usuń
    10. Stawiam na pierwsze i trzecie:)))

      Usuń
  5. What a great post dear friend!The place looks so interesting and historical!
    Wonderful pictures!Have a lovely week!
    Dimi..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsce jest szczególne. Dziękuję za komentarz i życzenia:)

      Usuń
  6. CudArteńko! Chylę czoła przed Twą determinacją, dociekliwością i ułańską fantazją, bez której to nie byłoby możliwe. Czekam z nie mniejszą niecierpliwością na następną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez ułańskiej fantazji to faktycznie trudno by było coś takiego zrobić (powiem nieskromnie). Ale po skarpie nie odważyłam się zejść:)

      Usuń
  7. No jakbym czytala Nienackiego i przygody Pana Samochodzika, serio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Tylko amfibii Arteńce brakuje!

      Usuń
    2. Nie jestem pewna, czy Ona gdzieś nie chowa amfibii.

      Usuń
    3. Amfibii nie mam, nie mam nawet samochodu - kiedyś już zresztą o tym pisałam:)
      A Pana Samochodzika bardzo lubiłam czytać:)

      Usuń
  8. Ha ha ha, chciałam Ci zacytować to co napisałaś na końcu, ten wiersz w pewnym momencie stał się piosenką. Zawsze po jej wysłuchaniu mam wrażenie, że ułan nie powinien zawracać głowy dziewczynom tylko całować się ze swoim koniem(tytuł piosenki: "Jak całować to ułana" dostępne na yt) Być może z tego względu ułani wyginęli właśnie, że wzięli sobie za punkt honoru żeby nie bałamucić dziewcząt i został im ten koń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos piosenki tu w większym fragmencie: https://www.youtube.com/watch?v=5OICuLTqzwo

      A tu w mniejszym, ale to wykonanie samego Eugeniusza B. https://www.youtube.com/watch?v=l6toamf2pbc

      A jeśli ktoś zechce zostać w klimacie ułańskim to jest na yt film przedwojenny "Śluby ułańskie" - tu we fragmencie:
      https://www.youtube.com/watch?v=YcZxCSu0NrI

      Usuń
    2. Wielkie dzięki za linki:) Chętnie posłucham, film - oczywiście - znam:)

      Usuń
    3. Bardzo mi się podoba w wersji Tadeusza Faliszewskiego i Chóru Juranda:)

      Usuń
  9. Boszsz!! tak chyba kury wyrazaja swoje zdumienie i napiecie, i co tam jeszcze! nie strzymam, no przecie tak nie mozna! Artenka buduje napiecie, przy okazji wmusza w nas milosc do ulanow, kawalerzystow, koni, i podobnych..ja to polykam i biegne w doly tekstu...czytam komentarze, Mika cos wie i nie wie...pacjencja! swoja droga Artenka chyba potem opublikuje te pasjonujaca historie i bedzie ona ksiazka roku! czekam na nastepne odcinki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdumienie i napięcie wyrażone odpowiednio:) Ci wspaniali ułanie i ich wspaniałe konie warte są każdej miłości:) Mika wie tyle samo, co pozostałe Kury:)
      A Arteńka??? A Arteńka cieszy się, że może się z Wami podzielić swoją radością odkrywania losów Henryka:)

      Usuń
  10. A ja Ci powiem : po prostu jestem zachwycona !

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też. Nie miałabym tyle determinacji, uporu i PRACOWITOŚCI!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to właśnie chodzi - każda praca ma swojego wykonawcę. Jedni są stworzeni do pewnych rzeczy, inni - do innych - dzięki temu świat się kręci i jest DOBRZE:))))

      Usuń
  12. A ja tam całuję mojego konia, a nawet klacz;))))
    Arteńka - przybij piątkę!!! I jeszcze raz się potwierdza wyższość bibliotek nad wszystkim innym;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątka przybita:) Konisie ucałować proszę i ode mnie:) W tej historii biblioteka odegrała znaczącą rolę:) Szkoda tylko, że mogłam w niej spędzić tak mało czasu - wszystko przez ten remont:)

      Usuń
    2. Zawsze tak jest!!! latem w bibliotekach ZAWSZE remonty - ja tego akurat nie znoszę, bo akurat wtedy mam urlop i czas na siedzenie w nich!!! Ale tego to już nie zmienimy;)

      Usuń
    3. W tym przypadku miałam pecha, na szczęście choć te 2 godziny dziennie mogłam posiedzieć. Ale tam mają piękny księgozbiór regionalny:) (ok. 700 pozycji) To tak na miesiąc...

      Usuń
  13. Dopiero dzisiaj, w chwili desperacji, gdy moje moje biedne nogi, już dłużej nie mogły unieść moich " 4 liter ", więc postanowiłam je posadzić na chwil parę, trafiłam na wszystkie 3 części poszukiwań Henryka, wielki szacunek, za ogrom włożonej pracy, za trud wykonania pięknych zdjęć, za fantastyczną opowieść, to musi być ekscytujące tak zanurzyć się w historii prawdziwej, ale ... jak ja zejdę na zawał, za to trzymanie w napięciu, no to normalnie Cię nawiedzę ;)
    Buziaki ogromne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i już nie wiadomo, czy sole trzeźwiące podawać, czy pisać natychmiast następną część:))) Witaj w gronie ludzi zafascynowanych historią Henryka A czy czytałaś "Listy z przeszłości" (post Miki, od którego to się to wszystko zaczęło:) Jeśli nie - koniecznie przeczytaj:)
      Bardzo dziękuję za miłe słowa na temat zdjęć i opowieści:) I trzymaj się dzielnie - niedługo dalsza jej część:)

      Usuń
    2. Pisać natychmiast następną część.

      Usuń
  14. Przeczytałam jednym tchem! Piękna i rzetelnie udokumentowana opowieść! Jak będę potrzebowała detektywa, zwrócę się do Ciebie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, gdy będę mogła pomóc - to pomogę:)

      Usuń
  15. A widziałyście ten list powyżej? "Mam w dupie" pisze Hubal!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kazał zawiadomić tych ich, że ich rozkazy ma w dupie. Pełna kultura.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że wszyscy Czytelnicy WIDZIELI ten list:)
      Małe sprostowanie: pisze adiutant Hubala - Henryk Ossowski.

      Usuń
    3. Ojej, to chyba NASZ Henryk! Przepraszam, Mika, teraz to już Henryk jest wspólny:))) Wiemy, gdzie chodził i co widział, coraz więcej wiemy:)

      Usuń
    4. Niestety Kalipso, data urodzenia się nie zgadza, sprawdziłam... Heniek faktycznie stał się wspólny:)))

      Usuń
    5. Miko, a nigdy nie słyszałaś o ludziach urodzonych zupełnie innego dnia niż mają to zapisane w aktach (i nie mam tu na myśli kobiet pragnących ukryć swój wiek:) ???

      Usuń
    6. Kalipso - bardzo mi się podoba określenie NASZ Henryk:)))

      Usuń
    7. :Bo NASZ ci on:) Arteńko, zdradź, czy ten od Hubala to NASZ:))) No proszę Cię:)))

      Usuń
    8. Piękna postać - został do ostatka przy Hubalu i przeżył, popatrz na jego biografię. Przeczytaj też losy jego siostry Wandy, łzy same cisną się do oczu...

      Usuń
    9. Arteńka, mylne tropy nam tu zapodajesz:) Taka historyczna postać to chyba ma datę ustaloną?

      Usuń
    10. Nie mówię o historycznym ustaleniu daty, tylko o tym, co podali rodzice i co zapisali w aktach:)

      Usuń
    11. Arteńka, przeczytałam o Wandzie. Brak mi słów, żeby wyrazić swój podziw dla takich osób. I u mnie polały się łzy...

      Usuń
    12. Przyznam się szczerze, że nie przypuszczałam jakich sfer "dotknę" przy okazji poszukiwań Henryka. Wróć, proszę, do pierwszej części - w komentarzach jest mowa o aktorze, którego losy są równie tragiczne. Przeczytałam wspomnienia jego żony...

      Usuń
  16. Aha wiedziałam :). No obgryzam paznokcie nie odejdę będę tu siedzieć do następnych odcinków. :)
    Jesteś wielka muszę się nauczyć od Ciebie uporu i sama się udać do tego farnego w Piotrkowie po bliższe informacyje. :) Bo ten kuzyn to byle jak poleciał. :) Dobra kończę obgryzanie i lecę na herbatkę która umili mi czekanie na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie trzeba się udać do tego kościoła i przejrzeć to jeszcze raz, na spokojnie. Wiele spraw umyka za pierwszym razem, szczególnie jeśli zapisy są w obcym języku. Do tego dochodzi pośpiech, bo ktoś nad głową stoi... trochę też trzeba cierpliwości. Ale mam nadzieję, że po przeżyciu tych moich opowieści w wielu częściach Twoja cierpliwość się zahartuje:) Wierz mi - ustalenie czegoś na temat przodków sprawia ogrom radości i często pozwala na poznanie historii o wiele lepiej niż z podręczników szkolnych.

      Usuń
  17. Mam nadzieję, że z kwitkiem nas nie odprawisz i pan Henryk się znajdzie:)))
    Piękne zdjęcia i fajna opowieść , czekam na następną cześć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kwitkiem nie odprawię:) Mało tego, liczę na dalsze zaangażowanie ze strony Czytelników:) Dzięki za miłe słowa:)

      Usuń
  18. Arteńka mistrzynią detalu, szczegółu!!!!! Precyzja chodząca!!! Do Grudziądza, jak trafię to po omacku znajdę wszystko po Twojej relacji. Ale chiba najsampierw się jednak wścieknę z ciekawości.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, ja mam pomysł, żeby zorganizować wycieczkę do Grudziądza dla fanek Heńka, Arteńka będzie przewodnikiem i będziemy podążać śladami Tajemniczego Henryka... A punkt kulminacyjny to spotkanie z prawnukami...

      Usuń
    2. Świetny pomysł Miko:) Można zorganizować wycieczkę:) Jedynie nie mogę zapewnić, iż Henryk pozostanie Tajemniczy:)

      Usuń
    3. Mnemo, poczekaj aż tory tramwajowe nareperują - wtedy będzie więcej atrakcji:)

      Usuń
    4. Mika, całym taborem, wiesz, ten Grudziądz to może być kolejny punkt na naszej planowanej wszak trasie:)))

      Usuń
  19. Do Miki: z tą kartką i pocztą . A może Oni jednak się spotkali?

    OdpowiedzUsuń
  20. Bacha, gdybyś tak 5 dni chodziła po tych samych ulicach, to nie spotkałabyś się? Dosłownie lub w przenośni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dosłownie dopiero byłoby niespodzianką!

      Usuń
    2. Oni - to myślałam Mama Miki i Henryk.

      Usuń
    3. Czasami takie niespodzianki się zdarzają:) Ale nie zawsze:)

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o Mamę Miki i Henryka - to nie wiem. Ja tych listów na oczy nie widziałam, więc może coś tam w nich jest, czego Mika nie dostrzega...

      Usuń
  21. Akcja wciąga coraz bardziej - do tego stopnia, że już sama nie jestem pewna czy chcę szybkiego wyjaśnienia sprawy :) Ale chyba część 5 będzie już finalna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śpię, nie jem, tylko piszę:)))) Jestem pewna, że nie chcesz szybkiego wyjaśnienia sprawy:) Lepiej powoli, a dokładnie:)

      Usuń
  22. Nic nie dzieje się przez przypadek ;-)))
    dooobrze, że sprzęcik mi się buntował, dobrze, że dopiero dziś zaklinając sprzęta zasiadłam do lektury... Bo gdybym tak czekać musiała dzień a może dwa... ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a tak - 10 odcinków opowieści za jednym posiedzeniem :)))

      Usuń
    2. za jednym choć... na raty ;-)))

      Usuń
    3. Obiecuję odpocząć i coś jeszcze napisać;)

      Usuń
    4. może maila do mnie?? z zapowiedzią wizyty :D :D :D

      Usuń
    5. Ha, ha, ha, obiecuję napisać - jutro:)))) Dzięki za powtórne zaproszenie:))))

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.