Pan Samochodzik i Pobikrowski Trakt

Będąc ostatnio na Podlasiu, miałam ogromną przyjemność podróżować lokalną drogą, przechodzącą przez urokliwy las, zwaną Pobikrowskim Traktem. Zdawałoby się, że jest to taki zwykły dukt, jakich wiele w całej Polsce.


Okazało się jednak, że to wcale nie jest dukt, ani nawet zwykła leśna droga, służąca do zwózki drewna. Pobikrowski Trakt jest fragmentem dawnego Wielkiego Traktu Pocztowego łączącego Warszawę z Wilnem i ma, liczącą około 300 lat, historię.



Wraz z postępującą kolonizacją powstawały nowe istotne ośrodki, które przejmowały ruch komunikacyjny, zaś inne traciły na znaczeniu. W wieku XVIII na niezwykle ważny ośrodek w regionie wyrósł Białystok (...) Powstanie tu magnackiej siedziby - „Wersalu Podlaskiego” jednego z najpotężniejszych panów w XVIII wieku – Jana Klemensa Branickiego, kasztelana krakowskiego i hetmana wielkiego spowodowało zmianę znaczenia dawnych dróg łączących dwie stolice – Warszawę i Wilno. Od tego czasu podróżowano między dwoma stolicami Rzeczypospolitej Obojga Narodów przez Białystok, a nie przez podupadający wówczas Drohiczyn. Szlak ten na obszarze między Warszawą a Sokołowem nie uległ zmianie, natomiast tuż za Sokołowem rozwidlał się na dwa trakty – jeden starszy, tracący na znaczeniu, idący do Drohiczyna i drugi - odgrywający coraz większą rolę, skręcający na północny wschód. Wiódł on poprzez Jabłonnę, Granne (przeprawa przez Bug), Perlejewo, Pobikry, Brańsk, Bielsk, Białystok, Wasilków, Buksztel (dziś Czarna Białostocka), Sokółkę, Kuźnicę, Grodno, Rotnicę, Merecz, Orany i dochodził do Wilna. Zwany był w wieku XVIII wielkim traktem pocztowym i jak się wydaje było to najważniejsze i najchętniej używane połączenie między Warszawą a Wilnem obsługiwane przez instytucję poczty, co miało niebagatelne znaczenie. Rola komunikacyjna opisywanego traktu, jak i działającej tu poczty była olbrzymia, bowiem poczta służyła nie tylko do przewozu listów i przesyłek wartościowych, ale przed upowszechnieniem się komunikacji kolejowej jednym z jej głównych zadań był przewóz pasażerów. [źródło]


Mapę szlaku Warszawa - Wilno wraz z fotografiami co ciekawszych miejscowości można zobaczyć tu: Wielki Gościniec Litewski. Co prawda, takiej mapy nie miałam, ale przy pomocy odręcznego szkicu, wykonanego przez S., trafiłam do Pobikier:)


Podróżujący po Rzeczypospolitej Inflantczyk Fryderyk Schulz opisywał pocztę litewską w takich słowach: Po pocztach wszędzie są łóżka albo dobre posłanie ze słomy, w wielu znajdzie się napój i jadło, a nawet, jak na kraj ten, tanio. Nie zaszkodzi wszakże tu, jak i wszędzie, mieć z sobą mały zapas jadła i coś do wypicia. W Kiejdanach, Kownie, Kryksztanach, Grodnie, Białymstoku, Węgrowie, na kilku innych przystankach litewskiej drogi znajdzie się wszystko, czego się żąda. Równie dobrze wspominał swoją podróż po Rzeczypospolitej niemiecki uczony Georg Forster pisząc, że w urzędzie pocztowym w Pobikrach, gdzie się zatrzymał na spoczynek pokój na poczcie dość dobry, a nawet otrzymał tu zupę i kawał kury. Proponowano mu też dziewkę, choć był zmuszony spać w jednym pokoju ze swym służącym. [źródło: bardzo ciekawy artykuł pt. Poczta polska w oczach cudzoziemców]

Oczywiście po urzędzie pocztowym w Pobikrach nie ma śladu, ale można zwiedzić kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika.



Parafia w Pobikrach ma ponad 500-letnią historię, można się z nią zapoznać na stronie: Parafia świętego Stanisława Biskupa i Męczennika w Pobikrach.






Obecny kościół został wybudowany w latach 1857-60 kosztem Stefana Ciecierskiego według projektu warszawskiego architekta Ernesta Baumana. Neogotycki, orientowany, nietynkowany. 
W ogrodzeniu cmentarza kościelnego murowanym z nietynkowanej cegły znajdują się zabytkowe bramki: od strony zachodniej, w formie potrójnej ostrołukowej arkady i od strony północnej, stanowiąca przejście na teren przylegającego cmentarza, pełniąca pierwotnie funkcję kostnicy, zbudowana na planie kwadratu, nakryta krytym blachą dachem czterospadowym.[źródło]









Będąc w Pobikrach, nie można pominąć zespołu dworskiego z bardzo charakterystycznymi dwoma gankami. 



Dokładna historia dworu w Pobikrach wraz z fantastycznymi wiosennymi fotografiami znajduje się na stronie: Dwory i Pałace Pogranicza. Polecam również krótki opis dworu wraz z pięknym zdjęciem w jesiennym parku na stronie: Wielki Gościniec Litewski.


Zespół dworski – oficyna dworska z pierwszej połowy XIX wieku, zbudowana pierwotnie zapewne jako dwór Ciecierskich, następnie użytkowana jako oficyna. Inne obiekty podworskie w tej miejscowości to murowany spichlerz z przełomu XIX i XX wieku, murowana obora z 1904 roku, murowane: stajnia i wozownia z 1905 roku oraz kuźnia z lat 20. XX wieku. Do rejestru zabytków wpisane są także: park krajobrazowy z drugiej połowy XIX wieku oraz aleja dojazdowa prowadząca do wsi. [źródło]


Wartym obejrzenia jest również krzyż przydrożny z 1861 r.


W Pobikrach dostrzegłam również kilka starych, drewnianych domów i budynków.


O walorach turystycznych miejscowości i szlaków w okolicach Pobikier można poczytać na stronie: Wrota Podlasia.

Na koniec jeszcze chwilę poświęcę na opis samochodu, którym się przemieszczałam Pobikrowskim Traktem:) Jak widać na poniższych zdjęciach - jest czerwony:))) Niee, to nie jest moje wymarzone czerwone autko, ale i tak jestem z tym samochodem związana uczuciowo od lat... kilkunastu:))) 


Pamiętam naszą pierwszą "rodzinną" wyprawę "Czerwonym Kangurem" w Bieszczady, kiedy to jechaliśmy po drogach i bezdrożach, a nawet przez strumienie. Drogi, co prawda, wcale nie były lepsze od tych na fotografiach, ale jeszcze bardziej urokliwe:) Zamknięta dla ruchu kołowego droga nad Sanem, nieuczęszczana chyba od II wojny światowej:)) Się załatwiło z leśniczym możliwość przejazdu:))) Leśnik z leśnikiem zawsze się dogada, prawda, S.?
Równie miło wspominam przeprawę przez Puszczę Białowieską - zupełnie bez drogi i mapy, tu już naprawdę jechaliśmy duktami:)) I to w dodatku zimą. Na szczęście żadnego leśniczego, ani tym bardziej pracownika parku nie spotkaliśmy. Niestety, żaden żubr ani łoś nie wyszedł nam na drogę:)))



Ach - i moja jazda po łące:) "Czerwony Kangur" jest najbardziej terenowym  samochodem, jakim miałam przyjemność kiedykolwiek jeździć:).
S. (i tu adresat tej wypowiedzi doskonale wie, że "imię" występuje w postaci bardzo sympatycznego zdrobnienia oraz to, iż wypowiadając je (pisząc), promiennie się uśmiecham, jak tylko potrafię najładniej:) :) :), bardzo Ci dziękuję za użyczenie samochodu i możliwość przejechania się nim po Pobikrowskim Trakcie:) Że też nie bałeś się dać mi te kluczyki i posłać mnie do lasu:)))

32 komentarze:

  1. Nigdy tam nie byłam, ale znajdę na mapie i kiedyś zajadę:) Chciałabym zobaczyć ten kościół i dwór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościół jest niezbyt stary, ale dwór jest bardzo specyficzny - przez te dwa ganki:)
      Tylko zajedź tam o innej porze roku, aby zdjęcia wyszły bardziej kolorowo:))))

      Usuń
  2. No, to powoziaś mnie czerwonym samochodem po moim regionie :) Też tam nie byłam. A dwóer, rzeczywiście ciekawy. Może latem trzeba się wybrać pozwiedzać najbliższe tereny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwór jest bardzo urokliwy, a park wokół niego - przepiękny:) Wiosną na pewno jest tam najładniej:) Ale latem też może być:)

      Usuń
  3. To bardzo ciekawe!
    O tylu rzeczach nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko jedna z miejscowości na Wielkim Gościńcu Litewskim, pozostałe na pewno są równie ciekawe:).

      Usuń
  4. Jak Ty wynajdujesz te ciekawostki?
    Piekny ten dwoerk.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile jeszcze nowych terenów zostało mi do odkrycia :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy ten trakt ,fajną wycieczkę w przeszłość odbyłaś :))
    Moją uwagę przykół przede wszystkim pierwszy pokazany przez ciebie nagrobek . Niezwykle ciekawy . Potrafisz powiedzieć ,ten łeb,jakiego jest zwierzęcia ? I jeszcze z tyłu ta mapa . Interesujący historyczny przekaz :) W tym drugim nagrobku tak fajnie przyroda zaingerowała w jego wyglad . Mchowy napis piękny :))
    Zdjęcia fajnie przekazują tą Twoją podróż , najbardziej podoba mi się to przez otwarte drzwi :))
    Już gdzieś pisałam ,ze masz czarodziejski uśmiech ,tak że nie dziwię się że dostałaś te kluczyki :))
    Dziękuje Arte :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pierwszy to pomnik ustawiony z okazji 500-lecia parafii. Oto, co znalazłam na jednej z podanych wyżej stron:
      "Syn pierwszego właściciela Pobikier - Bartłomiej Pobikrowski herbu Bawola Głowa z Kolcem, podsędek ziemski drohicki (1504-1539) i jego żona Cecylia, córka Klemensa Kuczyńskiego (1494), ufundowali w 1504 roku pierwszy drewniany kościół pw. św. Anny, Katarzyny, Cecylii i Wszystkich Świętych, uposażając go w dwie włóki ziemi."
      Napis z mchu, prawdopodobnie powstał samoistnie, ale jest po prostu nieziemski, szkoda, że nagrobek porywała w znacznej części warstwa lodu, stąd niewiele widać.
      Nie mam pojęcia, czy w sprawie kluczyków zadziałał mój uśmiech:)))

      Usuń
    2. Bawola Głowa z Kolcem , wszystko jasne ,dziękuje :)
      Jeśli chodzi o napis z mchu to natura jest dla nas niedościgłym wzorem :)))
      Co do kluczyków to pewnie złożyło się na to wiele czynników ,ale Twój uśmiech miał moim zdaniem , w tym spory udział :)))

      Usuń
    3. Może na temat kluczyków wypowie się sam zainteresowany:)

      Usuń
  7. What a beautiful and historikal place !
    Wonderful pictures!Thank you sharing!
    Have a lovely week!
    Dimi...

    OdpowiedzUsuń
  8. Och te czerwone samochodziki, wiem cos na ich temat, i przeciez wozilismy Cie tez takowym, co prawda P. nie oddal ci jego kluczykow ale on jest macho, bardzo niechetnie to robi, lubi sam go prowadzic, co nie znaczy ,ze ja jako kobieta nie moge do niego sie dorwac, ale tylko wtedy kiedy pan i wladca nie jest w samochodzie, a ja nawet nie probuje, bo caly czas marudzi na temat zenskiego sposobu prowadzenia wehikulow. Co prawda do Ciebie zapalal prawdziwa sympatia, wiec moze dalby Ci na chwilke pokrecic kierownica. Ale na temat! Pata Caliente jestes..gdzie Ty nie bywasz, nawet mieszkancy terenow Podlasia tych zakamarkow nie znaja. Bardzo spodobal mi sie dworek z dwoma gankami, czy ktos tam mieszka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój czerwony samochodzik jest równie sympatyczny jak ten, opisywany powyżej. I wcale się nie dziwię P., że nie chce oddać prowadzenia auta niewiastom:) W końcu to byłoby pozbawienie się przyjemności jazdy za kierownicą:))) Nawet nie śmiałabym do takiego samochodu wsiąść na innym miejscu niż siedzenie pasażera:)
      A jeśli chodzi o dworek, to na jednej z podanych stron znalazłam następującą informację:
      "Począwszy od 1990 roku Róża z Dowgiałłów Grocholska próbowała odzyskać rodzinny majątek. Po 23 latach usilnych starań, wyrokiem sądowym z 19 kwietnia 2013 roku stała się właścicielką dóbr należących przed II wojną światową do jej przodków. Od tego dnia wraz z mężem, Jeremim Jaremą hr. Grocholskim herbu Syrokomla, usiłuje przywrócić zdewastowane założenie dworsko-parkowe wraz z zabudowaniami gospodarczymi do stanu przedwojennego."

      Usuń
  9. Piękne miejsca już zapisane w pamięci by odwiedzić wiosną-latem? :) Uwielbiam takie wypady takie oglądanie i taki nastrój przygody. :)
    A co do odzyskiwania majątków to jakoś tak mam mniej romantycznie, często (najczęściej! niestety) majątki przed wojna były zadłużone po uszy. Gdzie? u żydów miejscowych, "szczęśliwie" pomordowanych przez Niemców i często zgłaszanych przez znajomych dłużników. :(
    Odzyskiwanie powinno być weryfikowane przez przedwojenne księgi, jak bardzo majątek był zadłużony bo gdyby nie wojna szłyby pod młotek licytatora. Gospodarka "pańska" przed wojną nieefektywna i dość rabunkowa była, nastawiona na wyzysk chłopstwa.
    Przodkom mym ze strony ojca 100 mórg (prawie 50 hektarów) przez państwo zabrane i na tych morgach wujek mojego ojca, z trudem się utrzymywał. Ale on miał do wykarmienia 9 dzieci nie tylko do wykarmienia on je wszystkie wykształci, ale jedli, cytuję ojca który ich kiedyś jako młody chłopak odwiedził opowiadał ze zgrozą "jedli niekraszone ziemniaki!!".
    Tak że romantycznie pięknie dworki wyglądały ale biednie przed wojną w nich było.
    A opowieść Twoja piękna i warta przynajmniej kilkakrotnego przeczytania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z historii majątku w Pobikrach:
      "W 1911 roku Pobikry odziedziczył jego syn Józef, najstarszy z czwórki rodzeństwa. W 1915 roku wojsko rosyjskie cofające się przed nacierającą armią niemiecką zmusiło go do porzucenia majątku i udania się w głąb Rosji. (...) w 1917 roku i powrócił do Polski, by gospodarzyć na pobikrowskim majątku, liczącym 1269 hektarów i na połączonym z nim folwarku Malec o obszarze 760 hektarów, przez cały okres międzywojenny. Kiedy 28 września 1939 roku sowieckie wojsko zjawiło się w Pobikrach, hrabiostwo Jezierscy z dwiema córkami i dwoma synami przedostali się na drugi, niemiecki brzeg Bugu, a stamtąd do Warszawy. (...) 22 czerwca 1941 roku Niemcy uderzyli na Związek Radziecki i w tym samym dniu przepędzili sowietów z Pobikrów. Hrabia Jezierski nie wrócił jednak do swojego majątku, był on podczas okupacji niemieckiej zarządzany przez Wschodnio-Pruskie Towarzystwo Rolnicze, a latem 1942 roku stał się własnością grafa von Thubenthala, landrata (starosty) powiatu Bielsk Podlaski. W 1943 roku zmarła matka Marii Gabrieli Jezierskiej, Jadwiga Horwatt z hrabiów Krasickich, której zarówno okupanci sowieccy, jak i niemieccy pozwolili pozostać w pobikrowskim pałacu.
      Pod koniec II wojny światowej pałac Jezierskich został zniszczony, a po zakończeniu działań wojennych jego ruiny doszczętnie rozebrano. Zachowała się natomiast oficyna, czyli dawny dwór Ciecierskich i część budynków gospodarczych. W 1945 roku rozparcelowano około 160 hektarów, a na reszcie gruntów majątku Jezierskich utworzono zakład rolny specjalizujący się w hodowli trzody, podlegający Państwowemu Gospodarstwu Rolnemu w Rudce. Oficynę przeznaczono na mieszkania dla pracowników PGR. Po rozwiązaniu PGR-ów pobikrowski majątek przeszedł na własność Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa."

      Usuń
  10. Musisz mieć szczególne względy u S., skoro samochód Ci pożyczył i dzięki temu kolejne ciekawe i jakże urokliwe miejsce nam pokazałaś.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podlasie jest piękne, co prawda nie byłam tam, ale moja koleżanka nabyła tam ziemię, postawiła domek i bardzo zachwala i bardzo zaprasza. Pojadę.
    Tylko, żeby tak blisko TEJ granicy nie było, szczególnie w tych okolicznościach, co teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo, od Ciebie do opisywanej miejscowości jest.. tylko 130 km:) Do granicy jeszcze daleko:)

      Usuń
    2. To koleżanka jeszcze bardziej na wschód. Arte, jak wyrósł ten mech na literkach na nagrobku??
      I pomyśleć, że traktem tem jechały pocztyliony i pewno opóźnień nie było, konie rozstawne stały stukając kopytem, a teraz panie, poczta = nowoczesność w domu i zagrodzie, a moje listy już idą 5 dni:(((

      Usuń
    3. Ten mech po prostu był niesamowity:)) Specjalnie wracałam, aby go dokładnie sfotografować:)) Ale nagrobek był przykryty lodem i śniegiem, więc się nie dało całego napisu odsłonić. Dołożyłam jeszcze dwa zdjęcia. Wygląda mi na to, że w betonowym nagrobku, w wyżłobieniach liter mech się rozgościł i nikt mu w tym nie przeszkadza:)
      Rozmarzyłaś się z tymi pocztylionami i końmi, co stukały kopytem:))))

      Usuń
  12. Bardzo ładne ujęcue to z szybą i widocznym lusterkiem zewnętrznym :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ładna droga + ładny samochodzik = ładne ujęcie:)))

      Usuń
  13. Arte, nawet z duktu zrobisz trakt. Rozbawiła mnie informacja o tym, że gość był zmuszony spać ze służącym w jednym pokoju. Dziewka hańbą nie jest, ale służący już tak! Ot, były czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie czasy, takie czasy, Hano:)
      Jaki tam dukt, to jest prawdziwy trakt:)))) Najprawdziwszy:) A jaki urokliwy:)

      Usuń
  14. Boa Noite.
    Fiquei imensamente feliz em conhecer seu blog adorei cada paisagem postada
    um lugar de rarissima beleza.
    Um abraço com carinho.
    Evanir.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że spodobały się Tobie polskie krajobrazy:)

      Usuń

Miło mi, że do mnie zaglądasz i że tracisz swój cenny czas, aby zostawić po sobie ślad.